Fanaberia czy zwyczajny lęk przed zakochaniem ? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Fanaberia czy zwyczajny lęk przed zakochaniem ?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 6 ]

Temat: Fanaberia czy zwyczajny lęk przed zakochaniem ?

Dzień Dobry, Cześć, Witam wszystkich czytelników tego forum

Borykam się z pewnym problemem, sama nie potrafię sobie z tym poradzić i nie mam też zaufanej osoby, której mogę się zwierzyć czy też poprosić o radę. Dlatego też odważyłam się napisać i wyrzucić z siebie te myśli.
Od ok. 5 lat jestem osobą samotną, z wyboru. Raz byłam mocno zakochana, ale mnie zraniono tak bardzo, że pozbieranie się po tym zajęło mi sporo czasu ok. 4 lat.

Tak zaczynając od początku.  Nie potrafiłam zaufać mężczyznom, odrzucałam ich.  Z tego wszystkiego, aby zająć swoje myśli popadłam w pracoholizm, oprócz rozwijania doświadczenia zawodowego, zaczęłam bardziej myśleć o sobie, więc oprócz pracy zaczęłam naukę - 2 kierunków jednocześnie. Wszystko mi pasowało, całkiem nieźle dawałam sobie z tym radę gdyż nie miałam czasu nad użalaniem się nad sobą tylko próbowałam się pozbierać. Taka monotonia braku chęci poznawania nowych mężczyzn trwała u mnie 3 lata. Z czasem przestałam odbierać mężczyzn jak totalne zło, pakowanie wszystkich do jednego worka było nie uczciwe z mojej strony. Dzięki pracy, szkole nabrałam dużej pewności siebie, otworzyłam się do ludzi stałam się pogodną wesołą osobą. Moja osoba zaczęła przyciągać coraz więcej osób, które uwielbiały przebywać w moim towarzystwie. Odważyłam się też kilka razy wyskoczyć na kawę i ciacho, powoli moje zimne serducho zaczęło drgać, ale nie na tyle żeby z kimś się związać. Jednak jedna osoba na studiach sprawiła, że chciałam na nowo poczuć się kochana, potrzebna. Była między nami ta iskierka od pierwszego wejrzenia…, ale trwało to krótko, widywaliśmy się tylko na uczelni. Na początku był bardzo zainteresowany moją osobą, nie odtrącałam go. Z tygodnia na tydzień przekonywałam się do niego. No niestety jak pokazałam, że zaczęło mi zależeć, to on zaczął się wycofywać i udawać niedostępnego. Troszkę ta relacja zrobiła się bardzo neutralna.. Oddaliliśmy się od siebie tak po prostu. A ze to wszystko toczyło się na ostatnim roku studiów.. To po zdaniu egzaminów skończyły się wspólne zainteresowania, każde z nas zajęło się swoją pracą. Odniosłam wrażenie, że byłam mu potrzebna, gdy pojawiły się egzaminy i prace grupowe, później.. później to miał swoje życie. No trudno zdaje sobie sprawę ze jestem bardzo zamkniętą osobą i nie zakochuje się od tak, wole tą osobę najpierw lepiej poznać.

Po ukończeniu studiów, została mi tylko praca. Na dzień dzisiejszy zastanawiam się jak ja mogłam pracować i studiować 2 kierunki jednocześnie.. Bo teraz zmęczenie dało o sobie znać i ledwo znajduje czas po pracy żeby zadbać o siebie… a gdzie tu myśleć o nauce.  Widocznie wtedy byłam silniejsza… mniejsza z tym. Po upływie tych prawie 5 lat zaczęłam odczuwać pustkę. Uwolniłam się od przeszłości, nauczyłam się żyć sama, sama z wszystkim sobie radzić, otworzyłam się do ludzi. Czułam, że się zmieniłam i wyszłam z tego dołka. Teraz mam chęć poznania kogoś…
Długo nie musiałam czekać, przypadkowe spotkanie z koleżankami sprawiło, że poznałam hmm.. całkiem fajnego faceta. Jest to kolega, brata mojej najlepszej przyjaciółki. Na początku mieliśmy okazję porozmawiać ze sobą tak sam na sam ok. 2 h. Ja jestem teraz otwartą osobą, więc chętnie włączyłam się w tą rozmowę. Trwała krótko gdyż na drugi dzień musiał już jechać do pracy, niestety pracuje za granicą. No to trudno, nie wymieniliśmy się numerami – najzwyczajniej brakło czasu, …ale znalazłam go na popularnym portalu społecznościowym – Facebook’u. Długo się nie zastanawiałam tylko wysłałam wiadomość. Jeszcze tego samego dnia napisał do mnie.

