Kto jest winien, ja czy ona? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Kto jest winien, ja czy ona?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 15 ]

1 Ostatnio edytowany przez Grasse (2019-07-29 18:21:58)

Temat: Kto jest winien, ja czy ona?

Zacznę od tego, że nasz związek zaczął się od tego, że wspierałem ją po dwóch nieudanych związkach, gdzie w tym ostatnim została skrzywdzona z premedytacją. I na początku byłem wspaniałym, tym który przywrócił jej wiarę w mężczyzn. To co, nawet tu kilka osób uznało za moje wady, ona uznawała za zalety. W końcu zaczęły się życiowe tematy i kłótnie, w których każdy mój argument nazywała atakiem. A kłótnie zaczęły się od tego, że zaczęła mnie porównywać do byłego i jego dwóch lewych rąk - nie tego, który zranił ją z premedytacją, a tego którego sama zostawiła za rzekomą niezaradność. A skoro o niezaradności, cały czas podkreśla, że jest zaradna, niezależna i samodzielna, chociaż w wieku ponad 30 lat mieszka z matką. Uważa, że jest twardsza niż niejeden facet, chociaż zdarzało się, że zabierała ją karetka, kiedy miała okres. Nadal coś do niej czuję, bo okazała mi wiele uczucia, ale mam wrażenie, że najpierw byłem jej terapeutą, a teraz mści się na mnie za swoich byłych. Ponadto jej ojciec bił matkę. Czy to nienawiść do mężczyzn połączona paradoksalnie z podświadomą potrzebą bliskości mężczyzny?

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2019-07-29 19:52:17)

Odp: Kto jest winien, ja czy ona?

Wciąż jesteście razem? Czy chcesz ją zostawić i na forum szukasz argumentów za tym? Jeśli uważasz, że powinieneś, to nasze wsparcie nie jest Ci potrzebne. Sam podejmij decyzję. Jak długo trwa twn związek? Czytając zastanawiałam się, czy te jej trudne zachowania zaczęły Ci przeszkadzać dopiero teraz. Piszesz też, że "wciąż coś do niej czujesz" - coś, czyli niezbyt wiele, i wciąż - tak, jakby wasz związek de facto się już skończył. I ja bym w tym upatrywała przyczyny twoich rozterek.
Jeśli nie chcesz już z nią być, to jakie ma znaczenie, kto jest winien? Zastanów się, czy chcesz naprawić waszą relację, czy odejść.
Tego i tak nie da się ocenić. Jej zarzuty, porównywanie Ciebie do byłych mogą być bezzasadne, a może też być coś na rzeczy, tylko Ty tego nie widzisz.
Możliwe, że nie są racjonalne, bo po poważniejszych rozczarowaniach trudno niestety wyjść z pułapki skojarzeń. Boisz się czegoś tak bardzo, że wszędzie to widzisz. A czasem zachowania tylko zewnętrznie są podobne do tych, które już znamy i wiemy, że znaczyły coś złego, tymczasem u innej osoby mogą mieć odmienny sens. Tłumaczenie tego tej osobie tylko do czasu ma sens, potem trzeba ucinać takie zarzuty i teorie, bo nie będą miały końca. Pod warunkiem, że nie ma w tym choć części racji.
Ale... jeśli ich przedmiotem jest TYLKO niezaradność, którą zresztą sama przejawia, to coś nie gra. To nie są zachowania raniące, najwyżej drażniące.
Jaka jest wasza sytuacja? W jakich momentach ona zarzuca Ci dwie lewe ręce?
Co do jej wyobrażeń o sobie, że jest silna i niezależna, to cóż, z jednej strony mieszkanie z matką nie dowodzi słabości, bo może być np. racjonalne (przypuśćmy, że matka ma duży dom i jest w nim sama, a twoja partnerka musiałaby płacić za wynajem mieszkania), z drugiej, ona może być faktycznie nieporadna, a przy tym neurotyczna i potrzebować podtrzymywania obrazu siebie jako twardej i niezależnej kobiety, bo coś jej to daje. W takiej sytuacji nie warto na siłę kruszyć tego mniemania o sobie, jeśli jest nerwicowe, to ona tego tak nagle nie przyjmie, a poczuje się atakowana i deprecjonowana, co zaszkodzi też Tobie i waszej relacji.
Nie chcieliście zamieszkać razem?
Jak wygląda wasza sytuacja, możliwości?

