Hej, mam na imię Karolina, 27l.
Mam poważny problem w związku, chcę sie nim podzielić, bo nie wiem co robić.
Postaram się po kolei, ale będzie chaotycznie i długo.
W pracy pozanłam faceta, przychodził do mnie, jako klient. Na początku nie zwracałam na niego uwagi, ale zaczął być codziennie.
Ładnie ubrany, zadbany, jak potem się okazało starszy ode mnie 5 lat.
I tak przychodził kilka msc... po czym zaczęliśmy sporadycznie gadać, a to poszliśmy na papierosa, a to zaczął mi coś opowiadać. Mówił, że nie układa mu się w związku i w ogóle. Ja też z kimś byłam. Tak zaczęliśmy gadać, skomentował kiedyś mój post na fb, niby zaczepnie, ale olałam temat, bo miałam kogoś, on przecież też.
W moje imieniny wchodzi do pracy poczta kwiatowa, facet trzyma ogromny bukiet, ledwo wszedł w drzwi. Nie wiedziałam, że to od niego, żadnego listu, nic. Potem przyjechał za godzinę, spytał, czy może być? Ja wielkie oczy, zmieszanie...no bo dziwne, obcy facet wysyła mi kwiaty. Potem na urodziny przyniósł mi drogie prezent, nie chciałam przyjąć, więc oddałam mu, ale on położył z powrotem i powiedział... to oddaj komuś i tyle. Także, nie zostawił mi wyjścia, prezent schowałam w pracy i tyle.
Potem wiedziałam, że on coś do mnie chyba poczuł i umówiłam się z nim po pracy, aby mu powiedzieć, że jeszcze nic się nie zaczęło, ale niech tak zostanie, bo nie psujemy sobie życia i innym, nie wyszło... Zaczęliśmy się spotykać, oczywiście rozstaliśmy się z poprzednimi partnerami, ciężko było, ale daliśmy radę. Stwierdziliśmy, że będziemy razem. Super było przez rok... kolacje, niespodzianki, a to on coś zorganiozwał, a to ja wpadłam na super plan fajnego wieczoru... i tak mijało życie. Dodam, iż ja i on mamy dzieci z poprzednich związków.
Zwierzałam mu się, opowiedziałam o wszystkich moich facetach z którymi byłam, nawet o takim z którym nie byłam, ale niestety coś między Nami było kiedyś... Chciałam być fair, to było z 8 lat do tyłu, ale chciałam, aby wiedział o mnie wszystko. Powiedziałam mu nawet, że kiedyś prawi byłam ofairą gwałtu, choć udało mi się uciec.
No i się zaczęło po jakimś czasie, wyszedł z niego potwór po raz pierwszy, gdy pokłócił się z przyjacielem, wypił piwo, odwoziłam go jego autem do domu, po czym doszło do sprzeczki- ja coś skomentowałam, on się wkurzył, uderzył mnie w twarz, zaciągnął ręczny, wyrzucił mnie z auta na środku drogi...zaczął kopać drzwi. Jezu, nie wiedziałam, co się dzieje, co w niego wstąpiło... Przyjechałam do domu, twarz miałam całą czerwoną od tego liścia, powiedziałam wszystko mamie. Mama zaczęła dzwonić do niego, że nie życzy sobie go w moim życiu i żeby spadał. Wtedy bez sensu pożaliłam się w złości mojemu ex... że żałuję chyba, bo zostawiłam go dla kogoś takiego, a on mnie pocieszał, przyjechał nawet pogadać itp... i chyba narobiłam mu przypadkiem nadzieji, bo później wszystkie rozmowy wysłał mojemu facetowi, jak się dowiedział, że mu wybaczyłam. Wtedy zrobił mi piekło, wyzywał, że jestem szma*a, najgorsza, jak mogłam... jestem taka, siaka, najgorsze epitety. Oczywiście ciche dni, potem znowu zaczął się odzywać. Ja w tym czasie płakałam, dzwoniłam, jeździłam, prosiłam o wybaczenie, zrzucił na mnie całkowicie winę i odwrócił kota ogonem, a o sytuacji z uderzeniem mnie w twarz zacytował "jednak Ci się należało głupia Dzi*ko".
Wybaczyłam, serio wzięłam to na siebie... ja też taki nerwus trochę jestem. Potem miałam problemy w domu, nigdy nie mogłam liczyć na niego, bo dla Panicza liczyło się tylko jego super auto i super ego... mi sypało się życie, moja mama popadła w depresję i w alkoholizm.... trwało to już jakiś czas, ale trafiła do szpitala, potem obiecała poprawę, że skończy z piciem, nie skończyła... i tak w oto sposób nie ma jej już dwa lata, zmarła. Do dziś nie wiem, czy miała raka, czy co.. czy to tylko alkoholizm, nigdy nie chciała się leczyć, a nas miała za wrogów, względem czego my też trochę odwróciliśmy się od niej, zamiast walczyć. Nie miałam już nikogo... oprocz dziecka i 2 młodszych sióstr, w czasie szkolnym jeszcze.
Spadło na mnie wiele obowiązków, najpierw pogrzeb, pootem dom... Wzięłam się za siebie, poszłam na studia, bo obiecałam sobie, znalazłam, jak najlepszą pracę... Zaczęło mi się układać. W międzyczasie nabawiłam się depresji, przez śmierć mamy i to, że mój facet ciągle, gdy wypił robił mi awantury i wyzywał mnie, zamiast dać mi oparcie.
