Hej dziewczyny, nie wiem od czego zacząć. Dzisiaj oficjalnie mam dosyć, nie mam sił, ale może od początku. Mam ponad 1,5 rocznego synka, który właśnie stawia swoje pierwsze kroki w żłobku, mam też męża, który ze względu na specyfike swojego zawodu pracuje różnie. Ja pracuje, więc często on wraca z dyżuru, a ja idę do pracy. Pomine fakt, że wystarczy jeden telefon i mąż leci do pracy. 2 tygodnie temu moja teściowa przeszła udar. Jest nieprzytomna. Mąż spędza u niej większość wolnego czasu. Ja niesiety nie za bardzo mogę pomóc. Dzisiaj wróciłam z pracy przed 8, po 12 godzinach byłam zmęczona, nie widziałam synka, ale w dzień wolny staram się pomoc mężowi, być z nim przy niej. Z jednej strony bardzo chciałabym być obok niego w tym wszystkim, z drugiej strony mamy dziecko, które dla niego zeszło na drugi plan, czuje jak oddalamy się od siebie. Dziewczyny co ja mam zrobić? Nie mam sił do obecnej sytuacji.
Co masz zrobić? Przetrwać. Teraz masz trudny okres twój mąż jeszcze trudniejszy. Nie rozczulaj się nad sobą , bo to najgorsze co możesz zrobić. Ja mam takie powiedzenie kiedy się wszystko wali i brakuje doby na ogarnięcie wszystkich spraw : odpocznę sobie w innym terminie.
Co masz zrobić? Przetrwać. Teraz masz trudny okres twój mąż jeszcze trudniejszy. Nie rozczulaj się nad sobą , bo to najgorsze co możesz zrobić. Ja mam takie powiedzenie kiedy się wszystko wali i brakuje doby na ogarnięcie wszystkich spraw : odpocznę sobie w innym terminie.
Nie rozczulam się nad sobą, ale czuje ogromne rozczarowanie. Nikomu nie daje z siebie 100% - mężowi, synowi, tesciowej, pracy. Czuje wewnętrzną irytacje. Bo nie spełniam się w roli żony ani matki. Mąż wrócił do domu o 3 w nocy, od razu zasnął, jak wychodziłam z synem z domu spał, być może teraz jest w domu, ale ja jestem w pracy. Ja kompletnie nie wiem jak on się czuje, jedyne o czym mnie informuje to stan zdrowia jego mamy, a on? Jedynie syn ułatwia nam życie, bo póki co chodzi do żłobka bez większych problemów.
Czasem w życiu następują sytuacje, czy sploty wydarzeń, które wymagają od nas dawania i 150 procent, i myślę, że we właśnie takiej znalazł się obecnie Twój mąż.
Gdyby to mój partner znalazł się w takiej sytuacji, na pewno starałabym się go wesprzeć i pomagać mu. Nie przyszłoby mi do głowy marudzenie, czy pretensje, podczas kiedy waży się zdrowie, a może i życie jego mamy.
Rozumiem, że jest ciężko, ale przecież teściowa nie wybrała sobie choroby.
Sama piszesz, że ta sytuacja trwa 2 tygodnie, a to jest bardzo krótki czas. Warto jest rozmawiać i utrzymywać bliskość, nawet jeśli na rozmowy można przeznaczyć tylko krótkie chwile w ciągu dnia. Dzięki temu mąż nie będzie miał poczucia, że masz urazę o to, że on pielęgnuje w chorobie swoją mamę, a Ty nie będziesz miała uczucia narastającego między Wami dystansu.
Warto jest również powściągnąć nieco emocje i pretensje w tak trudnej dla niego sytuacji, żeby nie dokładać mu dodatkowych zmartwień.
Niestety, a może i stety - tak to jest w życiu, że pojawiają się problemy, które mają priorytetowy status i zajęcia się nimi nie można przesunąć w czasie.
Ja tu widzę straszny bałagan i pomieszane priorytety.
Absolutnie nie marudze mu nad uchem. U nas właśnie brak tej rozmowy, bo nie ma kiedy, a mąż nie za bardzo chce ,,wylać" z siebie emocje. Ja bym bardzo chciała mu pomóc przy mamie i nie ma pretensji. Jedynie o co mam ,,pretensje" - zaniedbuje siebie. Nawet na dyżurze mając chwile wolnego idzie do mamy. Rozumiem go i chyba to ja powinnam teraz o niego zadbać.