3

Odp: Kto jest winien, ja czy ona?

Dziewczyna ma problemy emocjonalne i niestety powinna iść do psychologa aby je rozwiązać w przeciwnym razie każdy jej związek będzie toksyczny i nie udany Przekonaj ją że powinna poszukać fachowej pomocy

4

Odp: Kto jest winien, ja czy ona?
Kamilla66 napisał/a:

Dziewczyna ma problemy emocjonalne i niestety powinna iść do psychologa aby je rozwiązać w przeciwnym razie każdy jej związek będzie toksyczny i nie udany Przekonaj ją że powinna poszukać fachowej pomocy

Ale to, że ona ma problemy, nie jest, jak mi się zdaje, powodem napisania tego posta, tylko fakt, że on już niewiele do niej czuje.

5 Ostatnio edytowany przez Grasse (2019-08-04 12:43:32)

Odp: Kto jest winien, ja czy ona?
Kamilla66 napisał/a:

Przekonaj ją że powinna poszukać fachowej pomocy

Ona taką propozycję odebrała by jako bezpardonowy atak.


Właśnie wczoraj zerwałem. Powiedziałem jej co sądzę to tej niezależności inaczej, co bardzo ją zabolało. Nie było to dla mnie łatwe, bo jestem typem uczuciowca i jak już doszło do bliskości, to nie potrafię tak nagle wszystkiego rzucić. O co chodzi, jak już wspomniałem w pierwszym poście, na tym forum uświadomiono mnie, że szybkie angażowanie i składanie deklaracji oraz chęć spędzania z partnerką jak najwięcej czasu jest moją wadą i faktycznie dążyłem do tego, żeby to zmienić. I kiedy już byłem na ostatniej prostej pojawiła się ona i wręcz prosiła, żebym tego nie zmieniał. Po naszym pierwszym spotkaniu, które nastąpiło po dwóch miesiącach pisania - bo mieszkamy w innych miastach - zaczęliśmy składać sobie te deklaracje, nawet zaczęła szukać pracy w moim mieście, mimo że miała stabilną w swoim. Mówiła, że praca to tylko przykry obowiązek, a potem jest tylko dom i bliskość. Wszystko zmieniło się gdy dostała awans, praca stała się dla najważniejsza no i oczywiście czepianie się, że ja często zmieniałem swoją - oczywiście, to że jej praca w budżetówce, a moje w korpo to już nie miało znaczenia. No i w końcu, zacząłem słyszeć, że wzbudzam w niej poczucie winy a ona tego nienawidzi, bo robił to w niej jej ojciec (czyli: winni są zawsze wszyscy, ale nigdy nie ona). I tak, z najcudowniejszego mężczyzny na świecie stałem się jej oboma byłymi w jednym + tatusiem, który bił matkę. Boli, bardzo boli.

EDIT: jeszcze dodam jeden szczegół, może ważny. Gdy próbowałem ją przepraszać, usłyszałem, że chciała by dożyć dnia, w którym wreszcie to ona będzie mogła poczuć się winna i przeprosić za to, że dała ciała, bo tak to tylko od innych ją to spotyka.

6 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-08-04 12:49:14)

Odp: Kto jest winien, ja czy ona?

Dobrze Ci radzę autorze, żebyś wyciągnął wnioski z tej sytuacji i następnym razem przestał zgrywać bohatera, bo bardzo łatwo jest wejść z kimś w związek, gdy ta osoba znajduje się np. w okresie uwrażliwienia emocjonalnego i obniżonego poczucia własnej wartości po zakończonym świeżo związku. Wystarczy się taka osoba zaopiekować. Tobie przypadła do gustu rola bohatera, a jak trzeba było sprawdzić się w normalnej roli partnera, to się posypało. Tak to już jest z kobietami z problemami, ze łatwo je poderwać, trudniej związek utrzymać. Następnym razem spróbuj z normalną kobietą z rodziny bez problemów, albo z przepracowanymi traumami z dzieciństwa. Na początku może być trudniej zainteresować ją sobą, bo nie wystarczy zaoferowanie wsparcia, ale potem jest szansa, że będzie dużo bardziej stabilnie.


PS

Grasse napisał/a:

szybkie angażowanie i składanie deklaracji oraz chęć spędzania z partnerką jak najwięcej czasu jest moją wadą i faktycznie dążyłem do tego, żeby to zmienić. I kiedy już byłem na ostatniej prostej pojawiła się ona i wręcz prosiła, żebym tego nie zmieniał.

