Jakiś czas temu poznałam mężczyznę, innego niż wszyscy inni. Od pierwszego zobaczenia było czuć, że jakaś mocna więź wytworzyła się między nami. Rozmowy, niedopowiedzenia, spojrzenia, uśmiechy, czuć mocną chemię. Niestety teraz nie widujemy się, z powodu kontuzji jednego z nas. A widywaliśmy się tylko w jednym miejscu, powoli tam się poznawaliśmy. Jednak z drugiej strony to były spotkania powiedzmy, że tylko przypadkowe. Wiedzieliśmy, że tam się spotkamy po prostu, a teraz jest przerwa w tych spotkaniach. Co myślicie? Pierwszy raz w życiu czuję, że potrafię z drugim człowiekiem porozumieć się tak bardzo jedynie poprzez spojrzenia, nie potrzeba do tego żadnych słów. Jednak słowa też są bardzo przyjemne, kiedy rozmawiamy.
Wielu tak myślało a życie pokazało ze takie coś istnieje tylko na filmach ale tak czy siak życzę Ci jak najlepiej
Nie ma czegoś takiego jak ludzie, którzy mają ze sobą być.
Jak nie weźmiecie tego w swoje ręce to Wam fajna relacja ucieknie.
jak to coś prawdziwego, to nie zginie.
5 2019-03-24 17:44:23 Ostatnio edytowany przez UżytkownikForum (2019-03-24 17:45:31)
Uczucie nie zginie, ale jeśli odłożycie relacje na później to w przyszłości mogą pojawić się przeszkody. I miłość nie zawsze zwycięża, np. jak dziewczyna narobi sobie dzieci z innym to jest już raczej pozamiatane. Według mnie można kogoś kochać i jednocześnie nie chcieć być z tą osobą.
A co można zrobić w tej sytuacji jaka jest teraz? Czekać aż znów się spotkamy (bo raczej się spotkamy), czy jednak coś więcej zrobić?
7 2019-03-24 18:27:04 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-03-24 18:27:58)
No to nie masz żadnego kontaktu do niego?
On wie, ze masz kontuzję? Kto ma tą kontuzję w ogóle?
Mam kontakt. On ma kontuzję.
Mam kontakt. On ma kontuzję.
To skontaktuj się i zapytaj o zdrowie
Tylko, że ja do niego już raz 2 razy kiedyś pisałam... Najpierw napisałam na początku naszej znajomości, kiedy On zaprosił mnie do znajomych na portalu społecznościowym. Wtedy fajnie sobie popisaliśmy, widać było, że obojgu sprawia nam radość ta rozmowa. A drugim razem kilka godzin po naszym spotkaniu w jakiś tam dzień napisałam do niego, skomentowałam jedną sytuację w żartach. On odpisał też fajnie. I to by było na tyle z naszych rozmów internetowych. Wiem, że On obserwuje mój profil, bo co jakiś czas komentuje fajnie jakiś mój post. I też raz na żywo zdradziło go to, bo nawiązał do jakiegoś mojego postu, więc już wtedy na początku znajomości wiedziałam, że mnie obserwuje uważnie. A na żywo to zawsze rozmawialiśmy ze sobą długo i ciekawie, to On wtedy prowokował rozmowy i czekał na kontynuację. Dlatego głupio mi trochę znów do niego pisać...
Ile Ty masz lat?
Brzmi jak 14..
Ile Ty masz lat?
Brzmi jak 14..
Dlaczego tak uważasz?
A co można zrobić w tej sytuacji jaka jest teraz? Czekać aż znów się spotkamy (bo raczej się spotkamy), czy jednak coś więcej zrobić?
Coś więcej zrobić!
Ela210 napisał/a:Ile Ty masz lat?
Brzmi jak 14..Dlaczego tak uważasz?
Ile masz? A On?
Ja jestem trochę po 20, a On jest 7 lat starszy ode mnie.
To jak jest taka chemia jak piszesz, to chyba ucieszy się jak zapytasz o zdrowie? To chyba naturalne, nawet jak jest zwykła sympatia.
