Ela210 napisał/a:Oj Bagiennik. Jak Ty malo wiesz o kobiecej stronie życia..
Myślisz ze jak kobieta kokietuje i zaczepia to wtedy ma stado wielbicieli?
A hak wieje chłodem to niby spokój?
Ale powiem Ci, że te chłodne nawet jak piękne faktycznie adoratorów miały trochę mniej. Tzn inaczej, na pewno mniej się afiszowali. Ja tam byłem kiedyś adoratorem takiej, ale nie do końca mi odpowiadało bycie opcją B i odpuściłem (a wtedy rzecz jasna ona uderzyła).
MagdaLena1111 napisał/a:Ela ma rację. Niektórzy lecą na kokietki dla zabawy, inni na zimne ryby, z którymi nigdy nie będą blisko, jeszcze inni na smutne królewny, żeby mogli się poczuć lepsi niż są, bo grają wtedy rycerzy itd. Ech...
Pozwól, że wybiorę sobie coś z tej listy i się przyczepię, bowiem uderza ona w moją osobę także. Mimo, że jestem asertywny to lubię traktować bliskie mi kobiety jak księżniczki. I wychodzi w sumie, że jestem rycerzem. Dlaczego uważasz zatem, że robię to po to, by móc poczuć się lepszy niż jestem? Dlaczego w ten sposób wyliczasz? Czy facet nie może chcieć czuć się bezpiecznie przy swojej kobiecie? Może taki układ mi to daje? Dlaczego znowu kobieta może być taka i siaka, wymagać tego i owego, a jednocześnie jak facet chce typ kobiety X, to od razu coś z nim nie tak? Już któryś raz coś takiego piszesz. Mam trochę dominujący charakter, chociaż jestem spokojnym człowiekiem. Lubię w swojej głowie wyobrażać siebie jako takiego rycerza, obrońcę kobiety. Widzę oczami wyobraźni jak gołymi rękami zabijam lwa, który znienacka atakuje nas na spacerze. Gotuję się, gdy ktoś na nią źle spojrzy, dzielnie odkręcam słoiki z ogórkami i stawiam czoła innym niebezpieczeństwom. Mam ochotę usunąć wszystkie przeszkody, które ona napotka... ja tam będę i jej pomogę. Jestem najlepszy, najsilniejszy, najbardziej inteligentny i najbardziej zaradny - dla niej. Muszę być, żeby móc ją obronić przed złoczyńcami. A w zaciszu domowym będę grzeczny i raczej posłuszny, przypominać będę istotę kojarzącą się z pieskiem Bichon Frise. Dlaczego? Nie czuję się wtedy lepszy, bo myśli takie jak wyżej rzecz jasna nie przesłaniają mi rzeczywistości. Po prostu tak chcę, tak mi się podoba, tak lubię i lubię w pewnym sensie postawić potrzeby kobiety wyżej niż swoje. To mi daje pewien komfort, zaspokojenie emocjonalne i zwyczajnie mnie kręci. Pozdrawiam rycerz Burzowy
.
Sęk w tym, że Kobiety są jak żywioły, czyli mają wiele twarzy. Przynajmniej ja, od złośliwej jędzy przez wredną zołzę po cud miód malinę dziewczynę :-D
Czyli nigdy nie wiesz, koło kogo się budzisz jak masz taką Magdalenę obok
. A jak coś przeskrobie to powie potem, że to nie ona... No to brzmi szczerze mówiąc dość niestabilnie
.
bagienni_k napisał/a:Wcale nie twierdzę, że kokietowanie ma od razu przynieść dziewczynie stado adoratorów.
Takie kobiety są przeważnie bardzo łatwe, to masa facetów przejawia dość ekspresyjne zachowania w stosunku do nich, bo da się zaliczyć.
Burzowy Jak tam sytuacja?
Miałem dzień wolny, bo odwiedzałem przyjaciela, ale może być ciekawie, ponieważ ta narwana 30tka widziała mnie chodzącego po mieście z inną, bardzo fajną niewiastą. No to teraz popchnie ją to w którąś ze skrajności pewnie.