:-O <zaskoczenie>

Raczej normalne jest, że jak się ludzie w sobie zakochują, to chcą przebywać z sobą jak najwięcej i świata poza sobą nie widzą.

7 Ostatnio edytowany przez balin (2019-08-04 12:47:19)

Odp: Kto jest winien, ja czy ona?

Pomieszanie z poplątaniem.
Chciałeś jej pomóc (nazywasz to związkiem). Nie umiałeś, więc się poddałeś (nazywasz to zerwaniem).
A jeszcze pytasz kto winien? Ty. Nie bierz się za coś, czemu nie umiesz podołać.

8

Odp: Kto jest winien, ja czy ona?

Nie poddałem się, tylko stwierdziłem, że nie ma już sensu dzwonić i próbować tego ratować. Jedno wiem na pewno, nigdy już więcej nie wejdę w związek na terapeutę, ból jest trudny do opisania. Jak dzwoniłem to ona cały czas, że bardzo ją zraniłem i nie może mi obiecać, że będziemy razem.

9

Odp: Kto jest winien, ja czy ona?
Grasse napisał/a:

Gdy próbowałem ją przepraszać, usłyszałem, że chciała by dożyć dnia, w którym wreszcie to ona będzie mogła poczuć się winna i przeprosić za to, że dała ciała, bo tak to tylko od innych ją to spotyka.

Królewna z drewna.

10

Odp: Kto jest winien, ja czy ona?

Chyba miałam rację...

11

Odp: Kto jest winien, ja czy ona?

Magdalena, po części masz rację, ale nie do końca. Powodem, dla którego zaczęliśmy się kłócić, stało się to, że zaczęła mi mówić czego oczekuje od mężczyzny - zbiegło się to z tym, czego nie potrafił zrobić jej były, kompletny życiowy nieudacznik, mówiła, że nie chce przerabiać tego samego po raz kolejny. Ja to odebrałem jako porównywanie do byłego, ona uparcie twierdziła, że to porównywanie nie jest. Potem, musiałem jej tłumaczyć, że nie szukam sobie mamuśki, w końcu powiedziałem jej, że wydaje mi się, że sama podświadomie szuka w partnerze ojca, a na mnie to analogicznie projektuje. I wtedy pokazała mi swoją awanturniczą stronę.

12 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-08-06 11:35:12)

Odp: Kto jest winien, ja czy ona?
Grasse napisał/a:

Magdalena, po części masz rację, ale nie do końca. Powodem, dla którego zaczęliśmy się kłócić, stało się to, że zaczęła mi mówić czego oczekuje od mężczyzny - zbiegło się to z tym, czego nie potrafił zrobić jej były, kompletny życiowy nieudacznik, mówiła, że nie chce przerabiać tego samego po raz kolejny. Ja to odebrałem jako porównywanie do byłego, ona uparcie twierdziła, że to porównywanie nie jest. Potem, musiałem jej tłumaczyć, że nie szukam sobie mamuśki, w końcu powiedziałem jej, że wydaje mi się, że sama podświadomie szuka w partnerze ojca, a na mnie to analogicznie projektuje. I wtedy pokazała mi swoją awanturniczą stronę.

Grasse, a czego Ty się spodziewałeś?
Sam wszedłeś w rolę ratownika, dając jej podstawę ku temu, aby sądziła, że Tobie odpowiada rola jej opiekuna. Zaczęła Ci dawać więc „instrukcje”, tyle źe nie wprost, jak masz dalej postępować. Ona nawet zapewne nie wie, nie rozumie i nie jest zupełnie świadoma, że potraktowała Cię egoistycznie, dając Tobie „instrukcje” będące de facto żądaniami i że w ten sposób w ogóle nie wzięła pod uwagę Twoich uczuć i potrzeb.
Ale nie potrzebnie marnujesz energię na zajmowanie się nią. Sobie się przyjrzy. Dokładnie swoim motywom wejścia w tę relację. Bo czego oczekiwałeś? Czy nie miałeś nadziei, że gdy sprawdzisz się w roli ratownika, to spotka Cię z jej strony wdzięczność, ale i wzajemność? Czy nie oczekiwałeś, że Twoje potrzeby także zostaną uwzględnione?

