Nie wiem od czego zacząć a potrzebuje się wygadać i w końcu chciałabym aby ktoś ocenił moja sytuacje bezstronnie bo rodzinna nigdy tego właściwie nie zrobi.
Wiec proszę o szczere wypowiedzi i z góry dziekuje za poświęcony czas.
Jestem mama dwójki cudownych dzieci (chłopiec 6 i dziewczynka 2). Poza domem opieka nad dziećmi i praca nie mam czasu i sił na nic więcej. Choć cieszę się tym czasem patrzę jak dzieci rosną, dbam o dom i pracuje od 19 - 24 to wciąż nie jestem dobra żona zdaniem mojego cudownego męża. Który uważa się za naj pod każdym względem.
Ok długo by pisać, wiecie kocham moje dzieci i dla nich poświęciłam wszystko swoje ja, karierę, szkole, znajomych poprostu wszystko dla rodziny.
Jestem trochę zmęczona gonitwa ale wiem ze pewnego dnia zwolnię. Choć nie jestem łatwa osoba do życia to dzięki mojej upartość mamy wspaniała rodzine lecz jest problem.
Nie nawidze swojego męża. Kariera jest najważniejsza dla niego, jak ja idę do pracy zajmuje się dziećmi max 2 godziny dziennie. I tyle nic więcej. Jak on musi zrobić coś w domu to jest wielkie halo bo on jest wiecznie zmęczony itd. Długa historia.
Wiec chodzi o to ze on mnie bije, nagrywa nasze kłótnie bo mówi ze kiedyś przydadzą mu się w sądzie, za każdym razem jak mu powiem ze coś jest nie tak wpada w furię, przeklina i krzyczy przy dzieciach. Mówię żeby się uspokoił a on ze to moja winna bo coś mu powiedziałam. Bije mnie przy dzieciach...;( ostatnio uderzył i powiedział przy dzieciach ze to moja winna i takich jak ja trzeba bić i on wgniata takich ludzi w ziemie jak robaki.
Moze jestem bardzo wymagająca dla niego i dzieci ale czy to daje mu prawo mnie tak traktować ( bić). Może tak. Ale moje dzieci. Co ja pocznę? Coś wymyślę tylko muszę wiedzieć czy to moja winna może go bardzo denerwuje moimi uwagami? Próbuje być cicho ale ja tez żyje i chce żyć a nie tylko wegetować i być jego robotem i służąca.
Chcesz chyba dobrze dla swoich dzieci. Myślisz, że na dobre im wyjdzie życie w patologii? Wyniosą z Waszego domu tylko tyle, że to jest normalne, że mąż leje żonę i ją poniża...
Zastanów się, co robisz.
To nie jest normalne że mąż bije żonę, bez względu na to jak zaczęła się sprzeczka i kto zawinił. Odpowiem na pytanie, nie ma prawa Ciebie tak traktować.
Jak czasami czytam to forum to aż włosy dęba stają.
4 2019-07-01 04:51:48 Ostatnio edytowany przez zwyczajny gość (2019-07-01 04:58:08)
Ok długo by pisać, wiecie kocham moje dzieci i dla nich poświęciłam wszystko swoje ja, karierę, szkole, znajomych poprostu wszystko dla rodziny.
..............
Choć nie jestem łatwa osoba do życia to dzięki mojej upartość mamy wspaniała rodzine lecz jest problem.
..............
Nie nawidze swojego męża. Kariera jest najważniejsza dla niego, jak ja idę do pracy zajmuje się dziećmi max 2 godziny dziennie. I tyle nic więcej. Jak on musi zrobić coś w domu to jest wielkie halo bo on jest wiecznie zmęczony itd. Długa historia.
............
Wiec chodzi o to ze on mnie bije, nagrywa nasze kłótnie bo mówi ze kiedyś przydadzą mu się w sądzie, za każdym razem jak mu powiem ze coś jest nie tak wpada w furię, przeklina i krzyczy przy dzieciach.
Noooo, to mamy przyczynę i skutki. Dzieci, które kochasz bezgranicznie i nienawidzisz męża
Wychodzi na to, że SAMA zrobiłaś z siebie służącą i próbujesz jeszcze ustawić męża będąc zrzędząca i wiecznie niezadowoloną żoną.