Wylądowałam u psychiatry z depresją i nerwicą, dostałam leki, po czym odrzuciłam ich przyjmowanie, bo nie funkcjonowałam normalnie, a musiałam pracować.... zarabiać na siebie i dziecko. Stanęłam na nogi, ale on ciągle walił mnie po głowie... Jednego dnia bajka, a za kilka godzin armagedon, bo COS MU SIE NAGLE PRZYPOMNIAŁO. Jak mogłam np, spać z kimś wcześinej przed nim, jak mogłam spać kiedyś z facetem, z którym w związku nie byłam ( to ta tajemnica co mu wyjawiłam z głupoty).... że jestem szma*a, ku*wa, najgorsza... blokował mnie, nie odpisywał, nie odbierał, co tydzień zrywał. Co tydzień ciągle wyzywał, albo za akcję z moim ex, że jak mogłam mu się pożalić, albo za moją przeszłość... która go nawet nie dotyczyła. Był zazdrosny. Nigdy go nie zdradziłam, nigdy...A ja ciągle ywybaczałam, bo on ma ciężkie życie, pracę, firmę na głowie... utrzymanie mieszkania gdzie została jego była z ich dzieckiem, wszystko znosiłam. Kiedy miał zły humor nie mogłam się odezwać, bo musiałm wy*ierdalać. W końcu przestałam się złościć, zaczęłam olewać jego docinki, wieczne przygryzki, szukanie zaczepki. Wcześniej jeszcze chciałam coś z nim wynająć... no i stało się, mieliśmy klucze, zawiozłam swoje i dziecka rzeczy, w ten sam dzień znowu awantura, że ja się nie nadaję, a poza tym jestem taka, siaka... on nie będzie ze mną mieszkał. Jedyna sfera, w jakiej Nam się układało to chyba tylko seks... albo piękne dni, przeplatane awanturami, cichymi dniami. Miesiąc temu znowu po 2 latach podjeliśmy decyzję, że coś wynajmiemy, super mieszkanie Nam się trafiło, duże... na Naszą 3 idealne, a jego dziecko też miałoby miejsce na łóżko i zabawki, gdyby miał zostawać u Nas.... dzień nie minął- awantura... bo mu się przypomniało, że rozmawiałam z takim wspólnym znajomym na spotkaniu towarzyskim na takiej małej imprezie... Rozmawiałam, choć go nie lubię, ale się dosiadł, więc co miałam karate na nim stosować, żeby poszedl? Tym bardziej mój facet bawił się z jakąś koleżanką na parkiecie, a ja już byłam zmęczona.Znowu wypomniał mi jakąś głupotę, bo podobno kolega mu powiedział, że ja się cieszyłam do tego znajomego. Że co? A co to w ogóle znaczy? Nie raz mną szarpał, ciągle wyzywał, życiowa karuzela, wyzywanie, godzenie, najczęściej to ja chciałam rozmawiać, poga dać, załagodzić spór,.. nigdy on. Zaczęłam olewać jego humory, fochy... no sorry, facet 32 lata, a on wrócił do mamusi i tam mu dobrze, ze mną mieszkać nie chce, bo ciągle się wycofuje, bo niby ja znowu coś odwaliłm, jego zdaniem. Czuje się, jak nikt... serio, jestem odstawiana z kąta w kąt, choć tak bardzo go kocham i chcę, aby się zmienił, żeby wyjaśniał problemy, a nie je piętnował. Nie da się. Ciągle mnie zwodził: jak zarobisz 1000 zł więcej to razem zamieszkamy. I co robiła Karolina?! Stawała na głowie, zasuwała i Karolina miała, dostała podwyżkę, bo jej pan powiedział, że tak ma być. Zrobiłam wszystko, co chciał, a nadal nie jest dobrze. On najlepiej by się spotykał wieczorem, spędzić fajnie czas, obejrzeć film, jak nastolatek... ale ja nie mam czasu, straciłam tu ponad 4 lata, czy to dziwne, że nie wiem na czym stoję? Ponad to, jego ex ma wszystko, ja rozumiem..dziecko z nią ma, oczywiście... ale płaci jej kolosalne rachunki za kredyt, mieszkanie, rachunki, choc ona pracuje, nie doklada sie, czemu ja mam na tym cierpiec? Nic nie mam z tego związku, ani wsparcia, ani nic... on nawet mi przy aucie nie pomoze, a o wszystko proszę się znajomych, bo on nie ma czasu, nie ma siły, a to się obrazi. Liczy się tylko jego wyjście na rower z kumplami, basen, jego ekstra auto, jego praca i jego dziecko... a gdzie ja? Ja to jestem na wieczory, jak kto? Panienka do towarzystwa? Jak jest dobrze czuję się szczęśliwa, ale jak jest źle to porażka życiowa. Wynajęłam sobie z dzieckiem kawalerkę teraz, chcialam się odciąć od niego, zaczac nowe zycie... On znowu mąci mi w głowie, znowu niby mnie kocha, znowu żebym przyjechała... Na poważne tematy nie ma z nim gadki, bo jest darcie gęby "nie nadajesz się, zawiodłaś mnie, nie ufam Ci po tym wszystkim"... super, że ja mu ufam, po tylu kłamstwach, albo jak zbierałam go z miasta, bo dostał wpierdziel, bo się upił. Na codzień super zadbany, elokwentny, inteligentny facet... niekiedy tyran, alkoholik i awanturnik. Ja już nie mam siły, co zrobić, czy jest jakiś sens? Co ja zrobiłam źle w tym wszystkim? Czułam, że to miłość mojego życia, a teraz nie umaiem się uwolnić, a żadne rozmowy na ten temat z nim kończą się awanturą i tym, że jak mi nie pasuje to mam się walić. Proszę, pomóżcie.
