Witajcie! Chciałem się z wami podzielić moimi odczuciami bo samemu ciężko mi to jakoś ogarnąć. Moja dziewczyna w pazdzierniku wyjeżdża na studia do miasta oddalonego o ok 200 km od naszego aktualnego miejsca zamieszkania. Mimo, że do tego czasu pozostało jeszcze ponad 2 miesiace ciężko mi się z tym pogodzić. Oczywiście nie zabraniam jej jechać bo nie mam takiego prawa ani też nie zamierzam jej namawiać, żeby została bo wiem że ona też ma swoje ambicje. Ja - przynajmniej na razie nie mogę z nią wyjechać. Coraz częściej zaczynam myśleć, że już niedługo nie będzie jej tutaj obok tylko gdzieś tam daleko odemnie. Jej jest tak samo ciężko. Mówie jej, że damy rade i na prawdę w to wierze ale ciężko mi to wszytsko przyjąć do wiadomości i wprowadzić do porządku dziennego to, że jej tu nie będzie ? Z 2 strony wiem też że ta odległość jaka nas będzie dzielić nie jest nie wiadomo jak duża. Przy dobrych wiatrach można ją pokonać w 2 godziny. Jak sobie z tym wszystkim poradzić ?
Przyzwyczaisz się po prostu, nie masz wyboru. Człowiek jest w stanie do wielu rzeczy się przyzwyczaić. Niestety w życiu nie zawsze wszystko jest tak, jakby nam było wygodnie. Czasem pojawiają się jakieś schody, typu własnie ta druga osoba jest daleko. ale jak Wam na sobie zależy, to dacie radę. To nie aż tak daleko, można do siebie jeździć, a poza tym to nie XIX wiek, są telefony, komunikatory, można rozmawiać codziennie.