1. Po pierwsze - nie masz wspaniałej rodziny, masz patalogiczną rodzinę. Na własne życzenie.
2. Po drugie - nie poświęca się całego życia dzieciom, bo nikt tego nie doceni z dziećmi włącznie (nadopiekuńczość gorsza od faszyzmu - dzieci cię znienawidzą i będą lekceważyć).
3. Po trzecie - rodzina składa się z MĘŻA i dzieci. Nie dziwię, że mąż twojego reżimu nie wytrzymuje. Został odstawiony na bok i ma jeszcze w domu upierdliwego szefa. (a nie kochającą żonę). A co do seksu to pewnie - "no chyba zwariowałeś, głowa mnie boli" itp.
I albo wyluzujesz, albo szykuj się do rozwodu. A jak sama nie potrafisz, to idź do psychologa by ci to w rodzinie poustawiał.
Aha, i jeszcze idź do normalnej pracy (7 - 15), a dzieci do przedszkola. Popołudnie ma być dla męża i dzieci.
Jeśli chcesz uratować rodzinę zacznij od siebie.
P.S.
Przemoc jest NIE do zaakceptowania. Też nagrywaj, zrób obdukcję, zagroź złożeniem doniesienia na policję.
Żadna przemoc jest nie do zaakceptowania w małżeństwie.
Czego uczą się Twoje dzieci, widząc taką patologię u Was w domu?
Gdy następnym razem koleś Cię uderzy - jedź na obdukcję i zawiadom policję, weź kopię zawiadomienia. Jeśli kiedyś będziesz chciała rozwodu - przyda się.
Nie wiem kto powiedział, że kobieta ma poświęcać swoją karierę, pracę i wykształcenie, żeby wychować dzieci. Od tego jest Was dwoje.
Skoro pan mąż tak dzielnie nagrywa wasze kłótnie, to zainstaluj jakaś mini kamerę żeby mieć dowód że cię bije. Jeśli bije tak że zostawia ślady, rób obdukcję. Nikt na świecie nie ma prawa cię uderzyć. Nigdy nie jesteś winna bicia, nigdy tego bicia nie prowokujesz. Tylko bijący jest winien i nikt inny na świecie. Wasze spory i niesnaski to jedno, jego bicie to zupełnie co innego. To on jest nienormalny, nie ty.
7 2019-07-01 09:41:29 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2019-07-01 09:55:18)
Dziekuje za zainteresowanie moja beznadziejna sytuacja i poświęcony wasz czas. Ja poprostu chciałabym żeby on odszedł i nas zostawił w spokoju jak nie jest szczęśliwy i wyładowuje swoje emocje na mnie. Ale on tego niezrobi woli mnie zgnębić i jak powiedział chce zrujnować mi życie. Ale tu o mnie niechodzi. Powiedziałam mu ze ma mnie nie bić ze nie jestem jego własnością i jestem wolna osoba a on na to ze nie jestem jego wlasnoscia bo mamy ślub. Najgorsze co jest to nie chodzi o ból jaki mi zadaje mam to gdzieś chodzi mi tylko o dzieci. Tylko o dzieci.
Czasem myśle żeby odejść i zostawić rodzine. Może jak ktoś mnie nazwał „tyran” ja niszczę ta rodzine i będzie im lepiej beze mnie?? Ciagle bije się z tymi myślami. Tylko ze moje dziec to jest nasze wielkie marzenie i wiem ze mnie potrzebuja nie wiem jak poradzić sobie z myślą ze będą bez matki „ tyrana” żyć. Patologia zła, tyran zły, rozwód zły, bez matki źle. To co jest dobre jak mój mąż powiedział ze ma wulgaryzm i on się nie będzie się zmieniał bo on jest wporzadku. Lipa trudno. Jakoś jak zawsze sama sobie będę musiała to wszystko poukładać.
Dlaczego nie zabierzesz się do tego w jedyny logiczny sposób, tylko wymyślasz jakieś dziwaczne kombinacje ?
Niebieska karta --> pozew o rozwód z winy krewkiego małżonka --> zabezpieczenie alimentacyjne dla dzieci --> ustalenie opieki nad nimi, częstotliwości kontaktów --> koniec.
Co sprawia, że myślisz o pozostawieniu agresorowi dzieci ?? Czy zdajesz sobie sprawę z tego, na co mogą być narażone, jeśli dojdzie do takiej sytuacji ?