Aj waj, dziewczyno, naprawde jestes taka zdesperowana, pakujesz sie w zwiazek z facetem tak mocno niezrownowazonym? J a rozumiem, zaczarowana jestes jego gestami, kwiatami, kolacjami, ale zacznij analizowac jego zachowanie, ataki furii, jego odnoszenie sie do twojej osoby, naprawde to ostatni facet do wyrwania w okolicy, innych brak?
3 2019-10-01 14:45:08 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-10-01 14:52:03)
Mnie najbardziej interesuje w tym wszystkim to, jaki był eks Autorki, jak długo ze sobą byli i dlaczego ze sobą zerwali? Być może byl zbyt nudny i zbyt przewidywalny...
Był... nijaki. Pracował fizycznie, brak fantazji, prosty chlopak. Chcialam, żeby się ksztalcil, nie chciał, oszukiwał, zaczął zażywać narkotyki, a to popalał, a to cos. Ja chciałam czegos innego, stabilizacji, a on może nie był zły, ale nie chciał ze sobą zrobić kompletnie nic. Także dlatego nie chcialam z nim byc juz dużo przed poznaniem jego. Ja chcialam czegos wiecej od zycia. Prawka mi nie za mocno pozwolił zrobic, do pracy to po co... Nie moglabym zyc z kims takim cale zycie, bylam z nim tez z 4 lata...
To temu obecnemu, to fantazji to raczej nie brak, zamienil stryjek siekierke na...
Szanuj sie dziewczyno to inni ciebie tez uszanuja, nie twierdze ze twoj eks to fantastyczny wybor, ale u tego teraz to ty na stabilizacje nie licz, to raczej nieustanny rollecoster jego humorow
Aj waj, dziewczyno, naprawde jestes taka zdesperowana, pakujesz sie w zwiazek z facetem tak mocno niezrownowazonym? J a rozumiem, zaczarowana jestes jego gestami, kwiatami, kolacjami, ale zacznij analizowac jego zachowanie, ataki furii, jego odnoszenie sie do twojej osoby, naprawde to ostatni facet do wyrwania w okolicy, innych brak?
Nie brak innych. Problem w tym, że ja nie widzę świata poza nim i kompletnie nie wyobrazam sobie zycia z kimś innym... a z drugiej strony właśnie jego charakter, porywczy, brak szacunku co do mnie bardzo często. No ciężko mi, chcialabym aby TEN się zmienił i już zostal, ja nie wiem, co zrobiłam zle... To nie chodzi o gesty, oczarował mnie fakt, ale ja do roku nie bylam pewna. Ja później się tak mocno zakochałam, bo potrafilismy gadac cale noce, śpiewać razem, dogadywać się, poczatek byl super, uwielbialismy robic wiele rzeczy razem. Ale brak jego stabilizacji, jego frustracje mnie przerażają, nie wiem, czy wiać, czy próbować cos z nim zrobić... Zachowuje się, jak nastolatek, ja chce qiedziec na czym stoje, choć nie wiem, czy warto czekac na jego zmiany ..
To temu obecnemu, to fantazji to raczej nie brak, zamienil stryjek siekierke na...
Szanuj sie dziewczyno to inni ciebie tez uszanuja, nie twierdze ze twoj eks to fantastyczny wybor, ale u tego teraz to ty na stabilizacje nie licz, to raczej nieustanny rollecoster jego humorow
Dokładnie... czuję się , jak na karuzeli. Codziennie myślę, co powiedzieć, bo przeciez zaraz zrobi awanturę o nic.
Nie wiem, jak mozna byc tak fajnym facetem, a za razem takim .......
8 2019-10-01 15:16:35 Ostatnio edytowany przez Peter4x (2019-10-01 15:20:11)
Jak mogłam np, spać z kimś wcześinej przed nim, jak mogłam spać kiedyś z facetem, z którym w związku nie byłam ( to ta tajemnica co mu wyjawiłam z głupoty).... że jestem szma*a, ku*wa, najgorsza... blokował mnie, nie odpisywał, nie odbierał, co tydzień zrywał.
Spać z kimś a uprawiać seks to dwie różne rzeczy
Czułam, że to miłość mojego życia, a teraz nie umaiem się uwolnić, a żadne rozmowy na ten temat z nim kończą się awanturą i tym, że jak mi nie pasuje to mam się walić. Proszę, pomóżcie.
Niestety ten facet ma zaburzenia emocjonalne a może i nawet psychiczne. Jak się kogoś kocha to się go nie obraża, nie upokarza, ani nie rani w taki sposób. Jesteś jeszcze młoda i masz szansę ułożyć sobie życie od nowa. Obawiam się jednak że on nie da Ci spokoju nawet jak znajdziesz sobie innego partnera. Będziesz musiała bardzo uważać.
Podsumowując, należy zrobić to co zasugerował "nie pasuje to mam się walić". Rozumiem że walić w tym przypadku oznacza spadać, czyli odejść od niego. Kobieto miej jakąś godność i nie daj się poniżać, bo z czasem zapewne będzie jeszcze gorzej.
Karolina93 napisał/a:Jak mogłam np, spać z kimś wcześinej przed nim, jak mogłam spać kiedyś z facetem, z którym w związku nie byłam ( to ta tajemnica co mu wyjawiłam z głupoty).... że jestem szma*a, ku*wa, najgorsza... blokował mnie, nie odpisywał, nie odbierał, co tydzień zrywał.
