Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 44 ]

Temat: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy

Witam, post będzie przydługi ale chciałbym dokładnie opisać swój problem.
Mam 30 lat, moja narzeczona 27 lat. Jesteśmy razem 6 lat. Zaręczeni jesteśmy od 2 lat. Przez 5 lat była między nami sielanka. Może nie idealnie, ale bardzo dobrze. Mnóstwo spędzanego razem czasu. Wzajemne zapewnienia o miłości, o stworzeniu rodziny, o wspólnym życiu na zawsze. Wspólne plany na przyszłość tak jak np. zakup mieszkania, gdzie co i jak. (pieniądze  mamy odłożone). Owszem zdarzały się kłótnie, ale było wszystko zaraz wyjaśniane. I spowrotem  było super między nami. No jak w każdym związku. Nigdy nie mieliśmy cichych dni, nic z tych rzeczy. Dużo dzwoniliśmy do siebie, miliard smsów dziennie. Spotkania 2-3 razy w tygodniu. Mieszkamy od siebie około 10 km. Każde dla każdego było na zawołanie. Wspólne imprezy, wyjazdy, wakacje. Rodzice się poznali. Od niej rodzice mnie lubią, moi ją też. Można by rzec związek idealny. Gdy się oświadczyłem to była najszczęśliwszą kobietą pod słońcem. Nigdy w życiu nie widziałem jej takiej szczęśliwej. Od około pół roku czasu jednak coś zaczęło się psuć. Narzeczona zaczęła się ode mnie oddalać. Mimo to jednak były dalsze zapewnienia o miłości i wspólnym życiu. Gdy już faktycznie było między nami źle zapytałem co się dzieje. Co się stało, dlaczego tak się zachowuje. Powiedziała, że ma problem z nami ale sama musi sobie z tym poradzić. Dopytywałem o szczegóły, to powiedziała ze potrzebuje czasu i wtedy szczerze na ten temat porozmawiamy. Powiedziałem dobrze, poukładaj sobie wszystko na spokojnie a wtedy znajdziemy rozwiązanie. Po 3 tygodniach przestała mi pisać mi „słodkie” smsy, przestała mi mówić że mnie kocha. Stała się taka jakaś chłodniejsza. Cierpiałem okropnie i wiem, że ona też cierpiała. Serce rozrywało mi się na pół. Ale czekałem cierpliwie. Po miesiącu jednak nie wytrzymałem, powiedziałem że nie mogę tak żyć, że dlaczego tak mnie rani i siebie pewnie też. Po kilku dniach odbyła się ta poważna rozmowa. Stwierdziła, że się bardzo pogubiła w naszym związku, że nie kocha mnie tak jak kiedyś. I nie jest pewna czy chce ze mną być i czy chce za mnie wyjść. Po tych słowach moje serce złamało się na pół. Zapytałem dlaczego dopiero teraz mi o tym mówi, dlaczego przez ten czas była z tym sama. Powiedziała ze myślała że da sobie z tym radę sama i że to tylko chwilowy kryzys (nigdy wcześniej się to nie zdarzyło). Zapytałem czy pojawił się ktoś inny. Od razu zaprzeczyła. Powiedziała, że nikt nie może się ze mną równać. Powiedziała ze powodem tego jej stanu jest to że poświęcałem jej mniej uwagi niż zwykle. Że już nie czuję się tak adorowana przeze mnie jak kiedyś. Wygarnęła mi że coraz rzadziej okazywałem jej miłość, czułość, pieszczotliwie ją nazywałem oraz że kiedyś powiedziałem jej że nie czuję się przy niej szczęśliwy. Owszem była taka sytuacja, miałem wtedy fatalny dzień, powiedziałem coś takiego. Przeprosiłem ją za to. I naprawdę były to szczere przeprosiny. Wiem, było to słabe. Okropnie się z tym czuje do dzisiaj. Powiedziałem że nie wiem co we mnie wtedy wstąpiło i wcale tak nie myślę. Powiedziałem że jest całym moim światem. Ona na to że jakoś tak w niej to usiadło, że nie umie się z tym pogodzić. Kolejna sprawa że w naszą rocznicę nie wręczyłem jej prezentu tylko powiedziałem tutaj mam dla Ciebie prezent. Weź go sobie. Że to ją też uderzyło ponieważ miałem jej go wręczyć. I że od tego czasu zastanawiała się nad tym czy mnie kocha czy nie. I od tego czasu się ode mnie odsuwała. Powiedziałem że nie miałem pojęcia że ją to tak dogłębnie dotknie. Wielokrotnie przepraszałem. Powiedziała że chce mnie bardzo pokochać tak jak kiedyś tylko potrzebuje czasu bo nie wyobraża sobie życia beze mnie. Powiedziała ze zrobiła mi okropną rzecz i nienawidzi samej siebie i zrozumie jeżeli wyjdę i trzasnę drzwiami. Nie zrobiłem tego. Gdy emocje już troszkę opadły podziękowałem jej za szczerość i zapytałem czy jest dla nas szansa. Powiedziałem że kocham ja nad życie i tez nie wyobrażam go sobie bez niej. Przepłakaliśmy całą noc. Od tej szczerej rozmowy minęły 4 miesiące. Bardzo się zmieniłem, zacząłem ją bardziej adorować. Wróciły rozmowy, smsy, spotykaliśmy się częściej. Wydawało mi się że wszystko idzie w dobrą stronę. Przy spotkaniach zawsze była uśmiechnięta. Emanowała szczęściem, promieniała. Były czułości, seks, wspólne wyjazdy no powiedzmy związek idealny (z pozoru). Cierpiałem niemiłosiernie. Ona widziała to cierpienie. Była ze mną. Po tym czasie zapytałem co dalej z nami będzie czy cos się zmieniło. Powiedziała ze tak. Że zauważyła że się zmieniłem, że się bardzo staram. Że przestała się ode mnie odsuwać. Że uwielbia moje towarzystwo. Ale że dalej to nie jest to co kiedyś. Zapytałem wprost, jeżeli mnie nie kochasz to mi to powiedz. Nie potrafiła. Powiedziała że mnie kocha ale nie tak jak kiedyś. I żeby dać jej jeszcze trochę czasu. Po miesiącu „horroru” jaki przeżywałem już nie wytrzymałem i powiedziałem że kolejnego dnia chciałbym z nią szczerze porozmawiać bo tak dalej żyć nie mogę. Nadmienię że jak wtedy u niej byłem to drukowała suknie ślubne które jej się podobają. Był płacz z jej strony. Powiedziała, nie zostawiaj mnie. Ja tego nie zniosę. Byłem twardy chodź reszta mojego serca krwawiła niemiłosiernie. Kolejnego dnia wyznałem jej miłość, wyznałem jakie mam oczekiwania, że tak dalej być nie może, że musimy ten problem rozwiązać. Ponowny płacz. Zaproponowałem jej kilka rozwiązań. Że może potrzebuje przerwy (choć bardzo ciężko przechodziło mi to przez usta), że możemy zamieszkać ze sobą przez jakiś czas i wtedy czas zweryfikuje (mieszkam aktualnie sam od miesiąca), pomocy u specjalisty. Powiedziała że sama chciała mi zaproponować wspólne mieszkanie. Dałem jej tydzień czasu na przemyślenia. Nie chciałem aby zdecydowała pochopnie. Pojechaliśmy w między czas na wspólny weekend nad morze. Było super. Wydaje mi się ża bardzo się do siebie zbliżliśmy. Ona powiedziała ze ten weekend bardzo wiele dla niej znaczył, i bardzo jej pomógł. I powiedziała ze od razu chciała mi powiedzieć o wspólnym zamieszkaniu. Bardzo się ucieszyłem. No i zamieszkaliśmy razem. Powróciła sielanka. Cały czas praktycznie razem. Poza pracą oczywiście. Rozmowy na wszystkie tematy bez końca. Wspólne zakupy, sprzątanie, gotowanie itp. Itd. Kasa dzielona na pół. Ona dalej jest rozpromieniona na mój widok, cieszy się gdy przychodzę z pracy, mówi że tęskniła. Że jestem dla niej najważniejszą osoba na świecie. Seks stał się jeszcze lepszy. Tylko że ona dalej mnie nie potrafi pokochać tak jak kiedyś jak to mówi. Nie wierze, że ona mnie nie kocha skoro zachowuje się tak jak się zachowuje. Naprawdę jest szczęśliwa, samo głupie przygotowanie dla mnie obiadu sprawia jej przyjemność. Bardzo to doceniam. JA też jej gotuje. Nie jest tak że przychodzę z pracy otwieram piwo i siadam na kanapie. Robimy wszystko razem. Za kilka dni ona wraca do siebie bo umówiony czas mija. A mi serce rozrywa bo dalej nie wiem czego się spodziewać. Sama jej wyprowadzka mnie przeraża a co dopiero jej zniknięcie z mojego życia. Aha i jeżeli chodzi o seks pieszczoty to ona też jej inicjuje. Nie tylko ja. Gdy gdzies tam w pokoju przechodzimy koło siebie to sama daje mi buzi i przytula. Mówi że dziękuje że jestem. Naprawdę nie wiem sam co mam o tym wszystkim myśleć. Jestem dla niej dobry, nigdy niczego jej nie zakazałem, co chciała to praktycznie miała. Często robię jej jakieś niespodzianki typu karteczki z miłymi wyznaniami, Bardzo mi za nie dziękuje i mówi ze bardzo poprawiam jej humor. Cały czas ona się przy mnie śmieje, lubię ją rozśmieszać. Ona wie że jestem dla niej zrobić wszystko. Ta nie pewność jutra mnie przeraża. Proszę doradźcie mi co mam zrobić. Powoli tracę zmysły. Cały czas myślę tylko o niej. Jest dla mnie wszystkim.