On nagrywa wszystko i jak się kłócimy to jest okropnie. Śmieje mi się w twarz jak wszystko nagrywa a ja w emocjach poprostu i nerwach nie daje rady już się chamowac. Jest okropnie. Jak dojdzie do rozwodu on powiedział ze mnie pogrąży tymi nagraniami. Ale ja się niedawno dowiedziałam ze je nagrywa. Boje się bo ja nie mam nic. Jak bije to mówi ze bije tak żeby nie było widać zazwyczaj dostaje po głowie nie po twarzy bo siniaków na głowie nie widać. Jestem w jednym wielkim bagnie.
Nie rozumiem, w jaki sposób może pogrążyć Ciebie tymi nagraniami - nawet jeśli sąd dopuści taki dowód - skoro jak sama piszesz, są to kłótnie.
Jeśli kłótnie, to na tych nagraniach słychać również jego. Kłótnia to interakcja, więc zakładam, że on Ci odpowiada.
Chyba, że on milczy, a Ty krzyczysz, przeklinasz ?
To zrozumiałe, że się boisz. Regularnie doznajesz przemocy, na wszystkich płaszczyznach i jesteś poddawana praniu mózgu.
Ale bynajmniej sytuacja nie ma się tak, że on jest w stanie Cię pogrążyć, odebrać Ci dzieci i zostawić Ciebie w przysłowiowych skarpetkach i pod przysłowiowym mostem.
On nagrywa wszystko i jak się kłócimy to jest okropnie. Śmieje mi się w twarz jak wszystko nagrywa a ja w emocjach poprostu i nerwach nie daje rady już się chamowac. Jest okropnie. Jak dojdzie do rozwodu on powiedział ze mnie pogrąży tymi nagraniami. Ale ja się niedawno dowiedziałam ze je nagrywa. Boje się bo ja nie mam nic. Jak bije to mówi ze bije tak żeby nie było widać zazwyczaj dostaje po głowie nie po twarzy bo siniaków na głowie nie widać. Jestem w jednym wielkim bagnie.
Dziewczyno, najpierw to idź do lekarza, bo zwyczajnie nie panujesz nad swoimi emocjami. Myślisz, że to się na dzieciach nie odbija??? Przestań się kłócić!!! Sama się pogrążasz.....
Zwyczajny gościu twoim zdaniem bicie jest wpozadku i wszystkiemu winna jest żona tyran? To ty masz problem bo żaden zdrowy na umyśle człowiek nigdy by nie poparł znęcania się. Proszę niewypowiadaj się już.
Zwyczajny gościu twoim zdaniem bicie jest wpozadku i wszystkiemu winna jest żona tyran? To ty masz problem bo żaden zdrowy na umyśle człowiek nigdy by nie poparł znęcania się. Proszę niewypowiadaj się już.
Nikt tu nie napisał, że bicie jest w porządku.
Problem w tym, że wypowiadasz się w sposób ogromnie chaotyczny i nie odpowiadasz na pytania.
W związku z tym bardzo trudno jest uzyskać właściwy obraz sytuacji w jakiej jesteś i udzielić Ci właściwych porad, takich które byłyby Ci naprawdę pomocne.
Ponieważ jesteśmy na forum otwartym, to wypowiadać się w Twoim wątku może każdy zarejestrowany u nas użytkownik. Również i zwyczajny gość
Lepiej powiedz od czego sie to wszystko zaczeło...bo na pewno nie przyszedl sobie pewnego dnia i postanowił ci przylać....
Razem jesteśmy już od 11 lat. Po ślubie 8. Ciagle myśle damy rade będzie dobrze. Jak zaczęliśmy się spotykać dochodziły do mnie sygnały od jego rodziny ze muszę uważać. Jego rodzice powiedzieli mi żebym uciekała bo on jest złym człowiekiem co bardzo mnie zaskoczyło bo to było zaledwie drugie spotkanie z nim. Powiedziałam ze to nieprawda. Moja rodzina tez mówiła ze jest coś nie tak ale ja zaślepiona miłością nie widziałam nic i przez to oddaliłem się od mojej rodzinny bo nie chciałam tego słuchać. Było różnie między nami przez te lata. Nawet bardzo źle podbite oko bo zwróciłam uwagę spanie na podłodze w ciąży bo nieżyczył sobie spac z żona która nie ma ochoty na seks z nim. Powiem tak na zewnątrz nic nie widać bo dla mojego męża liczy się tylko co ludzie i rodzina powie wiec jak są ludzie to jest takim cudownym mężem. Nie mam nikogo komu mogłabym zaufać moja rodzina ma własne problemy.
