Witam.
Chciałabym się zapytać - czy jest sens próbować poprawić relacje z siostrą chłopaka?
Obecnie od kilku miesięcy mieszkamy razem w 3. Z początku było okej, nigdy nie przyjaźniłyśmy się, ale głównie ja proponowałam jakieś wyjścia z nią czy rozpoczynałam rozmowę. Wreszcie przestałam, bo ileż można próbować na siłę zagadywać księżniczkę. Nadal byłam dla niej miła, mimo tego, że raczej nasze relacje były neutralne.
Może z dwa/trzy miesiące temu zaczęła robić mi na złość. Podbiera la niektóre kosmetyki, zjadała jakieś jedzenie, które kupiłam sobie, przekładała mi rzeczy, nagle mój ręcznik czy skarpetki itp były w jej pokoju i inne takie "pierdoły".
Pytałam się jej czy korzysta z jakiegoś kosmetyku, to stwierdziła, że może jej się zdarzyło kilka razy, ale czysto machinalnie i że jak coś to odkupi. Natomiast co z tego, skoro ewidentnie było widać, że robi na złość ze wszystkim. Znikały mi gumki do włosów, jakieś próbki kosmetyków. Wkurzyłam się, pogadałam na ten temat z moim facetem. Nie wtrącał się w to, ale było mu wstyd za siostrę.
Nie wiem co robić.
Wydaje mi się, że ona jest wściekła o mnie, zazdrosna.
Jak zaczęliśmy być razem i nie mieszkałam jeszcze z nim to robiła wszystko, żeby on jak najszybciej wracał do domu ode mnie. Codziennie do niego pisała kiedy już wróci do domu, żeby wcześniej wracał, bo zamówiła pizze dla siebie i dla niego i takie tam.
Nie wiem na co ona liczy. Ze się rozstaniemy i poklocimy?
Gdy chcieliśmy mieszkać razem zanim się do nich wprowadziłam to utrudniala jego przeprowadzkę. Mówiła mu, żeby nie zostawił jej samej na lodzie, że ona nie chce mieszkać z obcymi osobami, bo już dość się namieszkala na studiach itp.
Dodam, że teraz miała się przeprowadzać, bo zmieniła pracę. I zaczęła kombinować, że jednak ona chce tutaj zostać na tym mieszkaniu (mimo, że ma daleko do pracy) i żebyśmy to my się wyprowadzili. My z kolei zarabiamy mniej niż ona to raz, a dwa.. Mamy bardzo blisko tutaj do pracy.
Wcześniej jeszcze naciskala, żebyśmy mieszkali gdzie indziej w 3, bo jej nie pasuje to mieszkanie, bo za małe na trzy osoby (aluzja, że ja jej przeszkadzam)... A nagle jej mieszkanie odpowiada.
Myślicie, że dlatego mi na złość robi? Żebyśmy się rozstali albo przeprowadzili?
No i muszę wspomnieć, że ona jest typowa dama. Uwielbia wyslugiwac się swoim bratem we wszystkim. A to, żeby poszedł coś jej kupić w sklepie/aptece a to żeby skserowal coś
Rozumiem pomagać rodzinie raz na jakiś czas, ale ciągle?
Nie chce mieć z nią złych relacji, a ona sama je psuje.
Co robić? Pomóżcie.
Z góry dziękuję. I przepraszam za tak długi post.