Brak porozumienia, brak sił. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Brak porozumienia, brak sił.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 16 ]

Temat: Brak porozumienia, brak sił.

Witajcie.
Postaram się jakoś nakreślić to co się teraz u mnie dzieje. Potrzebuję jakiejś porady lub znów porządnego kopa gdyż wydaje mi się, że zaczyna się powtórka z rozrywki, którą opisywałem tu kilka lat temu. Wtedy wszelkie rady koniec końców okazały się bardzo pomocne.

Praktycznie od sierpnia zeszłego roku spotykam się z kimś. Nazwijmy ją A.
Ogólnie znaliśmy się już parę lat wcześniej jednak była to znajomość na zasadzie "wspólni znajomi".
I właśnie wspólna koleżanka zgadała nas na spacer gdyż oboje nie mieliśmy co ze sobą zrobić w słoneczne dni.
I tak się zaczęło. Spacery, wyjścia do kina czy inne takie rozrywki. Widywaliśmy się coraz częściej jednak była to znajomość bardzie zmierzająca ku bliskiej przyjaźni z możliwością czegoś więcej w przyszłości. Ona ma jeszcze niezałatwione sprawy, ja jestem bardzo ostrożny i nie szaleję tylko pozwalam spokojnie rozwijać się znajomości.
Było fajnie, spędzaliśmy czas, rozmawialiśmy... I w sumie, pierwsze zgrzyty zaczęły się gdzieś w marcu tego roku.
Ogólnie A ma dosyć ciężki charakter, władczy i uparty. I zaczęło się przeszkadzanie wielu rzeczy, które moim zdaniem są trochę niedorzeczne.

A mianowicie, zaczęło się od mojej pracy. Ona po studiach, dobre stanowisko, dobre zarobki. Ja w oczach pracownik fizyczny, jednak nie na taśmie. Mam liczne kursy, uprawnienia tip.. Nie zarabiam najgorzej, ale to już jest złe. Ja lubię swoją pracę, nie nadaję się do pracy biurowej, ale to nie dociera.
Druga sprawa to ilość pracy. Robię trochę nadgodzin by sobie lepiej odłożyć na przyszłość, co nie znaczy, że spędzam w pracy 24h.
Myślę o przyszłości, zakupie mieszkania i by na nic nie brakowało. 
Dzięki temu też mogę żyć lekko, jednak to też jej nie pasuje, bo tak być nie powinno, mimo, że ona sama też "dorabia" udzielając korepetycji, prawie codziennie od 1 do kilku godzin do późnego wieczora.
Kompletnie nie toleruje moich upodobań oraz hobby. Twierdzi, że są bez sensu.
Nie to, ze strzela fochy, ale wzdycha i zawsze skomentuje jakimś nieprzyjemnym tekstem.
Twierdzi, że nie rozumiem jej potrzeb  jakimi jest kościół, muzyka i podróże.
Kościół jest dla niej wyznacznikiem życia, wyrocznią, księża to świętość, a film "tylko nie mów nikomu" to ustawka i nieprawda.
Podróże ograniczają się do wyjazdu za granicę gdzie jest ciepło i siedzeniu na plaży.
Muzyka ogranicza się tylko i wyłącznie do jej gusta muzycznego. Nic innego nie jest tolerowane.
Zapraszałem na imprezy na świeżym powietrzu - NIE
Zapraszałem na różne wyjazdy, a to w góry a to nad morze a to na mazury to w odpowiedzi jest "nie bo jest ch**owo, albo "jedź se sam". Bo dla niej nasz kraj to kraina wiecznego mrozu i nędzy.

Do tego dochodzi alkohol, który jest złem wszelkiego świata. Ona, kompletnie go nie toleruje, nawet u innych. Ja nie należę do osób "pijących". Jeśli pójdę na piwo to max raz w miesiącu, a czasem ograniczę to nawet do wypicia jednego piwa dla smaku i jest to zwykle coś z browarów regionalnych.
W jej oczach to już jest "chlanie" i krzywo na to patrzy.


Na początku roku zaczęliśmy się zbliżać do siebie i te wszystkie rzeczy były jakby mniej natarczywe. Z czasem coraz bardziej i bardziej, a mnie zaczyna się odechciewać. Ona niby twierdzi, że wprowadza dystans, jednak po tych wszystkich akcjach dystansu nabieram ja gdzie zwyczajnie mi się już nie chce. Wtedy potulnieje i ogólnie twierdzi, że coś do niej mam, że ją  olewam itp...

Podczas jednego wyjazdu kiedy atmosfera była całkiem gorąca, poinformowałem, że mam gumkę. Potraktowała to jakbym powiedział, że mam śmiertelną i zaraźliwą chorobę " odejdź, nie dotykaj mnie" , dodatkowo oceniła mnie że "zaplanowałeś to, albo liczysz na jakąś szybką przygodę z kimś". Było to miesiąc temu a jeszcze czuję zażenowanie. Myślę, że jeśli u faceta, który przez dłuższy czas spotyka się z jedną kobietą, można znaleźć w portfelu prezerwatywę, to świadczy to o jego odpowiedzialności.  - nie wiem, może się mylę...
Ale dla niej to jest coś strasznego.

Minął miesiąc i nawet się nie widzieliśmy. Mi się zwyczajnie nie chce. Czuję wewnętrzne zmęczenie po czymś co tak naprawdę na dobre się nie zaczęło.
Jest teraz między nami jakiś dystans. Wszysto co tu opisałem jej powiedziałem, próbowałem rozmawiać jednak ten wewnętrzny "upór" tak jakby to blokował i nie widzi w tym wszystkim niczego złego.

Dosłownie wszystko jest źle, i zawsze musi skomentować jakąś wredną odzywką.
Sugerowałem jej nie tak dawno by zrobiła prawo jazdy bo dziś to zawsze się przydaje. Odpowiedź to "nie potrzebuję, to facet ma mnie wozić". Bo jak to mi kiedyś powiedziała "facet bez prawa jazdy i bez samochodu to nie jest facet".