Razem jesteśmy już od 11 lat. Po ślubie 8. Ciagle myśle damy rade będzie dobrze. Jak zaczęliśmy się spotykać dochodziły do mnie sygnały od jego rodziny ze muszę uważać. Jego rodzice powiedzieli mi żebym uciekała bo on jest złym człowiekiem co bardzo mnie zaskoczyło bo to było zaledwie drugie spotkanie z nim. Powiedziałam ze to nieprawda. Moja rodzina tez mówiła ze jest coś nie tak ale ja zaślepiona miłością nie widziałam nic i przez to oddaliłem się od mojej rodzinny bo nie chciałam tego słuchać. Było różnie między nami przez te lata. Nawet bardzo źle podbite oko bo zwróciłam uwagę spanie na podłodze w ciąży bo nieżyczył sobie spac z żona która nie ma ochoty na seks z nim. Powiem tak na zewnątrz nic nie widać bo dla mojego męża liczy się tylko co ludzie i rodzina powie wiec jak są ludzie to jest takim cudownym mężem. Nie mam nikogo komu mogłabym zaufać moja rodzina ma własne problemy.
Jaki jest twój finalny cel???Co chcesz osiągnąć....bo narobić mu smordu to żaden problem, jesteśmy w polszy a tu kobieta w sądzie rodzinynnym to człowiek lepszej kategorii, także jaki jest twoj plan?
Podbite oko jest jak najbardziej widoczne i jak najbardziej możesz udać się z tym do lekarza na obdukcję.
Jeśli niczego nie zrobisz, to nie zapoczątkujesz drogi do swojego uwolnienia się z tej spirali przemocy.
Rozumiem, że Twoja rodzina ma swoje sprawy, jednak jestem pewna, że gdybyś szczerze powiedziała o swojej sytuacji z całą pewnością udzieliliby Ci wsparcia.
Nie jestem w Polsce. Ale to nie problem. chce dobra dzieci ja już swoje przeżyłam. On ojcem jest dobrym. dzieci go kochają może nie dokońca aktywny jest w wychowaniu ich bo pracuje na cały etat ale dzieci go uwielbiają. Nie chce żeby musiały się wychowywać z weekendowym tata. Może to ja zmienię się zakopie swoje uczucia i mysli. Bo naprawdę jak bym się nie odzywała to by kłótni nie było. Poprostu stanę się ta przysłowiowa szara myszą na każde zawołanie. Myśle ze jestem w stanie to zrobić dla moich dzieci żeby już nie musiały patrzeć na ta patologie. Chyba to jednak moja wina! Dzięki wszystkim.
19 2019-07-01 11:50:16 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2019-07-01 11:51:12)
Zaraz, zaraz. Czego nauczysz swe dzieci? Tego, jak mężczyzna może pomiatać kobietą. Tego, że kobieta będąc mężatką zapomina o swej godności, że nie przeszkadza jej brak szacunku i miłości. Tego, że rolą kobiety jest "poświęcenie się". Tego, że relacja między kobietą a mężczyzną opiera się na jej uległości i jego agresji.
Chcesz zostać w tym związku? Zrób to dla siebie, nie zasłaniając się rzekomym dobrem dzieci. Dzieci nigdy nie są wdzięczne za życie w toksycznej rodzinie; życie w takiej rodzinie nie jest dla nich dobre.
Podbite oko było dawno zdjęcia nie ma wybaczyłam znowu. Każda kłótnia kończyła się tak gdyby nie ja to bym nie dostała lub inne nieprzyjemności. Wiec jestem winna. Choć mam świadka jak mnie uderzył. Ja niechce robić większego bałaganu w tej rodzinie. Niechce żeby dzieci musiały uczestniczyć w tym a inaczej się nie da jeżeli będę po sądach chodzić. Tak to wszystko moja wina jak bym była inna to by było inaczej. Dziekuje za wasz czas
Bo zupa była za słona.
Bo wyglądała zbyt atrakcyjnie.
Bo musiał odreagować.
