Hej. Jestem facetem, ale potrzebuję się wygadać na pewien temat. Nie mam komu, a nawet jeśli to nie chcę z nikim o tym rozmawiać.
Na początku ważne streszczenie wydarzeń sprzed roku. Pomijając szczegóły, bo musiałbym się rozpisać, na przełomie marca/kwietnia między mną, a moją dziewczyną zrobiło się nieciekawie. Ona kogoś poznała, zaczęła flirtować, odkryłem w smsach dwuznaczne treści i po kłótni wyrzuciłem ją z mieszkania. Nie pamiętam dokładnie jak długo, ale przez następny (mniej/więcej) miesiąc widywaliśmy się raz w tygodniu. Nie zerwaliśmy, po prostu trwał pewien stan zawieszenia związku (dodam, że wtedy byliśmy już prawie 4 lata).
Na odreagowanie odświeżyłem stare znajomości wśród studenckiej ekipy i trochę poimprezowałem. Poznałem wtedy inną i tak, nie jestem bez winy, całowaliśmy się raz, ale nic poza tym. Oprócz tego zdążyliśmy się poznać na tyle dobrze i przegadać na wiele tematów, że mam chyba z tym problem.
Ostatecznie, z moją dziewczyną, z którą trwał stan zawieszenia pogodziłem się i jesteśmy nadal razem. Tamta druga poszła w "zapomnienie".
I to zapomnienie w cudzysłowie nie jest bez powodu. Może w czymś mi to pomoże jak napiszę szczerze, że zdążyłem się w tej drugiej zauroczyć. Mimo że nie poznałem jej na tyle dobrze, moja podświadomość uznała ją za "lepszą" partnerkę. Żeby nie być świnią postanowiłem twardo wyprzeć wspomnienia, ale się nie da. Co najgorsze nawet jeśli o tej drugiej nie myślę, to nachodzą mnie sny z jej udziałem. Sen, który do tej pory zrobił mi największy mętlik w głowie to ten, w którym śniła mi się moja przyszłość, znajdowałem się w salonie jakiegoś domu, a na kanapie z dziećmi byłą ta druga kobieta.
Brzydko napiszę, a tak chyba będzie jednak najłatwiej, że dziewczynę numer jeden kocham szczerze. Przyznam, rana się nie zagoiła i nie zagoi, więc trochę tej miłości "ubyło", ale nie chcę narobić bigosu. Podświadomość jednak dąży do tej "drugiej", kurde jak żyć, jak zapomnieć o sprawie. Mija już prawie rok, a mi nie przechodzi.