Mam 30 lat, moja dziewczyna jest rok starsza. Mieszkamy od siebie 80 km, poznaliśmy się przez internet. Jesteśmy razem od czerwca, a znamy się od marca. Najczęściej spotykaliśmy się w weekendy. Latem właściwie w każdy weekend się widzieliśmy, a prawie każdy spędzaliśmy razem cały. Dziewczyna często dzwoniła, pisała. Wieczorem często rozmawialiśmy przynajmniej godzinę. 2 tygodnie temu wysłała sms "tęsknię :*". Spotkaliśmy się w sobotę 2 tygodnie temu. I to w moim odczuciu było nasze najsłabsze spotkanie. Początek spotkania był w porządku, ale później gdy poszliśmy po kawę na wynos, dziewczyna się zirytowała kolejką i jak powiedziała "straciła humor". Przez 10 minut rozmowa się nie kleiła, potem było już normalnie, lecz za jakiś czas znowu coś było nie tak. Kiedyś dziewczyna sama potrafiła zainicjować pocałunek, przytulenie, wtedy tego nie robiła. A gdy ja wykonałem taki ruch, jej pocałunek był bez przekonania, a na przytulenie nie odpowiadała.
Dziewczyna ma do pracy na 8, ja 9. Jednak o ile ja mam blisko, tak ona musi przebyć spory kawałek, dlatego wstaje po 6. W związku z tym w 99% dziewczyna inicjowała poranny kontakt - sms na dzień dobry. Jednak w weekendy lub jeśli zdarzyło się mi w tygodniu stać wcześniej, to ja pierwszy się odzywałem. Jednak od tygodnia smsów nie przesyła. Jasne, gdy ja pierwszy się odezwę, to odpisze, ale potem ignoruje moje wiadomości, nie odpowiada na nie. Zasłania się pracą, że nie miała czasu, bo pełno roboty. Oprócz tego dziewczyna znacznie mniej dzwoni. Rozmowa trwa do 10 minut i to w warunkach mało komfortowych, dzwoni gdy wraca z zakupów i idzie na przystanek. W domu się do mnie nie odzywa. Kiedy ja zadzwonię, nie ma radości, nie ma chęci, więc rozmowa nie trwa dłużej niż minutę.
Spytałem ją czy chce ochłodzić kontakt by przygotować mnie że zakończy relację. Wspomniałem, że ostatnio mniej się odzywa pojawia się brak chęci planowania spędzania czasu razem i wycieczek. W odpowiedzi usłyszałem - ty mnie nie rozumiesz, mam w pracy tak wiele roboty że padam na pysk, wracam do domu i dalej zdalnie pracuję aż do ostatnich sił i nie mam czasu na planowanie wycieczek. Za argument użyła planowanie wycieczek, a o to najmniej się "czepiałem". Głównie chodziło mi o słabszy kontakt. Bądźmy szczerzy jeśli jedzie do pracy autobusem to nie powie mi nikt że przez 30 minut jazdy nie znajdzie chwili by napisać sms. W samej pracy nie oczekuję że będziemy wymieniali setki smsów, ale kurde, tego jednego mogłaby napisać, bo to ile sekund roboty? Kiedyś co wieczór często dzwoniła, teraz tego nie robi, trudno uwierzyć że nie może znaleźć minuty. Kiedy ja dzwonię to nie jest chętna do rozmowy. Ostatnio przestała dzwonić i pisać. Wczoraj pierwszy raz w historii naszej znajomości nie porozmawialiśmy nawet minuty. Jedynie napisałem "dzień dobry", odpisała, potem spytałem czy wyspana i ... do tej pory na to pytanie odpowiedzi nie otrzymałem. Wieczorem po 20 wysłałem kolejnego sms, z pytaniem, czy żyje, napisała że jest ze znajomymi w pubie. Nie wiem o co jej chodzi. Nie wiem jak się zachować. Milczeć? Dzwonić? Również nie wiem kiedy się spotkamy.