Nie jestem w Polsce. Ale to nie problem. chce dobra dzieci ja już swoje przeżyłam. On ojcem jest dobrym. dzieci go kochają może nie dokońca aktywny jest w wychowaniu ich bo pracuje na cały etat ale dzieci go uwielbiają. Nie chce żeby musiały się wychowywać z weekendowym tata.
NIGDY w życiu agresywny przemocowiec nie jest dobrym ojcem, i nic, NIC nie jest w stanie mnie do takiego stwierdzenia przekonać.
Chyba, że jest schizofrenikiem, który w kontaktach z dziećmi zamienia się w idealnego pana tatę. Jednak agresor to agresor.
Może to ja zmienię się zakopie swoje uczucia i mysli. Bo naprawdę jak bym się nie odzywała to by kłótni nie było. Poprostu stanę się ta przysłowiowa szara myszą na każde zawołanie. Myśle ze jestem w stanie to zrobić dla moich dzieci żeby już nie musiały patrzeć na ta patologie. Chyba to jednak moja wina! Dzięki wszystkim.
Możesz się stać kim chcesz, ale nie unikniesz bicia, przemocy czy kłótni.
I to w czym tkwisz i co chcesz dzieciom dalej serwować, to jest właśnie prawdziwa patologia.
Patrzenie na przemoc do jakiej dochodzi pomiędzy rodzicami, wzrastanie w tej chorej atmosferze - to jest patologia.
Dla Twoich dzieci, to powinnaś odejść od tego bandyty.
Ale łatwiej nic nie robić, co? Potem zwalisz winę na strach przed samotnością... żal mi Twoich dzieci, bo nikt ich nie ochroni przed tą patologią. Zmarnowane dzieciństwo i problemy w dorosłym życiu je czekają.
To straszne, że taki los chcesz zgotować własnym dzieciom. Zasłaniasz się nimi, bo tak naprawdę nie zamierzasz zmienić swojej roli ofiary. Za kolejne parę lat będziesz się zastanawiać "Czemu mnie to spotkało? Mam takiego pecha, inni ludzie są szczęśliwi", zamiast coś z tym zrobić, odejść, żyć normalnie. Ludzi spotykają różne rzeczy, ale ogromne znaczenie mają ich własne wybory. Ty wybrałaś takiego człowieka na męża, ignorując wszelkie sygnały zdecydowałaś się jeszcze "zrobić" sobie z nim dzieci, które teraz cierpią i cierpieć nadal będą. Dlaczego? Bo Ty decydujesz, by żyć z nim nadal, by życie Twoje i Twoich dzieci było koszmarem. To strasznie egoistyczne i nie jest oznaką miłości, wręcz przeciwnie. Masz pojęcie jak to na nie wpływa? Nie tylko teraz, ale na całe ich późniejsze życie. Wiesz co czują? Czują ciągły brak poczucia bezpieczeństwa, strach, napięcie, są rozdarte między jednym rodzicem, a drugim. Właśnie takie "rodziny" generują okaleczonych ludzi z zaburzeniami. Opamiętaj się i weź się w garść, póki jeszcze nie jest za późno.
25 2019-07-01 12:31:29 Ostatnio edytowany przez Bonzo (2019-07-01 12:32:15)
Nie jestem w Polsce. Ale to nie problem. chce dobra dzieci ja już swoje przeżyłam. On ojcem jest dobrym. dzieci go kochają może nie dokońca aktywny jest w wychowaniu ich bo pracuje na cały etat ale dzieci go uwielbiają. Nie chce żeby musiały się wychowywać z weekendowym tata. Może to ja zmienię się zakopie swoje uczucia i mysli. Bo naprawdę jak bym się nie odzywała to by kłótni nie było. Poprostu stanę się ta przysłowiowa szara myszą na każde zawołanie. Myśle ze jestem w stanie to zrobić dla moich dzieci żeby już nie musiały patrzeć na ta patologie. Chyba to jednak moja wina! Dzięki wszystkim.
Poczytaj wywiady z ludźmi, którzy sie wychowywali w takiej patoli....wszystko słyszały i wiedziały...Tylko czekać, aż sie dzieciaki zaczną moczyć w nocy. A co ty masz zrobisz to dobrze wiesz, wiec takie rzewne śpiewki mnie nie przekonują.
To jest patologia.... powinnaś go zostawić.
Bicie jest podstawą rozwodu.
Wziełaś sobie faceta kretyna.
Olej go.
