Witam,
Proszę pomóżcie bo zgłupiałam normalnie...
Poznałam faceta (przez interne-ale to chyba mało istotne), z którym od razu złapaliśmy to coś. Oboje po 40. On niedawno się rozwiódł ale z byłą żoną nie są już razem od 3 lat. Ja po rozwodzie 4 lata.
Spotkaliśmy się kilka razy, chemia wyczuwalna, rozmowy miłe, fajnie spędzany czas. Oprocz tego nic się nie wydarzyło więcej.
Od 3 dni zaczął jakby mniej się kontaktować, jakby coś się stało.
Zapytałam więc i usłyszałam, że chce przystopować naszą znajomość. Zrobiło mi się cholernie przykro. Usłyszałam, że nadal chce się spotykać i poznawać, ale w wolniejszym tempie. Twierdzi, że się przestraszył jak to wszystko szybko się toczy, że bardzo mnie lubi, że chce się ze mną spotykac ale wyhamować trochę.
I teraz nie wiem co robić. Chcę się z nim spotykać bo jest naprawdę fajnym facetem, jednak:
-jak ma teraz wyglądać nasza znajomość?
Mam się nie odzywać za często, spotykać się raz na miesiąc, zastanawiać się czy to co robię to dobre tempo czy nie? Czy mogę go dotknąć czy jednak jeszcze nie?
- jak rozumieć jego słowa?
Czy to jest granie na czas, przeciąganie czegoś czego nie ma, i może nigdy nie będzie?
Co w sytuacji, gdy zaangażuję się bardziej, a on nadal nie będzie chciał zmienić tempa?
Swoje w życiu już przeszłam i nie wiem czy jest sens brnąć w coś takiego.
Z drugiej strony, zapewniał mnie, że on nie chce tego kończyć, że mu zależy, że jestem dla niego ważna i robi to dla siebie i dla mnie. Twierdzi, że po jego przeżyciach woli zwolnić.
Tylko ja zwalniać chyba nie chcę, chcę w to wejść i się angażować.
Za dwa dni mamy się spotkać no i właśnie nie wiem czy to robić?