Ogólnie to nie jest głupia dziewczyna. jest z dobrego domu, wykształcona, zaradna. Jednak pewne przekonania i uparty charakter sprawiają, że w pewnych kwestiach jest jakby.. Ograniczona. Nie przyswaja niczego z czym się nie zgadza. A przy tym właśnie moja wiedza w jej oczach jest bezsensowna.
Jestem naprawdę ugodowym człowiekiem, ale nie jestem kimś kto nie ma swojego zdania. każdy mój sprzeciw z czymś jest uznawany jako wojna. Nie ma porozumienia. Czasem myślę, że to może wiązać się z jej osobistymi (sercowymi) przeżyciami z przeszłości ale nie można tego tak bez końca usprawiedliwiać.
Wydaje mi się, że to ten wiek, gdzie można stwierdzić, że jesteśmy dorosłymi ludźmi, godzie sztuka dogadywania powinna być na porządku dziennym. To niestety.
Na szczęście nie ma miłości. Na pewno nie z mojej strony gdyż potrzebuję na to więcej czasu, ale zauroczenie, które było, przerodziło się w obrzydzenie. Nie takie fizyczne, ale umysłowe.
I już kompletnie zgłupiałem gdyż nie wiem czy to ja przesadzam czy moja reakcja jest uzasadniona.
W tym kierunku zadaję właśnie pytanie do was.
I przepraszam za tak chaotycznie napisany tekst, jednak nie wiem jak to wszystko ogarnąć by miało to ręce i nogi..

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez nudny.trudny (2019-06-02 05:09:01)

Odp: Brak porozumienia, brak sił.

Witaj, postaram się odpowiedzieć na wszystkie fragmenty zgodnie z sobą, Ty możesz zgodzić się lub nie, ale mam nadzieję że pomogę.

maydayovsky napisał/a:

A mianowicie, zaczęło się od mojej pracy. Ona po studiach, dobre stanowisko, dobre zarobki. Ja w oczach pracownik fizyczny, jednak nie na taśmie. Mam liczne kursy, uprawnienia tip.. Nie zarabiam najgorzej, ale to już jest złe. Ja lubię swoją pracę, nie nadaję się do pracy biurowej, ale to nie dociera

Praca fizyczna jest znacznie cięższa i wiele stanowisk też wymaga kwalifikacji umysłowych, zwłaszcza że piszesz o kursach i uprawnieniach. Praca biurowa może polegać na wykonywaniu mało skomplikowanych czynności. Nie zgodziłbym się z tego typu dzieleniem stanowisk pracy na mniej lub bardziej prestiżowe.

maydayovsky napisał/a:

Druga sprawa to ilość pracy. Robię trochę nadgodzin by sobie lepiej odłożyć na przyszłość, co nie znaczy, że spędzam w pracy 24h.
Myślę o przyszłości, zakupie mieszkania i by na nic nie brakowało

Jeśli dziewczyna ma różne wymagania, o której piszesz w dalszej części posta (samochód, wyjazdy za granicę), to tego nie da się osiągnąć bez pracy (lub przy mniejszym wymiarze czasu pracy trwałoby to znacznie dłużej), takie wymagania wykluczają się.

maydayovsky napisał/a:

Kompletnie nie toleruje moich upodobań oraz hobby. Twierdzi, że są bez sensu.
Nie to, ze strzela fochy, ale wzdycha i zawsze skomentuje jakimś nieprzyjemnym tekstem

Hobby to indywidualna sprawa, nie martw się tym, jesteś wolny i możesz spędzać czas tak jak lubisz.

maydayovsky napisał/a:

Twierdzi, że nie rozumiem jej potrzeb  jakimi jest kościół, muzyka i podróże.
Kościół jest dla niej wyznacznikiem życia, wyrocznią, księża to świętość, a film "tylko nie mów nikomu" to ustawka i nieprawda

Kościół to ważny element życia również dla mnie, ale rozumiem że inni mogą mieć inne zdanie. Jednym z rozwiązań może być np. niepodejmowanie tego tematu w jej towarzystwie, lub odstąpienie od prezentowania własnego punktu widzenia, aczkolwiek wtedy byłby to monolog Twojej dziewczyny a nie rozmowa. Jeśli Ty nie odnosisz się z krytyką wobec przekonań dziewczyny, masz prawo oczekiwać tego samego dla siebie.

maydayovsky napisał/a:

Podróże ograniczają się do wyjazdu za granicę gdzie jest ciepło i siedzeniu na plaży.
Muzyka ogranicza się tylko i wyłącznie do jej gusta muzycznego. Nic innego nie jest tolerowane
Zapraszałem na imprezy na świeżym powietrzu - NIE
Zapraszałem na różne wyjazdy, a to w góry a to nad morze a to na mazury to w odpowiedzi jest "nie bo jest ch**owo, albo "jedź se sam". Bo dla niej nasz kraj to kraina wiecznego mrozu i nędzy

Nie lubię imprez na powietrzu więc to rozumiem, aczkolwiek miło byłoby gdyby zaproponowała własne inicjatywy, zamiast tylko oczekiwać dostosowania się do niej. Muzyka i podróże to indywidualna sprawa podobnie jak hobby, aczkolwiek w Polsce jest dużo ładnych miejsc.

maydayovsky napisał/a:

Do tego dochodzi alkohol, który jest złem wszelkiego świata. Ona, kompletnie go nie toleruje, nawet u innych. Ja nie należę do osób "pijących". Jeśli pójdę na piwo to max raz w miesiącu, a czasem ograniczę to nawet do wypicia jednego piwa dla smaku i jest to zwykle coś z browarów regionalnych.
W jej oczach to już jest "chlanie" i krzywo na to patrzy.

Na temat alkoholu pisałem niedawno u Rumunskiego_Zolnierza https://www.netkobiety.pl/viewtopic.php … 65&p=5 też nie lubię, ale raz na miesiąc to nie jest żadna uciążliwość, podejście Twojej dziewczyny jest bardzo restrykcyjne.

maydayovsky napisał/a:

Do Na początku roku zaczęliśmy się zbliżać do siebie i te wszystkie rzeczy były jakby mniej natarczywe. Z czasem coraz bardziej i bardziej, a mnie zaczyna się odechciewać. Ona niby twierdzi, że wprowadza dystans, jednak po tych wszystkich akcjach dystansu nabieram ja gdzie zwyczajnie mi się już nie chce. Wtedy potulnieje i ogólnie twierdzi, że coś do niej mam, że ją  olewam

Czyli odpowiedź niemerytorycznym argumentem, nie odnosi się do przyczyn, tylko sugeruje że wina jest po Twojej stronie (masz coś do niej, olewasz)

maydayovsky napisał/a:

Do Podczas jednego wyjazdu kiedy atmosfera była całkiem gorąca, poinformowałem, że mam gumkę. Potraktowała to jakbym powiedział, że mam śmiertelną i zaraźliwą chorobę " odejdź, nie dotykaj mnie" , dodatkowo oceniła mnie że "zaplanowałeś to, albo liczysz na jakąś szybką przygodę z kimś". Było to miesiąc temu a jeszcze czuję zażenowanie. Myślę, że jeśli u faceta, który przez dłuższy czas spotyka się z jedną kobietą, można znaleźć w portfelu prezerwatywę, to świadczy to o jego odpowiedzialności.  - nie wiem, może się mylę...
Ale dla niej to jest coś strasznego

Nie wiem jak potraktowałbym stwierdzenie "mam gumkę" - czy chodziło o taką od ołówka czy taką recepturkę do spinania czegoś i w jakim kontekście to powiedziałeś, ale mogło to zaburzyć romantyczny nastrój. Czy ma to związek z jakimś planem albo przygodą tego też nie wiem. Co do prezerwatyw, rozumiem że miałeś w portfelu takie coś? Nie wiem jak to ma się do odpowiedzialności, może w taki sposób że takie prezerwatywy to są antykoncepcje, i po skorzystaniu z nich jest zmniejszone prawdopodobieństwo ciąży? Chyba przemilczałbym temat, reakcja dziewczyny wydaje mi się wyolbrzymiona.

maydayovsky napisał/a:

Dosłownie wszystko jest źle, i zawsze musi skomentować jakąś wredną odzywką.
Sugerowałem jej nie tak dawno by zrobiła prawo jazdy bo dziś to zawsze się przydaje. Odpowiedź to "nie potrzebuję, to facet ma mnie wozić". Bo jak to mi kiedyś powiedziała "facet bez prawa jazdy i bez samochodu to nie jest facet"

Od razu powiedziałbym że w takim razie nie jestem facetem, bo nie mam prawa jazdy ani samochodu:) i zacytowałbym że prawdziwego mężczyznę rozpoznajemy po tym jak kończy (bo w przyszłości chcę mieć kategorię D) chociaż do prawdziwego to mi brakuje ileś lat świetlnych:P nie wiem jak mają się różnice płci do środka transportu, ja całe życie podróżuję autobusem i daję radę, nie przyszłoby mi na myśl powiedzieć komuś "jak nie masz samochodu to nie jesteś kobietą, to kobieta ma mnie wozić", zatem nie martw się tym.

Wniosek ogólny: ograniczyłbym kontakt, w nadziei że z jej strony pojawi się bardziej merytoryczna reakcja na przyczyny waszych nieporozumień. Nie znalazłem dużych błędów w Twoim zachowaniu, ale może inni napiszą więcej.

3

Odp: Brak porozumienia, brak sił.

Ona ma jakiś wdrukowany model faceta i próbuje Ciebie do niego dopasować smile
Jej wcale nie chodzi o Ciebie, jej chodzi o jakiś ideał, który sobie w głowie stworzyła, a teraz zmienia Cię, żebyś choć trochę przypominał, to coś w jej głowie.

Więc, to nie jest miłość z jej strony.
Ja bym sobie odpuściła. Tu nie ma żadnego uczucia, tylko proste wyrachowanie. Takie tworzenie związku na siłę.

A najważniejsze są Twoje uczucia. Jeśli czujesz się już tym zmęczony, zanim się zaczęło, to nic z tego nie będzie. Zostaw tą znajomość na poziomie znajomości i poszukaj kogoś, kto pokocha Cię takim, jakim jesteś, a nie jakieś wymuszone chodzenie ze sobą.

4

Odp: Brak porozumienia, brak sił.
Marata napisał/a:

Ona ma jakiś wdrukowany model faceta i próbuje Ciebie do niego dopasować smile
Jej wcale nie chodzi o Ciebie, jej chodzi o jakiś ideał, który sobie w głowie stworzyła, a teraz zmienia Cię, żebyś choć trochę przypominał, to coś w jej głowie.

Do czasu spotkania kogoś bardziej pasującego, a wtedy w jednej chwili bez mrugnięcia okiem spuści cię w kiblu i tyle będziesz z tego miał.
Pańcia księżniczkuje, bo wie że może i nie powinieneś się spodziewać, że samo z siebie jej minie. To nie mija, a tylko będzie coraz gorzej.
Spójrz prawdzie w oczy, dla niej jesteś tylko kolegą z funkcją wyświadczania różnych przysług. Na razie są to jakieś duperele i drobiazgi
jak na przykład spędzanie razem czasu kiedy jej się nudzi, ale możesz być pewien, że kiedy laska zwącha, że może sobie pozwolić na więcej,
to bez chwili wahania to wykorzysta i coraz częściej będziesz "proszony" o coraz bardziej absurdalne rzeczy, które będziesz musiał robić,
żeby sobie zasłużyć na chociaż jeden dzień bycia dla ciebie miłą, a gdy tylko spróbujesz odmówić, spadnie na ciebie wręcz niewyobrażalny gniew
i to niezależnie od tego jak głupie i mało ważne będą jej żądania w porównaniu do powodów, dla których ty nie chcesz lub nie możesz ich spełnić.

Zajedzie cię do końca i wyciśnie jak cytrynę nie dając w zamian nic, a gdy przestaniesz już być przydatny w jej oczach będziesz skończony. 
To jest laska z gatunku tych, które nie przyjmują do wiadomości słowa NIE i jeśli tylko przyjdzie ci to na myśl, wasza znajomość dobiegnie końca.
Dziewczyny nie zmienisz, ale możesz ratować siebie. W jej życiu jesteś tylko przechodniem i nigdy nie będziesz dla niej wystarczająco dobry.
Przy pierwszej nadarzającej się okazji usłyszysz jakąś banalną historyjkę i schodzisz, a w twoje miejsce wejdzie kolejny z ławki rezerwowych.
Stawiam podwójne wieśmaki z frytkami przeciwko suchym wczorajszym bułkom, że panna fika, bo ma wokół siebie orbiterów i przydupasów
śliniących się na jej widok, więc i ewentualnej straty (odpalenia twojego żałosnego dupska) pewnie nawet nie poczuje, dlatego...

Dlatego dalsze uganianie się za nią uważam za kompletnie bezcelowe, tym bardziej że z męskiego punktu widzenia nic z tego nie masz,
tylko same nerwy i przykrości, no to stary co jest z tobą nie tak, nie masz nic lepszego do roboty w wolnym czasie? Ogarnij się chłopie.

5 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2019-06-02 11:45:48)

Odp: Brak porozumienia, brak sił.