Ja tu widzę straszny bałagan i pomieszane priorytety.
A możesz rozwinąć? Pomieszane piorytety? Bałagan nam się zrobił to prawda.
No przecież w Twoim życiu najważniejsza jesteś Ty. A tu chcesz pomagać przy szanownej teściowej, gdzie nic nie masz do zrobienia. Chcesz towarzyszyć wszędzie mężowi, czego on kompletnie nie potrzebuje. Syn wydaje się u was najdzielniejszy i najbardziej poukładany.
Przypomnij mężowi, że poza mamą ma też żonę. Nie matkę jego dziecka, ale żonę. To wszystko jest do pogodzenia, wystarczy tylko odpowiednio priorytety ustawić.
No przecież w Twoim życiu najważniejsza jesteś Ty.
A tu chcesz pomagać przy szanownej teściowej, gdzie nic nie masz do zrobienia. Chcesz towarzyszyć wszędzie mężowi, czego on kompletnie nie potrzebuje. Syn wydaje się u was najdzielniejszy i najbardziej poukładany.
Przypomnij mężowi, że poza mamą ma też żonę. Nie matkę jego dziecka, ale żonę. To wszystko jest do pogodzenia, wystarczy tylko odpowiednio priorytety ustawić.
Do póki żyje się samemu, faktycznie w swoim życiu jest się swoim panem, ale jak ma się rodzine? Nie. Nie jestem najważniejsza. Gorszy horror przechodzi mój mąż. Do teściowej trzeba mówić, trzeba przy niej siedzieć, bo reaguje.
Mąż faktycznie mnie nie potrzebuje? Napisałeś w momencie, w którym stwierdziłam, że wyjdę wcześniej z pracy i pojadę z mężem do szpitala.
Synek faktycznie dzielny.
Skąd mamy wiedzieć, czy mąż Cię potrzebuje? Sa ludzie, ktorzy w takiej sytuacji potrzebują kogoś obok, a są tacy, którzy w tym momencie skupia się na mamie i potrzebują samotności i zrozumienia. To twój mąż i ty powinnaś go znać.
Skąd mamy wiedzieć, czy mąż Cię potrzebuje? Sa ludzie, ktorzy w takiej sytuacji potrzebują kogoś obok, a są tacy, którzy w tym momencie skupia się na mamie i potrzebują samotności i zrozumienia. To twój mąż i ty powinnaś go znać.
I wydawało mi się, że go znam. Ale teraz kompletnie nie wiem co robić. Zastałam go dzisiaj w szpitalu przy teściowej. Jedyne słowa, które wydusił ,,Chodź na kawe" do mnie. Milczał, nie łapał kontatktu wzrokowego.
W zasadzie nie wiem po co założyłam ten temat, chciałam ,,pozbyć" się wszystkich myśli. Mi ciężko zrozumieć obecną sytuacje, a co dopiero obcym ludziom.
widocznie Twój partner jest z tych, którym wystarcza poczucie bliskości i wsparcie na zasadzie "jest ktoś obok" kto w tak ciężkim momencie potrafi udźwignąć te codzienne problemy i odjąć ich mu. uszanuj to i nie domagaj się rozmów. po prostu odbarczaj go w codziennych obowiązkach.
widocznie Twój partner jest z tych, którym wystarcza poczucie bliskości i wsparcie na zasadzie "jest ktoś obok" kto w tak ciężkim momencie potrafi udźwignąć te codzienne problemy i odjąć ich mu. uszanuj to i nie domagaj się rozmów. po prostu odbarczaj go w codziennych obowiązkach.
Wiesz co mnie trochę zabolało (ale nie pokaże mu tego)? Zauważyłam, że ze znajomymi normalnie rozmawia. Idąc na kawe spotkaliśmy 2 lekarzy, rozmawiali o sprawach zawodowych, ale rozmawiał był normalny.
Ale o mamie rozmawiał, o Waszych obecnych problemach ?
Czy po prostu kurtuazyjnie rozmawiał o niczym ?
Ale o mamie rozmawiał, o Waszych obecnych problemach ?
Czy po prostu kurtuazyjnie rozmawiał o niczym ?
