Zazdrosny, nie szanujący mnie mąż - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Zazdrosny, nie szanujący mnie mąż

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 3 ]

Temat: Zazdrosny, nie szanujący mnie mąż

Wcześniej już pisałam dokładniej w dwa lata temu w lutym o tym, że jestem nieszczęśliwa w związku. Szukam porady, wiem, że większość z Was pewnie mi powie uciekaj, ale chyba nie potrafię się zebrać w sobie, żeby to zrobić. Tym bardziej, że obiecałam. Mam tak, że jak coś obiecam to dotrzymuje słowa. A obiecałam mężowi, że będę z nim do końca życia i nigdy go nie opuszczę.
Jak w każdym związku wszystko na początku było pięknie, dogadywaliśmy się bardzo dobrze, czułam się przy nim szczęśliwa, bezpieczna i co ważniejsze byłam sobą, zawsze radosna i uśmiechnięta, potrafiąca wszystko co złe obrócić w dobre.
Mąż zaczął mi ubliżać już od maja, miesiąc przed ślubem 2015r., nigdy go takiego nie znałam. Byłam pewna, że się stresuje. A potem się zaczęło... krytykował mnie co chwile, że coś źle robię. Nigdy nie byłam orłem w sprzątaniu, nie nauczyli mnie tego w domu. Sprzątam tak jak potrafię, wierzcie mi to jak się zabieram do sprzątania teraz a wcześniej, to niebo a ziemia. Wyrobiłam już w sobie jakąś obowiązkowość, zwłaszcza, że są dzieci. Krytykował moje sprzątanie, zachowanie, opiekę nad dziećmi. W lipcu zeszłego roku zaczęłam już go szczerze nienawidzić, po pierwsze mnie nie szanował, ubliżał mi, mówił, że sobie bez niego nie poradzę. Bardzo chciałam, żeby się wyprowadził, bo miałam już go dość. Mówiłam mu, żeby odszedł. A on wtedy mówił mi "Ty jesteś cwana, bo masz mieszkanie po mamusi, a ja co mam. Zostanę z niczym" i tak się to ciągnęło. We wrześniu na 1,5 miesiąca zaczęło nam się znowu układać, było super. Zaczął mnie szanować, złego słowa na mnie nie powiedział. Znowu zaczęłam mieć nadzieję, że będzie lepiej...

