Witam wszystkich. Zaglądam tu rzadko, ale jak już zajrzę to piszę konkretnie.
Kilka lat temu napisałam swój pierwszy post w związku z kryzysem w małżeństwie, później pojawiły się problemy natury psychicznej. Do końca nie było wiadomo co mi jest, ale znalazł się lekarz który w końcu prawidłowo ocenił sytuację i podjęłam leczenie, ale bez terapii. Wystrzegałam się jej jak ognia, więc funkcjonowałam tylko na lekach. Tak myślałam.
Przy zaburzeniach depresyjno - lękowych starałam się żyć jak każdy człowiek. Praca, dom, zakupy, porządki, spacery. Jednak coś było nie tak. Przestałam marzyć. Przestałam być sobą. Już nie cieszyła mnie książka, ani muzyka. Już nie cieszyła mnie pogoda. Funkcjonowałam OD- DO. Jednak nie widziałam nic w tym złego, bo przecież pracowałam. Przynosiłam do domu pieniądze, czułam się spełniona. Lata mijały , a ja nadal omijałam terapię, aż do października 2018.
Zaczęłam zmieniać pracę jak rękawiczki. Ciągle coś mi nie pasowało. Ciągle uciekałam. Chodziłam na L4 ze strachu. W styczniu czułam się tak zalękniona, że stałam się osobą niesamodzielną.
Jako osoba dorosła nie byłam w stanie wychodzić sama z domu, do sklepu, czy z psem. Od stycznia do chwili obecnej przebywam na L4, ale w końcu posłuchałam się lekarza i wraz z pierwszymi dniami stycznia udałam się do psychologa. Dziś mamy już koniec kwietnia. Zaczęłam żyć, wychodzę na 10 km spacery co drugi dzień. Przestałam bać się ludzi. Od lutego robię sama zakupy, wychodzę na długie spacery z psem, wróciłam do marzeń sprzed 10 lat czyli o wyjeździe zagranicę. Już nie planuję trzymać się kurczowo Polski tylko po to, aby czuć się bezpiecznie bo mam tu lekarza. Lekarze są na całym Świecie. Pracuję za pomocą ćwiczeń TRE. Myślałam , że mi nie pomogą ale pomogły. Dużą pracę też robią rozmowy z psychologiem. Zaczynam czuć się stabilnie na własnych nogach. Myślę poważnie o powrocie do pracy. Może na początek na pół etatu, a później na cały etat. Muszę sprawdzić jak reaguję na dłuższy pobyt poza domem.
Terapia plus leki może zdziałać na prawdę wiele, także warto podjąć się tego wyzwania jeżeli nawet te wyzwanie napawa nas lękiem...
Na terapii nie zawsze jest pięknie i cudownie. Czasem trzeba przetrawić wiele spraw o których człowiek chciał zapomnieć, ale pomimo wszystko - warto.