Aha i jeszcze jedno jej rodzice żyją ze sobą bo żyją. Ja pochodzę ze szczęśliwej rodziny. I też na ten temat rozmawialiśmy. Ze chce je dać szczęście. Chcę żebyśmy byli szczęśliwi jak moi rodzice. Ze to co możemy robić razem to będziemy. A nie każdy sam sobie tak jak u niej.

Już nawet myślałem że ja przytłaczam. Ale gdy cos wymyśle np. randka kino wyjazd, spotkanie ze znajomymi to ona się zgadza. Nigdy nie było odmowy. Z mojej strony również jak ona coś zaproponuje.

Dlaczego tak niszczy i sobie życie i mi. Wiem że jest dobrą dziewczyna i się mną nie bawi. To się czuje.

Co robiś pomóżcie.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy

Niemożliwą rzeczą jest, by przez cały okres wieloletniego związku żyć z motylami w brzuchu i na wiecznym haju.
Związki ewoluują, przechodzą różne fazy. Od zakochania po spokojną, dojrzałą miłość, jeśli jesteśmy świadomi zmian i niejako się z tym godzimy. Twoja narzeczona oczekuje od Ciebie niemożliwego, nie dostanie znów tego zastrzyku miłosnej chemii jak na początku, tego uniesienia i rollercoastera. Ty wychodzisz ze skóry, żeby jej było dobrze... ale myślę, że ten problem nie leży w Tobie. Przynajmniej nie tylko. Czy ona zrobiła cokolwiek, by poprawić sytuację między Wami, czy też tylko zrobiła wyrzuty i czekała aż Ty coś wymyślisz, nie dając nic od siebie?
Do tanga trzeba dwojga. Nad związkiem trzeba pracować ale i trzeba mieć świadomość zmian i czerpać z każdej fazy to, co najlepsze. Narzeczona chyba nie do końca to rozumie, myślę że mógłbyś jej uświadomić, że nie da się żyć tylko w różowej bańce miłości i że jeśli oczekuje zmian, sama również musi włożyć od siebie coś w związek.

3 Ostatnio edytowany przez rafal.ygnacyy (2019-07-08 12:22:05)

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy
McMiodek napisał/a:

Niemożliwą rzeczą jest, by przez cały okres wieloletniego związku żyć z motylami w brzuchu i na wiecznym haju.
Związki ewoluują, przechodzą różne fazy. Od zakochania po spokojną, dojrzałą miłość, jeśli jesteśmy świadomi zmian i niejako się z tym godzimy. Twoja narzeczona oczekuje od Ciebie niemożliwego, nie dostanie znów tego zastrzyku miłosnej chemii jak na początku, tego uniesienia i rollercoastera. Ty wychodzisz ze skóry, żeby jej było dobrze... ale myślę, że ten problem nie leży w Tobie. Przynajmniej nie tylko. Czy ona zrobiła cokolwiek, by poprawić sytuację między Wami, czy też tylko zrobiła wyrzuty i czekała aż Ty coś wymyślisz, nie dając nic od siebie?
Do tanga trzeba dwojga. Nad związkiem trzeba pracować ale i trzeba mieć świadomość zmian i czerpać z każdej fazy to, co najlepsze. Narzeczona chyba nie do końca to rozumie, myślę że mógłbyś jej uświadomić, że nie da się żyć tylko w różowej bańce miłości i że jeśli oczekuje zmian, sama również musi włożyć od siebie coś w związek.


Dziękuję za dojrzałą odpowiedź. Rozmawialiśmy na ten temat że napewno już nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Ze życie to nie ksiazkniczka i rycerz. Mam wady ona też ma. Myślałem że naprawdę jesteśmy dla siebie stworzeni i razem przejdziemy przez to wszystko. Nigdy w życiu nie wyplakalem tyle łez co przez ten okres. Za kilka dni będziemy mieli poważna rozmowę. Więc myślę że wszystko się wyjaśni. Co dzień modlę się do Pana Boga, ona też (oboje jesteśmy wierzący i praktykujących) o to żeby się "ocknęła". Bo skoro mieszka ze mną, sama mówi że dobrze się u mnie czuje, jest szczęśliwa że mnie ma, śpi ze mną. Gdy nawet zapytałem gdzie jest moje serce, chodziło o takiego pluszaka co kiedyś mi dała, to wzięła moja rękę przysunela do swej piersi i powiedziała że tutaj.

Może ona potrzebuje szoku. Żeby docenila to co straciła. Czy mam po prostu zakończyć ten związek. Wykreslic tyle wspólnych lat, chwil, planów. Łzy same lecą mi z oczu jak to pisze. Zawsze byłem twardy. Ale ta sytuacja mnie rozkleja na maksa. Może już ją sam potrzebuje psychologa i jakichs dobrych leków.

A co do jej inicjacji żeby coś zmienić to tak. Sama też często proponuję co będziemy robili danego dnia. Jakiś wyjazd. Czy spędzamy dzień w łóżku.

A jeżeli chodzi o miłość. To Powiedziała że ja zrobiłem już wszystko a nawet więcej. To siedzi w niej i to ona musi sobie z tym poradzić sama.

4

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy

Myślę że ona jest po prostu niedojrzała i tak naprawdę to chciałaby jakiegoś badboya coby zawrócił jej w głowie, zdradzał ją a na koniec porzucił zapłakaną, wtedy miałaby emocje których jej tak brakuje. Ty jesteś taki przewidywalny, miły i dobry dla niej, ona się czuje osaczona i znudzona.

Czy jesteś jej pierwszym facetem? Pierwszą miłością?

5

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy

6 lat związku w tym 2 lata narzeczeństwa. A były jakies plany na slub? Chocby data?
Bo to z daleka pachnie przechodzonym związekiem. Nie do naprawy. Zawaliliscie tym, ze nie bylo rozwoju. Co z tego ze sie zareczyliscie skoro nic z tym nie zrobiliscie dalej.

6 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-07-08 13:26:51)

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy
Szkot napisał/a:

Myślę że ona jest po prostu niedojrzała (...)

Właśnie.
Inna sprawa, źe autor też do najdojrzalszych nie należy. Szczególnie ten całonocny płacz mnie odrzucił. Nie mówiąc o innych jego notorycznych płaczach, które są jego reakcją na zaistniałą sytuację.

7

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy
Lady Loka napisał/a:

6 lat związku w tym 2 lata narzeczeństwa. A były jakies plany na slub? Chocby data?
Bo to z daleka pachnie przechodzonym związekiem. Nie do naprawy. Zawaliliscie tym, ze nie bylo rozwoju. Co z tego ze sie zareczyliscie skoro nic z tym nie zrobiliscie dalej.


Ślub za niecały rok. Wszystko pozalatwiane. Sala, muzyka, fotograf.

8

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy
MagdaLena1111 napisał/a:
Szkot napisał/a:

Myślę że ona jest po prostu niedojrzała (...)

Właśnie.
Inna sprawa, źe autor też do najdojrzalszych nie należy. Szczególnie ten całonocny płacz mnie odrzucił. Nie mówiąc o innych jego notorycznych płaczach, które są jego reakcją na zaistniałą sytuację.

Nienawidzę siebie za ten płacz. Ale to jest silniejsze ode mnie. Świat mi się wali. Czasem nie umiem powstrzymać łez.