Anderstud big_smile
O ile z twoim radykalnym i często jednostronnym widzeniem różnych tematów nieraz trudno mi się zgodzić, to styl pisania masz zajebisty, obśmiałam się z tych podwójnych wieśmaków przeciw wczorajszym bułkom : ]

6

Odp: Brak porozumienia, brak sił.

Wułala big_smile

7

Odp: Brak porozumienia, brak sił.

Merci buku, przy podwójnych wieśmakach oplułam monitor big_smile

Autorze, słuchaj kolegi, bo w każdym zdaniu ma rację : D

8

Odp: Brak porozumienia, brak sił.
anderstud napisał/a:

Do czasu spotkania kogoś bardziej pasującego, a wtedy w jednej chwili bez mrugnięcia okiem spuści cię w kiblu i tyle będziesz z tego miał.
Pańcia księżniczkuje, bo wie że może i nie powinieneś się spodziewać, że samo z siebie jej minie. To nie mija, a tylko będzie coraz gorzej.

Z takim wrednym charakterem i wymaganiami z kosmosu raczej wątpię, że kogoś znajdzie. Chyba że jakiegoś dzianego, mocno jej imponującego faceta. Do czasu ślubu schowa swój charakterek, a potem wyjdzie szydło z worka.

Ty autorze już widzisz jej wady, bo jesteś dla niej mało ważny, i nie musi przed Tobą udawać. Na szczęście.

9 Ostatnio edytowany przez maydayovsky (2019-06-02 17:28:49)

Odp: Brak porozumienia, brak sił.

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi i postaram się odpowiednio odpowiedzieć do niektórych smile

nudny.trudny napisał/a:

Praca fizyczna jest znacznie cięższa i wiele stanowisk też wymaga kwalifikacji umysłowych, zwłaszcza że piszesz o kursach i uprawnieniach. Praca biurowa może polegać na wykonywaniu mało skomplikowanych czynności. Nie zgodziłbym się z tego typu dzieleniem stanowisk pracy na mniej lub bardziej prestiżowe.

No właśnie w tym rzecz. Tłumaczę jej, że lubię moją pracę, jest odpowiedzialna i czasami niebezpieczna lecz wykonując sumiennie i zgodnie z przepisami nic się nie dzieje. U niej z kolei to tylko siedzenie przy komputerze, słuchanie muzyczki i praktycznie cały dzień na fb.
Tak samo tłumaczyłem, że aby coś mieć, trzeba na to zarobić. Od małego zawsze byłem uczony pracy i jeśli coś chciałem, to nawet po szkole leciałem do pizzerii i roznosiłem ulotki. U niej w domu niczego nie brakowało i chyba mogła mieć co chciała.
Z drugiej strony też, mówiłem, że staram się pomagać ojcu. Rodzice są po rozwodzie, ojciec jest na emeryturze i mieszka w domu na wsi. Z emerytury może spokojnie wyżyć, nie muszę wysyłać mu pieniędzy, jednak czasem ciężko ma odłożyć dlatego jadąc do niego czasem kupię mu jakieś sprzęty, czy to rtv czy agd, czy nawet węgiel na zimę. Ona nie potrafi tego zrozumieć bo jej rodzice żyją spokojnie i pieniędzy im nie brakuje.

nudny.trudny napisał/a:

Kościół to ważny element życia również dla mnie, ale rozumiem że inni mogą mieć inne zdanie. Jednym z rozwiązań może być np. niepodejmowanie tego tematu w jej towarzystwie, lub odstąpienie od prezentowania własnego punktu widzenia, aczkolwiek wtedy byłby to monolog Twojej dziewczyny a nie rozmowa. Jeśli Ty nie odnosisz się z krytyką wobec przekonań dziewczyny, masz prawo oczekiwać tego samego dla siebie.

Problem w tym, że jestem bardzo tolerancyjny. Zawsze tłumaczę, że zostałem wychowany w wierze chrześcijańskiej, jednak gdzieś tam z latami trochę się to utraciło. I nie miał na to nikt ani nic wpływu. Pewne przekonania podpowiada mi rozum. Nigdy nikogo nie staram się nawracać, zawsze szanuję czyjąś wiarę, czy jest mocniejsza czy słabsza, a jeśli ktoś podejmuje dyskusje w tym temacie, to chętnie ją podejmuję, przedstawiam swoje argumenty, i wysłucham argumentów drugiej strony. Nie zawsze się z tym zgadzamy, jednak szanuję u kogoś inny światopogląd niż mój.

nudny.trudny napisał/a:

Nie lubię imprez na powietrzu więc to rozumiem, aczkolwiek miło byłoby gdyby zaproponowała własne inicjatywy, zamiast tylko oczekiwać dostosowania się do niej. Muzyka i podróże to indywidualna sprawa podobnie jak hobby, aczkolwiek w Polsce jest dużo ładnych miejsc.

Widzisz, nie chodzi tu o sam koncept imprezy na powietrzu. Ale o chęci.
Ona sama nie raz i nie dwa sama też wychodziła z różnymi inicjatywami. Byłem na koncercie zespołu, który ona lubi, ja nie. Jednak nie grymasiłem, tylko bawiłem się razem z nią, bo chciałem jej tym sprawić przyjemność. Jeśli chodzi o rzeczy, które lubię ja, to jest to permanentne NIE i koniec.


nudny.trudny napisał/a:

Nie wiem jak potraktowałbym stwierdzenie "mam gumkę" - czy chodziło o taką od ołówka czy taką recepturkę do spinania czegoś i w jakim kontekście to powiedziałeś, ale mogło to zaburzyć romantyczny nastrój. Czy ma to związek z jakimś planem albo przygodą tego też nie wiem. Co do prezerwatyw, rozumiem że miałeś w portfelu takie coś? Nie wiem jak to ma się do odpowiedzialności, może w taki sposób że takie prezerwatywy to są antykoncepcje, i po skorzystaniu z nich jest zmniejszone prawdopodobieństwo ciąży? Chyba przemilczałbym temat, reakcja dziewczyny wydaje mi się wyolbrzymiona.