Bardzo byłam z szokowana, że nie znam tej osoby długo a złapaliśmy bardzo szybko kontakt. Czułam się tak jakbym znała go wiele lat. On czuł tak samo. Ten chłopak bardzo rzadko przyjeżdżał a tu zjawił się w Polsce po upływie 3 tyg. Ucieszyłam się i z szokowałam, ale sam uznał, że na pisaniu długo nie pociągniemy i warto tez spędzić trochę czasu ze sobą. OK. Spędziliśmy cały piątek i sobotę ze sobą, ale niestety w niedzielę musiał już wracać do pracy. Mimo ze spędziliśmy ze sobą tylko 2 dni, to były one bardzo intensywne i dużo rozmawialiśmy. Nie ukrywam zafascynowała mnie ta osoba, ale nie sprawiła, że się zauroczyłam. Natomiast on był bardzo zauroczony moją osobą. No nic.. wrócił do swoich zajęć, ja do swoich, udało się nam zamienić kilka wiadomości, po czym po upływie kolejnych 3 tyg. on przyjechał.. Nawet nie informując mnie o tym. Delikatnie się zmieszałam, ale tez ucieszyłam, gdy go zobaczyłam. To był kolejny weekend razem. Kolejna dawka mile spędzonego czasu i informacji o sobie.. ale

… ale gdzieś u mnie pojawiło się zwątpienie. Ta nieskazitelna, miła, sympatyczna, grzeczna osoba chciała być ze mną szczera i wyjawiła wszystkie swoje karty. Ten mężczyzna kryje w sobie zbyt wiele odsłon, które trochę mnie zdezorientowały. Zaniepokoiło mnie to, że w bardzo szybkim tempie zaczęła się rozwijać ta znajomość chwilowo to ja straciłam kontrolę i chcąc nie chcąc zaczęłam się podporządkowywać… on przyjechał, więc ja rzucam wszystkie swoje plany i spędzam z nim czas. Miałam inne plany, ale z mojej grzeczności je odwołałam, bo przecież ten chłopak przyjechał specjalnie dla mnie i jak go tutaj teraz wystawić. Zmartwiło mnie to, że raptem na naszym 2 spotkaniu takim dłuższym on zaczął tworzyć ze mną przyszłość, chciał spełniać moje marzenia, podróżować obdarowywać mnie prezentami, wszystko chciał dla mnie, nie pytając czy mi to pasuje, jakie mam zdanie tylko tak przy mnie głośno myślał i opowiadał gdzie na wakacje pojedziemy, co będziemy robić następnym razem jak przyjedzie. Nie dawałam temu chłopakowi żadnej nadziei, tylko rozmawialiśmy, chciałam mu dać szanse poznania się.. Według niego jestem jego ideałem, który gdzieś tam kiedyś miał stworzony i to wygląda tak jakby za wszelką cenę chciał mnie zatrzymać oczywiście mówiąc, że on mnie nigdy nie będzie traktował jak swoją własność. Po czym takie zachowanie wzbudza we mnie cos takiego ze ja się czuje jak jego własność.