Tu jest właśnie haczyk. Dziewczyna z nieprzepracowaną przeszłością jest za bardzo skupiona na sobie i swoich potrzebach, żeby umieć zadbać o potrzeby kogoś innego. Ona Ciebie potrzebowała, żebyś zaspokajał jej potrzeby, a nie żebyś generował swoje. Dlatego na przyszłość lepiej unikać tego pokroju osób. Dla własnego dobra.

13

Odp: Kto jest winien, ja czy ona?

Magda, ja cały czas jej bronię i wściekam się zarazem. Powiedziała mi, że ja zapewne też mam potrzeby i prosiła, żebym je wyartykułował. Jej problem jest taki, że wszystkie uwagi traktuje jako atak, aluzje do jej wcześniejszych wypowiedzi jako docinki, wreszcie zaprzecza sama sobie (nie rozumiem facetów, ale wiem kiedy kłamią). I jak już wspomniałem, wyolbrzymia pewne swoje osiągnięcia typu stabilność zawodowa (pracuje w budżetówce i po wielu latach dostała awans) co jej wyartykułowałem po kilku dniach przepraszania za to, co faktycznie było moją winą i potem został zerwany kontakt, zrobiłem to tak, że z mojej strony.

14

Odp: Kto jest winien, ja czy ona?
Grasse napisał/a:

Magda, ja cały czas jej bronię i wściekam się zarazem. Powiedziała mi, że ja zapewne też mam potrzeby i prosiła, żebym je wyartykułował. Jej problem jest taki, że wszystkie uwagi traktuje jako atak, aluzje do jej wcześniejszych wypowiedzi jako docinki, wreszcie zaprzecza sama sobie (nie rozumiem facetów, ale wiem kiedy kłamią). I jak już wspomniałem, wyolbrzymia pewne swoje osiągnięcia typu stabilność zawodowa (pracuje w budżetówce i po wielu latach dostała awans) co jej wyartykułowałem po kilku dniach przepraszania za to, co faktycznie było moją winą i potem został zerwany kontakt, zrobiłem to tak, że z mojej strony.

Daj sobie z nią spokój, tj. ona ma swoje deficyty, ale kto ich nie ma ;-) z tym, że ona nie za bardzo chce w ogóle je dostrzec i jakoś się z nimi ułożyć, zaakceptować, że taka jest. Nie mówiąc już o tym, że uświadomiwszy sobie swoje zachowania i ich źródło mogłaby to zmienić, ograniczyć, bardziej kontrolować. Zatem dopóki ona nie dojrzeje do tego, żeby się sobie przyjrzeć, to nadal będzie szukała źródeł swoich frustracji i niepowodzeń na zewnątrz. To jest łatwiejsze. Tym bardziej, gdy ktoś ma trudną historię.  To jest jej mechanizm obronny, nie przeskoczysz tego.

To, co możesz zrobić dla siebie, to zastanowić się dlaczego lokujesz swoje uczucia w tego typie osobie.

15

Odp: Kto jest winien, ja czy ona?

Magda, bardzo Ci dziękuję za wsparcie. Dodam, że mój kolega zasugerował osobowość paranoiczną i faktycznie wiele się zgadza - właśnie to wyolbrzymianie swoich osiągnięć, podejrzliwość czy traktowanie każdej krytycznej wypowiedzi jako atak, albo chociażby lęk przed odrzuceniem, który pokazywała na początku naszej znajomości, gdy co chwila pytała, czy się nie narzuca. Też wielokrotnie mówiła mi, że przed tym psycholem, który ją skrzywdził (pracują w jednym miejscu) udaje, że nic się nie stało, podczas gdy w gruncie rzeczy bardzo cierpi i twierdzi, że nie potrafi go nienawidzieć. Czasem myślę, czy nie próbować jeszcze o to walczyć, jakoś ją- chociażby podstępem, przez osoby trzecie (łatwe to nie będzie, bo jesteśmy z innych miast) - doprowadzić do psychoterapii. Bo poza tym, co tu opisałem, ma wspaniałe serce i jest dziewczyną naprawdę bardzo uczuciową i pomogła mi pokonać także moje problemy. Ale ja, wskutek jej zachowania zrobiłem to, co zrobiłem. A potem się do tego przyznałem, podobno żadna kobieta nie wybaczy mężczyźnie lęku przed ciążą.

Posty [ 15 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Kto jest winien, ja czy ona?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024