Zwyczajny gościu twoim zdaniem bicie jest wpozadku i wszystkiemu winna jest żona tyran? To ty masz problem bo żaden zdrowy na umyśle człowiek nigdy by nie poparł znęcania się. Proszę niewypowiadaj się już.
Jak wyżej napisałem, nie akceptuję przemocy w żadnej postaci, ale tu piszemy też o tobie.
Jeśli (sama to piszesz) w kłótni tracisz kontrolę nad tym co mówisz, jeśli nie panujesz nad emocjami to też masz ze sobą problem. Bo do kłótni trzeba dwojga.....Gdy nie potrafisz się opanować to skorzystaj z pomocy specjalisty.
Albo lepiej idźcie oboje na terapię małżeńską.
Nieboje się samotności wogole. Jestem bardzo zaradna osoba. To nie jest problem ale jak widzę jak dzieci go kochaj to dla ich dobra jestem w stanie odejść żeby oni mogli żyć bez kłótni z ojcem bo jak wiadomo to do kłótni trzeba dwojga. Jednak jest problem on dzieci niechce bo mu niewygodnie. Ale odejść tez niechce. Dla mnie odejście to w tej chwili logistycznie i materialnie nie mozliwe. Wiec muszę pierwsze kilka spraw uregulować i pakuje dzieci.
Mówił ze już nie uderzy i wczoraj co mała sprzeczka i nawet się nie spodziewałam ze z tego wyniknie coś takiego. Uderzył mnie tak mocno w głowę ze aż się zachowałam na nogach. I to przy naszej córeczce. Koszmar! Powiedziałam żeby mnie nie bił to znowu się zamachnął ale się odsunęłam. Syn przybieg do pokoju już stawał wcześniej w mojej obronie a ma 6 lat. To jest tak przykre ze ledwo to pisze. I się zaczęło takich jak ja to się bije i tłucze bo mi się należy bo nie powinnam mu zwracać uwagi bo kim ja jestem. Mówię ze dzieci żeby się uspokoił i żeby mnie nie bił. A on dalej. Zaczęłam krzyczeć ze to ostatni raz jak podniósł rękę na mnie to się roześmiał. Starałam się wziasc dzieci do pokoju a on ze to jego dzieci prosiłam żeby wyszedł bo muszę je położyć spać a on ze to przeze mnie jeszcze nie śpią bo to moja wina. Zapytałam się czy myśli ze dobrze zrobił bijąc mnie powiedział ze tak.
Niestety nie mogę wyskoczyć z domu z dziećmi pod pachą. Jest szkoła syna, moja praca, zobowiązania finansowe.
Muszę to rozegrać tak żeby dzieci odczuły to jak naj mniej. Muszę dać rade bo to dla nich.
Ania000 chcesz zostać ofiarą, to sobie zostań. To jest Twój wybór. Nie wiem, co Tobą kieruje, bo nie rozumiem Twojej argumentacji.
Cudowni, bijący ojcowie, nie dają dobrego przykładu swoim dzieciom. Często faworyzują silniejsze dziecko a słabsze jest traktowane, jak matka. W lepszej sytuacji, tylko z pogardą.
Te cudowne dzieci słyszą, jak cudowny ojciec okłada ich matkę, słyszą wyczekane i wymarzone awantury i krzyki, widzą codzienną cudowną przemoc w domu. Wiedzą, że w każdej chwili ta dobroczynna agresja może zostać skierowana przeciwko nim. I tak sobie dorastają w cudownym braku poczucia bezpieczeństwa, ze wspaniałymi lękami i wymarzonym codziennym wstydem. Potem są najlepsze na świecie zaburzenia emocjonalne dzieciaczków - niezwykle pomocne w nauce i rozwoju. No świetlana przyszłość dla rodziny. No i dla Ciebie przede wszystkim.
Ania000 chcesz zostać ofiarą, to sobie zostań. To jest Twój wybór. Nie wiem, co Tobą kieruje, bo nie rozumiem Twojej argumentacji.
Cudowni, bijący ojcowie, nie dają dobrego przykładu swoim dzieciom. Często faworyzują silniejsze dziecko a słabsze jest traktowane, jak matka. W lepszej sytuacji, tylko z pogardą.
