CatLady napisał/a:Anderstud
A gdyby chodziło o przyjaźń damsko męską taką z czasów piaskownicy albo liceum? CZy to coś zmienia?
Nie przekonasz mnie nigdy
Do osiągnięcia pełnoletności byłem strasznym dzieciakiem, no po prostu okropnym bachorem, ze szkół mnie wyrzucali tak często,
że już nie było do jakiej mnie przenieść, bo w żadnej mnie nie chcieli. Wiesz ile mam znajomości z tamtych czasów? Chyba z milion...
Pomiędzy niechodzeniem do szkoły, przesiadywałem w modnych wówczas lokalach od rana do nocy w szemranym towarzystwie,
gdzie też się drzwi nie zamykały, ciągle jakieś laski przychodziły, wychodziły, z jednymi poznałem się lepiej, z innymi gorzej...
Potem już w dorosłości, szczególnie po pierwszym rozwodzie, nawiązałem kolejne pół miliona znajomości z dziewczynami,
a po drugim rozwodzie następne półtora. Ile to jest razem koleżanek, znajomych i przyjaciółek, to nawet ja sam nie zliczę...
I nigdy w życiu, powtarzam NIGDY W ŻYCIU będąc w związku, nawet bym nie pomyślał o jakimś wyjściu z którąś gdziekolwiek.
Moja dziewczyna, narzeczona czy żona nie musi mi niczego zabraniać, ani na nic pozwalać, bo ja sam wiem gdzie jest moje miejsce,
a jeszcze lepiej wiem po co są takie wyjścia, czemu one służą i jak się bardzo często kończą. Nie chcę, żeby kobieta z którą jestem
musiała się tym martwić, przejmować i myśleć co ja tam mogę robić, dlatego już choćby tylko z tego jednego powodu nie ma opcji,
żeby jakakolwiek "obca baba" gdziekolwiek mnie wyciągnęła, a już jakieś piwo tylko we dwoje, to w moim starym siwym łbie się nie mieści.
Ja oczywiście rozumiem, że inni ludzie mogą inaczej się zapatrywać na sprawę i oczywiście nic mi do tego, żyjemy w wolnym kraju.
Zaznaczam jednak i podkreślam, że u mnie jest jak jest i oczekuję oraz wymagam od mojej partnerki stosowania tych samych norm i zasad.
Chcesz się spotkać pogadać, proszę bardzo, zaproś do domu albo my do kogoś pójdziemy, nie widzę problemu, żeby nawet się napić.
Ale jak zaczniesz coś kombinować, wykonywać jakieś krzywe ruchy, żeby spotkać z kimś sama, to możesz już tam zostać i nie wracać.
Nie wierzę, no zwyczajnie nie wierzę, że takie spotkanie tylko we dwoje i do tego jeszcze przy alkoholu, jest po nic i nic się nie dzieje.
Nigdy nie jest po nic i zawsze coś się dzieje, jak nie po tej, to po drugiej stronie, a przeważnie po obu i to takie obwąchiwanie siebie nawzajem 