Jesteśmy razem stosunkowo krótko, wszystko działo się tak szybko i intensywnie. Odpowiadało mi to, zero nudy. Szybko złapaliśmy wspólny język, mieszkamy razem. czułam, ze się w to wkręcił na maksa, po czasie i mnie wzięło.
Problem polega na tym, ze zataił jedna bardzo ważna rzecz, ze jest uzależniony od narkotyków. Zanim ta informacja wyszła na jaw, była jedna, druga, trzecia impreza, na której tez wzięłam.
I się zaczęło. Później już nie tylko na imprezy, nie tylko po alkoholu. Mam problem. Nie radzę sobie z tym.
Ostatnio powiedziała mi, ze ... musimy się rozstać, bo obydwoje się w to wciągamy, i ze gdyby mógł cofnąć czas, to nie pokazałby mi tego syfu.
Przegadaliśmy to, było niby ok. Tylko, ze problem u mnie został, nie potrafię tego odmówić. On się wkurza na mnie, a prawda jest taka, ze to on mnie w to wciągnął. Tak, wiem, jestem dorosła, mam swój rozum, ale wiedząc o tym, ze on ma z tym duży problem, nie powinien mi tego dawać.
I zaczyna się, irytacja na mnie, wkurzenie, ze to moja wina, ze np ostatnim razem wzięliśmy. Nie ma sensu chyba teraz zrzucać odpowiedzialności na siebie nawzajem. Nie ogarniam tego, co aktualnie dzieje się w moim życiu, czuje, ze jak tak dalej pójdę, to stracę związek. coś tak głupiego osłabia nasza relacje, a ja nawet nie potrafię powiedzieć : „nie“
Chce z tego wyjść, ale boje się, ze jestem za słaba.
Jeśli sama nie dajesz rady A chcesz z tego syfu wyjść to musisz szukać pomocy lekarz potem ośrodki uzależnienia ale przede wszystkim sama musisz chciec
A czytałaś może ,,Dzieci dworca zoo"? Bo tam jest odpowiedź na Twoje pytanie.
Jeśli nie chce Ci się czytać: nie ma szans na to, że razem wyjedziecie z nałogu. Może na moment, ale będziecie się pogrążać.
Martwiła bym o zdrowie, nie związek z osobą uzależnioną.
A książkę polecam- nie nieco zszokowała.
Jesteśmy razem stosunkowo krótko, wszystko działo się tak szybko i intensywnie. Odpowiadało mi to, zero nudy. Szybko złapaliśmy wspólny język, mieszkamy razem. czułam, ze się w to wkręcił na maksa, po czasie i mnie wzięło.
Problem polega na tym, ze zataił jedna bardzo ważna rzecz, ze jest uzależniony od narkotyków. Zanim ta informacja wyszła na jaw, była jedna, druga, trzecia impreza, na której tez wzięłam.
I się zaczęło. Później już nie tylko na imprezy, nie tylko po alkoholu. Mam problem. Nie radzę sobie z tym.
Ostatnio powiedziała mi, ze ... musimy się rozstać, bo obydwoje się w to wciągamy, i ze gdyby mógł cofnąć czas, to nie pokazałby mi tego syfu.
Przegadaliśmy to, było niby ok. Tylko, ze problem u mnie został, nie potrafię tego odmówić. On się wkurza na mnie, a prawda jest taka, ze to on mnie w to wciągnął. Tak, wiem, jestem dorosła, mam swój rozum, ale wiedząc o tym, ze on ma z tym duży problem, nie powinien mi tego dawać.
I zaczyna się, irytacja na mnie, wkurzenie, ze to moja wina, ze np ostatnim razem wzięliśmy. Nie ma sensu chyba teraz zrzucać odpowiedzialności na siebie nawzajem. Nie ogarniam tego, co aktualnie dzieje się w moim życiu, czuje, ze jak tak dalej pójdę, to stracę związek. coś tak głupiego osłabia nasza relacje, a ja nawet nie potrafię powiedzieć : „nie“
Chce z tego wyjść, ale boje się, ze jestem za słaba.