To jak jest taka chemia jak piszesz, to chyba ucieszy się jak zapytasz o zdrowie? To chyba naturalne, nawet jak jest zwykła sympatia.
Tak, pewnie się ucieszy. Tylko ja mam jakąś głupią obawę przed pokazaniem mu, że go lubię bardziej niż zwykłego kolegę. Wiem, że tutaj problem tkwi we mnie, bo dla innych ludzi to raczej naturalna sytuacja. Napiszę do niego.
Czy chodzi o tego samego mężczyznę, któremu poświęciłaś ten wątek https://www.netkobiety.pl/t116275.html?
Pierwszy raz w życiu czuję, że potrafię z drugim człowiekiem porozumieć się tak bardzo jedynie poprzez spojrzenia, nie potrzeba do tego żadnych słów.
To są twoje błędy poznawcze po prostu przypisujesz waszej relacji rzeczy których nie ma. Możesz się domyślać o co mu chodzi i on może się domyślać o co Tobie czasem z tym traficie czasem nie ale nie przywiązywał bym do takiego wrażenia większej wagi bo to grozi problemami.
Co do twoich dylematów czy napisać czy czekać na los. Czasem ludzie wygrywają w totka ale większość musi ciężko pracować aby mieć pieniążki tak samo aby mieć fajny związek trzeba odpowiednio wybrać i ciężko nad nim pracować. Nie licz że coś się stanie samo bez twojego wysiłku bo zostaniesz z niczym.
Czy chodzi o tego samego mężczyznę, któremu poświęciłaś ten wątek https://www.netkobiety.pl/t116275.html?
Nie
zaklopotana123451 napisał/a:Pierwszy raz w życiu czuję, że potrafię z drugim człowiekiem porozumieć się tak bardzo jedynie poprzez spojrzenia, nie potrzeba do tego żadnych słów.
To są twoje błędy poznawcze po prostu przypisujesz waszej relacji rzeczy których nie ma. Możesz się domyślać o co mu chodzi i on może się domyślać o co Tobie czasem z tym traficie czasem nie ale nie przywiązywał bym do takiego wrażenia większej wagi bo to grozi problemami.
Co do twoich dylematów czy napisać czy czekać na los. Czasem ludzie wygrywają w totka ale większość musi ciężko pracować aby mieć pieniążki tak samo aby mieć fajny związek trzeba odpowiednio wybrać i ciężko nad nim pracować. Nie licz że coś się stanie samo bez twojego wysiłku bo zostaniesz z niczym.
Wiem to dobrze, że trzeba nad tym pracować. Tylko chodzi mi o ten sam początek, o pokazanie drugiej osobie, że jest się otwartym na coś nowego. Bo później to wiadomo, 2 osoby muszą sporo od siebie dać, by coś mogło trwać.
To na początek napisz po prostu:
Cześć.. Słyszałam że masz kontuzję, jak się czujesz?
Ja wiem, że On ma kontuzję od niego samego, bo ostatnio jak się widzieliśmy to już ją miał i go trochę pytałam właśnie o to. A teraz okazało się, że niestety jednak to coś bardziej poważnego...
To zapytaj, czy już wyzdrowiał na tyle by móc zaprosić Cię na kawę. Pokonaj wstyd, chwilę poboli, a efekt może będzie dobry.
Dopiero co był identyczny wątek chyba z tydzień temu, gdzie tak samo laska miesiącami roztrząsała czy on coś do niej ten tego,
po czym się okazało, że facet ma żonę i po prostu zwyczajnie tylko starał się być miły dla koleżanki z pracy. W szkole jakiejś bodajże.
Podział ról w naszej kulturze jest dość jasny i czytelny, więc jeśli mężczyzna pozostaje bierny i nie okazuje oznak zainteresowania,
to nie znaczy nic więcej ponad to, że nie jest zainteresowany. Gdyby były, to uwierz na słowo, że nawet leżąc w szpitalu z urwaną nogą
znalazłby sposób, żeby zorganizować jakieś spotkanie. A ten ma kontuzję, no błagam...
