Dzień Dobry, Cześć, Witam wszystkich czytelników tego forum
Borykam się z pewnym problemem, sama nie potrafię sobie z tym poradzić i nie mam też zaufanej osoby, której mogę się zwierzyć czy też poprosić o radę. Dlatego też odważyłam się napisać i wyrzucić z siebie te myśli.
Od ok. 5 lat jestem osobą samotną, z wyboru. Raz byłam mocno zakochana, ale mnie zraniono tak bardzo, że pozbieranie się po tym zajęło mi sporo czasu ok. 4 lat.
Tak zaczynając od początku. Nie potrafiłam zaufać mężczyznom, odrzucałam ich. Z tego wszystkiego, aby zająć swoje myśli popadłam w pracoholizm, oprócz rozwijania doświadczenia zawodowego, zaczęłam bardziej myśleć o sobie, więc oprócz pracy zaczęłam naukę - 2 kierunków jednocześnie. Wszystko mi pasowało, całkiem nieźle dawałam sobie z tym radę gdyż nie miałam czasu nad użalaniem się nad sobą tylko próbowałam się pozbierać. Taka monotonia braku chęci poznawania nowych mężczyzn trwała u mnie 3 lata. Z czasem przestałam odbierać mężczyzn jak totalne zło, pakowanie wszystkich do jednego worka było nie uczciwe z mojej strony. Dzięki pracy, szkole nabrałam dużej pewności siebie, otworzyłam się do ludzi stałam się pogodną wesołą osobą. Moja osoba zaczęła przyciągać coraz więcej osób, które uwielbiały przebywać w moim towarzystwie. Odważyłam się też kilka razy wyskoczyć na kawę i ciacho, powoli moje zimne serducho zaczęło drgać, ale nie na tyle żeby z kimś się związać. Jednak jedna osoba na studiach sprawiła, że chciałam na nowo poczuć się kochana, potrzebna. Była między nami ta iskierka od pierwszego wejrzenia…, ale trwało to krótko, widywaliśmy się tylko na uczelni. Na początku był bardzo zainteresowany moją osobą, nie odtrącałam go. Z tygodnia na tydzień przekonywałam się do niego. No niestety jak pokazałam, że zaczęło mi zależeć, to on zaczął się wycofywać i udawać niedostępnego. Troszkę ta relacja zrobiła się bardzo neutralna.. Oddaliliśmy się od siebie tak po prostu. A ze to wszystko toczyło się na ostatnim roku studiów.. To po zdaniu egzaminów skończyły się wspólne zainteresowania, każde z nas zajęło się swoją pracą. Odniosłam wrażenie, że byłam mu potrzebna, gdy pojawiły się egzaminy i prace grupowe, później.. później to miał swoje życie. No trudno zdaje sobie sprawę ze jestem bardzo zamkniętą osobą i nie zakochuje się od tak, wole tą osobę najpierw lepiej poznać.
Po ukończeniu studiów, została mi tylko praca. Na dzień dzisiejszy zastanawiam się jak ja mogłam pracować i studiować 2 kierunki jednocześnie.. Bo teraz zmęczenie dało o sobie znać i ledwo znajduje czas po pracy żeby zadbać o siebie… a gdzie tu myśleć o nauce. Widocznie wtedy byłam silniejsza… mniejsza z tym. Po upływie tych prawie 5 lat zaczęłam odczuwać pustkę. Uwolniłam się od przeszłości, nauczyłam się żyć sama, sama z wszystkim sobie radzić, otworzyłam się do ludzi. Czułam, że się zmieniłam i wyszłam z tego dołka. Teraz mam chęć poznania kogoś…
Długo nie musiałam czekać, przypadkowe spotkanie z koleżankami sprawiło, że poznałam hmm.. całkiem fajnego faceta. Jest to kolega, brata mojej najlepszej przyjaciółki. Na początku mieliśmy okazję porozmawiać ze sobą tak sam na sam ok. 2 h. Ja jestem teraz otwartą osobą, więc chętnie włączyłam się w tą rozmowę. Trwała krótko gdyż na drugi dzień musiał już jechać do pracy, niestety pracuje za granicą. No to trudno, nie wymieniliśmy się numerami – najzwyczajniej brakło czasu, …ale znalazłam go na popularnym portalu społecznościowym – Facebook’u. Długo się nie zastanawiałam tylko wysłałam wiadomość. Jeszcze tego samego dnia napisał do mnie.