Bo widzisz. trochę źle to opisałem.
Kiedyś kiedyś mieliśmy luźną rozmowę, w której zapytała czy mam w portfelu prezerwatywę. Odpowiedziałem, że dłuższy czas byłem sam, a przelotne przygody mnie nie interesują więc nie, bo i po co mi. Wtedy też powiedziała "jak facet może nie mieć gumki w portfelu".
Po jakimś czasie pomyślałem, że to nie takie głupie. W sumie to spotykamy się już 8 miesięcy. Może warto się zaopatrzyć. I się zaopatrzyłem. Zwyczajnie.
Nie wydaje mi się by było to coś strasznego. A co do odpowiedzialności..
Twierdzę, że zabezpieczanie się to przejaw odpowiedzialności. Nie jestem kimś kto wiecznie szuka przygody i szybkiego numerka, ale nie jestem też kimś kto czeka z seksem do ślubu. Jest to dla mnie ważna sfera, w której chciałbym najpierw poznać partnerkę.



anderstud napisał/a:

Do czasu spotkania kogoś bardziej pasującego, a wtedy w jednej chwili bez mrugnięcia okiem spuści cię w kiblu i tyle będziesz z tego miał.
Pańcia księżniczkuje, bo wie że może i nie powinieneś się spodziewać, że samo z siebie jej minie. To nie mija, a tylko będzie coraz gorzej.
Spójrz prawdzie w oczy, dla niej jesteś tylko kolegą z funkcją wyświadczania różnych przysług. Na razie są to jakieś duperele i drobiazgi
jak na przykład spędzanie razem czasu kiedy jej się nudzi, ale możesz być pewien, że kiedy laska zwącha, że może sobie pozwolić na więcej,
to bez chwili wahania to wykorzysta i coraz częściej będziesz "proszony" o coraz bardziej absurdalne rzeczy, które będziesz musiał robić,
żeby sobie zasłużyć na chociaż jeden dzień bycia dla ciebie miłą, a gdy tylko spróbujesz odmówić, spadnie na ciebie wręcz niewyobrażalny gniew
i to niezależnie od tego jak głupie i mało ważne będą jej żądania w porównaniu do powodów, dla których ty nie chcesz lub nie możesz ich spełnić.

Zajedzie cię do końca i wyciśnie jak cytrynę nie dając w zamian nic, a gdy przestaniesz już być przydatny w jej oczach będziesz skończony. 
To jest laska z gatunku tych, które nie przyjmują do wiadomości słowa NIE i jeśli tylko przyjdzie ci to na myśl, wasza znajomość dobiegnie końca.
Dziewczyny nie zmienisz, ale możesz ratować siebie. W jej życiu jesteś tylko przechodniem i nigdy nie będziesz dla niej wystarczająco dobry.
Przy pierwszej nadarzającej się okazji usłyszysz jakąś banalną historyjkę i schodzisz, a w twoje miejsce wejdzie kolejny z ławki rezerwowych.
Stawiam podwójne wieśmaki z frytkami przeciwko suchym wczorajszym bułkom, że panna fika, bo ma wokół siebie orbiterów i przydupasów
śliniących się na jej widok, więc i ewentualnej straty (odpalenia twojego żałosnego dupska) pewnie nawet nie poczuje, dlatego...

Na wstępie zaznaczę, że masz świetny styl wypowiedzi i fragment z wieśmakami (moje ulubione) i mnie rozbroił ;D
Ogólnie widzę trafność w Twojej wypowiedzi, a przynajmniej w niektórych kwestiach.
Zmieniła się bardzo na przestrzeni ostatnich miesięcy.
Raczej nie jest kimś kto przyprawia rogi, ale ma pewne przyzwyczajenia, które są trochę słabe i mimo, że informowałem, że mi się to nie podoba, próbowałem rozmawiać to nic sobie z tego nie robiła.
Mam tu na myśli portale. Ma konta na większości różnych portali randkowych. A że jest to bardzo ładna dziewczyna to ma sporo wiadomości od różnych facetów. Najczęściej to napalone zboki, ale mimo wszystko. Po co jej to?  "tak tylko żeby sprawdzić" - ale co to już się nie dowiedziałem.
Wiem, że ogolnie jest osobą wierną ponieważ była w długim związku (z przerwami) a nawet małżeństwie.
Przyjaźnię się z jej przyjaciółką (tak się też zapoznaliśmy) i ona mnie uświadamiała jaki ma charakter. To przez ten charakter i podejście do potrzeb drugiej osoby mąż ją zostawił. Nie wytrzymał.
I teraz tak. Wiem.
Powinno być to przestrogą dla mnie jednak na początku nic ku temu nie sprzyjało, by miała własnie takie zachowania. I teraz jakby powoli układa się to w całośc i wychodzi coraz więcej.
Co dziwne, konta na portalach miała nawet będąc mężatką. Myślę, że lubi jak faceci się na nią ślinią i to jest dla niej rodzaj sportu.

Marata napisał/a:

Z takim wrednym charakterem i wymaganiami z kosmosu raczej wątpię, że kogoś znajdzie. Chyba że jakiegoś dzianego, mocno jej imponującego faceta. Do czasu ślubu schowa swój charakterek, a potem wyjdzie szydło z worka.

Wiesz, ja już jej raz powiedziałem, że ona potrzebuje faceta "piz*y", który potulnie będzie latał na każde zawołanie i na wszystko się godził.

Ogólnie lubię ją, ma też swoje zalety, potrafi okazać czułość, jednak te wszystkie rzeczy, które opisałem sprawiają, że mam ochotę tylko oddalać się od niej.
kilka razy próbowałem z nią o tym rozmawiać jednak ona nie widzi problemu i zwala to na mnie, że biorę wszystko zbyt do siebie. Nie wydaje mi się bym konkretnie brał zbyt do siebie to wszystko. Naprawdę potrzeba wiele bym zaczął się "męczyć". Z natury jestem raczej optymistą wink

10

Odp: Brak porozumienia, brak sił.

maydayovsky

Jak dla mnie to byłeś / jesteś jej "koleżką" - cały wątek "gorąca" między wami to tylko marchewka, która ma Cię trzymać "pod ręką".  Tak jak napisał "anderstrud" do czasu trafienia na właściwego partnera masz być... laski nawet nie pociągasz na tyle żeby fizycznie chciała Cię uwieść... jesteś tanią prostą w utrzymaniu zabawką.

Smutne jest to że laska ocenia Cię po tym co robisz ... ale widocznie tak ją wychowali. Odstaw ją dla swojego dobra.

11

Odp: Brak porozumienia, brak sił.

Czemu jesteś z kimś kto Cie zwyczajnie nie akceptuje ? Z tego co rozumiem to nawet seksu z tej znajomości nie masz bo najwyraźniej twoje ciało też jej nie kręci. Jest tyle fajnych kobiet na świecie które by Cie mogły pokochać takiego jakim jesteś a Ty wolisz tracić czas na coś co i tak nie ma przyszłości. Nie szkoda Ci czasu ?