Te wszystkie wycieczki spotkania, prezenty zaczęły wzbudzać we mnie pewne zobowiązanie, gdyż od dłuższego czasu byłam sama i zawsze radziłam sobie sama a tu nagle dostaje wszystko na tacy od tak. Ja tego nie potrzebuje. Raz udało mi się ze to ja zapłaciłam za kolacje, ale tylko raz, bo kolejnym razem mi nie pozwolił. Źle się poczuł, gdy płaciła za niego kobieta.. więc moje myśli zobowiązania do niego wciąż rosła. Źle się z tym czułam, że on tak stara się o mnie dbać, pokazuje jak mu zależy i zamiast cieszyć się ze przyjechał zaczynałam się źle z tym czuć. Zrobiłam błąd.. Tak czuje ze to był błąd.. A mianowicie zbliżał się kolejny dłuższy weekend i jego urodziny, oczywiście przyjechał nie mówiąc mi o tym tylko chciał zrobić niespodziankę. Przeczuwałam ze tak może być. Więc postanowiłam również zrobić mała niespodziankę ze względu na te wszystkie jego prezenty sama chciałam poczuć się lepiej i kupiłam bardzo kosztowny prezent na urodziny. Na pewno to było miłe… prezent był trafiony w 10… masakra żebym tak trafiła w gust to też mnie zamurowało, jego również… Pewnie bardziej tez zachęciło go do mojej osoby już sama nie wiem. Ale kurczę.. Podsumowując te moje wywody jakby to policzył to może znamy się jakieś 2 tyg. w tym te 3 spotkania i wymiana kilka wiadomości na Messengerze, a chłopak tworzy ze mną już życie, przeraziło mnie to, ma wiele twarzy, co powoduje ze moje myślenie o tym czy ludzie się zmieniają czy też nie, się uaktywniło. Chciałam go poznać stopniowo.. Przyzwyczaić się do niego a tu wzbudza się we mnie na nowo lęk i chęć odtrącenia tej osoby.. Nie wiem jak takie zachowanie odebrać. Jak pojechał postanowiłam napisać mu, co myślę i postawić pewne granice, że ta znajomość rozwija się za szybko, i ja nie czuje tego co on do mnie nie darze go uczuciem tylko mam chęć poznania go.. mimo ze czujemy się dobrze w sowim towarzystwie to wole go poznać. Nie z opinii innych ludzi..  tylko z własnych odczuć chce go poznać. Skoro poczułam zwątpienie to jest to jakiś sygnał dla mnie … kobieto stój coś tu nie halo.

Ale nie potrafię sobie poradzić z tymi moimi myślami … jestem zamkniętą osoba na uczucia, ale z drugiej strony chce kogoś poznać i uzupełnić jakaś tam pustkę… kurczę, ale tutaj to jest jakaś terapia wstrząsowa jak dla mnie, Czy ktoś z czytelników tego forum znalazł się w takiej sytuacji?

Z góry dziękuje tym którzy poświęcili czas na przeczytanie tej historii

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Fanaberia czy zwyczajny lęk przed zakochaniem ?

Nie wydaje mi się, że jest to fanaberia ani nawet lęk przed zakochaniem. 3 tygodnie to bardzo krótko i mnie również przeszkadzałoby gdyby ktoś już snuł plany na przyszłość. Myślę, że takie rozmowy mogą mieć miejsce po kilku miesiącach. A może on jest tylko takim bajkopisarzem i Ty gdzieś podświadomie czujesz w tym fałsz i dlatego tak Cię to razi? Nie rób nic wbrew sobie, nie podporządkowuj się całkowicie, bo tak naprawdę nie jesteś do niczego zobowiązana, te spotkania mają być przyjemnością. Jeżeli czujesz, że coś Ci nie pasuje to nie lekceważ tego i nie rob nic wbrew sobie. Może powoedz mu delikatnie wprost, że długo byłaś sama i dla Ciebie to tempo jest za szybkie.

3

Odp: Fanaberia czy zwyczajny lęk przed zakochaniem ?

Wiele tu wątków, które się mieszają.

Z tego co rozumiem, przyjechał do Ciebie już kilka razy bez zapowiedzi? A ty wszystko rzuciłaś i poszłaś za tym, co zdecydował? A teraz żałujesz? No dobra, to co możesz  z tym zrobić, żeby nie przyjeżdżał bez zapowiedzi? Czy masz jakiekolwiek zobowiązanie, żeby rzucać wszystko? Czy nie masz prawa do własnych planów, nawet jeśli jest ci miło, że przyjechał? ZERO GRANIC.

Rozumiem też, że zaczął obdarowywać cię prezentami, płaci za różne rzeczy. A Ty na to nic, rozumiem? No ale już nie chcesz, żeby to robił, bo to dla Ciebie za wcześnie na te prezenty. Co możesz z tym zrobić? (Znów nie stawiasz żadnych granic).

