On niepełnosprawny. Związek sypie sie przez seks.
Poznaliśmy się 5 miesięcy temu. Od miesiaca mieszkamy razem. Partner ma porażenie mózgowe dziecięce w stopniu lekkim. Chodzi o kulach. Nogi mało sprawne, nie ma nad nimi większej kontroli.
Pierwszy seks był bardzo przyjemny - bo był nowy, byliśmy sobą zafascynowani. Seks był całkiem udany ale tylko w jednej pozycji - ja na gorze. Dla mnie to najmniej ciekawa pozycja. Próbowaliśmy innych pozycji ale nie wychodziło. Byłam nieco sfrustrowana, zwłaszcza, ze partner mówił iż z innymi kobietami miał stosunki udane, w innych pozycjach i to zawsze on był na gorze. Próbowaliśmy w ten sposób. Wyglądało to jakby sie szarpał kompulsywnie a penis wchodził we mnie na 1 cm, dwa po czym wypadał. Fatalnie ogólnie.
Nie wytrzymałam wczoraj na stanem gdy w pozycji „na łyżeczkę”, „penetrował mnie” 10 min ani na chwile nie wchodząc we mnie. Po prostu uderzał penisem o pośladek. Zezłościłam sie, pytając, czy nie czuje ze ani na chwile nie wszedł we mnie. Mówi ze on nie wie, z ostatnia dziewczyna uprawiali seks po kilka razy dziennie i nie było problemów z penetracja. Zgłupiałam. Nie wiem co mam myśleć. Jestem sfrustrowana. On tez. Dla nas obojgu seks jest bardzo ważny... On chce sie wyprowadzić ja chodzę zdołowana.
Mówi on ze chyba ma jakaś blokadę. Przyznał ze od czasu gdy usłyszał ode mnie jakiś czas temu, ze seks z nim nie jest i nigdy nie będzie jak z osoba zdrowa.
Powiedziałam tak bo to prawda, sadzać ze jest oswojony ze swoją niepełnosprawnością i może postara sie robić go również dobrze, ale inaczej.
Nie rozumiem co dokładnie sie dzieje. Może ktoś spojrzy na to z boku...