Rozmawiał o sprawach zawodowych, ale ze mną nie rozmawiał. Przy teściowej siedzialiśmy milcząc, piliśmy kawe w ciszy.
W efekcie nie wiem co on czuje, nie wiem co robić, żeby było dobrze, albo czego nie robić.
Myślę, że Twój mąż może mieć jakiś problem z mówieniem wprost o trudnych dla niego sprawach. Może po prostu nie potrafi, albo z jakiegoś powodu nie chce o tym mówić ?
Może obawia się, że się rozklei, albo że wyjdzie na mięczaka. A może też w taki sposób radzi sobie z trudnymi sprawami, że przeżuwa wszystko w sobie, nie rozmawiając o tym z nikim.
A czy próbowałaś może pytać go wprost ? Co odpowiada, kiedy pytasz jak on się czuje, jak się trzyma ?
To trudna sytuacja, i rozumiem, że czujesz się odrzucana i odsunięta.
Myślę jednak, że Twoja obecność - nawet milcząca, wiele dla niego znaczy i jest dużym dowodem wsparcia.
17 2019-09-05 21:45:03 Ostatnio edytowany przez Takasobie12 (2019-09-05 22:22:18)
Myślę, że Twój mąż może mieć jakiś problem z mówieniem wprost o trudnych dla niego sprawach. Może po prostu nie potrafi, albo z jakiegoś powodu nie chce o tym mówić ?
Może obawia się, że się rozklei, albo że wyjdzie na mięczaka. A może też w taki sposób radzi sobie z trudnymi sprawami, że przeżuwa wszystko w sobie, nie rozmawiając o tym z nikim.
A czy próbowałaś może pytać go wprost ? Co odpowiada, kiedy pytasz jak on się czuje, jak się trzyma ?To trudna sytuacja, i rozumiem, że czujesz się odrzucana i odsunięta.
Myślę jednak, że Twoja obecność - nawet milcząca, wiele dla niego znaczy i jest dużym dowodem wsparcia.
Pytałam czy chce porozmawiać tak szczerze, ale odpowiedź była negatywna. Mamy mało czasu dla siebie, na rozmowe.
Myślisz, że moja dzisiejsza obecność pomogła mu? Nie wiem jak okazać mu wsparcie. Chce mu pomóc. Tylko nie wiem jak. Czuje się jakbym stała w małym, ciasnym pomieszczeniu bez wyjścia. Wolałabym widzieć łzy niż brak emocji. Mój mąż jest opanowany, spokojny (ja zawsze się śmieje, że on nawet denerwuje się na spokojnie).
Trochę boje się jednego - mój mąż może czuć się winny. Widzieli się 2 godzinny przed zdarzeniem. Ale nie może brać winny na siebie.
A teściowa jest energiczną kobietą, ma tylko nas i swojego tate. Dziadka nie chce obarczać problemami, on ma wiedzieć, że ona z tego wyjdzie.
Po prostu przy nim bądź, to wystarczy.
I ja myślę, że wystarczy jak przy nim będziesz. Bez gadania, bez wypytywania. Po prostu bądź. Z tego co piszesz myślę że właśnie tego mu potrzeba.
Mam wrażenie, że na siłę chcesz być taką "matka Teresą" ( tą dobrą, zanim świat dowiedział się o jej prawdziwej twarzy., czyli taką przysłowiową.), a nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu
Boli Cię, że mąż nie szuka w Tobie oparcia, że nie wypłakuje Ci się na ramieniu, a Ty jesteś gotowa nieść wszystkie ciężary świata. I ogarniesz dom, dzieci, pracę, problemy męża i chorej teściowej. Wg mnie , jesteś małą egoistką.
Zrozum, tu nie chodzi o Ciebie, nie jesteś w tej chwili osobą, o której myśli Twój mąż. I może, tak jak napisała Sosenek , on nie potrzebuję rozmów, tylko poczucia, że jesteś obok, że w tym ciężkim dla niego czasie, zajmiesz się domem i dziećmi. Widzi, że ciężar tych obowiązków spadł na Ciebie i na pewno jest Ci za to wdzięczny, więc nie próbuj go wpędzać w poczucie winy, że nie chce z Tobą rozmawiać.
