Witam Wszystkich
Chętnie poznam wasze zdanie na temat sytuacji, która się wydarzyła. Jestem 31 letnią singielka, która od roku jest sama, poprzedni związek trwał 8 lat i skończył się śmiercią partnera, który pod koniec relacji ze względu na stres w pracy i depresję, zaczął używać używek różnego typu i częściej go nie było niżeli był. Trudna historia, wyniszczajacy czas i mnóstwo emocji. To wszystko sprawiło, że zamiast chodzić na siłownię, tenis czy rower zamknęłam się w czterech ścianach po pracy i po prostu jadlam, tym sposobem przytyłam z 65kg na 81kg. Po jego śmierci byłam tak zalamana, że moje problemy z tarczyca pogorszyły dodatkowo sprawę, typu cera zaczęła szaleć, włosy wypadać itp. Po miesiącu wróciłam do aktywnej pracy zawodowej, gdzie czekalo mnie sporo wyjazdow, wyzwań, ale cieszyło mnie to, bo miałam na maksa zapełniony czas. Moje poczucie własnej wartości spadło również przez fakt, że dowiedziałam się o kochance ex, z którą spotykal się na imprezy na pół roku przed śmiercią.
Żeby nie przedłużać, to powiem, że dopiero w kwietniu tego roku wzielam się za siebie, żeby móc poznać się w lustrze. Dałam ogłoszenie na takim portalu regionalnym, w dziale towarzyskim, że szukam partnera itp. Odezwał się on, 7 lat starszy, poukładany i fajny. W pierwszej wiadomości wysłałam dwa aktualne zdjęcia portretowe, następnie wymiana tele i fb. Niestety tak się złożyło, że jak do mnie napisał to ja byłam w delegacji w Krakowie, a on lecial do pracy na 2 tygodnie poza granice PL. Tak się mijaliamy przez miesiąc, codziennie rozmawialiśmy na messendzerze po kilka godzin i ponad godzina rozmowy na telefonie wieczorem. Ze wszystkim byłam szczera, z przeszłością i teraźniejszością, ale on codziennie prosił o jedną fotkę i ja przycisnieta do muru i z kompleksami zamiast wysłać mu aktualne, wysylalam sprzed 2 lat, kiedy byłam w formie, zgrabna i uśmiechnięta. Zawsze mówiłam, że po co zdjęcia, że ja ich nie lubię itp ale on ciągle nalegał - sam mi wysyłal ich mnóstwo, lubi łapać chwile.
Przez to strach przed spotkaniem sparalizowal mnie, bałam się oceny, zawodu, ale postanowiłam ze jestem dorosła i musze się z tym skonfrontować, bo miesięczne pisanie i znajomość do czegoś zobowiązuje. Dobrze mi się z nim pisało i rozmawiało, czułam połączenie i w pewnym stopniu zaangażowałam się na poziomie wirtualnym, już dawno z nikim tak nie miałam.
No i spotkaliśmy się wieczorem, tego dnia jak wróciłam z delegacji, było to późne spotkanie na spacerze, bo mieszkamy blisko siebie. Zrobiłam straszna głupotę, ponieważ wypiłam dla odwagi i przyszłam w stanie wstawionym, jednym słowem masakra. Rozmawialiśmy godzinę, później on mnie odprowadzil, przytulilismy się i pożegnaliśmy. Na drugi dzień kontakt był zdystansowany, wiec poczułam się zobligowana do tego, aby mu wszystko wyjaśnić.
Wyznałam prawde; ze waże więcej, że fotki są sprzed 2 lat, napisałam szczerze wszystko, że mam niskie poczucie wartości, kompleksy; nie poznaje się w lustrze i dopiero teraz, a właściwie od 2 msc cokolwiek z tym robie, Wróciłam na siłownię i wracam do formy. Na co on, że czuje się oszukany i szkoda, że od początku nie byłam szczera, ale takie są znajomości internetowe i ze zastanawia się czy nie klamalam jeszcze z innymi sprawami, napisałam ze nie i ze nie będę się tłumaczyć - cała reszta była prawda jak i nasze rozmowy o wszystkim w tym życiu.
Trochę przezywam to wszystko, zarówno w pewnym sensie odrzucenie, chyba sadzilam ze jak wyznań prawdę, to napisze mi ze to nie ważne, że lubi mój środek, że te 15 kg można zrzucić i ze polubił mnie jako osobę. Dodatkowo czuje się źle, że jestem dorosła i zagrałam nie fair, za co przeprosiłam.
Chce jeszcze dodać, że dbam o siebie, to że mam nadwagę nie znaczy, że jestem zaniedbana, ale niestety odbija się to na pewności w siebie w relacjach z facetami.
Napiszcie mi cokolwiek, właściwie siedzę w pracy bez humoru, z poczuciem kolejnej porażki na własne życzenie.
Miłego dnia