cześć..wiem,że ten post zaraz wywoła lawine pomyj na mnie..no ale niestety zakochałam sie w zonatym, starszym facecie. Ja mam 34 on 52, nie wygląda na swój wiek..urodą ani zachowaniem
jestesmy ze soba w takim związku 2 lata... a ja stałam sie od pół roku chorobliwie zazdrosna o wszystko dosłownie..probuje go konrolować...czekam na każdy jego sms wiadomość..uzależniłam się od niego..działa na mnie jak narkotyk.
wiem,że problem tkwi w mojej głowie...
kazdy mój humor jest spowodowany jego. Jak jest ok to jestem szczesliwa...a jak juz np nie odzywa sie jakis czas ..albo zobacze go na fb i sie nie odezwie to juz mam mysli,że pewnie pisze z kimś..gada z inną...
męczy mnie to..kocham go tak bardzo jak nigdy nikogo ...chyba..ale widze ze ten związek mnie niszczy.
nie porafię od niego odejsć...sama mam męża...
co do naszych związków- nie są idealne i mysle ze dlatego sie spotkalimsy i jestesmy razem juz 2 lata..
ja mam jakąs obsesje na jego punkcie..ciągle patrze w telefon..zachowuje sie jak uzależniony narkoman,
jak ja mam sobie pomóc? ja stworzyć sytuacje gdzie będe umiała przestac o nim myslec...zeby to on tyle myslal..zeby znów tesknił i pisał jak kiedys..
wiem po sobie ,że jak on sie za bardzo angazuje to mi jakos jest łatwiej..umiem zając sie czyms innym zapomnieć..
a teraz to wygląda tak ze on jest króliczkiem a ja go gonie..
nie nawidze siebie za to,że tak niszcze sobie zycie..zdrowie...bo przez tą zazdrość myślenie o nim nabawiłam sie chyba depresji..
jeszcze jeden mały fakt- pracujemy razem.
i jest mi mega ciężko...