Od października zeszłego roku zaczęłam pracę w nowej firmie, dzieci są w żłobku. Po dwóch ciążach z roku na rok postanowiłam, że jak zacznę nową pracę będę się lepiej ubierać, bardziej sportowo-elegancko. Zwłaszcza, że teraz pracuję z kobietami, a wcześniej jak zachodziłam w ciążę pracowałam z samymi facetami. Zakupiłam ubrania, zaczęłam tak chodzić do pracy. Mąż się pytał dlaczego tak się zaczęłam ubierać, że jest to podejrzane. Mówiłam, że chcę w końcu dobrze wyglądać. W połowie października była impreza integracyjna 2 dniowa. Cieszyłam się, że w końcu wyjdę z domu, poznam nowych ludzi, pogadam. Mąż zabraniał mi iść, ale się uparłam (odkąd zaczęło nam się wcześniej psuć, zawsze stawiałam na swoim). Mąż wziął do pomocy swoją mamę. Wtedy kiedy byłam na imprezie integracyjnej zaczął jej wpajać, że ja się dziećmi nie zajmuje, że mam tylko tę imprezę w głowie. Wróciłam szczęśliwa, ze statuetką, bo wygrałam w pokera. Gdy przyjechałam do domu usłyszałam od niego, że on się wyprowadza, że ch* wie co ja na tej imprezie wyprawiałam, ubliżanie i wyzywanie, czemu mu nie odpisałam na smsa o treści "Widzę, że burdel firmowy trwa w najlepsze. Miłej imprezki żono" (wróciłam po 1.00 do pokoju, odechciało mi się odpisywać i poszłam spać. . Kiedy wyszedł weszłam w historię i okazało się, że on przeglądał strony o zdradach na imprezach integracyjnych. Wtedy wychodził i wracał i tak cały czas. Wtedy chyba po raz pierwszy widziałam, że mu zależy. Po szóstym razie wrócił i szczerze mnie przeprosił, powiedział, że przesadził i że teraz wszystko się zmieni, będzie wszystko lepiej. Rozumie, że zrobił błąd, że był okropny wobec mnie i nie doceniał to co ma. Cieszyłam się, chcieliśmy wtedy iść do łóżka i wtedy zdarzyło się to.... miałam siniaki odciśnięte na udzie, wyglądały jak dłoń faceta. On wpadł w histerię zaczął płakać, mówił skąd mam te siniaki, że on w to nie wierzy, że ja na pewno go zdradziłam. Żeby było jasne nie zdradziłam go, a gdy to zobaczyłam pomyślałam, że chyba Bóg nie chce żebyśmy byli razem.
Po kilku dniach dopiero doszłam co to jest. Na imprezie spaliśmy w hotelu, byłam w pokoju z koleżanką. Nie wzięłam ze sobą piżamy i spałam w ubraniu. Miałam nowe spodnie które bardzo mnie cisnęły. W nocy co chwile się budziłam, bo bolały mnie nogi. Często śpię tak, że mam ręce złożone między nogami. Mam predyspozycje do siniaków, do tego piłam alkohol, więc to na pewno było to, mam 100% pewność.
Powiedziałam mu o tym, on mi mówił, że mi nie wierzy. Kazał mi ściągać spodnie i za każdym razem przykładał mi dłoń do tych siniaków, robił zdjęcia, pokazywał je kolegom. Rzecz jasna jego kolegom też wydaje się to podejrzane, ma w nich pełną aprobatę. Ubliżał mi mówił, że jestem ku*, że się zeszmaciłam, że kochana żona. Po raz pierwszy miałam tak, że tak mi naubliżał, zwyzywał, że zaczęłam się go bać, że zaraz mnie uderzy, doszczętnie zniszczy. Cała drgałam ze strachu. Chyba najgorszy moment w moim życiu. Chciałam iść do anestezjologa, żeby zbadał te siniaki i spisał raport, że to nie są jednak siniaki od męskiej dłoni, byłam nawet gotowa zapłacić prywatnie te 300 zł. Ale on mi powiedział, że on by w to nie uwierzył i dla niego jedynym rozwiązaniem jest wariograf. Zgodziłam się praktycznie od razu, bo nie mam nic do ukrycia. Zaczęło się to ciągnąć, on czekał z tym wariografem, zaczął mnie nim straszyć, co chwile pytał czy chcę mu może coś powiedzieć przed, kilka rzeczy mu powiedziałam. Mianowicie o moich byłych i o tym, że za nastolatki musiałam się wyszaleć. Spałam z kimś tylko jak byłam w związku. Jedynie co to całowałam się z różnymi chłopakami, ale tylko wtedy gdy nie byłam w związku. Potem przez plotkarzy zostałam okrzyknięta dzi*, wtedy nie byłam z nikim w związku przez rok i nie spotykałam się z żadnym chłopakiem. W wieku 17 lat chciałam już poważnego związku. Zaczęłam wtedy wkraczać w poważne związki, w których byłam szczęśliwa. Niestety nie udawały się po czasie. Różnice charakterów, moje zbytnie zaangażowanie, chodzenie w krok w krok jak przylepa. Mój mąż przez to zaczął szukać informacji o mnie na temat tego jaka kiedyś byłam. Zaczął rozmawiać z ludźmi z którymi ja nawet nigdy nie gadałam z miasteczka w którym mieszkamy. Zgadnijcie komu uwierzył? Im. Mówiłam mu, żeby porozmawiał z ludźmi którzy mnie znają praktycznie od maleńkości. Mam dwie bliskie przyjaciółki którym żale się ze wszystkiego. Żadna z nich nigdy nie pomyślałaby, że coś takiego mnie spotka. Wiedzą, że ja nie uznaje czegoś takiego jak zdrada i jak wkraczam w związek to w nim trwam.
To co powiedziałam mężowi, co dla mnie było kompletnie bez znaczenia, to to gdy zaczęłam pracować w firmie z samymi facetami. To był początek naszego związku, byliśmy ze sobą miesiąc. Ja pracowałam w biurze z takim kolegą który zajmował się rysunkami technicznymi, a ja sprawami kadrowymi. Siedzieliśmy w jednym pokoju i codziennie ze sobą rozmawialiśmy, dobrze nam się ze sobą gadało. On zaczął kupować codziennie po kawałku ciasta dla mnie i dla siebie. Zauroczyłam się... wiedziałam, że tak nie może być bo jestem w związku. Przez tydzień do tego kolegi się mało odzywałam, cały czas sobie mówiłam masz teraz mężczyznę i to z nim chcesz być. Zauroczenie przeszło. Potem przenieśli mnie do innego pokoju, gdzie miałam własne biuro. Cieszyłam się.
Powiedziałam o tym mężowi, wkurzył się i powiedział mi jak to możliwe, że byłaś we mnie tak zakochana wtedy i się zauroczyłaś. Powiedziałam mu to co Wam teraz. Podziękował mi za szczerość, ale miał do mnie żal, że mu o tym nie powiedziałam. Dla mnie osobiście relacja z tym kolegą była bez większego znaczenia, nie flirtowaliśmy ze sobą, nie mieliśmy żadnego zbliżenia. Nie uważałam to za istotną rzecz którą powinnam mu powiedzieć. Nie wiem być może zrobiłam źle...