9

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy

Zawaliłeś u niej masę shit testów, które miały udowodnić, że nie jesteś misiaczkiem włażącym jej w tyłek. Za każdym razem właziłeś, przepraszałeś, obwiniałeś się za wszystko. Niestety kolego kobieta potrzebuje emocji, Ty dajesz sielankę i myślisz, że jest ok. A nie jest.
Myślę, że w tym czasie gdy się popsuło. Musiała kogoś takiego spotkać i bardzo jej się to spodobało.

10

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy
rafal.ygnacyy napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

6 lat związku w tym 2 lata narzeczeństwa. A były jakies plany na slub? Chocby data?
Bo to z daleka pachnie przechodzonym związekiem. Nie do naprawy. Zawaliliscie tym, ze nie bylo rozwoju. Co z tego ze sie zareczyliscie skoro nic z tym nie zrobiliscie dalej.


Ślub za niecały rok. Wszystko pozalatwiane. Sala, muzyka, fotograf.

W dalszym ciągu to długo za długo. Po co komu 3 lata narzeczeństwa?

11

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy
Lady Loka napisał/a:
rafal.ygnacyy napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

6 lat związku w tym 2 lata narzeczeństwa. A były jakies plany na slub? Chocby data?
Bo to z daleka pachnie przechodzonym związekiem. Nie do naprawy. Zawaliliscie tym, ze nie bylo rozwoju. Co z tego ze sie zareczyliscie skoro nic z tym nie zrobiliscie dalej.


Ślub za niecały rok. Wszystko pozalatwiane. Sala, muzyka, fotograf.

W dalszym ciągu to długo za długo. Po co komu 3 lata narzeczeństwa?


Tak oboje zdecydowaliśmy. Ze wtedy i wtedy będzie ślub. Ech naprawdę już nie wiem co robić. Myślę że jedynym rozwiązaniem jest poważna rozmowa, niech się określi co i jak. Czy nas widzi tak jak jest teraz. I czy jest w stanie stworzyć że mną prawdziwy związek. Za kilka dni będziemy mieli te rozmowę. Więc wszystko się okaże. Szczerze boję się tej rozmowy ale dłużej nie może być tak jak jest. Bo ja się wykończe. Chociaż cały czas mam nadzieję że jeszcze będziemy szczęśliwi. Bo przecież nie chciałaby że mną zamieszkać. No i zachowywała by się inaczej. A ja widzę że jest szczęśliwa tylko gdzieś tam jest jakaś blokada. Powiedziała mi że to wspólne mieszkanie bardzo dużo jej dało. Także jestem pozytywnej myśli. Okaże się za kilka dni. Jeżeli dalej nie będzie pewna czy chce ze mną być. To zakończę zwiazek. Choć to będzie cholernie trudne. I niepotrafie sobie tego wyobrazić.

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy
Lady Loka napisał/a:
rafal.ygnacyy napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

6 lat związku w tym 2 lata narzeczeństwa. A były jakies plany na slub? Chocby data?
Bo to z daleka pachnie przechodzonym związekiem. Nie do naprawy. Zawaliliscie tym, ze nie bylo rozwoju. Co z tego ze sie zareczyliscie skoro nic z tym nie zrobiliscie dalej.


Ślub za niecały rok. Wszystko pozalatwiane. Sala, muzyka, fotograf.

W dalszym ciągu to długo za długo. Po co komu 3 lata narzeczeństwa?

Dla mnie niedorzeczne jest planowanie przyszłości nie mieszkając ze sobą chociażby miesiąca.

Ona nie wie czego chce, on staje na rzęsach, ludzie...
Związek to nie jest rzyganie tęczą, to nie są tysiące wiadomości dziennie z wyznaniami miłości. To jest partnerstwo, przyjaźń, wierność i lojalność.
A ona zastanawia się nad wspólną przyszłością, bo czuje się mniej adorowana...dziecinada.

13

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy

Drogi Autorze, mi tez to wyglada na taki typowy przechodzony związek. Kiedyś ktoś powiedział mi taka mądra rzecz... chodzi się max 3 lata, jeżeli nadal jest dobrze to zaręczyny i ślub, bo im dłużej sie zwleka tym większe prawdopodobieństwo ze związek się rozleci. Dziewczyna ewidentnie jest już znudzona, nie wie czego chce, próbuje Cię zmieniać. Ja bym postawiła sprawę na ostrzu noża i albo w lewo albo w prawo, bo tylko marnujcie sobie czas no a przecież 18 lat już nie macie.

14

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy

Kilka rzeczy na raz, ale za świetego bym nie uwierzyła, że osoby trzeciej tu nie ma. Objawy są typowe: dystansowanie się, ogólna nieobecność, jęczenie w stylu "pogubiłam się" z jednoczesną niechęcią do skończenia związku. Założę się, że jej przychodzenie i odchodzenie jest połączone z wahaniami boczniaka.

Oczywiście inne czynniki też się tu nałożyły, takie jak wypalenie związku i Twoja kompletna ciapowatość.

15

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy
Beyondblackie napisał/a:

Kilka rzeczy na raz, ale za świetego bym nie uwierzyła, że osoby trzeciej tu nie ma. Objawy są typowe: dystansowanie się, ogólna nieobecność, jęczenie w stylu "pogubiłam się" z jednoczesną niechęcią do skończenia związku. Założę się, że jej przychodzenie i odchodzenie jest połączone z wahaniami boczniaka.

Oczywiście inne czynniki też się tu nałożyły, takie jak wypalenie związku i Twoja kompletna ciapowatość.

Moja kompletna ciapowatosc. A coś wiecej? Możesz rozwinąć myśl? Osoby trzeciej nie ma. Tego jestem pewien.

16

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy

Traktujesz ją jak księżniczkę na ziarnku grochu i lecisz na każde zawołanie jak udzielna pani ma focha. W oczach kobiety to wygląda jak desperacja, a to jest niesamowicie mało atrakcyjne.

17 Ostatnio edytowany przez chomik9911 (2019-07-08 21:15:57)

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy

Rafał naprawdę bardzo się starasz i dużo dajesz swojej dziewczynie. Może aż za dużo? to nie jest księżniczka, a tak karze się traktować.. Sam jesteś szczęśliwy jak ona się do Ciebie uśmiechnie, chcesz jej rąbka nieba przychylić dosłownie a nadal coś nie pasuje. To w niej jest problem. Nie nadskakuj jej , nie będziesz w stanie robić tego całe życie, nie da się żyć tak po prostu. Motyle przechodzą, człowiek by zawału dostał jakby miał żyć na takich wysokich obrotach smile Zastanawiam się czy to nie jest tak, że ona panikuje przed ślubem.. zamieszkanie razem było bardzo dobrą decyzją, razem przekonacie się czy tego chcecie. Druga sprawa.. związek jej rodziców - mówiłeś, że oni są razem , bo są. Może ona boi się, żeby nie powielić ich błędu? że jeśli przestała czuć motyle, Wasz związek przeszedł w kolejną spokojniejszą fazę - to ona myśli, że to już jest oznaka wypalenia? wiesz jestem dzieckiem ze związku właśnie takich rodziców i to niesie za sobą wiele lęków, obaw, niepewności.. może mieć też wyidealizowany obraz życia we dwójkę - udany idealny związek, takie niestety nie istnieją.

P.S płacz to naturalna rzecz - dobrze , że w ten sposób rozładowujesz napięcie. Mężczyźni też mają do tego prawo smile

18

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy

Rafał, trochę za dużo tych "poważnych" rozmów.  Ty liczysz na rozmowy, a podczas nich wychodzi z niej totalnie zagubione biedactwo (świetna manipulacja) i znowu wszystko chodzi na jej modłę, podczas gdy znowu Ty cierpisz i Ty płaczesz (dla mnie to normalna reakcja). Jesteś zmanipulowany, a wcale nie bliżej sedna jej "problemów".  Myślę że ona doskonale wie, o co jej chodzi, ale robi i mówi wszystko na okrętkę... Żeby asekurować własny tyłek. Dlaczego? Powody mogą być różne. Mogłeś się jej znudzić, może jest ktoś inny, może ona stwierdziła że to nie to, ale nie zerwie pierwsza, żeby nie było, że to jej wina... Nie chcę brać odpowiedzialności za rozpad związku i czeka aż Ty coś "przedsięwziesz" wink
Na Twoim miejscu już bym odpuściła te starania o nią i rozmowy, bo tak w gruncie rzeczy i tak i tak spelniasz tylko jej zachcianki, o sobie nie myśląc wcale. Masz jakieś zainteresowania, które nie dotyczą Twojej narzeczonej? Wychodzisz gdzieś bez niej? Masz chwilę oddechu od niej, czy żyjesz jej problemami i skupiasz uwagę tylko na tym żeby jej sprawić różowego jednorożca?