12

Odp: Brak porozumienia, brak sił.
uleshe napisał/a:

Czemu jesteś z kimś kto Cie zwyczajnie nie akceptuje ? Z tego co rozumiem to nawet seksu z tej znajomości nie masz bo najwyraźniej twoje ciało też jej nie kręci. Jest tyle fajnych kobiet na świecie które by Cie mogły pokochać takiego jakim jesteś a Ty wolisz tracić czas na coś co i tak nie ma przyszłości. Nie szkoda Ci czasu ?

Wiesz, to też nie skreślam nigdy nikogo odrazu za jakieś przewinienie. Staram się rozmawiać, zaznaczać, że coś jest nie tak, dać szansę, więcej szans.
Zwłaszcza, że nie zachowywała się tak od początku. Od marca praktycznie zaczęły się takie rzeczy.
Wcześniej sporadycznie, ale też bywało.

Wszystko dochodzi do mnie i staram się siebie uświadamiać.
Uczucia nie ma i nie było, jednak jakaś sympatia była.

13 Ostatnio edytowany przez warior_is coming (2019-06-02 19:30:47)

Odp: Brak porozumienia, brak sił.
maydayovsky napisał/a:

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi i postaram się odpowiednio odpowiedzieć do niektórych smile

nudny.trudny napisał/a:

Praca fizyczna jest znacznie cięższa i wiele stanowisk też wymaga kwalifikacji umysłowych, zwłaszcza że piszesz o kursach i uprawnieniach. Praca biurowa może polegać na wykonywaniu mało skomplikowanych czynności. Nie zgodziłbym się z tego typu dzieleniem stanowisk pracy na mniej lub bardziej prestiżowe.

No właśnie w tym rzecz. Tłumaczę jej, że lubię moją pracę, jest odpowiedzialna i czasami niebezpieczna lecz wykonując sumiennie i zgodnie z przepisami nic się nie dzieje. U niej z kolei to tylko siedzenie przy komputerze, słuchanie muzyczki i praktycznie cały dzień na fb.
Tak samo tłumaczyłem, że aby coś mieć, trzeba na to zarobić. Od małego zawsze byłem uczony pracy i jeśli coś chciałem, to nawet po szkole leciałem do pizzerii i roznosiłem ulotki. U niej w domu niczego nie brakowało i chyba mogła mieć co chciała.
Z drugiej strony też, mówiłem, że staram się pomagać ojcu. Rodzice są po rozwodzie, ojciec jest na emeryturze i mieszka w domu na wsi. Z emerytury może spokojnie wyżyć, nie muszę wysyłać mu pieniędzy, jednak czasem ciężko ma odłożyć dlatego jadąc do niego czasem kupię mu jakieś sprzęty, czy to rtv czy agd, czy nawet węgiel na zimę. Ona nie potrafi tego zrozumieć bo jej rodzice żyją spokojnie i pieniędzy im nie brakuje.

nudny.trudny napisał/a:

Kościół to ważny element życia również dla mnie, ale rozumiem że inni mogą mieć inne zdanie. Jednym z rozwiązań może być np. niepodejmowanie tego tematu w jej towarzystwie, lub odstąpienie od prezentowania własnego punktu widzenia, aczkolwiek wtedy byłby to monolog Twojej dziewczyny a nie rozmowa. Jeśli Ty nie odnosisz się z krytyką wobec przekonań dziewczyny, masz prawo oczekiwać tego samego dla siebie.

Problem w tym, że jestem bardzo tolerancyjny. Zawsze tłumaczę, że zostałem wychowany w wierze chrześcijańskiej, jednak gdzieś tam z latami trochę się to utraciło. I nie miał na to nikt ani nic wpływu. Pewne przekonania podpowiada mi rozum. Nigdy nikogo nie staram się nawracać, zawsze szanuję czyjąś wiarę, czy jest mocniejsza czy słabsza, a jeśli ktoś podejmuje dyskusje w tym temacie, to chętnie ją podejmuję, przedstawiam swoje argumenty, i wysłucham argumentów drugiej strony. Nie zawsze się z tym zgadzamy, jednak szanuję u kogoś inny światopogląd niż mój.

nudny.trudny napisał/a:

Nie lubię imprez na powietrzu więc to rozumiem, aczkolwiek miło byłoby gdyby zaproponowała własne inicjatywy, zamiast tylko oczekiwać dostosowania się do niej. Muzyka i podróże to indywidualna sprawa podobnie jak hobby, aczkolwiek w Polsce jest dużo ładnych miejsc.

Widzisz, nie chodzi tu o sam koncept imprezy na powietrzu. Ale o chęci.
Ona sama nie raz i nie dwa sama też wychodziła z różnymi inicjatywami. Byłem na koncercie zespołu, który ona lubi, ja nie. Jednak nie grymasiłem, tylko bawiłem się razem z nią, bo chciałem jej tym sprawić przyjemność. Jeśli chodzi o rzeczy, które lubię ja, to jest to permanentne NIE i koniec.


nudny.trudny napisał/a:

Nie wiem jak potraktowałbym stwierdzenie "mam gumkę" - czy chodziło o taką od ołówka czy taką recepturkę do spinania czegoś i w jakim kontekście to powiedziałeś, ale mogło to zaburzyć romantyczny nastrój. Czy ma to związek z jakimś planem albo przygodą tego też nie wiem. Co do prezerwatyw, rozumiem że miałeś w portfelu takie coś? Nie wiem jak to ma się do odpowiedzialności, może w taki sposób że takie prezerwatywy to są antykoncepcje, i po skorzystaniu z nich jest zmniejszone prawdopodobieństwo ciąży? Chyba przemilczałbym temat, reakcja dziewczyny wydaje mi się wyolbrzymiona.

