hej,
pytanie z tych dziecinnych - social media.
Mam prawie 30 lat i pamiętam okres gimnazjum i liceum, kiedy królowało gadu gadu. Pamiętam, że chłopcy brali numery gadu gadu i zaczynali rozmowy. Później weszła nasza klasa pojawiły się zdjęcia lajki, jakieś gąbki itp.
Zawsze wychodziłam z założenia i słusznie, że jeśli podobam się facetowi to rozpocznie rozmowę. Oczywiscie jak wszędzie są wyjątki bo czasem facet jest niesmialy, oniesmielony itp. Takich tez przerabiałam. Czasem facet też się boi- tak fakt, boi się.
Ale do czego zmierzam. Pamiętam w czasach licealnych i na początku studiów, że jesli ktos chciał się ze mną umówić to to okazywał. Zwykle wtedy byłam nieroztropna, taka nieogarnięta, z wielu rzeczy nie zdawałam sobie sprawy i przyciągałam facetó 'ojców' lub tylko jako przyjaciół. Ale wiedziałam, ze komuś się podobam i dostawałam te zaproszenia na tańce, na dyskoteki, na obiady.
Z biegiem lat cos się jednak zmienilo. I nie chodzi o wygląd ale kto jest mną zainteresowany a także jak to ludzie okazują. Też nie jestem i nigdy nie byłam 'kłodą' mentalną czy życiową aby stac w kącie i nic nie orbic, nie wabićfaceta itp. Nie, zawsze taki delikatny flirt był.
Wszystko zaczelo sie zmieniac kiedy wszedł Tinder, Facebooki i inne portale. Wtedy tez pojawiło się wsrod moich znajomych wielu 'chamów' miałam wrazenie, ze w ogole nie chce uczestniczyc w jakis flirtach bo bałam się jakiegos ogolnego 'chamstwa', nie delikatnego flirtu ale chamstwa. Odcielam sie od pewnych osób, mozna powiedziec, ze obecnie jestem sama i dobrze mi z tym.
Pracuje, robie dodatkowe projekty.Jednak osoby ktore spotykam to osoby już po slubie, zareczone. Fajni faceci ale z obrączką. Albo już z dziecmi.
Zaczelam wstawiac zdjęcia na fb i na relacje na instagram. Zdziwiło mnie, ze dostaję wiele lajków od facetów a także 'serduszek. Jednak to wszystko. Wiem, ze to jest platoniczne w 80% ale zaczelam sie zastanawiac po co jacys wolni koledzy mi komentują zdjęcia, klikają serduszka jesli pozniej np nie napiszą albo nie chcą się spotkać/odmawiają?
Moze to jest idiotyczne z mojej strony ale mam takie przemyslenia. Jesli ktos mi się podoba to czasem ja ruszam do akcji. Wiele było sytuacji w zyciu tez ostatnio gdzie 'przegapiłam' akcję, ze ktos pozniej z kims się związał.
Wiele tez było sytuacji gdzie zagadałam do kolegi po takiej reakcji, na luzie, rozmowa się kleiła a na spotkanie juz nie chcial isc i mial 100 wymówek.
I się zastanawiam, czy to jest po prostu takie platoniczne lubienie zdjeć czy jesli naprawde komus sie ktos podoba to jakos zadziala? Ale jesli komentują mi koledzy z liceum ktorzych nie widzialam 10 lat to jak ma wygladac taka rozmowa?
Mam z tym problem bo np tych osób nie spotykam na miescie, nie wiem dokladnie gdzie pracują, nie wiem gdzie chodzą w wolnym czasie. Kiedys było latwiej bo mozna było spotkac ludzi na uczelni albo w czasie studenckich koncertów lub juwenaliów a teraz mam wrazenie ze jesli ja jakos sie nie zainteresuje to klapa.
Po prostu to jest takie pytanie rzucone w eter. Czy mam brac do siebie to ze jacys wolni koledzy wykazują mi jakies zainteresowanie w internecie? A co jesli np mam z nimi Pary na tinderze i nigdy do mnie nie napisali ? A co jesli np mialam z nimi pary a jak napisalam to mnie usuneli? tez tak bywało
dlaczego?