Bardzo byłam z szokowana, że nie znam tej osoby długo a złapaliśmy bardzo szybko kontakt. Czułam się tak jakbym znała go wiele lat. On czuł tak samo. Ten chłopak bardzo rzadko przyjeżdżał a tu zjawił się w Polsce po upływie 3 tyg. Ucieszyłam się i z szokowałam, ale sam uznał, że na pisaniu długo nie pociągniemy i warto tez spędzić trochę czasu ze sobą. OK. Spędziliśmy cały piątek i sobotę ze sobą, ale niestety w niedzielę musiał już wracać do pracy. Mimo ze spędziliśmy ze sobą tylko 2 dni, to były one bardzo intensywne i dużo rozmawialiśmy. Nie ukrywam zafascynowała mnie ta osoba, ale nie sprawiła, że się zauroczyłam. Natomiast on był bardzo zauroczony moją osobą. No nic.. wrócił do swoich zajęć, ja do swoich, udało się nam zamienić kilka wiadomości, po czym po upływie kolejnych 3 tyg. on przyjechał.. Nawet nie informując mnie o tym. Delikatnie się zmieszałam, ale tez ucieszyłam, gdy go zobaczyłam. To był kolejny weekend razem. Kolejna dawka mile spędzonego czasu i informacji o sobie.. ale
… ale gdzieś u mnie pojawiło się zwątpienie. Ta nieskazitelna, miła, sympatyczna, grzeczna osoba chciała być ze mną szczera i wyjawiła wszystkie swoje karty. Ten mężczyzna kryje w sobie zbyt wiele odsłon, które trochę mnie zdezorientowały. Zaniepokoiło mnie to, że w bardzo szybkim tempie zaczęła się rozwijać ta znajomość chwilowo to ja straciłam kontrolę i chcąc nie chcąc zaczęłam się podporządkowywać… on przyjechał, więc ja rzucam wszystkie swoje plany i spędzam z nim czas. Miałam inne plany, ale z mojej grzeczności je odwołałam, bo przecież ten chłopak przyjechał specjalnie dla mnie i jak go tutaj teraz wystawić. Zmartwiło mnie to, że raptem na naszym 2 spotkaniu takim dłuższym on zaczął tworzyć ze mną przyszłość, chciał spełniać moje marzenia, podróżować obdarowywać mnie prezentami, wszystko chciał dla mnie, nie pytając czy mi to pasuje, jakie mam zdanie tylko tak przy mnie głośno myślał i opowiadał gdzie na wakacje pojedziemy, co będziemy robić następnym razem jak przyjedzie. Nie dawałam temu chłopakowi żadnej nadziei, tylko rozmawialiśmy, chciałam mu dać szanse poznania się.. Według niego jestem jego ideałem, który gdzieś tam kiedyś miał stworzony i to wygląda tak jakby za wszelką cenę chciał mnie zatrzymać oczywiście mówiąc, że on mnie nigdy nie będzie traktował jak swoją własność. Po czym takie zachowanie wzbudza we mnie cos takiego ze ja się czuje jak jego własność.
Te wszystkie wycieczki spotkania, prezenty zaczęły wzbudzać we mnie pewne zobowiązanie, gdyż od dłuższego czasu byłam sama i zawsze radziłam sobie sama a tu nagle dostaje wszystko na tacy od tak. Ja tego nie potrzebuje. Raz udało mi się ze to ja zapłaciłam za kolacje, ale tylko raz, bo kolejnym razem mi nie pozwolił. Źle się poczuł, gdy płaciła za niego kobieta.. więc moje myśli zobowiązania do niego wciąż rosła. Źle się z tym czułam, że on tak stara się o mnie dbać, pokazuje jak mu zależy i zamiast cieszyć się ze przyjechał zaczynałam się źle z tym czuć. Zrobiłam błąd.. Tak czuje ze to był błąd.. A mianowicie zbliżał się kolejny dłuższy weekend i jego urodziny, oczywiście przyjechał nie mówiąc mi o tym tylko chciał zrobić niespodziankę. Przeczuwałam ze tak może być. Więc postanowiłam również zrobić mała niespodziankę ze względu na te wszystkie jego prezenty sama chciałam poczuć się lepiej i kupiłam bardzo kosztowny prezent na urodziny. Na pewno to było miłe… prezent był trafiony w 10… masakra żebym tak trafiła w gust to też mnie zamurowało, jego również… Pewnie bardziej tez zachęciło go do mojej osoby już sama nie wiem. Ale kurczę.. Podsumowując te moje wywody jakby to policzył to może znamy się jakieś 2 tyg. w tym te 3 spotkania i wymiana kilka wiadomości na Messengerze, a chłopak tworzy ze mną już życie, przeraziło mnie to, ma wiele twarzy, co powoduje ze moje myślenie o tym czy ludzie się zmieniają czy też nie, się uaktywniło. Chciałam go poznać stopniowo.. Przyzwyczaić się do niego a tu wzbudza się we mnie na nowo lęk i chęć odtrącenia tej osoby.. Nie wiem jak takie zachowanie odebrać. Jak pojechał postanowiłam napisać mu, co myślę i postawić pewne granice, że ta znajomość rozwija się za szybko, i ja nie czuje tego co on do mnie nie darze go uczuciem tylko mam chęć poznania go.. mimo ze czujemy się dobrze w sowim towarzystwie to wole go poznać. Nie z opinii innych ludzi.. tylko z własnych odczuć chce go poznać. Skoro poczułam zwątpienie to jest to jakiś sygnał dla mnie … kobieto stój coś tu nie halo.
Ale nie potrafię sobie poradzić z tymi moimi myślami … jestem zamkniętą osoba na uczucia, ale z drugiej strony chce kogoś poznać i uzupełnić jakaś tam pustkę… kurczę, ale tutaj to jest jakaś terapia wstrząsowa jak dla mnie, Czy ktoś z czytelników tego forum znalazł się w takiej sytuacji?
Z góry dziękuje tym którzy poświęcili czas na przeczytanie tej historii