Powiem Ci coś jeszcze: gdy kogoś się kocha, to się nie doprowadza tej osoby do takiego stanu, w jakim Ty jesteś.

19 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-07-08 23:04:34)

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy

Ech...w ogóle nie bardzo wierzę w tę historię, więc się nawet nie mam zamiaru wysilać na doradzanie czegoś autorce, bo na bank jest nią kobieta udająca tylko faceta.
Odniosę się tylko do tego płaczu, bo nie mam nic przeciwko temu, źe facet płacze, ale całonocne zawodzenie, o którym on pisał oraz o tym, że nigdy wcześniej tyle nie płakał, co teraz, bo na każde rzekome zawahanie partnerki reaguje płaczem, to już gruba przesada.
Można trochę popłakać (krzyczenie, np. w lesie też jest oczyszczające :-D), ale kiedyś trzeba wziąć się w garść, przestać użalać nad sobą i zacząć działać.

Pozdrawiam ozięble wszystkie wielbicielki naciąganych ckliwych historyjek.

20 Ostatnio edytowany przez Szkot (2019-07-08 23:39:56)

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy
MagdaLena1111 napisał/a:

Ech...w ogóle nie bardzo wierzę w tę historię, więc się nawet nie mam zamiaru wysilać na doradzanie czegoś autorce, bo na bank jest nią kobieta udająca tylko faceta.
Odniosę się tylko do tego płaczu, bo nie mam nic przeciwko temu, źe facet płacze, ale całonocne zawodzenie, o którym on pisał oraz o tym, że nigdy wcześniej tyle nie płakał, co teraz, bo na każde rzekome zawahanie partnerki reaguje płaczem, to już gruba przesada.
Można trochę popłakać (krzyczenie, np. w lesie też jest oczyszczające :-D), ale kiedyś trzeba wziąć się w garść, przestać użalać nad sobą i zacząć działać.

Pozdrawiam ozięble wszystkie wielbicielki naciąganych ckliwych historyjek.

Ja wierzę w autentyczność opowieści, niektórzy potrafią płakać całe noce gdy dziewczyna zburzy ich młodzieńczy, wyidealizowany i chory obraz miłości i związku w którym dajemy z siebie wszystko. Wierzę w to bo też tak miałem smile ale tylko raz. I byłem młody i głupi.

21 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-07-08 23:45:17)

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy
Szkot napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Ech...w ogóle nie bardzo wierzę w tę historię, więc się nawet nie mam zamiaru wysilać na doradzanie czegoś autorce, bo na bank jest nią kobieta udająca tylko faceta.
Odniosę się tylko do tego płaczu, bo nie mam nic przeciwko temu, źe facet płacze, ale całonocne zawodzenie, o którym on pisał oraz o tym, że nigdy wcześniej tyle nie płakał, co teraz, bo na każde rzekome zawahanie partnerki reaguje płaczem, to już gruba przesada.
Można trochę popłakać (krzyczenie, np. w lesie też jest oczyszczające :-D), ale kiedyś trzeba wziąć się w garść, przestać użalać nad sobą i zacząć działać.

Pozdrawiam ozięble wszystkie wielbicielki naciąganych ckliwych historyjek.

Ja wierzę w autentyczność opowieści, niektórzy potrafią płakać całe noce gdy dziewczyna zburzy ich młodzieńczy, wyidealizowany i chory obraz miłości i związku w którym dajemy z siebie wszystko. Wierzę w to bo też tak miałem smile ale tylko raz. I byłem młody i głupi.

Ale przeczytałeś tę historię?
Tu nie ma żadnego porzucenia, zdrady ani innych dramatycznych wydarzeń.
Są tylko wyznania, że partnerka już nie kocha tak mocno, jak kiedyś, a to wszystko ponoć w wieloletnim związku ludzi dobijających do 30tki.
Po prostu autorka przesadziła z dramaturgią. I prędzej pisze to licealistka znudzona na wakacjach niż 30letni facet.

22

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy
MagdaLena1111 napisał/a:
Szkot napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Ech...w ogóle nie bardzo wierzę w tę historię, więc się nawet nie mam zamiaru wysilać na doradzanie czegoś autorce, bo na bank jest nią kobieta udająca tylko faceta.
Odniosę się tylko do tego płaczu, bo nie mam nic przeciwko temu, źe facet płacze, ale całonocne zawodzenie, o którym on pisał oraz o tym, że nigdy wcześniej tyle nie płakał, co teraz, bo na każde rzekome zawahanie partnerki reaguje płaczem, to już gruba przesada.
Można trochę popłakać (krzyczenie, np. w lesie też jest oczyszczające :-D), ale kiedyś trzeba wziąć się w garść, przestać użalać nad sobą i zacząć działać.

Pozdrawiam ozięble wszystkie wielbicielki naciąganych ckliwych historyjek.

Ja wierzę w autentyczność opowieści, niektórzy potrafią płakać całe noce gdy dziewczyna zburzy ich młodzieńczy, wyidealizowany i chory obraz miłości i związku w którym dajemy z siebie wszystko. Wierzę w to bo też tak miałem smile ale tylko raz. I byłem młody i głupi.

Ale przeczytałeś tę historię?
Tu nie ma żadnego porzucenia, zdrady ani innych dramatycznych wydarzeń.
Są tylko wyznania, że partnerka już nie kocha tak mocno, jak kiedyś, a to wszystko ponoć w wieloletnim związku ludzi dobijających do 30tki.
Po prostu autorka przesadziła z dramaturgią. I prędzej pisze to licealistka znudzona na wakacjach niż 30letni facet.

Oczywiście że przeczytałem, dwukrotnie. Ale zgoda, nie wiemy na 100% kto to pisze.

23

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy

Nigdy nie mamy na forum pewności czy ktoś zmyśla czy mówi prawdę. Natomiast ta historia mnie nie dziwi, niektórzy nie potrzebują bicia, zdrad czy jakiś mocnych wrażeń żeby cierpieć. Niepewność uczuć potrafi bardzo boleć.

24 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-07-09 08:58:57)

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy

Reakcja nieadekwatna do zaistniałych zdarzeń.
Należałoby odróżnić cierpienie od płaczu.

Nastolatek może mieć problemy z regulacją afektu, ale od 30-letniego faceta. można oczekiwać czegoś więcej niż ciągły płacz, bo usłyszał bolesne słowa, które tak naprawdę też wynikają z tego, że osoba, która je wypowiedziała jest niedojrzała i nie wie nic o dynamice uczuć.

Ale niech się wątek ciągnie. Jest popyt, to i podaż się znalazła ;-)

25

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy
McMiodek napisał/a:

Niemożliwą rzeczą jest, by przez cały okres wieloletniego związku żyć z motylami w brzuchu i na wiecznym haju.
Związki ewoluują, przechodzą różne fazy. Od zakochania po spokojną, dojrzałą miłość, jeśli jesteśmy świadomi zmian i niejako się z tym godzimy. Twoja narzeczona oczekuje od Ciebie niemożliwego, nie dostanie znów tego zastrzyku miłosnej chemii jak na początku, tego uniesienia i rollercoastera. Ty wychodzisz ze skóry, żeby jej było dobrze... ale myślę, że ten problem nie leży w Tobie. Przynajmniej nie tylko. Czy ona zrobiła cokolwiek, by poprawić sytuację między Wami, czy też tylko zrobiła wyrzuty i czekała aż Ty coś wymyślisz, nie dając nic od siebie?
Do tanga trzeba dwojga. Nad związkiem trzeba pracować ale i trzeba mieć świadomość zmian i czerpać z każdej fazy to, co najlepsze. Narzeczona chyba nie do końca to rozumie, myślę że mógłbyś jej uświadomić, że nie da się żyć tylko w różowej bańce miłości i że jeśli oczekuje zmian, sama również musi włożyć od siebie coś w związek.

Szkot napisał/a:

Myślę że ona jest po prostu niedojrzała i tak naprawdę to chciałaby jakiegoś badboya coby zawrócił jej w głowie, zdradzał ją a na koniec porzucił zapłakaną, wtedy miałaby emocje których jej tak brakuje. Ty jesteś taki przewidywalny, miły i dobry dla niej, ona się czuje osaczona i znudzona.

