Hej Dziewczyny,
zwracam sie do Was z pewna sytuacja, ktora mnie wzburzyla, lecz z perspektywy czasu..nie wiem na ile słusznie.
Ochłonęłam i zaczynam myśleć, że może poniosly mnie emocje (o to w kontaktach z mezczyznami przecież nietrudno!)...
Potrzebuje Waszej obiektywnej opinii. Zatem do rzeczy..
Od okolo roku (z przerwami, to burzliwa relacja) spotykam sie z chlopakiem (ladny mi chlopak! lat 35; sama mam 28).
Jest bardzo towarzyski, ma mnostwo znajomych, ciagle gdzies z nimi wyjezdza (beze mnie oczywiscie).
Powiedzmy, ze przymykam na to oko. Skoro sama pracuje i nie dostaje wolnego w pracy, nie bede go wiazac na sile w miescie.
W pewien piatek zaproponowal spontanicznie wyjazd w gory, na weekend do jego rodzicow.
Szybka akcja, w sobote rano wyjazd, w niedziele powrot.
Bardzo mnie to zaskoczylo, nie byl skory do takich akcji. To naprawde duzy krok z jego strony.
Nie znam wiekszosci jego znajomych i przyjaciol, o rodzinie zatem nawet nie myślałam.
Mielismy wyjechac w sobote rano, ok.11:00.
Bardzo sie cieszylam, to mial byc nasz pierwszy wspolny, wyjazdowy weekend.
O 6:00 rano w sobote dostaje od niego wiadomosc, ze wlasnie wrocil, kladzie sie spac, ze plan aktualny ale opozniony i zgadamy sie okolo 12:00.
Okazalo sie, ze chlopak doslownie... zapil.
Znajomi wyciagneli go na miasto, byl open bar...
Rozumiecie, nie?
Ja też nie.
No ale dobrze. Mysle „bledy mlodosci; szalona, towarzyska dusza; przespi sie i pojedziemy”.
Godzina 12. Nic.
12:30. Cisza.
13:00 Wyslalam wiadomosc, ze dluzej nie czekam. Rozpakowalam rzeczy.
13:30. Postanowilam zadzwonic. Moze cos sie stalo?
Pretensja, ze mialam zadzwonic o 12:00. Poza tym mozemy jeszcze jechac ale on niestety nie poprowadzi bo ma TAKIEGO kaca, ze nie ma opcji.
Tu juz moje nerwy puscily.
Powiedzialam, ze nigdzie nie jade i zeby poinformowal swoich rodzicow.
Odpowiedzial „aha, ok, to ciao”.
I cisza.
Bo on nie poprowadzi i ma TAKIEGO kaca.
Przeciez sam planowal ten wyjazd!
Nasz pierwszy wyjazd na który tak sie cieszylam!
Przeciez mogl wrocic wczesniej z imprezy. Przeciez nie musial tyle pic..
Jest mi bardzo przykro.
Uwazam, ze brakuje w tej relacji szacunku i mam wrazenie, ze jednak nie jestem dla niego ani troche wazna. Ale moze sie myle, moze przesadzam i oczekuje zbyt wiele.
Moze jednak nie powinnam unosic sie glupio honorem. W sumie to tylko kac. Mial ciezki tydzien. Moglam poprowadzic, korona by mi z glowy nie spadla.
Czuje sie dosc zagubiona w tej relacji i chcialabym uslyszec zdanie „neutralnych” osob.
Moze mialyscie podobne doswiadczenia?