Tu niewiele poza odwykiem można poradzić.
Sama sobie nie poradzisz, a on Cię ciągnie w dół, niestety.
Uciekaj od niego raz a dobrze i nie wracaj! on okłamał Cię i wciągnął w nałóg. To nie jest mądry człowiek... Ratuj się, zajmij się swoim zdrowiem i odwykiem.
Ale czy jak się kogoś kocha, to powinno się go zostawiać w trudnych chwilach?
7 2019-09-20 19:24:34 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-09-20 21:43:01)
W takich przypadkach konkrety się liczą .
Z uzależnieniem jest inaczej niż z nowotworem.
Zależy też jak siebie kochasz,lubisz,akceptujesz,bo to największa siła do tego żeby kochać kogoś.
Narkotyki same w sobie,uzależnione myślenie i chora regulacja uczuć, problemy z stłumionymi emocjami skutecznie zaburzają świadomość i postawę miłości.Egoizm instynkt bardzo się wynaturza i również choruje - deklaracje miłości to okazuje się tylko słowa bez pokrycia."Siła " uczuć to "pobożne "życzenia,złudzenia raczej a nie fakty,dużo poczucia winy, urazów i pretensji, nie załatwionych jest przeszkodą .Na początku w euforii wszystko wydaje się prościutkie życie,kłopoty weryfikuje wszystko to co się mówi.
Jak nie potrafisz pomóc sobie nie pomożesz nikomu innemu, albo będziesz szkodzić ignorancją.
Głaskanie po głowie,załatwianie spraw za kogoś,pożyczanie pieniędzy,oddawanie jego długów,uległość,pocieszanie,udawanie że nic się nie stało i nic nie czujesz np gniewu złości ,niepokojów,obaw,raczej jest nie zdrowe w takim związku zbierają się napięcia zazdrość ,mnóstwo projekcji i urojeń rozczarowań od kosmicznych oczekiwań .
To nie jest pomaganie w wyjściu z nałogu ."Twarda miłość" jest skuteczniejsza takie moje doświadczenie.
Podstawą wyjścia jest odstawienie substancji i wektor w stronę samodzielności leczenie się przede wszystkim dla siebie.
Następna sprawa to oczekiwania jakie dwoje osób uzależnionych ma wobec siebie straszne zamieszanie na ogół chaos emocjonalny.
Na dwadzieścia parę lat zdrowienia i leczenia się z uzależnień powiem Ci Autorko że nie znam związku,który przetrwał max kilka miesięcy niby wspólnego leczenia, chodzi mi o sytuację kiedy razem zaczynali odwyk terapię od początku momentalnie po odstawieniu alkoholu narkotyków.
W późniejszym czasie takie pary poznałem, ale oni łączyli się w związki jak już byli po kilka lat w terapii, trzeźwi i mocno stali na nogach każde.
Sam uległem takiemu złudzeniu podobnie jak Ty i to zaraz po odwyku .
Na odwyku poznałem dziewczynę i wbrew sugestiom, zaleceniom zaczęliśmy się spotykać "tworzyć" związek szybko się skończyło jak ona zaczęła pić w ukryciu..
Dwoje świeżych ozdrowieńców to są takie dwa chodzące "nieszczęścia", dwoje "ślepców", nie dzieli się to przez dwa ,a mnoży przez dwa do kwadratu.Niektórym małżeństwom jak są dzieci udaje się przetrwać kiedy oboje są uzależnieni i solidnie traktują terapię,lekko nie jest im jednak. i na pewno nie na samym początku..
Te emocje chore i rozchwiane, brak stabilności i równowagi stają na przeszkodzie w zbudowaniu zdrowej relacji ,na początku leczenia to nie możliwe bo samo odstawienie kosztuje mnóstwo energii koncertuje większość uwagi i sił ,nie da się wytrzeźwieć za kogoś pilnując kontrolując go..