Podział ról w naszej kulturze jest dość jasny i czytelny, więc jeśli mężczyzna pozostaje bierny i nie okazuje oznak zainteresowania,
to nie znaczy nic więcej ponad to, że nie jest zainteresowany. Gdyby były, to uwierz na słowo, że nawet leżąc w szpitalu z urwaną nogą
znalazłby sposób, żeby zorganizować jakieś spotkanie. ..
Właściwie, to myślę coś w tym rodzaju. Miałam jeszcze coś dopisac, Ale w zasadzie dalsze słowa są zbędne.
Tu jest krótko i na temat, jak lubię.
Tak, ale mimo wszystko są sytuacje gdzie dochodzi do czegoś mimo, ze facet pierwotnie nie byl zainteresowany daną kobietą. Właśnie dlatego, ze ona pierwsza coś tam zakręcila. Najlepiej chyba spróbować i tak.
No na pewno lepiej "coś" spróbować, zamiast siedzieć na forum i wróżyć z fusów, licząc w zasadzie na nie wiadomo co.
No na pewno lepiej "coś" spróbować, zamiast siedzieć na forum i wróżyć z fusów, licząc w zasadzie na nie wiadomo co.
No tak, gorzej tylko, jak się wyjdzie na nachalną desperatkę, a on się tylko miło uśmiechał i ogolnie był uprzejmy, a kobieta już sobie wyobraża bógwieco.
Zapytanie o zdrowie znajomego, o którym się wie, że jest kontuzjowany, nie jest objawem desperacji. A przynajmniej tak mi się do tej pory wydawało
31 2019-03-25 09:55:12 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-03-25 09:58:53)
No, to po co sobie wyobrażać (nawiązuję do postu Rossanki, którego nie zacytowałam)? Napisać, odezwać się i zobaczyć, co z tego wyniknie. Śmieszą mnie te wszystkie "rozkminy" dotyczące bycia uznaną za desperatkę. Póki ja sama siebie za taką nie uważam, póki postępuję naturalnie i w zgodzie ze sobą, nie tracąc szacunku do samej siebie, wszystko jest o.k.
Nie należę do mocno przebojowych kobiet, ale mojego Sąsiadunia nieraz zaczepiałam pierwsza, ze trzy razy zaproponowałam wyjście na jakąś imprezę w mieście albo bibliotece. Skoro raz i drugi odmówił, więcej nie proponuję, ale czasami się odzywam, bo go po prostu lubię. Większych oczekiwań jednak już nie mam, jest dobrze jak jest.
Czyli wychodzi na to, że trzeba być proaktywnym. Nawet na polu miłosnym.
33 2019-03-25 10:06:26 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-03-25 10:14:31)
Nie jestem doświadczona na tym polu. Przez lata miałam ogromne trudności z nawiązywaniem nawet nie relacji, ale kontaktów. Przemyślenia jednak, obserwacje i ogólne życiowe doświadczenie (plus odrobina nadrobionych "na polu") mówią mi, że nic w życiu na siłę, a prawda leży pośrodku. Nie ma co się "spinać", szaleć, desperacko szukać, ale postawa księżniczki w wieży też jest mało konstruktywna. To też jest w pewnym sensie na siłę, bo się człowiek odgradza wbrew własnym pragnieniom.
Mnie coraz lepiej wychodzą kontakty, ale jeszcze trochę się boję wyjść z wieży.
Nie jestem doświadczona na tym polu. Przez lata miałam ogromne trudności z nawiązywaniem nawet nie relacji, ale kontaktów. Przemyślenia jednak, obserwacje i ogólne życiowe doświadczenie (plus odrobina nadrobionych "na polu") mówią mi, że nic w życiu na siłę, a prawda leży pośrodku. Nie ma co się "spinać", szaleć, desperacko szukać, ale postawa księżniczki w wieży też jest mało konstruktywna. To też jest w pewnym sensie na siłę, bo się człowiek odgradza wbrew własnym pragnieniom.