To, że potrafi prowadzić rozmowy z kolegami w pracy jest całkiem normalne. To są obcy ludzie i zawsze przed innymi, potrafimy założyć maskę i udawać, że jest wszystko ok. Zobacz, oni nie męczą go rozmowami o matce, nie pocieszają, tylko rozmawiają o codziennym życiu i pracy. To też jest ważne, bo ile można rozmawiać o smutku i rozmyślać o złych rzeczach.
Bądź przy nim, ale nie naciskaj, wspieraj ale nie przytłaczaj, bo to nie Ty jesteś tutaj ważna. Po prostu bądź, nawet wspólne milczenie jest czasem ważeniejsze od rozmowy.
Mam wrażenie, że na siłę chcesz być taką "matka Teresą" ( tą dobrą, zanim świat dowiedział się o jej prawdziwej twarzy., czyli taką przysłowiową.), a nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu
Boli Cię, że mąż nie szuka w Tobie oparcia, że nie wypłakuje Ci się na ramieniu, a Ty jesteś gotowa nieść wszystkie ciężary świata. I ogarniesz dom, dzieci, pracę, problemy męża i chorej teściowej. Wg mnie , jesteś małą egoistką.
Zrozum, tu nie chodzi o Ciebie, nie jesteś w tej chwili osobą, o której myśli Twój mąż. I może, tak jak napisała Sosenek , on nie potrzebuję rozmów, tylko poczucia, że jesteś obok, że w tym ciężkim dla niego czasie, zajmiesz się domem i dziećmi. Widzi, że ciężar tych obowiązków spadł na Ciebie i na pewno jest Ci za to wdzięczny, więc nie próbuj go wpędzać w poczucie winy, że nie chce z Tobą rozmawiać.To, że potrafi prowadzić rozmowy z kolegami w pracy jest całkiem normalne. To są obcy ludzie i zawsze przed innymi, potrafimy założyć maskę i udawać, że jest wszystko ok. Zobacz, oni nie męczą go rozmowami o matce, nie pocieszają, tylko rozmawiają o codziennym życiu i pracy. To też jest ważne, bo ile można rozmawiać o smutku i rozmyślać o złych rzeczach.
Bądź przy nim, ale nie naciskaj, wspieraj ale nie przytłaczaj, bo to nie Ty jesteś tutaj ważna. Po prostu bądź, nawet wspólne milczenie jest czasem ważeniejsze od rozmowy.
Masz trochę racji. Lubię mieć wszystko pod kontrolą. A jeśli chodzi o bliskich jestem wariatką i panicznie się boje o wszystkich.
Ja bym wolała widzieć emocje w mężu, bo teraz nie widze, jest nijaki, przez co nie wiem co ,,siedzi" w jego głowie. Nie chce zostawić go samego.
Złożyłam podanie o urlop, ale niestety został odrzucony. To nie jest tak, że ogarniam wszystko. Mam jedno dziecko, które chodzi do żłobka, nianie do pomocy, która pomaga mi ogarnąć dom.
Wczoraj chciałam powiedzieć mu o synku, ale widząc, że nie mówi nic odpuściłam. Więc to nie jest tak, że chce rozmawiać o smutkach.
On jest jaki jest, jest po prostu sobą.
Czy do tej pory był bardzo wylewny w takich emocjonalnych sprawach i czy często rozmawialiście o tym ?
Czy to się zmieniło teraz, kiedy jest dużo stresu związanego z chorobą teściowej ?
On jest jaki jest, jest po prostu sobą.
Czy do tej pory był bardzo wylewny w takich emocjonalnych sprawach i czy często rozmawialiście o tym ?
Czy to się zmieniło teraz, kiedy jest dużo stresu związanego z chorobą teściowej ?
Czy bardzo wylewny? Nie bardzo, ale był. On jest człowiekiem tak opanowanym, do wszystkiego podchodzi rozważnie, chociaż przy pierwszej chorobie syna wariował, przy mojej cesarce również. Ale nie ma co porównywać sytuacji. Tak naprawdę to jest nasza pierwsza poważna sytuacja.
TakaSobie to dobrze, ze chcesz wspierać męża, natomiast musisz wziąć pod uwagę, że różni ludzie potrzebują różnego wsparcia. Gdy moja mama zachorowała, ja nie chciałam o tym rozmawiać, nie chciałam nawet, zeby ktoś przy mnie był, gdy się nią zajmowałam. Potrzebowałam ciszy i spokoju, ale też pewności, że jak ja zacznę chciec o tym rozmawiać to będę miała wsparcie np. w chłopaku.