Mąż prawie codziennie mi ubliżał z przebłyskami. W grudniu on już twierdził, że wszystko już dopiął na ostatni guzik, że idziemy na komisariat i tam mi zrobią ten wariograf. Jechaliśmy autem, starałam się z nim rozmawiać, bezskutecznie. Przed wyjściem z auta zapytał się mnie czy jest coś co chce mu powiedzieć, że jeżeli to powiem teraz przed wariografem to to puści mimo uszu, bo się przyznam. Powiedziałam mu, że nie mam nic do ukrycia i chcę iść na wariograf. Wyszliśmy z auta, a on.... zabrał mnie do restauracji. Byłam zdruzgotana i zła, bo byłam już gotowa na to, że pójdziemy na ten wariograf i ten cały koszmar się skończy.
Po czasie mi przeszło, bo było miło.... kupił mi drogie kolczyki na przeprosiny. Znowu zaczęłam się cieszyć.

Potem wymyślił fenomen czwartku, że zawsze w czwartki się ładnie ubieram i dla kogo to robię. Robiłam to dla siebie, a akurat tak wychodziło w czwartki, że przez deficyt ubrań zostawały mi same eleganckie rzeczy. Potem sobie wpoił, że na pewno go zdradzam z takim przedstawicielem z firmy, bo jest przystojny i akurat on zawsze jest w czwartki. W każdy czwartek przeżywałam koszmar, przestałam już zwracać uwagę na to jak ubieram się do pracy. Co mi wpadnie w ręce to ubieram.