Ewelina.es napisał/a:

Drogi Autorze, mi tez to wyglada na taki typowy przechodzony związek. Kiedyś ktoś powiedział mi taka mądra rzecz... chodzi się max 3 lata, jeżeli nadal jest dobrze to zaręczyny i ślub, bo im dłużej sie zwleka tym większe prawdopodobieństwo ze związek się rozleci. Dziewczyna ewidentnie jest już znudzona, nie wie czego chce, próbuje Cię zmieniać. Ja bym postawiła sprawę na ostrzu noża i albo w lewo albo w prawo, bo tylko marnujcie sobie czas no a przecież 18 lat już nie macie.

Beyondblackie napisał/a:

Traktujesz ją jak księżniczkę na ziarnku grochu i lecisz na każde zawołanie jak udzielna pani ma focha. W oczach kobiety to wygląda jak desperacja, a to jest niesamowicie mało atrakcyjne.

chomik9911 napisał/a:

Rafał naprawdę bardzo się starasz i dużo dajesz swojej dziewczynie. Może aż za dużo? to nie jest księżniczka, a tak karze się traktować.. Sam jesteś szczęśliwy jak ona się do Ciebie uśmiechnie, chcesz jej rąbka nieba przychylić dosłownie a nadal coś nie pasuje. To w niej jest problem. Nie nadskakuj jej , nie będziesz w stanie robić tego całe życie, nie da się żyć tak po prostu.

McMiodek napisał/a:

Rafał, trochę za dużo tych "poważnych" rozmów.  Ty liczysz na rozmowy, a podczas nich wychodzi z niej totalnie zagubione biedactwo (świetna manipulacja) i znowu wszystko chodzi na jej modłę, podczas gdy znowu Ty cierpisz i Ty płaczesz (dla mnie to normalna reakcja). Jesteś zmanipulowany, a wcale nie bliżej sedna jej "problemów".  Myślę że ona doskonale wie, o co jej chodzi, ale robi i mówi wszystko na okrętkę... Żeby asekurować własny tyłek. Dlaczego? Powody mogą być różne. Mogłeś się jej znudzić, może jest ktoś inny, może ona stwierdziła że to nie to, ale nie zerwie pierwsza, żeby nie było, że to jej wina... Nie chcę brać odpowiedzialności za rozpad związku i czeka aż Ty coś "przedsięwziesz" wink
Na Twoim miejscu już bym odpuściła te starania o nią i rozmowy, bo tak w gruncie rzeczy i tak i tak spelniasz tylko jej zachcianki, o sobie nie myśląc wcale. Masz jakieś zainteresowania, które nie dotyczą Twojej narzeczonej? Wychodzisz gdzieś bez niej? Masz chwilę oddechu od niej, czy żyjesz jej problemami i skupiasz uwagę tylko na tym żeby jej sprawić różowego jednorożca?

Powiem Ci coś jeszcze: gdy kogoś się kocha, to się nie doprowadza tej osoby do takiego stanu, w jakim Ty jesteś.

MagdaLena1111 napisał/a:

Reakcja nieadekwatna do zaistniałych zdarzeń.
Należałoby odróżnić cierpienie od płaczu.

Nastolatek może mieć problemy z regulacją afektu, ale od 30-letniego faceta. można oczekiwać czegoś więcej niż ciągły płacz, bo usłyszał bolesne słowa, które tak naprawdę też wynikają z tego, że osoba, która je wypowiedziała jest niedojrzała i nie wie nic o dynamice uczuć.

Jak przeschną ci oczy, to czytaj tak długo, aż w końcu zrozumiesz, a kiedy zrozumiesz, będziesz już wiedział co masz zrobić.

26 Ostatnio edytowany przez rafal.ygnacyy (2019-07-09 12:00:34)

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy
anderstud napisał/a:
McMiodek napisał/a:

Niemożliwą rzeczą jest, by przez cały okres wieloletniego związku żyć z motylami w brzuchu i na wiecznym haju.
Związki ewoluują, przechodzą różne fazy. Od zakochania po spokojną, dojrzałą miłość, jeśli jesteśmy świadomi zmian i niejako się z tym godzimy. Twoja narzeczona oczekuje od Ciebie niemożliwego, nie dostanie znów tego zastrzyku miłosnej chemii jak na początku, tego uniesienia i rollercoastera. Ty wychodzisz ze skóry, żeby jej było dobrze... ale myślę, że ten problem nie leży w Tobie. Przynajmniej nie tylko. Czy ona zrobiła cokolwiek, by poprawić sytuację między Wami, czy też tylko zrobiła wyrzuty i czekała aż Ty coś wymyślisz, nie dając nic od siebie?
Do tanga trzeba dwojga. Nad związkiem trzeba pracować ale i trzeba mieć świadomość zmian i czerpać z każdej fazy to, co najlepsze. Narzeczona chyba nie do końca to rozumie, myślę że mógłbyś jej uświadomić, że nie da się żyć tylko w różowej bańce miłości i że jeśli oczekuje zmian, sama również musi włożyć od siebie coś w związek.

Szkot napisał/a:

Myślę że ona jest po prostu niedojrzała i tak naprawdę to chciałaby jakiegoś badboya coby zawrócił jej w głowie, zdradzał ją a na koniec porzucił zapłakaną, wtedy miałaby emocje których jej tak brakuje. Ty jesteś taki przewidywalny, miły i dobry dla niej, ona się czuje osaczona i znudzona.

Ewelina.es napisał/a:

Drogi Autorze, mi tez to wyglada na taki typowy przechodzony związek. Kiedyś ktoś powiedział mi taka mądra rzecz... chodzi się max 3 lata, jeżeli nadal jest dobrze to zaręczyny i ślub, bo im dłużej sie zwleka tym większe prawdopodobieństwo ze związek się rozleci. Dziewczyna ewidentnie jest już znudzona, nie wie czego chce, próbuje Cię zmieniać. Ja bym postawiła sprawę na ostrzu noża i albo w lewo albo w prawo, bo tylko marnujcie sobie czas no a przecież 18 lat już nie macie.

Beyondblackie napisał/a:

Traktujesz ją jak księżniczkę na ziarnku grochu i lecisz na każde zawołanie jak udzielna pani ma focha. W oczach kobiety to wygląda jak desperacja, a to jest niesamowicie mało atrakcyjne.

chomik9911 napisał/a:

Rafał naprawdę bardzo się starasz i dużo dajesz swojej dziewczynie. Może aż za dużo? to nie jest księżniczka, a tak karze się traktować.. Sam jesteś szczęśliwy jak ona się do Ciebie uśmiechnie, chcesz jej rąbka nieba przychylić dosłownie a nadal coś nie pasuje. To w niej jest problem. Nie nadskakuj jej , nie będziesz w stanie robić tego całe życie, nie da się żyć tak po prostu.

McMiodek napisał/a:

Rafał, trochę za dużo tych "poważnych" rozmów.  Ty liczysz na rozmowy, a podczas nich wychodzi z niej totalnie zagubione biedactwo (świetna manipulacja) i znowu wszystko chodzi na jej modłę, podczas gdy znowu Ty cierpisz i Ty płaczesz (dla mnie to normalna reakcja). Jesteś zmanipulowany, a wcale nie bliżej sedna jej "problemów".  Myślę że ona doskonale wie, o co jej chodzi, ale robi i mówi wszystko na okrętkę... Żeby asekurować własny tyłek. Dlaczego? Powody mogą być różne. Mogłeś się jej znudzić, może jest ktoś inny, może ona stwierdziła że to nie to, ale nie zerwie pierwsza, żeby nie było, że to jej wina... Nie chcę brać odpowiedzialności za rozpad związku i czeka aż Ty coś "przedsięwziesz" wink
Na Twoim miejscu już bym odpuściła te starania o nią i rozmowy, bo tak w gruncie rzeczy i tak i tak spelniasz tylko jej zachcianki, o sobie nie myśląc wcale. Masz jakieś zainteresowania, które nie dotyczą Twojej narzeczonej? Wychodzisz gdzieś bez niej? Masz chwilę oddechu od niej, czy żyjesz jej problemami i skupiasz uwagę tylko na tym żeby jej sprawić różowego jednorożca?

Powiem Ci coś jeszcze: gdy kogoś się kocha, to się nie doprowadza tej osoby do takiego stanu, w jakim Ty jesteś.

MagdaLena1111 napisał/a:

Reakcja nieadekwatna do zaistniałych zdarzeń.
Należałoby odróżnić cierpienie od płaczu.

Nastolatek może mieć problemy z regulacją afektu, ale od 30-letniego faceta. można oczekiwać czegoś więcej niż ciągły płacz, bo usłyszał bolesne słowa, które tak naprawdę też wynikają z tego, że osoba, która je wypowiedziała jest niedojrzała i nie wie nic o dynamice uczuć.

Jak przeschną ci oczy, to czytaj tak długo, aż w końcu zrozumiesz, a kiedy zrozumiesz, będziesz już wiedział co masz zrobić.