Masz też problem z tym, że snuje plany, opowiada o wakacjach itd. Przeszkadza ci to, tak? No to co z tym robisz? (Znów, żadnej granicy, grzecznie czekasz aż się domyśli, co robi nie tak...). Nie wiem, jakie on ma intencje, mogę się domyślać tylko (że ma takie marzenia i o nich głośno mówi).

Wiem natomiast z tego co napisałaś, że w żaden sposób nie dbasz o to, żeby ustanowić jakieś zasady tego, jak rozwija się ten związek, idziesz z prądem, podporządkowujesz się tempu, jakie narzucił, nie mówisz mu o swoich wątpliwościach (że za szybko, za mało się znacie), nie mówisz mu o swoich potrzebach (chcę, żebyś mnie uprzedzał za każdym razem o przyjeździe, następnym razem mogę nie znaleźć dla ciebie czasu, dezorganizuje mi to dzień; peszą mnie twoje prezenty; źle się czuję, jak ktoś za mnie płaci).

Podsumowując, nie stawiasz granic, burzysz się, że on je przekracza mimo że ich nie zna. Nam mówisz, ale jemu już nie powiesz? Ja rozumiem, że nie masz wielu doświadczeń w związkach, ale komunikacja to podstawa, nieważne czy znacie się 3 miesiące czy 30 lat

4

Odp: Fanaberia czy zwyczajny lęk przed zakochaniem ?

Dziękuje za odpowiedź i poświęcony mi czas smile
Przyznaje Ci tutaj dużo racji gdyż faktycznie jest tutaj sporo takich wątków, nad którymi pasowałoby się dłużej zastanowić, ale miałam na uwadze to, że im więcej tekstu to mało, kto chętnie przeczyta do końca tą historie. Chciałam napisać w dużym skrócie ten problem i uwzględnić wszystko, co mnie trapi. Nigdy też wcześniej nie przelewałam aż tak swoich myśli pisząc to też sprawia że nie wiem od czego zacząć żeby nie było tego bardzo dużo i nie powstawało "masło maślane"

Monoceros napisał/a:

Wiele tu wątków, które się mieszają.

Z tego co rozumiem, przyjechał do Ciebie już kilka razy bez zapowiedzi? A ty wszystko rzuciłaś i poszłaś za tym, co zdecydował? A teraz żałujesz? No dobra, to co możesz  z tym zrobić, żeby nie przyjeżdżał bez zapowiedzi? Czy masz jakiekolwiek zobowiązanie, żeby rzucać wszystko? Czy nie masz prawa do własnych planów, nawet jeśli jest ci miło, że przyjechał? ZERO GRANIC.