Bo widzisz. trochę źle to opisałem.
Kiedyś kiedyś mieliśmy luźną rozmowę, w której zapytała czy mam w portfelu prezerwatywę. Odpowiedziałem, że dłuższy czas byłem sam, a przelotne przygody mnie nie interesują więc nie, bo i po co mi. Wtedy też powiedziała "jak facet może nie mieć gumki w portfelu".
Po jakimś czasie pomyślałem, że to nie takie głupie. W sumie to spotykamy się już 8 miesięcy. Może warto się zaopatrzyć. I się zaopatrzyłem. Zwyczajnie.
Nie wydaje mi się by było to coś strasznego. A co do odpowiedzialności..
Twierdzę, że zabezpieczanie się to przejaw odpowiedzialności. Nie jestem kimś kto wiecznie szuka przygody i szybkiego numerka, ale nie jestem też kimś kto czeka z seksem do ślubu. Jest to dla mnie ważna sfera, w której chciałbym najpierw poznać partnerkę.



anderstud napisał/a:

Do czasu spotkania kogoś bardziej pasującego, a wtedy w jednej chwili bez mrugnięcia okiem spuści cię w kiblu i tyle będziesz z tego miał.
Pańcia księżniczkuje, bo wie że może i nie powinieneś się spodziewać, że samo z siebie jej minie. To nie mija, a tylko będzie coraz gorzej.
Spójrz prawdzie w oczy, dla niej jesteś tylko kolegą z funkcją wyświadczania różnych przysług. Na razie są to jakieś duperele i drobiazgi
jak na przykład spędzanie razem czasu kiedy jej się nudzi, ale możesz być pewien, że kiedy laska zwącha, że może sobie pozwolić na więcej,
to bez chwili wahania to wykorzysta i coraz częściej będziesz "proszony" o coraz bardziej absurdalne rzeczy, które będziesz musiał robić,
żeby sobie zasłużyć na chociaż jeden dzień bycia dla ciebie miłą, a gdy tylko spróbujesz odmówić, spadnie na ciebie wręcz niewyobrażalny gniew
i to niezależnie od tego jak głupie i mało ważne będą jej żądania w porównaniu do powodów, dla których ty nie chcesz lub nie możesz ich spełnić.

Zajedzie cię do końca i wyciśnie jak cytrynę nie dając w zamian nic, a gdy przestaniesz już być przydatny w jej oczach będziesz skończony. 
To jest laska z gatunku tych, które nie przyjmują do wiadomości słowa NIE i jeśli tylko przyjdzie ci to na myśl, wasza znajomość dobiegnie końca.
Dziewczyny nie zmienisz, ale możesz ratować siebie. W jej życiu jesteś tylko przechodniem i nigdy nie będziesz dla niej wystarczająco dobry.
Przy pierwszej nadarzającej się okazji usłyszysz jakąś banalną historyjkę i schodzisz, a w twoje miejsce wejdzie kolejny z ławki rezerwowych.
Stawiam podwójne wieśmaki z frytkami przeciwko suchym wczorajszym bułkom, że panna fika, bo ma wokół siebie orbiterów i przydupasów
śliniących się na jej widok, więc i ewentualnej straty (odpalenia twojego żałosnego dupska) pewnie nawet nie poczuje, dlatego...

Na wstępie zaznaczę, że masz świetny styl wypowiedzi i fragment z wieśmakami (moje ulubione) i mnie rozbroił ;D
Ogólnie widzę trafność w Twojej wypowiedzi, a przynajmniej w niektórych kwestiach.
Zmieniła się bardzo na przestrzeni ostatnich miesięcy.
Raczej nie jest kimś kto przyprawia rogi, ale ma pewne przyzwyczajenia, które są trochę słabe i mimo, że informowałem, że mi się to nie podoba, próbowałem rozmawiać to nic sobie z tego nie robiła.
Mam tu na myśli portale. Ma konta na większości różnych portali randkowych. A że jest to bardzo ładna dziewczyna to ma sporo wiadomości od różnych facetów. Najczęściej to napalone zboki, ale mimo wszystko. Po co jej to?  "tak tylko żeby sprawdzić" - ale co to już się nie dowiedziałem.
Wiem, że ogolnie jest osobą wierną ponieważ była w długim związku (z przerwami) a nawet małżeństwie.
Przyjaźnię się z jej przyjaciółką (tak się też zapoznaliśmy) i ona mnie uświadamiała jaki ma charakter. To przez ten charakter i podejście do potrzeb drugiej osoby mąż ją zostawił. Nie wytrzymał.
I teraz tak. Wiem.
Powinno być to przestrogą dla mnie jednak na początku nic ku temu nie sprzyjało, by miała własnie takie zachowania. I teraz jakby powoli układa się to w całośc i wychodzi coraz więcej.
Co dziwne, konta na portalach miała nawet będąc mężatką. Myślę, że lubi jak faceci się na nią ślinią i to jest dla niej rodzaj sportu.

Marata napisał/a:

Z takim wrednym charakterem i wymaganiami z kosmosu raczej wątpię, że kogoś znajdzie. Chyba że jakiegoś dzianego, mocno jej imponującego faceta. Do czasu ślubu schowa swój charakterek, a potem wyjdzie szydło z worka.

Wiesz, ja już jej raz powiedziałem, że ona potrzebuje faceta "piz*y", który potulnie będzie latał na każde zawołanie i na wszystko się godził.

Ogólnie lubię ją, ma też swoje zalety, potrafi okazać czułość, jednak te wszystkie rzeczy, które opisałem sprawiają, że mam ochotę tylko oddalać się od niej.
kilka razy próbowałem z nią o tym rozmawiać jednak ona nie widzi problemu i zwala to na mnie, że biorę wszystko zbyt do siebie. Nie wydaje mi się bym konkretnie brał zbyt do siebie to wszystko. Naprawdę potrzeba wiele bym zaczął się "męczyć". Z natury jestem raczej optymistą wink

maydayovski - przeczytałam Twój post, przeanalizowałam i zanim wystawię swoją opinię, najpierw o coś Ciebie zapytam.

Jesteś z nią. Piszesz, że to "nie miłość" a "silne zauroczenie" ale jednak Ci "obrzydło". Powiedz mi szczerze - czy na chwilę obecną jesteś, że tak powiem zauroczony inną kobietą? Jakaś, że tak się wyrażę "napatoczyła" Ci się niedawno??

14

Odp: Brak porozumienia, brak sił.

Warior, tak napisałem gdyż to prawda. Uczucie to u mnie coś co powstaje bardzo długo, nigdy nie chcę rzucać słów na wiatr.
I nie, nie pojawiła się żadna inna kobieta w moim życiu. Nie mam nawet w zwyczaju "flirtować" czy też szukać kogoś innego jeśli poświęcam uwagę komuś. Jak jest jedna to tylko temu się oddaję.

15

Odp: Brak porozumienia, brak sił.
maydayovsky napisał/a:

Z natury jestem raczej optymistą wink

Gratuluję samopoczucia, jednak od czasu do czasu warto być realistą.

