Na wstępie zaznaczę, że nie chcę was zanudzać, a jedynie porozmawiać.
Kilka słów wstępu:
Dziewczyna 19 lat, wychowywana bez ojca, lipiec 2018 poznanie przez internet od słowa do słowa i złapaliśmy wspólny język, jej poprzednie związki bardzo toksyczne, częste powroty, rozstania itd to tak kilka słów wstępu..
Zaczynaliśmy poznawać się coraz lepiej aż w końcu spotkaliśmy się, raz, drugi, trzeci no i zaiskrzyło jak to bywa, dziewczyna dawała oznaki, że jest bardzo zainteresowana, nie dawała się całować na pierwszych spotkaniach, co dawało efekt większego pożądania.. na czwartym spotkaniu udało się dopiąć swego.. w krótce pojawiły się inne bliższe czynności aż doszło do seksu.. i to tak trwało pół roku, było widać, że to może być to.. mówiła wiele razy, że w końcu trafiła normalnego chłopaka, że się zakochała (padło to pierwszy raz z jej strony po 2 miesiącach) wszystko było jak należy, potem pisanie w stylu, że chcę sobie ze mną życie ułożyć, że nie widzi świata poza mną itd aż przyszedł luty.. i odnowienie kontaktu z pato koleżanką.. od piwa do piwa i się zaprzyjaźniony na nowo, w między czasie przez nią poznała typa.. od słowa do słowa i zaczęła się z nim spotykać (ja widziałem pogorszenie relacji, ale się nie spodziewałem) gość 35 lat.. piwo, imprezy (Chyba jej to imponowało) no zaniedbała mnie tak, że widzieliśmy się raz na kilka/naście dni.
Z czasem zacząłem coś podejrzewać, więc zacząłem jeździć do miasta z 'nadzieją', że coś zauważę.. i niestety spotkałem ją z innym.. na początku mówiła, że to nie tak itd choć ja już wiedziałem.. przyjechałem na następny dzień i chciałem wyjaśnień to uciekła z domu i oczywiście do niego.. on wykorzystał sytuację i udawał, że ją dobrze rozumie, kupił.. no i stało się..
Następnego dnia miała wyrzuty sumienia, napisała do mnie, że musimy pogadać itd i że mnie bardzo przeprasza, ale zrobiła coś bardzo głupiego.. no i w poniedziałek spotkaliśmy sie i mi to wszystko powiedziała.. że od miesiąca mnie tylko okłamywała.. Popłakała się, powiedziała, że bardzo żałuje no
i uwierzyłem.. spotkaliśmy się raz jeszcze, ale nie było już tej chemii.. pisać też nic nie pisaliśmy właściwie.. jej mama stwierdziła, że ona tylko w łóżku leży i jest bez humoru, bardzo ją to wszystko boli.. i męczy co zrobiła.. powiedziała, że będzie się starać i tak mija 5 dni od tej rozmowy i dziś mi napisała, że ją męczy to i nie da rady tak.. próbowała, ale nie potrafi (5 dni to na pewno próbowanie po wyrządzeniu takiej krzywdy?). Spytałem czy te wszystkie słowa co mówiła czy to były puste słowa, napisała, że była wtedy szczera i mnie kochała.. zapytałem więc czy już mnie nie kochasz? Ucięła rozmowę mówiąc, że wszystko już mi napisała co chciała mi powiedzieć. Zapytałem drugi raz i tylko odczytała bez żadnej odpowiedzi.. mam pytanie, zdaje sobie sprawę, że jak emocje opadną to do mnie napisze, jest sens spróbować to naprawić? Trwało to tylko 8 miesięcy.. Ja mam wrażenie, że ją zbyt bardzo męczy fakt to co zrobiła.. i nie potrafi mi spojrzeć w oczy.. i że dalej coś do mnie czuje.. A u tamtego szukała to czego ja jej nie dawałem czyli wychodzenia gdzieś częściej poza mieszkanie, zakładam, że ona się mu żaliła, a on to wykorzystał przeciwko niej..