Spać z kimś a uprawiać seks to dwie różne rzeczy
Karolina93 napisał/a:Czułam, że to miłość mojego życia, a teraz nie umaiem się uwolnić, a żadne rozmowy na ten temat z nim kończą się awanturą i tym, że jak mi nie pasuje to mam się walić. Proszę, pomóżcie.
Niestety ten facet ma zaburzenia emocjonalne a może i nawet psychiczne. Jak się kogoś kocha to się go nie obraża, nie upokarza, ani nie rani w taki sposób. Jesteś jeszcze młoda i masz szansę ułożyć sobie życie od nowa. Obawiam się jednak że on nie da Ci spokoju nawet jak znajdziesz sobie innego partnera. Będziesz musiała bardzo uważać.
Podsumowując, należy zrobić to co zasugerował "nie pasuje to mam się walić". Rozumiem że walić w tym przypadku oznacza spadać, czyli odejść od niego. Kobieto miej jakąś godność i nie daj się poniżać, bo z czasem zapewne będzie jeszcze gorzej.
Wiesz co? Chyba chciałam to usłyszeć od kogoś z boku. Staram się uświadomić sobie, że dam radę, bo nie jestem brzydka, głupia, tylko zbyt naiwna i mam ogromne serce, cale Życie miałam w sobie wiele empatii, czasami niepotrzebnie. Nie zbawię świata. Dzięki.
10 2019-10-01 15:30:16 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-10-01 15:30:53)
Życie u boku eks Cię nie satysfakcjonowało i miałaś święte prawo znaleźć kogoś, przy którym poczujesz się szczęśliwa.
Tylko dlaczego teraz nie robisz tego samego? Czy można nazwać miłością, wieczne ponżanie, wybuchy złości i agresji lub wyzwiska? Są pewne granice, gdzie przemoc fizyczna czy psychiczna sprawia, że DEFINITYWNIE powinniśmy się odciąć od tej osoby..Gość ma ewidentne problemy psychiczne, powiedziałbym że przebywanie z nim, robi się nie tyle przykre co niebezpieczne.
Czasami mnie zadziwia jedna prawidłowość: szukając swojego wymarzonego ideału czy nawet znacznie lepszej opcji, przesiewamy całe mnóstwo osób, nie dająć im często szansy na zbliżenie się do nas. W innych wypadkach nie dajemy szans swoim partnerom na poprawę, nie wybaczamy drobnych mankamentów czy błędów, ale idziemy uporczywie dalej w kierunku tego ideału. Trafiamy potem na takiego "partnera" jak ten gość. Uświadom sobie, że Twoje wyobrażenia o nim, jako tym jedymy są tylko złudzeniem, bo zwyczajnie NIE DA się akceptować takiego zachowania, nie można akceptować upokorzeń i krzywd, wyrządzanych nam przez kogokolwiek.
Nie brak innych. Problem w tym, że ja nie widzę świata poza nim i kompletnie nie wyobrazam sobie zycia z kimś innym... a z drugiej strony właśnie jego charakter, porywczy, brak szacunku co do mnie bardzo często. No ciężko mi, chcialabym aby TEN się zmienił i już zostal, ja nie wiem, co zrobiłam zle... To nie chodzi o gesty, oczarował mnie fakt, ale ja do roku nie bylam pewna. Ja później się tak mocno zakochałam, bo potrafilismy gadac cale noce, śpiewać razem, dogadywać się, poczatek byl super, uwielbialismy robic wiele rzeczy razem. Ale brak jego stabilizacji, jego frustracje mnie przerażają, nie wiem, czy wiać, czy próbować cos z nim zrobić... Zachowuje się, jak nastolatek, ja chce qiedziec na czym stoje, choć nie wiem, czy warto czekac na jego zmiany ..
Nie żartuj.
Dziewczyno.
Jesteś ofiarą przemocy - fizycznej, psychicznej, emocjonalnej i ekonomicznej.
Nie ma w Waszej relacji żadnej płaszczyzny, która byłaby wolna od przemocy, a sorry - ale dobry seks - możesz mieć z wieloma facetami, on nie jest jedynym na świecie posiadaczem wacka.
Facet Cię leje, wyzywa, ubliża Ci, poniża Cię i poniewiera, a Ty świata za nim nie widzisz ? Zakochanie zakochaniem, i oczywiście rozumiem to.
Ale musisz mieć też jakiś rozsądek i realną ocenę sytuacji. To nie jest miłość i tak naprawdę, gdyby odciąć całą tą truciznę, sama byś zobaczyła, że wcale go nie kochasz.
Po prostu Twój mózg uwielbia ten stan haju emocjonalnego, jakiego mu dostarczasz. Kłótnia kłótnią, jak w twarz oberwiesz też jakoś przetrzymasz, ale za to seks później jest nieziemski. Tak to działa. To złuda.
On się nie zmieni, tacy jak on się nigdy nie zmieniają. To jest zaburzenie, choroba psychiczna. Manipulujący narcyz, to wszystko. Tym właśnie jest.
Żadną wielka zasługą, ani znakiem od losu nie jest fakt, że na początku było super. Nie znam związku, w którym od samego początku byłoby źle, bo wtedy przemocowiec nie miałby szansy uwiązać uczuciowo swojej ofiary.
Jedyne czego się doczekasz, to własnej starości a nie jego zmiany. Nie warto na nic czekać, bo żadne zmiany nie nastąpią.
Ewentualnie jeśli zamieszkacie razem, to on zacznie przenosić agresję, na początku werbalną, na Twoje dziecko.
Taka czeka Cię realna zmiana.