Po pewnym dłuższym okresie leczenia związki między ludźmi z uzależnieniem są możliwe,ale łatwe wcale nie są to moje obserwacje.
Związek to nie nie łatwa sprawa nawet dla zdrowych,dojrzałych osób .
Dwoje pacjentów to fajnie na filmie wygląda tak romantycznie- rzeczywistość jest brutalna.
Prawda jest taka że podświadomie chcecie jeszcze ćpać siłą rozpędu obsesji ćpania no i te huśtawki emocjonalne od do tego brakuje bo straszliwa nuda tłumione uczucia ,pustka, poczucie braku,dręczą, męczą i bardzo zatruwają życie .Takie stany na początku po odstawieniu dragów towarzyszą abstynencji dużo częściej i dotkliwiej,bez leczenia - też to moje doświadczenia.
Toksyczne związki po prostu i chora symbioza.Co tak naprawdę was łączy ,seks, wspólne, ćpanie, imprezowanie czy coś więcej ?
"Zwykle terapia toksycznego związku (terapia dwojga osób uzależnionych również) powoduje jego rozpad, bo wraz z terapią związek taki pozbawiony jest mechanizmów uzależnienia, rozpada się ich symbioza właściwa dla tych mechanizmów"
Tak pokazuje samo życie.Jeżeli jeszcze łudzisz się że bez leczenia wam się uda wyzdrowieć to - fantazje piękne ale nieprawdopodobne.
Jak przekonasz chłopaka żeby nie ćpał kiedy sama nie ogarniasz abstynencji nawet.
Żeby przestać trzeba uderzyć o dno,a żeby nie wracać do ćpania leczenie jest konieczne.
Trzeźwienie to nie wyścig i rywalizacja jak jedno się zaniedba drugie go nie upilnuje.
Ale czy jak się kogoś kocha, to powinno się go zostawiać w trudnych chwilach?
Miłość powiadasz....no ciekawe. W tym tempie to niedługo kasa się skończy, ty trafisz na rokse a on zostanie twoim pimpem....
A faceci dalej myslia że babki lubią miłych grzecznych chłopców
Ale czy jak się kogoś kocha, to powinno się go zostawiać w trudnych chwilach?
Ćpając z nim nie wspierasz go, ani nie okazujesz mu uczucia.
Sama wpadasz tylko głębiej w nałóg i we współuzależnienie.
Mówienie o miłości w takich sytuacjach, to nic innego jak szukanie usprawiedliwienia dla siebie.
Tak jak pisałam w pierwszym poście. Ja z początku o niczym nie wiedziałam, przez dłuższy czas. Nie wiedziałam, ze bierze cokolwiek i nie wiedziałam, ze jest uzależniony.
Na jednej czy drugiej imprezie spróbowałam, ale nadal nie widziałam, ze ma z tym problem. Powiedział mi dopiero po czasie, jak zobaczył, ze ja tez przepadam... trochę za późno moim zdaniem. Takie rzeczy powinno się mówić od razu, bo albo ktoś to akceptuje, albo nie, a nie ukrywać tak ważny element życia...
Hm, czyli to, ze obydwoje mamy problem z uzależnieniem, tzn, ze nie ma mowy o miłości? To nie jest tak, ze my bierzemy codziennie, na codzień jest ok, dogadujemy się, mamy wspólny język, widać, ze stara się i dba .... no tylko właśnie to.
Przeniesione z kolejnego wątku Autorki:
Hej wszystkim!
Muszę, bo już nie mogę. Jestem z facetem ponad 1,5r, mamy małe dziecko. Do tej pory wiadomo jak to w związku, raz lepiej raz gorzej.