Te cudowne dzieci słyszą, jak cudowny ojciec okłada ich matkę, słyszą wyczekane i wymarzone awantury i krzyki, widzą codzienną cudowną przemoc w domu. Wiedzą, że w każdej chwili ta dobroczynna agresja może zostać skierowana przeciwko nim. I tak sobie dorastają w cudownym braku poczucia bezpieczeństwa, ze wspaniałymi lękami i wymarzonym codziennym wstydem. Potem są najlepsze na świecie zaburzenia emocjonalne dzieciaczków - niezwykle pomocne w nauce i rozwoju. No świetlana przyszłość dla rodziny. No i dla Ciebie przede wszystkim.
Dodalabym do tego poczucie winy, że to przez nich matka nie odeszła od ojca, żeby miały wspaniała pełna rodzinę.
Wciąż czytam posty od was i się zastanawiam patrząc na moje dzieci czy nie będzie lepiej dla nich jak zniknę.
Dochodzę do wniosku ze jest to moja wina ze jak bym była inna to by było dobrze. A niestety jestem osoba stanowcza wiem czego chce od życia i dążę do celu po trupach. Teraz najważniejsze jest dobro moich dzieci i jako odpowiedzialna matka staram się rozwiązać ten kryzys dla ich dobra.
Czyli konkretnie w jaki sposób ? Na czym to rozwiązywanie konfliktu polega ?
Rozwiązanie polega na usunięciu problemu usterki. Jeżeli to ja jestem tyranem i osoba która powoduje ten konflikt to trzeba usunąć mnie. Ciężkie do zrobienia ale jak już pisałam dla dobra dzieci Zrobię wszystko.
(...) jak widzę jak dzieci go kochaj to dla ich dobra jestem w stanie odejść żeby oni mogli żyć bez kłótni z ojcem bo jak wiadomo to do kłótni trzeba dwojga. Jednak jest problem on dzieci niechce bo mu niewygodnie. Ale odejść tez niechce. (...)
się zastanawiam patrząc na moje dzieci czy nie będzie lepiej dla nich jak zniknę. (...)
TŻ autorki wątku nie chce opiekować się dziećmi, autorka zaś rozważa rozważa zniknięcie z domu, oczywiście dla dobra dzieci.
Jeśli nie jest to kolejna prowokacja, to coraz bardziej współczuję dzieciom.
Biedne dzieci. Oboje niszczycie im życie. Nie tylko dzieciństwo. Tą patlogią, którą stwarzacie niszczycie ich psychikę na zawsze. Jak możesz chcieć je z nim zostawić? Przecież to przemocowiec. Robisz z siebie ofiarę i nie obchodzi cię to, że dzieci patrzą na takie zachowania.
Jedyne wyjście to odejście od niego Z DZIEĆMI. Wszystko się da. Idź do pracy lub skorzystaj z pomocy rodziny. I to jak najszybciej! Musisz być dla nich silna i to zakończyć. Żadne dziecko nie powinno patrzeć na to jak ojciec bije matkę. Jak możecie w to wciągać syna?
Rozwiązanie polega na usunięciu problemu usterki. Jeżeli to ja jestem tyranem i osoba która powoduje ten konflikt to trzeba usunąć mnie. Ciężkie do zrobienia ale jak już pisałam dla dobra dzieci Zrobię wszystko.
To dziwne.
Dla dobra dzieci jesteś w stanie zrobić wszystko, oprócz zastosowania normalnych, logicznych w Twojej sytuacji rozwiązań, takich jak rozwód z damskim bokserem i odseparowanie od niego i dzieci i siebie.
Dla dobra dzieci jesteś w stanie zostawić je z mężem, który wprost mówi, że ich nie chce, narażając je na przemoc, bo tego, że będą bite w Twoim zastępstwie możemy być pewni.
No faktycznie, ogromna jest Twa matczyna miłość ...
37 2019-07-01 21:24:30 Ostatnio edytowany przez Angesleif (2019-07-01 21:33:29)
Prawa absolutnie mu nie daje żadnego, ale skoro masz rozum i widzisz, jak reaguje, to może warto przestać go prowokować? Nawet nie wiem, dlaczego go prowokujesz, skoro wiesz, jaka będzie reakcja. Ze względu na dzieci i ich zdrowie psychiczne w przyszłości, jak bym tego nigdy nie robiła. Ale jest jedno wyjście... na tym etapie... separacja... rozwód... i bye, bye... (odpowiadam tylko na pierwszy post). Jest jeszcze niebieska linia i policja. Korzystaj z każdej możliwej pomocy...