Karolina93 napisał/a:Nie brak innych. Problem w tym, że ja nie widzę świata poza nim i kompletnie nie wyobrazam sobie zycia z kimś innym... a z drugiej strony właśnie jego charakter, porywczy, brak szacunku co do mnie bardzo często. No ciężko mi, chcialabym aby TEN się zmienił i już zostal, ja nie wiem, co zrobiłam zle... To nie chodzi o gesty, oczarował mnie fakt, ale ja do roku nie bylam pewna. Ja później się tak mocno zakochałam, bo potrafilismy gadac cale noce, śpiewać razem, dogadywać się, poczatek byl super, uwielbialismy robic wiele rzeczy razem. Ale brak jego stabilizacji, jego frustracje mnie przerażają, nie wiem, czy wiać, czy próbować cos z nim zrobić... Zachowuje się, jak nastolatek, ja chce qiedziec na czym stoje, choć nie wiem, czy warto czekac na jego zmiany ..
Nie żartuj.
Dziewczyno.
Jesteś ofiarą przemocy - fizycznej, psychicznej, emocjonalnej i ekonomicznej.
Nie ma w Waszej relacji żadnej płaszczyzny, która byłaby wolna od przemocy, a sorry - ale dobry seks - możesz mieć z wieloma facetami, on nie jest jedynym na świecie posiadaczem wacka.
Facet Cię leje, wyzywa, ubliża Ci, poniża Cię i poniewiera, a Ty świata za nim nie widzisz ? Zakochanie zakochaniem, i oczywiście rozumiem to.
Ale musisz mieć też jakiś rozsądek i realną ocenę sytuacji. To nie jest miłość i tak naprawdę, gdyby odciąć całą tą truciznę, sama byś zobaczyła, że wcale go nie kochasz.
Po prostu Twój mózg uwielbia ten stan haju emocjonalnego, jakiego mu dostarczasz. Kłótnia kłótnią, jak w twarz oberwiesz też jakoś przetrzymasz, ale za to seks później jest nieziemski. Tak to działa. To złuda.
On się nie zmieni, tacy jak on się nigdy nie zmieniają. To jest zaburzenie, choroba psychiczna. Manipulujący narcyz, to wszystko. Tym właśnie jest.
Żadną wielka zasługą, ani znakiem od losu nie jest fakt, że na początku było super. Nie znam związku, w którym od samego początku byłoby źle, bo wtedy przemocowiec nie miałby szansy uwiązać uczuciowo swojej ofiary.
Jedyne czego się doczekasz, to własnej starości a nie jego zmiany. Nie warto na nic czekać, bo żadne zmiany nie nastąpią.
Ewentualnie jeśli zamieszkacie razem, to on zacznie przenosić agresję, na początku werbalną, na Twoje dziecko.
Taka czeka Cię realna zmiana.
Masz rację, w jakiś sposób się uzależnilam. Biore sobie do serca to co tu napisaliacie i utwierdzacie mnie w przekonaniu, że to nie jest normalne. Tak, czuję się jak ofiara... Dokladnie tak się właśnie czuję. Tyle osób juz mi to mówiło, a ja ślepo wierzyłam w zmiany, ktore nie nastąpiły. Najlepsze jest to, że ciągle slysze, że jego eks to była święta, była dziewicą, spokojna taka, sraka....to po co odszedł i łaził za mną tyle czasu? Skoro ona taka super? Zrobił sobie ze mnie popychadlo za to, ze chcialam w koncu szczęścia, mojego, dziecka, jego też. Jak skończyć, jak dac mu popalic? Jak zrobić tak, żeby pozalowal i zrozumial cokolwiek, by już nie raczył nigdy w życiu nikogo tak potraktować, jak mnie?
Szukasz stabilizacji, a podstawa to wzajemny szacunek, poprzez lata moze byc roznie, czlowiek nie zawsze ma wiatr w plecy, fascynacja seksualna jest istotna, ale wzajemny szacunek do siebie to fundament, bez tego stabilizacji nigdy nie bedzie
Zachowanie twojego partnera moim zdaniem wskazuje na jego problemy psychiczne, ale nic ani nikt nie daje mu prawa aby wyzywal sie na tobie
Szukasz stabilizacji, a podstawa to wzajemny szacunek, poprzez lata moze byc roznie, czlowiek nie zawsze ma wiatr w plecy, fascynacja seksualna jest istotna, ale wzajemny szacunek do siebie to fundament, bez tego stabilizacji nigdy nie bedzie
Zachowanie twojego partnera moim zdaniem wskazuje na jego problemy psychiczne, ale nic ani nikt nie daje mu prawa aby wyzywal sie na tobie
Kurczę, prawda. Masz rację w zupełności, nikt nie ma prawa ponizac drugiej osoby, tym bardziej, że ja nigdy w zyciu nie zrobiłbym tego z premedytacją komuś bliźniemu. Jesteś mądrym facetem, człowiekiem- dziękuję za wsparcie, rady i czas poświęcony dla mojego problemu. Świetnie, że są tacy ludzie i że odwazylam się dodać tu post z nadzieją, że ktoś w koncu sprzeda mi kopa w tyłek i da motywację do działania. Dziś wszystko przemyślę, poukladam to sobie i wbiję do głowy, że to nie jest mój plan na przyszłość. Skupię się na sobie, na dziecku, pracy, mam nadzieję, że ten temat zamknę raz na zawsze i w końcu kiedys poznam bratnią duszę z którą przejdę przez życie w spokoju i szacunku. Dziękuje
Masz rację, w jakiś sposób się uzależnilam. Biore sobie do serca to co tu napisaliacie i utwierdzacie mnie w przekonaniu, że to nie jest normalne. Tak, czuję się jak ofiara... Dokladnie tak się właśnie czuję. Tyle osób juz mi to mówiło, a ja ślepo wierzyłam w zmiany, ktore nie nastąpiły. Najlepsze jest to, że ciągle slysze, że jego eks to była święta, była dziewicą, spokojna taka, sraka....to po co odszedł i łaził za mną tyle czasu? Skoro ona taka super?