16

Odp: Brak porozumienia, brak sił.
maydayovsky napisał/a:

No właśnie w tym rzecz. Tłumaczę jej, że lubię moją pracę, jest odpowiedzialna i czasami niebezpieczna lecz wykonując sumiennie i zgodnie z przepisami nic się nie dzieje. U niej z kolei to tylko siedzenie przy komputerze, słuchanie muzyczki i praktycznie cały dzień na fb.
Tak samo tłumaczyłem, że aby coś mieć, trzeba na to zarobić. Od małego zawsze byłem uczony pracy i jeśli coś chciałem, to nawet po szkole leciałem do pizzerii i roznosiłem ulotki. U niej w domu niczego nie brakowało i chyba mogła mieć co chciała.
Z drugiej strony też, mówiłem, że staram się pomagać ojcu. Rodzice są po rozwodzie, ojciec jest na emeryturze i mieszka w domu na wsi. Z emerytury może spokojnie wyżyć, nie muszę wysyłać mu pieniędzy, jednak czasem ciężko ma odłożyć dlatego jadąc do niego czasem kupię mu jakieś sprzęty, czy to rtv czy agd, czy nawet węgiel na zimę. Ona nie potrafi tego zrozumieć bo jej rodzice żyją spokojnie i pieniędzy im nie brakuje

Cieszę się że że tak sądzisz, masz ambicje i dla wielu dziewczyn to może być zaleta, pomaganie rodzicom to też jest bardzo miłe. W tej sytuacji rzeczywiście gdybyśmy mieli porównywać pracę, Twoja jest bardziej wymagająca. Aczkolwiek to w ogóle nie jest zbyt miłe, żeby partner/ka inicjował/a tego typu dyskusje, zwłaszcza jeśli Twoje późniejsze tłumaczenia nie przynoszą skutku.

maydayovsky napisał/a:

Problem w tym, że jestem bardzo tolerancyjny. Zawsze tłumaczę, że zostałem wychowany w wierze chrześcijańskiej, jednak gdzieś tam z latami trochę się to utraciło. I nie miał na to nikt ani nic wpływu. Pewne przekonania podpowiada mi rozum. Nigdy nikogo nie staram się nawracać, zawsze szanuję czyjąś wiarę, czy jest mocniejsza czy słabsza, a jeśli ktoś podejmuje dyskusje w tym temacie, to chętnie ją podejmuję, przedstawiam swoje argumenty, i wysłucham argumentów drugiej strony. Nie zawsze się z tym zgadzamy, jednak szanuję u kogoś inny światopogląd niż mój

rozumiem, dobre podejście, wygląda na to że nieodwzajemnione również w innych sprawach (oprócz wiary także hobby, praca, muzyka, wczasy)

maydayovsky napisał/a:

Widzisz, nie chodzi tu o sam koncept imprezy na powietrzu. Ale o chęci.
Ona sama nie raz i nie dwa sama też wychodziła z różnymi inicjatywami. Byłem na koncercie zespołu, który ona lubi, ja nie. Jednak nie grymasiłem, tylko bawiłem się razem z nią, bo chciałem jej tym sprawić przyjemność. Jeśli chodzi o rzeczy, które lubię ja, to jest to permanentne NIE i koniec

Czyli kolejny przykład braku wzajemności

maydayovsky napisał/a:

Kiedyś kiedyś mieliśmy luźną rozmowę, w której zapytała czy mam w portfelu prezerwatywę. Odpowiedziałem, że dłuższy czas byłem sam, a przelotne przygody mnie nie interesują więc nie, bo i po co mi. Wtedy też powiedziała "jak facet może nie mieć gumki w portfelu".
Po jakimś czasie pomyślałem, że to nie takie głupie. W sumie to spotykamy się już 8 miesięcy. Może warto się zaopatrzyć. I się zaopatrzyłem. Zwyczajnie.
Nie wydaje mi się by było to coś strasznego. A co do odpowiedzialności..
Twierdzę, że zabezpieczanie się to przejaw odpowiedzialności. Nie jestem kimś kto wiecznie szuka przygody i szybkiego numerka, ale nie jestem też kimś kto czeka z seksem do ślubu. Jest to dla mnie ważna sfera, w której chciałbym najpierw poznać partnerkę

Rozumiem, tutaj znowu mamy do czynienia z niejasnymi komunikatami - najpierw pyta czy masz, a później krytykuje fakt że masz. Zabezpieczenie i odpowiedzialność, tu również się zgodzę, i nie rozumiem reakcji dziewczyny, chociaż jeśli masz tylko jedną to np. gdyby ona też chciała wtedy nie mógłbyś dać, a tak na logikę jeśli dwie osoby zastosują antykoncepcje, wtedy prawdopodobieństwo ciąży jest mniejsze. Oprócz tego są dni gdy się nie spotykacie a antykoncepcje chyba muszą być stosowane ciągle a nie tylko w dni płodne, więc może ilościowo jedna sztuka to wyglądało dla niej niejasno, ale to już czyste spekulacje i nie formułowałbym zbyt dalece idących przypuszczeń

maydayovsky napisał/a:

Raczej nie jest kimś kto przyprawia rogi, ale ma pewne przyzwyczajenia, które są trochę słabe i mimo, że informowałem, że mi się to nie podoba, próbowałem rozmawiać to nic sobie z tego nie robiła.
Mam tu na myśli portale. Ma konta na większości różnych portali randkowych. A że jest to bardzo ładna dziewczyna to ma sporo wiadomości od różnych facetów. Najczęściej to napalone zboki, ale mimo wszystko. Po co jej to?  "tak tylko żeby sprawdzić" - ale co to już się nie dowiedziałem.
Wiem, że ogolnie jest osobą wierną ponieważ była w długim związku (z przerwami) a nawet małżeństwie.
Przyjaźnię się z jej przyjaciółką (tak się też zapoznaliśmy) i ona mnie uświadamiała jaki ma charakter. To przez ten charakter i podejście do potrzeb drugiej osoby mąż ją zostawił. Nie wytrzymał

Posiadanie kont na różnych portalach randkowych może wynikać np. z chęci niezobowiązujących rozmów, albo rzeczywiście tylko sprawdzenia co piszą, może dziewczyna chce poczuć się lepiej w związku z tym że ma powodzenie. Jednakże opinia którą zacytowałeś wydaje mi się prawdziwa, nie wygląda na to żeby ona miała na uwadze potrzeby osoby z którą jest w związku.

Ogólnie popieram to co pisał anderstud, przeczytaj sobie ten temat https://www.netkobiety.pl/t118354.html i postaraj się uniknąć znalezienia się w podobnej sytuacji.

Posty [ 16 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Brak porozumienia, brak sił.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024