Napisze tak.. To pierwsze spotkanie było zwyczajne poinformował, że ma kupiony bilet i przyjedzie na weekend i że wtedy możemy się zobaczyć. Więc ok. Miałam wolny weekend to pomyślałam, czemu nie.. Możemy się zobaczyć. Minął tydzień. Do pracy przyszła przesyłka, która była skierowana do mnie. To był pierwszy prezent, na który nie miałam wpływu, bo do końca nie było wiadomo, co to i dla kogo jest.. Było zapakowane. Dopiero później okazało się, że to przesyłka do mnie. No ok.. przyjęłam, podziękowałam. Poinformowałam też, że troszeczkę z tym przesadził, ale nie byłam o to zła.. Potraktowałam to jak miły gest, sam też tak napisał chciał mi umilić resztę tygodnia. Żeby było mało na drugi dzień napisał, że przyjeżdża w weekend żeby się zobaczyć. Z szokowało mnie to, miałam plany, ale postanowiłam je zmienić, bo znowu kupił bilet tylko, ( sam zaplanował że w ten weekend spotka się ze mną, nie ustalając i nie informując mnie tylko postawił przed faktem dokonanym). Ok.. spotkałam się z nim.  Powiedziałam mu, że mnie zaskoczył tym przyjazdem i że szkoda ze mnie nie uprzedził wcześniej, ja nie lubię takich niespodzianek, ale ogólnie to zniosłam jakoś ( chłopka przyjechał, poświecił swój czas, przecież go nie będę olewać z grzeczności postanowiłam się z nim zobaczyć ).. Zobaczyliśmy się w piątek, w sobotę, ale w niedziele napisałam ze niestety nie dam rady się z nim zobaczyć.. Uszanował to i nie spotkaliśmy się. Minęło kolejne dwa tygodnie, przez ten czas pisaliśmy, poinformowałam go, że strasznie mam napięty grafik, spotkania służbowe itp. A bliżej weekendu szykuje się u mnie impreza firmowa… No ok wszystko ładnie.. Ale w dniu, kiedy była impreza firmowa on przyjechał. Poinformował mnie ze przyjechał do mnie i czy wieczorem się zobaczymy … zdenerwowało mnie to i zdezorientowało.. „Zapomniał sobie że mam zajęty piątek.”.   tak naprawdę.. wiedział ze mam plany, ale bilety kupił dużo wcześniej i chciał je wykorzystać.. Koleżanka z pracy zaczęła mnie namawiać  idż i idż chłopak się stara nie olewaj go to tak nie ładnie itp… heh bardzo motywujące słowa… dzięki którym jeszcze bardziej miałam mętlik w głowie..  No ok. na imprezie firmowej byłam, ale wyszłam z niej po 2 h i się z nim zobaczyłam. Naprawdę nie wiem, dlaczego nie odważyłam się powiedzieć ze czegoś takiego nie lubię, że nie mam czasu i powinnam go olać, ale wtedy znowu miałam myśl.. Przyjechał kawał drogi tylko na 2 dni, chciał spędzić czas ze mną.. Więc odpuściłam. Spędziliśmy też tą znacząca sobotę gdzie zaczęłam czuć, że kurczę coś tu jest nie tak, tak nie może być to idzie w bardzo szybkim tempie. Z tego pośpiechu w pracy, z braku odpoczynku straciłam kontrole nad tym, uświadomiłam sobie ile my się znamy zresztą w tym dniu zaczęliśmy poruszać ten temat, że należy zwolnić i lepiej się poznać. Czułam że ja się podporządkowuje a nie że robię to z grzeczności, nie potrafiłam z tej sytuacji wybrnąć. Jestem osobą stanowczą, nigdy też do takich sytuacji nie dopuszczałam, kontroluje siebie lecz tutaj .. jakiś cudem ktoś inny przejął tą kontrole.. raz może było to fajne ale im częściej tym zle się z tym czułam

Od dłuższego czasu czułam pustkę i chęć oderwania się od pracy, dlatego też, gdy go poznałam nie miałam nic przeciwko temu, co się dzieje, to było miłe, ale też moje dobre maniery nie chciały skrzywdzić tej osoby nie potrafiłam krzyknąć i nagle stać się zimną suką.. Myślałam ze to raz, drugi… i to się zmieni, ale ten 3 raz było za dużo. Napisałam mu te obawy te ustalone przeze mnie granice opisując to wszystko, olśniło mnie, że coś tu nie tak i muszę coś z tym zrobić. Napisałam mu kilka wiadomości, bardzo stanowczo opisując każde to wydarzenie i później zaczęłam się zastanawiać kurczę… czy ja dobrze robię??  Potrzebowałam porady, ale nie wiedziałam gdzie jej szukać, dlatego napisałam to tutaj i bardzo ucieszyła mnie Twoja wypowiedz, że napisałaś swoje zdanie na ten temat

Monoceros napisał/a:

Rozumiem też, że zaczął obdarowywać cię prezentami, płaci za różne rzeczy. A Ty na to nic, rozumiem? No ale już nie chcesz, żeby to robił, bo to dla Ciebie za wcześnie na te prezenty. Co możesz z tym zrobić? (Znów nie stawiasz żadnych granic).

Tak, obdarowywał mnie prezentami, ale prezent był wręczany przez kuriera- tutaj nie miałam wpływu. Kolejne to czekoladki na powitanie, miły gest, ale zawsze jedliśmy to razem.. Nie traktowałam to jak dla mnie tylko ze dla nas przy wieczornym spacerze. Kolejny gest to wycieczki, wtedy jak przyjeżdżał to za wszystko on sam płacił. Proponowałam ze ja zapłacę to robił tak ze nie udało mi się zapłacić a znowu awantury przy ludziach nie chciałam robić. Na naszym 1 spotkaniu tym normalnym zaprosił mnie na kolacje a później to ja jego na kawę i ciacho gdzie to ja zapłaciłam i od tego czasu jak ja zapłaciłam później się źle czuł i nie chciał takiej sytuacji więcej.