Czyli trzeba znaleźć złoty środek, balans, dążyć do wyważenia sytuacji. By nie wyjść na żałosna desperatkę, albo lodową księżniczkę.
35 2019-03-25 10:10:36 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-03-25 10:13:24)
Czyli trzeba znaleźć złoty środek, balans, dążyć do wyważenia sytuacji. By nie wyjść na żałosna desperatkę, albo lodową księżniczkę.
Ross, od pewnego czasu zwracają moją uwagę słowa: "wyjść na...". A co mnie to obchodzi, na kogo wyjdę? Byle ze sobą być w zgodzie i szacunku.
Tak, uważam, że w życiu najważniejszy jest spokój i złoty środek. W teorii to łatwe
Ja wierzę, ale chyba interpretuję te słowa trochę inaczej. Samo z siebie się nie zrobi i nikt nagle nie obudzi się w związku z drugą osobą. Natomiast mimo niesprzyjających sytuacji relacja jest w stanie przetrwać, naturalnie, przy dobrej woli.
37 2019-03-25 10:39:10 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2019-03-25 10:39:31)
W kontekście przytoczonej historii pytanie wypada dość... dramatycznie Wystarczy pójść za radą @santy i zwyczajnie zapytać obiekt westchnień jak się czuje.
Odpowiadając tak czysto teoretycznie na to pytanie - nie uważam aby tak było. Mnie się to bardziej kojarzy z jakiś bezczynnym siedzeniem i czekaniem na szczęśliwe zrządzenie losu, które być może nastąpi, a być może nie, coś a'la przeznaczenie - bywa, ale to raczej w filmach. W realnym życiu należy działać. Odrobina dobrej woli, inicjatywy własnej.
Czyli wychodzi na to, że trzeba być proaktywnym. Nawet na polu miłosnym.
Na każdym polu.
rossanka napisał/a:Czyli wychodzi na to, że trzeba być proaktywnym. Nawet na polu miłosnym.
Na każdym polu.
Racja
40 2019-03-25 11:13:07 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-03-25 11:14:25)
W kontekście przytoczonej historii pytanie wypada dość... dramatycznie Wystarczy pójść za radą @santy i zwyczajnie zapytać obiekt westchnień jak się czuje.
Odpowiadając tak czysto teoretycznie na to pytanie - nie uważam aby tak było. Mnie się to bardziej kojarzy z jakiś bezczynnym siedzeniem i czekaniem na szczęśliwe zrządzenie losu, które być może nastąpi, a być może nie, coś a'la przeznaczenie - bywa, ale to raczej w filmach. W realnym życiu należy działać. Odrobina dobrej woli, inicjatywy własnej.
Kwestia interpretacji.
Jedna postawa drugiej nie wyklucza. Można działać, a jednocześnie zaakceptować, że nie wszystko od nas zależy. Ale jak nie spróbuję, to się nie dowiem Więc owszem, co ma być, to będzie.
SonyXperia napisał/a:W kontekście przytoczonej historii pytanie wypada dość... dramatycznie Wystarczy pójść za radą @santy i zwyczajnie zapytać obiekt westchnień jak się czuje.
Odpowiadając tak czysto teoretycznie na to pytanie - nie uważam aby tak było. Mnie się to bardziej kojarzy z jakiś bezczynnym siedzeniem i czekaniem na szczęśliwe zrządzenie losu, które być może nastąpi, a być może nie, coś a'la przeznaczenie - bywa, ale to raczej w filmach. W realnym życiu należy działać. Odrobina dobrej woli, inicjatywy własnej.Kwestia interpretacji.
Jedna postawa drugiej nie wyklucza. Można działać, a jednocześnie zaakceptować, że nie wszystko od nas zależy. Ale jak nie spróbuję, to się nie dowiem Więc owszem, co ma być, to będzie.