A osobiście, nie chciałabym być na Twoim miejscu. I zrobiłabym wszystko, by zakończyć taki związek i uwolnić się od czegoś takiego...
Oj jak łatwo się wypowiadać gdy się nie jest w takiej sytuacji. Dziwicie się wszyscy ze mam mętlik. Naprawdę?? Cieszę się ze nie wiecie jak być w mojej skórze i musieć decydować w tak ważnych dla moich dzieci chwilach. To nie może być tylko ze złości, nienawiści, rozpaczy i szaleństwa. To musi być rozumna decyzja która podejmę i to ja i moje dzieci poniosą konsekwencje tej decyzji. Dlatego staram się ale jak zawsze to za mało.
Co do prowokacji muszę na to odpowiedzieć. Tak zamknę się w sobie żeby go nieprowokowanie dla dobra dzieci robię to w 99% mojego życia z nim. A ten 1% jak się odezwę to wszystko moja wina już to wiem kilka osób już mi to powiedziało.
Chcesz zostawić swoje dzieci z facetem, który ma ewidentny problem z emocjami i opanowaniem agresji? A jeśli będzie je bił i robił im krzywdę?
Zamiast ewakuować się z dziećmi, to wolisz zostawić je na pastwę losu, albo razem z nimi zostać ofiarą przemocy domowej.
Dalej nie rozumiem.
40 2019-07-01 22:24:16 Ostatnio edytowany przez Angesleif (2019-07-01 22:34:03)
Oj jak łatwo się wypowiadać gdy się nie jest w takiej sytuacji. Dziwicie się wszyscy ze mam mętlik. Naprawdę?? Cieszę się ze nie wiecie jak być w mojej skórze i musieć decydować w tak ważnych dla moich dzieci chwilach. To nie może być tylko ze złości, nienawiści, rozpaczy i szaleństwa. To musi być rozumna decyzja która podejmę i to ja i moje dzieci poniosą konsekwencje tej decyzji. Dlatego staram się ale jak zawsze to za mało.
Co do prowokacji muszę na to odpowiedzieć. Tak zamknę się w sobie żeby go nieprowokowanie dla dobra dzieci robię to w 99% mojego życia z nim. A ten 1% jak się odezwę to wszystko moja wina już to wiem kilka osób już mi to powiedziało.
Moje pytanie jest takie: czy możesz wytłumaczyć, dlaczego wciąż z nim się męczysz (dalej z nim jesteś)? Co sprawia, że narażasz swoje własne dzieci na agresje i przemoc? Robisz krzywdę swoim dzieciom... czy to nie pieniążki, które przelewa?
Ale ja widziałam już kobiety, które twierdziły, że robią to "dla dzieci", by miały "ojca". Tyle, że ojciec robił więcej szkód dzieciom niż pożytku. Więc argument jest jeden. Takie matki są uzależnione psychicznie i finansowo, co daje im fałszywe poczucie bezpieczeństwa, nawet jeśli dzieci będą w przyszłości "cierpieć" z tego powodu.
Zanim zaczniemy jakąkolwiek dyskusję, powiedz, na czym polegają Twoje "prowokacje", które go niby denerwują? Może warto zacząć od tego...
Ja myślę, że Ty nie idziesz do sądu, bo wiesz ... że nie wygrasz... a tutaj... mówisz nam, co chcesz...
Oj jak łatwo się wypowiadać gdy się nie jest w takiej sytuacji. (...)
Co do prowokacji muszę na to odpowiedzieć. Tak zamknę się w sobie żeby go nieprowokowanie dla dobra dzieci robię to w 99% mojego życia z nim. A ten 1% jak się odezwę to wszystko moja wina już to wiem kilka osób już mi to powiedziało.
Moja kuzynka była dzieckiem z takiego związku. Dopiero, gdy miała 16-lat namówiła matkę na odejście. W jakim stanie jest jej psychika i postrzeganie związków nie chcesz wiedzieć...
Z obserwacji widzę, że osoby w takich związkach są już przyzwyczajone do taakich kłótni i do prowokowania także. Chociaż się tego wypierają...
Ale "zamknięcie się w sobie" to tylko przejściowe rozwiązanie. Zacznij myśleć, co zrobić, żeby uratować dzieci i stworzyć im normaly dom bez przemocy.