Monoceros napisał/a:

Masz też problem z tym, że snuje plany, opowiada o wakacjach itd. Przeszkadza ci to, tak? No to co z tym robisz? (Znów, żadnej granicy, grzecznie czekasz aż się domyśli, co robi nie tak...). Nie wiem, jakie on ma intencje, mogę się domyślać tylko (że ma takie marzenia i o nich głośno mówi).

Te plany pojawiły się na naszym ostatnim spotkaniu. Dużo opowiadał może masz racje może to były jego marzenia i myślał głośno a ja w całe to spotkanie wprowadziłam duży dystans i nie miałam dobrego nastawienia. Dowiedziałam się wielu rzeczy, które jeszcze bardziej uruchomiły moją czujność

Monoceros napisał/a:

Wiem natomiast z tego co napisałaś, że w żaden sposób nie dbasz o to, żeby ustanowić jakieś zasady tego, jak rozwija się ten związek, idziesz z prądem, podporządkowujesz się tempu, jakie narzucił, nie mówisz mu o swoich wątpliwościach (że za szybko, za mało się znacie), nie mówisz mu o swoich potrzebach (chcę, żebyś mnie uprzedzał za każdym razem o przyjeździe, następnym razem mogę nie znaleźć dla ciebie czasu, dezorganizuje mi to dzień; peszą mnie twoje prezenty; źle się czuję, jak ktoś za mnie płaci).

Tak to prawda nie ustaliłam żadnych granic, bo na początku nie przypuszczałam, że ta znajomość nabierze takiego tempa.. W sumie to jest dalej początek i raptem już na 3 spotkaniu mnie piłko ze coś tutaj nie tak… ten odstęp czasowy nie jest duży. Czy to źle, że te granice ustaliłam teraz? Dostrzegłam to, że to idzie za szybko. Użyłam dość podobnych słów do Twoich, ustaliłam konkretnie granice, których nie chce przekraczać, ze musimy zwolnić i zacząć się poznawać na spokojnie, mimo że dobrze czujemy się w sowim towarzystwie. Jego odpowiedz również wzbudziła we mnie pewne wątpliwości.

Zrozumiał to, co napisałam, przeczuwał, że po ostatnim spotkaniu może u mnie wystąpić oziębienie, bo czuł podobnie, że ta znajomość rozkręca się za szybko i że na ostatnim spotkaniu mój dystans się nieco zwiększył. Byliśmy świadomi ze jest coś nie tak, ale żadne z nas nie ustaliło granic tylko zastanawiało się, co będzie dalej, że może troszkę tempo będzie zwalniać.. Po przeczytaniu wiadomości był lekko zbulwersowany, ale na końcu uszanował moje obawy i przyjął to wszystko pozytywnie. Za dużo się zauroczył moją osobą a że jest dorosły to sam już wie, czego w życiu chce.. Dlatego też może ja to źle zaczęłam odbierać … rozumiem, że niektórych goni czas i chcą jak najszybciej znaleźć drugą połówkę.. Dla mnie ważne jest poznanie drugiej osoby pozwolić mu stać się moim przyjacielem, kumplem z czasem przyjdzie to uczucie najważniejsze żeby dobrze się czuć w swoim towarzystwie… dla niego to jest budowanie zamku z piasku, ale rozumie ze jestem mocno zamkniętą osobą, bo swoje przeżyłam, ale jak długo da rade to sam nie wie. Na razie zwalnia tempo.. A ja tylko podziękowałam za zrozumienie i więcej już się nie rozpisywałam, bo już sama nie wiem jak postępować … ja nic nie czuje, nie potrafię go obdarzyć takim uczuciem, jakim on mnie obdarzył na tych spotkaniach

5

Odp: Fanaberia czy zwyczajny lęk przed zakochaniem ?
gracjana1992 napisał/a:

Nie wydaje mi się, że jest to fanaberia ani nawet lęk przed zakochaniem. 3 tygodnie to bardzo krótko i mnie również przeszkadzałoby gdyby ktoś już snuł plany na przyszłość. Myślę, że takie rozmowy mogą mieć miejsce po kilku miesiącach. A może on jest tylko takim bajkopisarzem i Ty gdzieś podświadomie czujesz w tym fałsz i dlatego tak Cię to razi? Nie rób nic wbrew sobie, nie podporządkowuj się całkowicie, bo tak naprawdę nie jesteś do niczego zobowiązana, te spotkania mają być przyjemnością. Jeżeli czujesz, że coś Ci nie pasuje to nie lekceważ tego i nie rob nic wbrew sobie. Może powoedz mu delikatnie wprost, że długo byłaś sama i dla Ciebie to tempo jest za szybkie.