Najgorsze jest, że kiedy jej przy mnie nie ma to czuję się nikim. Nic dla mnie nie ma sensu. Już wielokrotnie mówiłem sobie Rafał zakończ to, tak dalej być nie może, wylądujesz w psychiatryku.

Lecz gdy tylko ją widzę. Widzę jej uśmiech na twarzy, tą radość która z niej tryska. Jak mnie całuje, jak przytula, jak rozmawiamy jeden przez drugiego o tym co się wydarzyło, jak zaciąga mnie do łóżka, to jestem przeszczęśliwy. Ona też, bo to nie jest wymuszone. Jak mówi że tęskniła i oczy jej się szklą.

Czasem już myśle że mnie jakiś schizy biorą. Ciężko. Nigdy w życiu nie było mi tak ciężko jak teraz.


W dodatku 3 tygodnie temu myśleliśmy że jest w ciąży. Ucieszyła się z tego faktu. Ja też. Co prawda byliśmy przerażeni ale szczęśliwi. No ale to jednak nie ciąża.

27

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy
rafal.ygnacyy napisał/a:

Witam, post będzie przydługi ale chciałbym dokładnie opisać swój problem.
Mam 30 lat, moja narzeczona 27 lat. Jesteśmy razem 6 lat. Zaręczeni jesteśmy od 2 lat. Przez 5 lat była między nami sielanka. Może nie idealnie, ale bardzo dobrze. Mnóstwo spędzanego razem czasu. Wzajemne zapewnienia o miłości, o stworzeniu rodziny, o wspólnym życiu na zawsze. Wspólne plany na przyszłość tak jak np. zakup mieszkania, gdzie co i jak. (pieniądze  mamy odłożone). Owszem zdarzały się kłótnie, ale było wszystko zaraz wyjaśniane. I spowrotem  było super między nami. No jak w każdym związku. Nigdy nie mieliśmy cichych dni, nic z tych rzeczy. Dużo dzwoniliśmy do siebie, miliard smsów dziennie. Spotkania 2-3 razy w tygodniu. Mieszkamy od siebie około 10 km. Każde dla każdego było na zawołanie. Wspólne imprezy, wyjazdy, wakacje. Rodzice się poznali. Od niej rodzice mnie lubią, moi ją też. Można by rzec związek idealny. Gdy się oświadczyłem to była najszczęśliwszą kobietą pod słońcem. Nigdy w życiu nie widziałem jej takiej szczęśliwej. Od około pół roku czasu jednak coś zaczęło się psuć. Narzeczona zaczęła się ode mnie oddalać. Mimo to jednak były dalsze zapewnienia o miłości i wspólnym życiu. Gdy już faktycznie było między nami źle zapytałem co się dzieje. Co się stało, dlaczego tak się zachowuje. Powiedziała, że ma problem z nami ale sama musi sobie z tym poradzić. Dopytywałem o szczegóły, to powiedziała ze potrzebuje czasu i wtedy szczerze na ten temat porozmawiamy. Powiedziałem dobrze, poukładaj sobie wszystko na spokojnie a wtedy znajdziemy rozwiązanie. Po 3 tygodniach przestała mi pisać mi „słodkie” smsy, przestała mi mówić że mnie kocha. Stała się taka jakaś chłodniejsza. Cierpiałem okropnie i wiem, że ona też cierpiała. Serce rozrywało mi się na pół. Ale czekałem cierpliwie. Po miesiącu jednak nie wytrzymałem, powiedziałem że nie mogę tak żyć, że dlaczego tak mnie rani i siebie pewnie też. Po kilku dniach odbyła się ta poważna rozmowa. Stwierdziła, że się bardzo pogubiła w naszym związku, że nie kocha mnie tak jak kiedyś. I nie jest pewna czy chce ze mną być i czy chce za mnie wyjść. Po tych słowach moje serce złamało się na pół. Zapytałem dlaczego dopiero teraz mi o tym mówi, dlaczego przez ten czas była z tym sama. Powiedziała ze myślała że da sobie z tym radę sama i że to tylko chwilowy kryzys (nigdy wcześniej się to nie zdarzyło). Zapytałem czy pojawił się ktoś inny. Od razu zaprzeczyła. Powiedziała, że nikt nie może się ze mną równać. Powiedziała ze powodem tego jej stanu jest to że poświęcałem jej mniej uwagi niż zwykle. Że już nie czuję się tak adorowana przeze mnie jak kiedyś. Wygarnęła mi że coraz rzadziej okazywałem jej miłość, czułość, pieszczotliwie ją nazywałem oraz że kiedyś powiedziałem jej że nie czuję się przy niej szczęśliwy. Owszem była taka sytuacja, miałem wtedy fatalny dzień, powiedziałem coś takiego. Przeprosiłem ją za to. I naprawdę były to szczere przeprosiny. Wiem, było to słabe. Okropnie się z tym czuje do dzisiaj. Powiedziałem że nie wiem co we mnie wtedy wstąpiło i wcale tak nie myślę. Powiedziałem że jest całym moim światem. Ona na to że jakoś tak w niej to usiadło, że nie umie się z tym pogodzić. Kolejna sprawa że w naszą rocznicę nie wręczyłem jej prezentu tylko powiedziałem tutaj mam dla Ciebie prezent. Weź go sobie. Że to ją też uderzyło ponieważ miałem jej go wręczyć. I że od tego czasu zastanawiała się nad tym czy mnie kocha czy nie. I od tego czasu się ode mnie odsuwała. Powiedziałem że nie miałem pojęcia że ją to tak dogłębnie dotknie. Wielokrotnie przepraszałem. Powiedziała że chce mnie bardzo pokochać tak jak kiedyś tylko potrzebuje czasu bo nie wyobraża sobie życia beze mnie. Powiedziała ze zrobiła mi okropną rzecz i nienawidzi samej siebie i zrozumie jeżeli wyjdę i trzasnę drzwiami. Nie zrobiłem tego. Gdy emocje już troszkę opadły podziękowałem jej za szczerość i zapytałem czy jest dla nas szansa. Powiedziałem że kocham ja nad życie i tez nie wyobrażam go sobie bez niej. Przepłakaliśmy całą noc. Od tej szczerej rozmowy minęły 4 miesiące. Bardzo się zmieniłem, zacząłem ją bardziej adorować. Wróciły rozmowy, smsy, spotykaliśmy się częściej. Wydawało mi się że wszystko idzie w dobrą stronę. Przy spotkaniach zawsze była uśmiechnięta. Emanowała szczęściem, promieniała. Były czułości, seks, wspólne wyjazdy no powiedzmy związek idealny (z pozoru). Cierpiałem niemiłosiernie. Ona widziała to cierpienie. Była ze mną. Po tym czasie zapytałem co dalej z nami będzie czy cos się zmieniło. Powiedziała ze tak. Że zauważyła że się zmieniłem, że się bardzo staram. Że przestała się ode mnie odsuwać. Że uwielbia moje towarzystwo. Ale że dalej to nie jest to co kiedyś. Zapytałem wprost, jeżeli mnie nie kochasz to mi to powiedz. Nie potrafiła. Powiedziała że mnie kocha ale nie tak jak kiedyś. I żeby dać jej jeszcze trochę czasu. Po miesiącu „horroru” jaki przeżywałem już nie wytrzymałem i powiedziałem że kolejnego dnia chciałbym z nią szczerze porozmawiać bo tak dalej żyć nie mogę. Nadmienię że jak wtedy u niej byłem to drukowała suknie ślubne które jej się podobają. Był płacz z jej strony. Powiedziała, nie zostawiaj mnie. Ja tego nie zniosę. Byłem twardy chodź reszta mojego serca krwawiła niemiłosiernie. Kolejnego dnia wyznałem jej miłość, wyznałem jakie mam oczekiwania, że tak dalej być nie może, że musimy ten problem rozwiązać. Ponowny płacz. Zaproponowałem jej kilka rozwiązań. Że może potrzebuje przerwy (choć bardzo ciężko przechodziło mi to przez usta), że możemy zamieszkać ze sobą przez jakiś czas i wtedy czas zweryfikuje (mieszkam aktualnie sam od miesiąca), pomocy u specjalisty. Powiedziała że sama chciała mi zaproponować wspólne mieszkanie. Dałem jej tydzień czasu na przemyślenia. Nie chciałem aby zdecydowała pochopnie. Pojechaliśmy w między czas na wspólny weekend nad morze. Było super. Wydaje mi się ża bardzo się do siebie zbliżliśmy. Ona powiedziała ze ten weekend bardzo wiele dla niej znaczył, i bardzo jej pomógł. I powiedziała ze od razu chciała mi powiedzieć o wspólnym zamieszkaniu. Bardzo się ucieszyłem. No i zamieszkaliśmy razem. Powróciła sielanka. Cały czas praktycznie razem. Poza pracą oczywiście. Rozmowy na wszystkie tematy bez końca. Wspólne zakupy, sprzątanie, gotowanie itp. Itd. Kasa dzielona na pół. Ona dalej jest rozpromieniona na mój widok, cieszy się gdy przychodzę z pracy, mówi że tęskniła. Że jestem dla niej najważniejszą osoba na świecie. Seks stał się jeszcze lepszy. Tylko że ona dalej mnie nie potrafi pokochać tak jak kiedyś jak to mówi. Nie wierze, że ona mnie nie kocha skoro zachowuje się tak jak się zachowuje. Naprawdę jest szczęśliwa, samo głupie przygotowanie dla mnie obiadu sprawia jej przyjemność. Bardzo to doceniam. JA też jej gotuje. Nie jest tak że przychodzę z pracy otwieram piwo i siadam na kanapie. Robimy wszystko razem. Za kilka dni ona wraca do siebie bo umówiony czas mija. A mi serce rozrywa bo dalej nie wiem czego się spodziewać. Sama jej wyprowadzka mnie przeraża a co dopiero jej zniknięcie z mojego życia. Aha i jeżeli chodzi o seks pieszczoty to ona też jej inicjuje. Nie tylko ja. Gdy gdzies tam w pokoju przechodzimy koło siebie to sama daje mi buzi i przytula. Mówi że dziękuje że jestem. Naprawdę nie wiem sam co mam o tym wszystkim myśleć. Jestem dla niej dobry, nigdy niczego jej nie zakazałem, co chciała to praktycznie miała. Często robię jej jakieś niespodzianki typu karteczki z miłymi wyznaniami, Bardzo mi za nie dziękuje i mówi ze bardzo poprawiam jej humor. Cały czas ona się przy mnie śmieje, lubię ją rozśmieszać. Ona wie że jestem dla niej zrobić wszystko. Ta nie pewność jutra mnie przeraża. Proszę doradźcie mi co mam zrobić. Powoli tracę zmysły. Cały czas myślę tylko o niej. Jest dla mnie wszystkim.