Druga kwestia to kwestia dziecka, na nim teraz powinnaś sie skoncentrować, dla niego to też trudne, dziwne chwile, mam wrażenie, ze po macoszemu go traktujesz, bo "sobie dobrze radzi", to po co coś robić.
Moim zdaniem wystarczy mężowi powiedzieć "wiesz, że zawsze Ci pomogę, jak będziesz chciał porozmawiać, czy po prostu ze mną pobyć, jak będziesz potrzebował pomocy przy mamie to powiedz, a zawsze pomogę. Wiem, ze to dla ciebie trudny czas, ale musimy razem też zając się dzieckiem, bo on na razie mało z tego rozumie i nadal potrzebuje bliskości i mamy i taty, dobrze by było, jakbyśmy znaleźli chwilę w ciągu dnia, zeby spędzić czas tylko we troje"
Nirvanko, ten stan o którym piszesz jest mi doskonale znany. Kiedy ja mam duże problemy, nie chcę nawet, żeby mnie ktoś dotykał, przytulał, czy pocieszał.
Mam zbudowane w środku rusztowanie, dzięki któremu wszystko trzyma się w pionie i wydaje mi się, że jeden zły ruch mógłby to wszystko zburzyć.
Za to kiedy stres przemija - wtedy mogę o tym co się działo rozmawiać. Jednak kiedy jestem w środku zawieruchy, to absolutnie nie ma takiej możliwości. Koncentruję się wyłącznie na tym, żeby problemy przetrwać.
TakaSobie to dobrze, ze chcesz wspierać męża, natomiast musisz wziąć pod uwagę, że różni ludzie potrzebują różnego wsparcia. Gdy moja mama zachorowała, ja nie chciałam o tym rozmawiać, nie chciałam nawet, zeby ktoś przy mnie był, gdy się nią zajmowałam. Potrzebowałam ciszy i spokoju, ale też pewności, że jak ja zacznę chciec o tym rozmawiać to będę miała wsparcie np. w chłopaku.
Druga kwestia to kwestia dziecka, na nim teraz powinnaś sie skoncentrować, dla niego to też trudne, dziwne chwile, mam wrażenie, ze po macoszemu go traktujesz, bo "sobie dobrze radzi", to po co coś robić.
Moim zdaniem wystarczy mężowi powiedzieć "wiesz, że zawsze Ci pomogę, jak będziesz chciał porozmawiać, czy po prostu ze mną pobyć, jak będziesz potrzebował pomocy przy mamie to powiedz, a zawsze pomogę. Wiem, ze to dla ciebie trudny czas, ale musimy razem też zając się dzieckiem, bo on na razie mało z tego rozumie i nadal potrzebuje bliskości i mamy i taty, dobrze by było, jakbyśmy znaleźli chwilę w ciągu dnia, zeby spędzić czas tylko we troje"
Synowi poświęcam ok 3-4 godziny w ciągu dnia. Wiem, że troche mało, ale tak było od momentu powrotu do pracy. Kiedy zajmuje się nim, nie zajmuje się niczym innym. Co do obecności taty. Rzadko spędzamy chwile w 3. Ale trochę zmieniło się od 2 września, bo kiedy mały nie chodził do żłobka, opiekowała się nim niania, która też ogarnia nam dom, więc kiedy ona sprzątała, gotowała mały był z mężem i tak to głównie wyglądało, kiedy mąż mógł zajmował się młodym.
A teraz niewidzieli się od poniedziału i mały pyta o tate. Do szpitala go nie zabiore, na dzień wolny od żłobka jest za wcześnie.
Ja uciekam z pracy i jade zerknąć do teściowej.
27 2019-09-06 15:28:23 Ostatnio edytowany przez Takasobie12 (2019-09-06 23:32:00)
Zastałam mojego męża opartego na łóżku teściowej, spał. Mimo że był już po dyżurze to nawet nie przebrał się.
To był dla mnie najsmutniejszy widok - mój mąż, niewyspany, zmęczony, zrezygnowany przy łóżku swojej mamy. Powiedziałam mu tak jak mi radziłyście.