Jakiś czas temu zobaczyłam, że przegląda ogłoszenia z laskami które oferują swoje usługi za kasę. Oczywiście zaraz próbowałam wyjaśnić I było tłumaczenie, że rzadko bo rzadko, ale czasem wejdzie, tak z ciekawości. Nie miałam powodyu, żeby mu nie wierzyć. Obiecywał, ze postara się tam nie wchodzić.
Dziś patrzę w telefon ( ogólnie jak nawet usunie się historie, to da się sprawdzić gdzie się wchodziło, konkretna data I godzina) a tam wejścia praktycznie co drugi dzień, nawet 3x dziennie ( tylko przegląda) Pokazałam co zobaczyłam I powiedziałam, że chyba ma jakiś problem z tym, I żeby powiedział, czego mu brakuje, trochę kręcił, no, że to ciekawosc itd, próbowałam wyciągnąć więcej no i powiedział, że ogólnie to ani on nie jest idealny, ani ja nie jestem, że kocha mnie za to jaka jestem I akceptuje, ale wygląd nie jest idealny, nie taki jaki mu się podoba. Kazalam wymieniać co dokładnie, na pierwszy strzal poszedł brzuch, ze mam trochę za duży - dodam, że jestem 4 miesiące po cesarskim cieciu, dodatkowo mam spore rozejscie mięśni brzucha i dopóki tego nie na prawie to brzuch mi się nigdy nie wchłonie, ale tragedii nie ma, nie mam wałków. Zostalo mi 5kg żeby wrócić do wagi sprzed ciąży. Jest mi tak cholernie źle I przykro, że to się stało. Że ktoś woli 3x dziennie przejrzeć ogłoszenia bo go to podnieca, niż bzyknac sie ze swoją kobieta. W seksem nie ma problemu, jest praktycznie codziennie. Tylko bardziej przeraza mnie to, ile razy najpierw sie naogladal a później sie ze mną bzykal.
Nie rozumiem też tego, ze od początku tak wygladalam. Nie byłam nigdy modelką, ale brzydka nie jestem. Nie przytyłam odkąd się poznaliśmy oprócz teraz tylko 5kg po ciąży - myślałam, ze dorosły człowiek rozumie jak to działa, ze cos sie rozciąga 9 miesięcy więc później od tak nie zniknie.
Jak ktoś kto mówi, ze kocha może robić coś takiego? Jeszcze bym zrozumiała raz na jakiś czas, ale co drugi dzień 3 razy dziennie? Sobota, 12, on siedzi w WC I przegląda, a ja jestem obok w pomieszczeniu z naszym dzieckiem. Jaka on ma potrzebę?
Czuje sie zdradzona I nie wiem co robić
Dodam jeszcze, ze nigdy taka wcześniej nie byłam, ale po tych akcjach z ogloszeniami zaczelam sprawdzać gdzie był - jest taka opcja w google Mapsno i nie mam podejrzeń, ze on korzystal z tych tępych lasek, Aczkolwiek zawsze istnieje szansa.
Taki chaos w tym poście, ale nerwy są takie. Powiedziałam, ze nie chce z nim być I sie wyprowadzam. Przeprasza, ale co to da? To są słowa, na drugi raz będzie uważał bardziej.
Chcesz powiedzieć, że zaszłaś w ciąże z kolesiem opisywanym w tym wątku ? I kolejny raz szukasz rad na forum mimo, ze poprzednie hmmm nic nie dały?
13 2020-12-20 01:07:05 Ostatnio edytowany przez CzasemSlonceCzasemDeszcz (2020-12-20 01:23:44)
Tak, bo od tamtego wpisu sporo się zmieniło. Nie było już brania I imprez. Była umowa, ze jak idziemy razem to jedno z nas nie pije, żeby do niczego nie ciagnelo. No I później ciąża...
Z reszta tak, mam z nim dziecko. Pomijając mój ostatni wpis, to mój syn to najlepsze co mnie w życiu spotkało I jestem szczęśliwa, ze go mam