Aha i jeszcze jedno jej rodzice żyją ze sobą bo żyją. Ja pochodzę ze szczęśliwej rodziny. I też na ten temat rozmawialiśmy. Ze chce je dać szczęście. Chcę żebyśmy byli szczęśliwi jak moi rodzice. Ze to co możemy robić razem to będziemy. A nie każdy sam sobie tak jak u niej.

Już nawet myślałem że ja przytłaczam. Ale gdy cos wymyśle np. randka kino wyjazd, spotkanie ze znajomymi to ona się zgadza. Nigdy nie było odmowy. Z mojej strony również jak ona coś zaproponuje.

Dlaczego tak niszczy i sobie życie i mi. Wiem że jest dobrą dziewczyna i się mną nie bawi. To się czuje.

Co robiś pomóżcie.


Za niecały rok czasu mamy mieć ślub. Wszystko załatwione. W dodatku 3 tygodnie temu myśleliśmy że jest w ciąży. Ucieszyła się z tego faktu. Ja też. Co prawda byliśmy przerażeni ale szczęśliwi. No ale to jednak nie ciąża.

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy
rafal.ygnacyy napisał/a:

Najgorsze jest, że kiedy jej przy mnie nie ma to czuję się nikim. Nic dla mnie nie ma sensu.

Nie masz żadnych zainteresowań?
To co napisałeś jest niepokojące. Skąd takie stwierdzenie?

29

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy
Pokręcona Owieczka napisał/a:
rafal.ygnacyy napisał/a:

Najgorsze jest, że kiedy jej przy mnie nie ma to czuję się nikim. Nic dla mnie nie ma sensu.

Nie masz żadnych zainteresowań?
To co napisałeś jest niepokojące. Skąd takie stwierdzenie?


Jakichś szczególnych zainteresowań nie mam.

Zawsze byłem sam. Wszyscy koledzy albo żonaci albo za granicą. Boję się samotności jak diabeł swieconej wody. Nie wyobrażam sobie ze mogę iść np sam na spacer. Spędzać samotnie wieczory. Nienawidzę samotności. Patrzę na małżeństwo moich rodziców i im zazdroszczę. Zawsze razem. Kłócą się owszem. Ale każde stoi za każdym. Czuję się wrakiem człowieka.

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy
rafal.ygnacyy napisał/a:

Zawsze byłem sam. Wszyscy koledzy albo żonaci albo za granicą. Boję się samotności jak diabeł swieconej wody. Nie wyobrażam sobie ze mogę iść np sam na spacer. Spędzać samotnie wieczory. Nienawidzę samotności. Patrzę na małżeństwo moich rodziców i im zazdroszczę. Zawsze razem. Kłócą się owszem. Ale każde stoi za każdym. Czuję się wrakiem człowieka.

I ona jest, albo miała być Twoim kołem ratunkowym...

Tak być nie może, musisz się z tym zmierzyć sam. Pomyśl o wizycie u psychologa. Druga osoba, owszem, jest jakimś uzupełnieniem nas samych, ale nie jest nami. Ty sam ze sobą powinieneś czuć się dobrze, a nie uzależniać swojego nastroju lub własnej wartości od drugiego człowieka.
Myślę też, że ona zdaje sobie z tego sprawę i perfidnie to wykorzystuje manipulując uczuciami.

31

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy

To co napisałeś jest przerażające. Nie możesz opierać swojego życia na jednej osobie i zakładać, że ona zawsze z Tobą będzie. Może odejść w każdym momencie. Na Twoim miejscu poszłabym do psychologa, próbujesz sobie nią uleczyć lęki i jakieś braki emocjonalne. Nie stworzysz udanej relacji mając takie podejście, dziewczyny będą uciekać, bo nikt nie chce być Twoim kołem ratunkowym. Może stąd Twoja narzeczona waha się czy chce z Tobą być, bo się jej uwiesiłeś.

32

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy
rafal.ygnacyy napisał/a:

Zawsze byłem sam. Wszyscy koledzy albo żonaci albo za granicą. Boję się samotności jak diabeł swieconej wody. Nie wyobrażam sobie ze mogę iść np sam na spacer. Spędzać samotnie wieczory. Nienawidzę samotności. Patrzę na małżeństwo moich rodziców i im zazdroszczę. Zawsze razem. Kłócą się owszem. Ale każde stoi za każdym. Czuję się wrakiem człowieka.

No i tu jest problem. Potrzebujesz terapii chłopie a nie związku.

33

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy
chomik9911 napisał/a:

To co napisałeś jest przerażające. Nie możesz opierać swojego życia na jednej osobie i zakładać, że ona zawsze z Tobą będzie. Może odejść w każdym momencie. Na Twoim miejscu poszłabym do psychologa, próbujesz sobie nią uleczyć lęki i jakieś braki emocjonalne. Nie stworzysz udanej relacji mając takie podejście, dziewczyny będą uciekać, bo nikt nie chce być Twoim kołem ratunkowym. Może stąd Twoja narzeczona waha się czy chce z Tobą być, bo się jej uwiesiłeś.

Naprawdę już sam nie wiem co mam o tym myśleć. Przed poznaniem jej ja uwielbiam być sam. Nawet planowałem takie życie że będę sam. Niezależny. Sam sobie. Bardzo mi się to podobało. Robić co się chce. Po Poznaniu jej to ona była bardziej mną zainteresowana. Jednak po głębszej relacji z nią zrozumiałem że to jest moje miejsce na świecie. Ze czuje się z nią fantastycznie. Ze super mieć druga osobę przy boku. Poczułem że to jest to czego chce od życia. Ze chce żony, chce rodziny, chce dzieci. Ona ma takie samo podejście. To też nie jest tak że z nikim innym nie rozmawiam. Mam znajomych. Ale to są tacy znajomi typu cześć co u ciebie słychać. Pogadamy chwilę i tyle.

34

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy

Jeśli ty budujesz związek na grzechu ciężkim to daleko nie zajedziesz.... seks bez ślubu to grzech ciężki.
Grzech ciężki niszczy miłość w sercu człowieka... dlatego ona cie nie kocha ...
Ale rób jak chcesz.....