Dziękuj Ci za odpowiedź wink 
Tak tez zrobiłam, poinformowałam go o tym wszystkim. Ta znajomość jest świeża. Może to faktycznie błąd, że od samego początku nie ustalałam granic.. Ale też bałam się, że te granice go odstraszą, zniechęcą a może nie będą potrzebne … Teraz wiem, że były one potrzebne jednak chłopka jest mocno zauroczony. I teraz te granice nie wiem czy coś pomogą.

Zamiast mieć w sobie chęć poznania go.. Wzbudziło się we mnie zobowiązanie i nie chęć do niego.

A Gdy pojawia się nie chęć to nawet ten drobny podarunek, który mu podarowałam był dla mnie w pewnej formie spłatą tego wszystkiego żeby nie czuć się już zobowiązanym w tej znajomości.

Sama nie wiem, co czuje, mam straszny mętlik nie chce teraz te ustalone granice zniszczyć, bo wyjdę na niesłowną.. To jest straszne uczucie

6

Odp: Fanaberia czy zwyczajny lęk przed zakochaniem ?

No dobra.

Po pierwsze, to cholerne polskie wychowanie. "Bądź miła dla Jasia! bo będzie mu przykro!" Stary, dobrze znany chwyt, tekst, który słyszy prawie każda dziewczynka: bo komuś będzie przykro. Nieważne, że tobie jest źle, ktoś cię narusza, nadużywa. "Komuś będzie przykro".
Niestety idziesz tym schematem i nazywasz to wyraźnie: nie chcesz kogoś skrzywdzić, nie chcesz być zimną suką, przez grzeczność robisz różne rzeczy.

Tylko zauważ, że są dwie strony medalu: czemu to tylko ty masz myśleć o tym, jak on się poczuje, a jego zwalniasz z obowiązku przemyślenia tego, jak ty się poczujesz? To nie jest tak, że tylko kobieta ma wykonywać emocjonalną pracę w związku i myśleć o uczuciach partnera. To ma działać w obie strony. Z tego co piszesz, teraz o to zadbałaś. Bardzo dobrze. Nie sądzę, żeby było za późno. Dobrze, że zaczęłaś dbać o swoje samopoczucie.
Druga sprawa jest taka, że może tego nie widzisz, ale pomiędzy bycie grzeczną a byciem zimną suką jest jeszcze bardzo szerokie pole do manewru - do chronienia swoich granic bez przemocy. Fajnie, że to zrobiłaś teraz. Cel na przyszłość: zauważać to wcześniej wink ale jest dobrze


Z tego wszystkiego jeszcze mam takie przemyślenie, że to jest cholernie fajnie uczucie, że ktoś tak o ciebie zabiega, stara się, przyjeżdża, kupuje prezenty. To na pewno schlebia i buduje ego. Wtedy trudno takie zachowania zatrzymać... no bo to miłe. Tylko gdzieś łatwo się w tym zapędzić i dać się osaczyć.
Miałaś moment, kiedy wróciła trzeźwość i wygląda na to, że dobrze go wykorzystałaś.

Ostatnie: nie daj sobie wmówić, że musisz mieć dokładnie takie same uczucia jak on ma, a jeśli wasze uczucia nie rozwijają się w takim samym tempie, to z tą relacją jest coś nie tak.
To, że teraz nie darzysz go takim uczuciem, jakim on darzy ciebie, jest okej. Może potrzebujesz czasu, a może mniej tego osaczania. Wiesz, każdy ma swoje tempo i nie ma w tym nic złego, że on szybko, a ty wolno. Tak masz bo tak masz, to jest fakt. Po co się złościć na fakt? Albo on uszanuje twoje tempo, albo się rozejdziecie. Też nie ma w tym nic złego, może tylko rozczarowanie.

Posty [ 6 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Fanaberia czy zwyczajny lęk przed zakochaniem ?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024