Dlatego, że czuł podświadomie, wiedział, że będziesz idealną ofiarą.
Narcyz ma niebywałą, szokującą wręcz intuicję, która wspaniale podpowiada mu, jaka kobieta nadaje się na jego przyszłą, czy kolejną ofiarę, a jaka nie.
Zrobił sobie ze mnie popychadlo za to, ze chcialam w koncu szczęścia, mojego, dziecka, jego też. Jak skończyć, jak dac mu popalic? Jak zrobić tak, żeby pozalowal i zrozumial cokolwiek, by już nie raczył nigdy w życiu nikogo tak potraktować, jak mnie?
Po pierwsze ... i najtrudniejsze - zmienić podmiot liryczny i ośrodek Twojego życia.
Od 4 lat jest nim on, a tak naprawdę to powinnaś być Ty. Ty masz być na jego miejscu w swojej głowie.
Leciałaś kiedyś samolotem ?
Kojarzysz instrukcję bezpieczeństwa, która mówi, że w razie zagrożenia rodzice podróżujący z dziećmi, czy w ogóle pasażerowie sprawujący opiekę nad osobami niesamodzielnymi - mają obowiązek założyć maskę tlenową najpierw sobie, a dopiero później dziecku, czy innemu podopiecznemu ?
Ty teraz lecisz.
Jak nałożysz maskę sobie, to uratujesz się sama i wszystkich którzy są od Ciebie zależni też masz szansę uratować.
Jeśli założysz w pierwszej kolejności maskę komuś innemu - to zginiesz.
Więc teraz stawiasz sama na siebie. teraz Ty. Tobie ma być dobrze, wygodnie, komfortowo, bezpiecznie. Bo czeka Cię walka o własną wolność. Narcyz podwoi ataki na Ciebie, jak dostrzeże, że mu się wymykasz.
Załóż sobie maskę.
Fakt, że chcesz dać mu popalić - też świadczy o tym, jak bardzo jesteś na nim skoncentrowana.
Najlepiej dasz mu popalić zajmując się sama sobą i będąc szczęśliwa bez niego! To go najbardziej dotknie i zaboli.
Twoje szczęście, zadowolenie i totalna ignorancja pana ładnego.
NIC co byś zrobiła, nie sprawi, że on zrozumie iż źle postępuje. NIC nie sprawi, że coś do niego dotrze. Że się zastanowi, czy przemyśli.
To ułuda.
Nawet jeśli kiedykolwiek powie, że coś zrozumiał, że się zmienił, że Cię przeprasza - zrobi to tylko po to, żeby Cię przyciągnąć z powrotem.
Najpóźniej dwa tygodnie po tych słowach, dostaniesz znowu w twarz.
On niczego nie pożałuje, bo nie jest w stanie zrozumieć, że robi źle. Narcyzm to swojego rodzaju upośledzenie.
Zajrzyj na bloga "moje dwie głowy" albo kup sobie tą książkę. Gwarantuję Ci, że jej autorka nie zna Twojego faceta, a przekonasz się, że pisze właśnie o nim.
Pytasz jak skończyć ?
Po prostu skończyć. I nie dać się absolutnie wciągnąć później w żadne wyjaśnienia, przeprosiny, czy rozmowy. Po prostu - koniec, to koniec.
Zachowaj dystans, w którym będziesz bezpieczna.
I nie baw się w misjonarkę, moralizatorkę czy w Matkę Teresę. Nie urodziłaś się po to, żeby tego faceta naprawiać, zmieniać i zbawiać.
On się nie zmieni i nie będzie traktował kobiet inaczej.
Po Tobie przyjdą dziesiątki, które będzie traktował dokładnie tak samo.
Nie jesteś w stanie tego zmienić, ani temu zapobiec. One będą dorosłe i będą miały własne rozumy i rozsądki. Nie bierz na siebie ciężaru, którego nie musisz dźwigać, tylko po to, żeby mieć pretekst do dalszego kontaktu z nim.
Najlepiej odegrasz się na nim (jeśli odczuwasz pragnienie zemsty) dystansując się od niego, zrywając kontakt i żyjąc spokojnie, bezpiecznie i szczęśliwie.
Karolina93 napisał/a:Masz rację, w jakiś sposób się uzależnilam. Biore sobie do serca to co tu napisaliacie i utwierdzacie mnie w przekonaniu, że to nie jest normalne. Tak, czuję się jak ofiara... Dokladnie tak się właśnie czuję. Tyle osób juz mi to mówiło, a ja ślepo wierzyłam w zmiany, ktore nie nastąpiły. Najlepsze jest to, że ciągle slysze, że jego eks to była święta, była dziewicą, spokojna taka, sraka....to po co odszedł i łaził za mną tyle czasu? Skoro ona taka super?
Dlatego, że czuł podświadomie, wiedział, że będziesz idealną ofiarą.
Narcyz ma niebywałą, szokującą wręcz intuicję, która wspaniale podpowiada mu, jaka kobieta nadaje się na jego przyszłą, czy kolejną ofiarę, a jaka nie.Karolina93 napisał/a:Zrobił sobie ze mnie popychadlo za to, ze chcialam w koncu szczęścia, mojego, dziecka, jego też. Jak skończyć, jak dac mu popalic? Jak zrobić tak, żeby pozalowal i zrozumial cokolwiek, by już nie raczył nigdy w życiu nikogo tak potraktować, jak mnie?
