Cześć,
wiem, że podobnych tematów na tym forum były setki, ale postanowiłem spróbować napisać swoją historię, przemyślenia. W internecie chyba najłatwiej jest przekazać swój punkt widzenia, nie bojąc się o osądzenie, zaszufladkowanie. A może dzięki Waszym odpowiedzią uda mi się poukładać jakoś sobie dalsze życie
Rozpocznę od krótkiego przywitania. Jestem Janek, pochodzę z północnej Polski, jakiś czas temu (7 lat) przeprowadziłem się na południe. Studia, praca i tak jakoś się życie poskładało, że powoli zacząłem sobie układać życie w tej okolicy. Rodzice, rodzeństwo, dalej mieszkają na północy. Skończyłem studia, zostałem inżynierem, potem magistrem. W między czasie znalazłem pracę (pracowałem już na studiach). Wiadomo, nowi znajomi, nowe środowisko. Daleko od domu, młody człowiek szuka swojego miejsca w świecie. Podczas studiów poznałem dziewczynę, byliśmy ze sobą ponad 4 lata (ja w głowie układałem sobie już plany na nasze cudowne życie), jednak po jakiś 3 latach jej zaczęło przeszkadzać, że pracuje, studiuje, piszę pracę magisterską, okazało się że poznała innego. Zostawiała mnie (w zasadzie z dnia na dzień, ciagnęliśmy jeszcze taką ciuciubabkę 2 mc).
Ciężko mi się było pozbierać, ale praca (dużooo pracy, specjalnie brałem na siebie jej dużo, żeby nie wracać do pustego, wynajmowanego wspólnie mieszkania i myślenia). Dodatkowo jestem stosunkowo aktywnym człowiekiem, trochę biegam, jeżdżę na motocyklu, często jeżdżę w Tarty (wspinam się) z przyjaciółmi. W między czasie postanowiłem kupić mieszkanie.
Wydaje mi się, że jakoś radzę sobie z pracą, co dziennym życiem. Sam wykończyłem mieszkanie, sam naprawię samochód - teraz najchętniej kupiłbym działkę i zaczął budować dom W tym wszystkim jest tylko mały problem, nie mogę jakoś związać się, przyciągnąć do siebie żadnej kobiety. Próbowałem Tindera, portali randkowych, jednak często jak już wydawało mi się, że super się dogadujemy to albo dziewczyna urywała nagle z niewiadomego powodu kontakt (potem po 1 mc np. wrzucała na Facebooka zdjęcie z chłopakiem...) albo wypadał mi wyjazd służbowy na miesiąc do USA i po powrocie dziewczyna napisała: Dużo się u mnie zmieniło....
Nie wiem w czym jest problem, pewnie we mnie, przynajmniej tak mi się wydaje. Ja jestem ogólnie chyba "lekko" upośledzony na tym punkcie (część na pewno powoduje fakt poprzedniego związku, i tego że była dziewczyna sama do końca nie wiedziała czego chce, często się obrażała itp. przez co ja zachowuje się teraz bardzo ostrożnie.
Dodatkowo widzę, że moi koledzy czasem mają podobne problemy. Jako że w zasadzie pracuje/biegam/jeżdżę w góry, nie lubię imprez nie wiem gdzie mógłbym spotkać normalną dziewczynę, jak potem ciągnąć znajomość, nie udając nikogo i niczego. Może drogie forumowiczki/forumowicze będziecie mieli jakieś złote rady, polecania, będę wdzięczny, nie ukrywam że trochę mnie zaczyna męczyć ta samotność dnia codziennego i to, że wracam do pustych 4 ścian
PS Wiadomo, że ja idealny nie jestem, nigdy nie byłem i pewnie nie będę, ale chyba nikt nie jest, a to opowieść subiektywna, z mojego punktu widzenia.
Pozdrawiam Jan.