35

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy

Jeśli ją kochasz pozwól jej odejść jeśli tego chce, nie zatrzymasz jej. Myślę, że sam przestałbym się odzywać i zajął sobą. Dał sobie kilka miesięcy na odreagowanie i szukał dalej. Nigdy o niej nie zapomnisz, ale do niczego jej też nie zmusisz i nie wybłagasz jeśli nie będzie sama tego chciała. Spróbuj nie zadręczać się pytaniami, dlaczego. Czujesz, że ją kochasz? Jesteś w tym autentyczny? Stary, to ona ma problem, nie ty.

36

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy

Twoje uczucia do niej obecnie mają cechy przywiązania lękowego. Poczytaj o tym.

37

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy

Jezderkusie złoty! lol 
No ale jak z nią jest fantastycznie, to gdy znajdziesz sobie hobby to też będzie fantastycznie, przecież to nie zmieni Twojej relacji na gorszą. Wręcz przeciwnie! Będziesz miał swoją przestrzeń, którą teraz tak lekceważysz. A przecież ten brak własnego świata powoduje, że Cię życie przytłacza. Teraz już rozumiem o co Ci chodzi, ale jeśli mam być szczera, to ja bym Cię chyba mokrą ścierką chlasnęła ze trzy razy na otrzeźwienie wink

Oj dzieci, dzieci. Ty mówisz że masz tyle lat co ja? Idź na terapię. Szczęścia nie uzależnia się od drugiej osoby, własnej wartości nie uzależnia się od drugiej osoby, samego siebie nie uzależnia się od drugiej osoby,.całego świata nie uzależnia się od drugiej osoby. Tak się nie da żyć, zameczysz ją, zamęczysz siebie a na koniec zostaniesz z ręką w nocniku, bo nie będziesz przygotowany na żadne zawirowania.

38

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy
McMiodek napisał/a:

Jezderkusie złoty! lol 
No ale jak z nią jest fantastycznie, to gdy znajdziesz sobie hobby to też będzie fantastycznie, przecież to nie zmieni Twojej relacji na gorszą. Wręcz przeciwnie! Będziesz miał swoją przestrzeń, którą teraz tak lekceważysz. A przecież ten brak własnego świata powoduje, że Cię życie przytłacza. Teraz już rozumiem o co Ci chodzi, ale jeśli mam być szczera, to ja bym Cię chyba mokrą ścierką chlasnęła ze trzy razy na otrzeźwienie wink

Oj dzieci, dzieci. Ty mówisz że masz tyle lat co ja? Idź na terapię. Szczęścia nie uzależnia się od drugiej osoby, własnej wartości nie uzależnia się od drugiej osoby, samego siebie nie uzależnia się od drugiej osoby,.całego świata nie uzależnia się od drugiej osoby. Tak się nie da żyć, zameczysz ją, zamęczysz siebie a na koniec zostaniesz z ręką w nocniku, bo nie będziesz przygotowany na żadne zawirowania.

Ah teraz patrząc na to wszystko chciałbym być tym facetem sprzed 2 lat. Myślę że byłoby inaczej. Głupi Polak po szkodzie. Nie przytłaczam narzeczonej. Pracujemy na zmiany i czasem to tylko wieczorem się widzimy by zamienić kilka słów i spać. W dzień smsujemy dosyć dużo aby mieć ze sobą kontakt. I to nie ma czegoś w stylu że jak mi nie odpisze w ciągu godziny to np wysyłam pytajnik bądź zapytanie czy żyjesz. Po prostu czekam cierpliwie na odpis bo wiem że każdy ma swoje zajęcia. To raczej ona mi pisze jak długo nie odpisuje czy żyje. Sama mi powiedziała że uwielbia jak jej pisze smsy. Zawsze na nie czeka. Uwielbia jak dzwonie do niej. I nie robię też tego za często. Wg mnie normalnie. Może że 2 razy w tygodniu.

39

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy

Tobie jest terapia potrzebna, a nie żona.

Teraz wcale się nie dziwię, że zaczęła się wahać przed ślubem, bo jak miałabym sobie wyobrazić nastepne 10 lat w takim osaczeniu, to chybabym od razu spakowała walizki i zwiała na drugi koniec świata.

Masz poważny problem z samym sobą, który przydałoby się zaadresować. Nikt nie wypełni Ci całego świata. Jeżeli sam ze sobą nie potrafisz wytrzymać, to nie fer jest siebie zwalać na drugą osobę. Jedno słowo: bluszcz. Brr hmm

40

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy

A masz jakieś pasje, zajęcia, kolegów czy cała Twoja życiowa energia i czas poświęcona jest jej?

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy

Tak, jemu jest potrzebny psycholog, ale zauważmy jedno:

rafal.ygnacyy napisał/a:

Powiedziała ze powodem tego jej stanu jest to że poświęcałem jej mniej uwagi niż zwykle. Że już nie czuję się tak adorowana przeze mnie jak kiedyś. Wygarnęła mi że coraz rzadziej okazywałem jej miłość, czułość, pieszczotliwie ją nazywałem oraz że kiedyś powiedziałem jej że nie czuję się przy niej szczęśliwy.

On jej nie osaczał, wręcz przeciwnie, to ona się oddaliła bo przestała czuć zainteresowanie swoją osobą.
Wydaje mi się, że to ona nim manipuluje, przez co on czuje się tak jak się czuje.
Ona cały czas chce więcej i więcej, najlepiej niech motyle i adoracja trwają 24 godziny na dobę, bo jak tylko ucichną, to ona zaczyna mieć wątpliwości.
Ona jest toksyczna a on potrzebuje terapii.

42

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy
Beyondblackie napisał/a:

Tobie jest terapia potrzebna, a nie żona.

Teraz wcale się nie dziwię, że zaczęła się wahać przed ślubem, bo jak miałabym sobie wyobrazić nastepne 10 lat w takim osaczeniu, to chybabym od razu spakowała walizki i zwiała na drugi koniec świata.

Masz poważny problem z samym sobą, który przydałoby się zaadresować. Nikt nie wypełni Ci całego świata. Jeżeli sam ze sobą nie potrafisz wytrzymać, to nie fer jest siebie zwalać na drugą osobę. Jedno słowo: bluszcz. Brr hmm


Słuchaj. Ja jej w żaden sposób nie osaczam. Nic z tych rzeczy. Nigdy nie robiłem jej żadnych wymowek. Ona spotyka się ze swoimi znajomymi, z koleżankami. Nigdy jej nie powiedziałem że może itd. Nawet sam jej mówię jak się mijamy tzn jak pracujemy na przeciwne zmiany. Ze jak ci się nudzi w domu, spotkaj się z koleżanką, jedz do mamy, brata itp. A wieczorkiem sobie razem posiedzimy i spędzimy trochę czasu.

Moje zainteresowania to rower, bieganie, basen, spacery, obejrzenie dobrego filmu, prace na dzialce. I robię to przeważnie sam. No może spacer to we dwójkę. Oboje uwielbiamy spacerować. No i zawsze za rękę. Tylko jak to robię to przytłacza mnie myśl że wrócę do pustego domu. A chciałbym żeby to ktoś na mnie czekał, i żebym ja na kogoś czekał.

43

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy

Owieczka, mnie się wydaje, że ta kobieta jara się tym, że jest adorowana jak księżniczka i rajcuje ją ta władza, ale z drugiej strony nadmiar maślanych oczu może nudzić/ osaczać i wtedy strzelenie focha wywołuje emocje.

Nieważne jaka ona jest (znamy tylko jej opis od Rafała), ale ten związek zdrowy nie jest.

Odp: Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy
Beyondblackie napisał/a:

Owieczka, mnie się wydaje, że ta kobieta jara się tym, że jest adorowana jak księżniczka i rajcuje ją ta władza, ale z drugiej strony nadmiar maślanych oczu może nudzić/ osaczać i wtedy strzelenie focha wywołuje emocje.

Nieważne jaka ona jest (znamy tylko jej opis od Rafała), ale ten związek zdrowy nie jest.

Nie jest. Jest uzależnieniem emocjonalnym i toksyczną pułapką.
Często tak się dzieje w pierwszych, poważnych związkach. Ludzie świata poza sobą nie chcą widzieć, zamykają się nawzajem w klatkach a potem brakuje powietrza. Super by było, gdyby dwie osoby dochodziły do tych samych wniosków, ale najczęściej jedno zatraca się, nie rozumie skąd ta zmiana nastawienia drugiej osoby, skoro do tej pory taki związek "dobrze" funkcjonował. Zaczyna odbijać się to na psychice, często powodując poważne zaburzenia, lub właśnie uwydatniać te zaburzenia, które zostały uśpione chorą, zaborczą miłością.

Posty [ 44 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Narzeczona przestała mnie kochać tak jak kiedyś ? Pomocy

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024