Po pierwsze ... i najtrudniejsze - zmienić podmiot liryczny i ośrodek Twojego życia.
Od 4 lat jest nim on, a tak naprawdę to powinnaś być Ty. Ty masz być na jego miejscu w swojej głowie.
Leciałaś kiedyś samolotem ?
Kojarzysz instrukcję bezpieczeństwa, która mówi, że w razie zagrożenia rodzice podróżujący z dziećmi, czy w ogóle pasażerowie sprawujący opiekę nad osobami niesamodzielnymi - mają obowiązek założyć maskę tlenową najpierw sobie, a dopiero później dziecku, czy innemu podopiecznemu ?
Ty teraz lecisz.
Jak nałożysz maskę sobie, to uratujesz się sama i wszystkich którzy są od Ciebie zależni też masz szansę uratować.
Jeśli założysz w pierwszej kolejności maskę komuś innemu - to zginiesz.
Więc teraz stawiasz sama na siebie. teraz Ty. Tobie ma być dobrze, wygodnie, komfortowo, bezpiecznie. Bo czeka Cię walka o własną wolność. Narcyz podwoi ataki na Ciebie, jak dostrzeże, że mu się wymykasz.
Załóż sobie maskę.Fakt, że chcesz dać mu popalić - też świadczy o tym, jak bardzo jesteś na nim skoncentrowana.
Najlepiej dasz mu popalić zajmując się sama sobą i będąc szczęśliwa bez niego! To go najbardziej dotknie i zaboli.
Twoje szczęście, zadowolenie i totalna ignorancja pana ładnego.NIC co byś zrobiła, nie sprawi, że on zrozumie iż źle postępuje. NIC nie sprawi, że coś do niego dotrze. Że się zastanowi, czy przemyśli.
To ułuda.
Nawet jeśli kiedykolwiek powie, że coś zrozumiał, że się zmienił, że Cię przeprasza - zrobi to tylko po to, żeby Cię przyciągnąć z powrotem.
Najpóźniej dwa tygodnie po tych słowach, dostaniesz znowu w twarz.
On niczego nie pożałuje, bo nie jest w stanie zrozumieć, że robi źle. Narcyzm to swojego rodzaju upośledzenie.
Zajrzyj na bloga "moje dwie głowy" albo kup sobie tą książkę. Gwarantuję Ci, że jej autorka nie zna Twojego faceta, a przekonasz się, że pisze właśnie o nim.
Pytasz jak skończyć ?
Po prostu skończyć. I nie dać się absolutnie wciągnąć później w żadne wyjaśnienia, przeprosiny, czy rozmowy. Po prostu - koniec, to koniec.
Zachowaj dystans, w którym będziesz bezpieczna.
I nie baw się w misjonarkę, moralizatorkę czy w Matkę Teresę. Nie urodziłaś się po to, żeby tego faceta naprawiać, zmieniać i zbawiać.
On się nie zmieni i nie będzie traktował kobiet inaczej.
Po Tobie przyjdą dziesiątki, które będzie traktował dokładnie tak samo.
Nie jesteś w stanie tego zmienić, ani temu zapobiec. One będą dorosłe i będą miały własne rozumy i rozsądki. Nie bierz na siebie ciężaru, którego nie musisz dźwigać, tylko po to, żeby mieć pretekst do dalszego kontaktu z nim.Najlepiej odegrasz się na nim (jeśli odczuwasz pragnienie zemsty) dystansując się od niego, zrywając kontakt i żyjąc spokojnie, bezpiecznie i szczęśliwie.
Siedze i wyje... Czytasz mi w myslach i podświadomie trafiasz w 10. Skąd to wszystko wiesz? Skąd w Tobie taka mądrość? Czemu ja wczesniej tego nie wiedzialam i czemu wczesniej tu nie trafiłam? Czytałam na temat narcyza, na temat różnych zaburzeń, przeczytałam dziesiątki forum i stron, ale nikt tak dosadnie, ani nic nie trafiło mnie, tak jak to co napisałaś mi ty. Lapalam się wszystkiego, czytałam, chciałam wiedzieć czemu, skąd to się bierze. Dzięki za imienne skierowanie do mnie tej treści, trafiło, jak piorun. Od dziś, od tej chwili wezmę się za siebie, kończę z męką myślenia tylko o nim i co robi, czy dziś, jutro będzie miły, czy nie. Czy będę miała siłę do życia, czy mi ją zabierze. Wampir emocjonalny z niego i nic wiecej. Tekst z maską jest świetny, choć nigdy nie lecialam samolotem to rozumiem przesłanie. Od dziś walka o siebie, kupię sobie nawet jakiś karnet na cokolwiek, porobię coś ciekawego, aby tylko nie myślec. Dzieki, dzieki, jesteś WIELKA.
Siedze i wyje... Czytasz mi w myslach i podświadomie trafiasz w 10. Skąd to wszystko wiesz? Skąd w Tobie taka mądrość? Czemu ja wczesniej tego nie wiedzialam i czemu wczesniej tu nie trafiłam? Czytałam na temat narcyza, na temat różnych zaburzeń, przeczytałam dziesiątki forum i stron, ale nikt tak dosadnie, ani nic nie trafiło mnie, tak jak to co napisałaś mi ty. Lapalam się wszystkiego, czytałam, chciałam wiedzieć czemu, skąd to się bierze. Dzięki za imienne skierowanie do mnie tej treści, trafiło, jak piorun. Od dziś, od tej chwili wezmę się za siebie, kończę z męką myślenia tylko o nim i co robi, czy dziś, jutro będzie miły, czy nie. Czy będę miała siłę do życia, czy mi ją zabierze. Wampir emocjonalny z niego i nic wiecej. Tekst z maską jest świetny, choć nigdy nie lecialam samolotem to rozumiem przesłanie. Od dziś walka o siebie, kupię sobie nawet jakiś karnet na cokolwiek, porobię coś ciekawego, aby tylko nie myślec. Dzieki, dzieki, jesteś WIELKA.