Codziennie żyję w stresie zwłaszcza gdy jesteśmy ze sobą pogodzeni, bo wiem, że tak będzie tylko do czasu. Mówi mi cały czas, że go okłamuje. A ja już po prostu nie wiem, co mam powiedzieć, żeby było dobrze. O wielu ważnych sprawach już zapominam i jest mi z tym źle. Mało już się dla niego staram, bo nie mam siły. W łóżku mam blokadę, kocham się trochę na siłę, żeby tylko w jakimś stopniu było dobrze.
Zdarza mu się wpajać, że specjalnie zmieniam majtki do pracy na inne ładniejsze. A ja już w tygodniu staram się nosić najgorsze majtki jakie mam. Zaczęłam przez to wszystko kąpać się co tydzień. Co gorsza nie mogę się kąpać w sobotę ani w niedzielę, bo od razu jest wpajanie, że robię to dla kogoś, ooo... pewnie czerwony staniczek założyłaś dla tego przedstawiciela. Doszło nawet do tego, że w aucie zaczął mi szukać majtek, bo był pewny, że rano jeszcze miałam inne. On chce przyjechać do mnie do firmy, żeby wszystkim się przyjrzeć, a ja nie bardzo tego chcę, bo boję się, że przez swoją zazdrość narobi mi obciachu. Dzisiaj przyjechał pod firmę, mieliśmy zawalony parking bo byli przedstawiciele. Powiedziałam mu, że szukam kluczy od bramy. Wyszłam otworzyłam, a on powiedział, że już odjechał i nie będzie mnie zmuszać do tego, że przyjdzie, jak ja tego nie chcę. Wcześniej mówiłam mu, że jest mi to obojętne czy przyjedzie.

Jego mama w Niemczech ma złamaną nogę, tam jest z 1200 km. On jedzie razem z bratem, chociaż chciał żebym z nim jechała. W sobotę mam wieczór panieński, na który bardzo chcę iść(ostatnim razem byłam 4 lata temu), dzieci zostają u dziadków. Denerwował się, że z nim nie jadę. Może to zabrzmi trochę nieczule i brutalnie ale to jest daleka podróż. Co wtedy jak coś się nam stanie i nasze dzieci stracą obojga rodziców? Mój mąż się tym załamał - mówił: to znaczy, że ja się nie liczę.
Dzisiaj mieliśmy rocznicę, o której powiem szczerze zapomniałam. Jestem na siebie zła. Cała ta sytuacja mnie wewnętrznie dobija. Wszystko co powiem albo jest kłamstwem albo jest czymś co pasuje mu do układanki, że go zdradzam.
Proponowałam mu terapię, to raz mówił, że chce a innym razem, że to mu nie odpowie na pytanie czy mówię prawdę.
Według niego: do pracy nie mogę się ładnie ubierać, kąpać mogę się jedynie w piątek, mam dla niego cały czas być oparciem, mówić, że go kocham i udowadniać mu to.
Ja chyba tak nie potrafię... już wewnętrznie zaczynam się wypalać. Dzisiaj rzucił mi w twarz ręcznikiem, bo się na mnie wkurzył (nigdy wcześniej nie miałam takiej sytuacji). Za każdym razem kiedy mówię mu, że mnie obraża mówi mi, że każdy facet postąpiłby tak jak on i żebym się nie dziwiła, bo się wkurzył.
Mówi mi prosto w twarz, że mi nie ufa, że według niego jestem pusta, bez uczuć.

Proszę dajcie mi jakąś radę, dodajcie słowa otuchy albo powiedzcie co robię źle.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Zazdrosny, nie szanujący mnie mąż

Przecież kobieto Ty masz tylko jedno życie a to które Ci właśnie umyka tracisz na łzy i strach . Zabieraj się stamtąd i zabierz w sobie sile by to zrobić bo tutaj nic się nie zmieni a będzie tylko gorzej . Ręcznik powinnien dać Ci dużo do myślenia bo to tylko wstęp do tego co Cię czeka .

3

Odp: Zazdrosny, nie szanujący mnie mąż

Na forum obowiązuje zasada, że problemy jednego związku opisujemy w jednym temacie.
Dlatego też ten wątek zamykam, a Ciebie proszę o kontynuowanie dyskusji w poprzednim temacie, do którego wkleiłam Twój  post.
Proszę, nie dubluj wątków, jest to niezgodne z regulaminem forum.
IsaBella77

Posty [ 3 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Zazdrosny, nie szanujący mnie mąż

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024