Witam,
Mam taki oto problem. Od 10 miesięcy jestem w związku. Kilka miesięcy temu mieliśmy kryzys, bo partner nagle nie był pewien co czuje i musiał sobie wszystko "przemyśleć", bolało bardzo, dużo łez wtedy wylałam...
Kryzys minął, jesteśmy razem - partner wyznaje miłość. Niestety od momentu tego kryzysu co jakiś czas jest aktywna jego koleżanka z pracy. Raz na tydzień lub dwa wysyła mu linki do dupereli, czasem zadzwoni, pisze czasem wiadomości i lajkuje na FB, ale tylko posty, w których partner o mnie nie wspomina. Swoją drogą nie lajkowanie przez tą panią, postów w których partner mnie wymienia, to taka "manifestacja" rodem z gimnazjum... Upokarzające jest to wszystko dla mnie. Nie wiem jak to opisać, ale każda aktywność tej pani mnie irytuje... Czuję dyskomfort... Mieliśmy dwa spięcia o nią. Na moje pytanie o jej aktywność, partner powiedział że jak mieliśmy kryzys, to w pracy mówił na forum o naszych problemach i pewnie wtedy coś sobie wyobraziła...
Poprosiłam go o nie rozmawianie o naszym związku na forum w pracy, a już na pewno nie z tą panią. Powiedział, że rozumie. Mówi, żebym już do tego nie wracała, że to przeszłość i że mnie kocha. Powiedziałam mu też, że jak tak chętnie mówił jak to jest źle, to może niech teraz wszystkim opowie jak jest teraz super. Szkoda, że ja w czasie naszego kryzysu nie znalazłam sobie "kolegi" do pocieszania, ciekawe jakby się czuł... Ciężko mi jest, bo widziałam zdradę w domu i aktywność tej pani (nawet niewielka) obudziła we mnie różne demony i lęki.
Jestem w szoku. Jestem zła, że w pracy opowiadał o naszych problemach i że po tych zwierzeniach pojawiła się jakakolwiek aktywność ze strony tej kobiety. Partner nie chce o tym gadać i zapewnia, że kocha i myśli o wspólnej przyszłości. Zaproponował, że mogę przyjść do jego pracy... Ja ciągle czuję niesmak za wywlekanie naszych intymnych problemów. Nie wiem jak radzić sobie z tą złością i niesmakiem?