Oj kochana, wielka to ja naprawdę jestem ale jakbyś mnie widziała 20 kg temu, no to inna gadka
Wiem to wszystko dlatego, że ja zmarnowałam na to 8 lat życia. A nie tylko 4, tak jak Ty.
Wszystko to przeszłam sama na własnej skórze, na własnych emocjach. To nie jest mądrość, tylko boląca po nauczce pupa i serce.
Straciłam te 8 lat bezpowrotnie, bo oprócz wiedzy na temat takich osobników jaką nabyłam, nie było w tym czasie nic, co miałoby pozytywny wpływ na moje życie. Wiesz ... niczego pozytywnego nie doświadczyłam, nie doświadczyłam dobroci, szczęścia, czy bezpieczeństwa.
Gdybym wtedy miała ten rozum co teraz, to nie musiałabym tego wszystkiego przechodzić.
Więc jeśli ma być jakikolwiek pożytek z moich doświadczeń, to chcę się nimi dzielić z kobietami, które mogą się jeszcze uratować.
Zobacz ... przecież go wcale nie znam. Nie wiem kim jest. Na oczy go nie widziałam, przecież dla mnie jest to jakiś randomowy człowiek, który gdzieś tam żyje.
A wiem o nim wszystko.
To jest straszne, prawda ?
I nie masz mi za co dziękować.
To ja chciałabym mieć okazję podziękować Tobie, jeśli nie zmarnujesz życia sobie o swojemu dziecku.
Uwierz, że naprawde są momenty i sytuacje, w których NIE MA absolutnie innego wyjścia.
Wiele wątków na tym forum dotyczy związków czy sytuacji, gdzie kogoś nachodzą wątpliwości. Ludzie czepiają się z mniej lub błachych powodów, czasami oczekiwania i potrzeby są mocno rozbieżne, zostaje nadużyte zaufanie..Historii jest mnóstwo. Zwykle jak się oboje ludzi postara, można jakoś spróbować sobie poradzić z zaistniałym kryzysem.
W takich przypadkach jednak, gdzie dochodzi do kazdego z możliwych wariantów przemocy, konieczne jest włączenie owego rozsądku i właśnie zmiana sposobu patrzenia na sytuację, kto w tej relacji jest najważniejszy. Jeśli stwierdzisz, że TY, łatwiej Ci bedzie z tego wybrnąć. Masz jakiś znajomych,, u których możesz szukać wsparcia? Pomyśl o sobie i sama sobie spróbuj pomóc Taki typ NIGDY nie bedzie świadom, że robi błąd, będzie chciał jak nakjdłużej Ciebie od siebie uzależnić i wykończyc Ciebie psychicznie. Nie dopuśc do tego!
Porównanie do masek niezwykle trafne:)
Bagienni_k, do mnie też wiele lat temu trafiło właśnie to porównanie.
To tak, jakbym dostała tą maską w czoło, niczym młotkiem między oczy. Ta maska mówi - teraz ja, najpierw ja. Ta maska mówi, że "ja" jestem ważna.
A to niezwykle istotne w relacjach z ludźmi o takich narcystycznych zaburzeniach.
Super, dzięki, że pomogliscie zrozumieć. IsaBella77, jesteś super babką, tak trzymaj. Dobrze jest posłuchać kogoś doswiadczonego i kogoś, kto miał do czynienia z czymś podobnym. Ten moj post nie jest nawet 1/3 tego, co mnie z nim spotkało, ale aż wstyd pisać, a i nie wiem, czy ktoś byłby w stanie przeczytać ten monolog. Ja temat tylko nakreśliłam, a ty IsaBella77 nawiązałas do wszystkiego, czego zabrakło w moim poście.... Jakbyś mnie znała od lat i jego też. Dzięki za poświęcony czas, biorę się od dziś za coś, na co wcześniej nie mialam siły i odwagi.
Posłuchaj mnie uważnie, proszę.
Ty masz kochana tylko jeden problem. Jesteś nim Ty sama. Masz niskie poczucie własnej wartości. Nie szanujesz siebie i nie kochasz. A kochać samą siebie=nie pozwalać nikomu siebie krzywdzić. Zrozum, że jesteś wspaniałą kobietą i zasługujesz na to, co najlepsze w życiu. A najlepszy jest spokój, poczucie bezpieczeństwa, stałość, pewność. Ten gość dostarcza Ci ciągłych zjazdów i podjazdów. Ty godzisz się na to będąc w tej chorej relacji. To Ty sobie to robisz.
Pokochaj siebie, odetnij się. Nie daj sobą pomiatać, bo jesteś warta tylko tego, co najlepsze. I mało tego, jak długo ten dupek będzie zajmował przestrzeń koło Ciebie przeznaczoną dla drugiej połówki, nikt inny jej nie może zająć. Zrób przeciąg, posprzątaj, wywal śmieci, spal śmierdzące pamiątki. Odżyj. I codziennie sobie powtarzaj: kocham siebie i zasługuję na wszystko co najlepsze. Bądź królową swego życia