Mnie bardziej chodziło o to, że nie można być takim "romantycznie bezczynnym" i liczyć na cud
42 2019-03-25 11:32:00 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-03-25 11:32:18)
Można, jeżeli jest się kobieta, ale być moze ta najlepsza okazja jednak przepadnie, a więc trzeba maksymalizowac szanse. Nie wydaje mi się, by to miało świadczyć o desperacji kobiecej. Raczej przesadna rozwiązlosc jest tak odbierana.
Można, jeżeli jest się kobieta, ale być moze ta najlepsza okazja jednak przepadnie, a więc trzeba maksymalizowac szanse. Nie wydaje mi się, by to miało świadczyć o desperacji kobiecej. Raczej przesadna rozwiązlosc jest tak odbierana.
Oj tam zaraz rozwiązłosc. Przynajmniej na starość będą miały co wspominać
Jeśli go w tym tygodniu nie zobaczę na żywo, to napiszę do niego! Nie można ciągle się bać odkrywać przed kimś tego, jakim jest się naprawdę człowiekiem. Można oczywiście całe życie bać się tego i nie otwierać się przed ludźmi. Ale można również zaryzykować czasami i dać sobie szansę na coś więcej, aby naprawdę poczuć to życie...
Jeśli go w tym tygodniu nie zobaczę na żywo, to napiszę do niego! Nie można ciągle się bać odkrywać przed kimś tego, jakim jest się naprawdę człowiekiem. Można oczywiście całe życie bać się tego i nie otwierać się przed ludźmi. Ale można również zaryzykować czasami i dać sobie szansę na coś więcej, aby naprawdę poczuć to życie...
Jak go zobaczysz na żywo, to będzie jak zawsze do tej pory, no chyba że masz odwagę zamiast cześć powiedzieć "stęskniłam się" w co wątpię:)
więc jak nadaezyła się taka okazja jak ta kontuzja, to napisz do niego z pytaniem o to, dasz mu znać, że nie jest Ci obojętny.
Będzie wiedział że jakoś Ci zależy-- bo teraz może Ty czujesz chemię, a on wcale tego nie podejrzewa.
Braku reakcji nie bierz do siebie, bo może mieć swoje powody. Ale warto spróbować.
Więc krótkie "jak się czujesz, zobaczymy się niedługo? jest jak najbardziej na miejscu.
Nie słuchaj Anderstuda, On chce by jak najwięcej dla niego zostało
zaklopotana123451 napisał/a:Jeśli go w tym tygodniu nie zobaczę na żywo, to napiszę do niego! Nie można ciągle się bać odkrywać przed kimś tego, jakim jest się naprawdę człowiekiem. Można oczywiście całe życie bać się tego i nie otwierać się przed ludźmi. Ale można również zaryzykować czasami i dać sobie szansę na coś więcej, aby naprawdę poczuć to życie...
Jak go zobaczysz na żywo, to będzie jak zawsze do tej pory, no chyba że masz odwagę zamiast cześć powiedzieć "stęskniłam się" w co wątpię:)
więc jak nadaezyła się taka okazja jak ta kontuzja, to napisz do niego z pytaniem o to, dasz mu znać, że nie jest Ci obojętny.
Będzie wiedział że jakoś Ci zależy-- bo teraz może Ty czujesz chemię, a on wcale tego nie podejrzewa.
Braku reakcji nie bierz do siebie, bo może mieć swoje powody. Ale warto spróbować.
Więc krótkie "jak się czujesz, zobaczymy się niedługo? jest jak najbardziej na miejscu.
Nie słuchaj Anderstuda, On chce by jak najwięcej dla niego zostało
Akurat tu ma rację.
Ile razy sobie w przeszłości tłumaczyłam, że facet ma dużo pracy, albo nieśmiały,albo że sam nie wie czego chce. A po prostu był niezainteresowany.
Jak się inny obiekt w poblizu pojawił, magicznie nagle i czas znajdował i nieśmiałość mu przechodzila.
47 2019-03-25 14:07:04 Ostatnio edytowany przez zaklopotana123451 (2019-03-25 15:54:12)
On mi kiedyś na żywo powiedział, że lubi ze mną rozmawiać. Nie powiedział tego wprost, ale tak ułożył słowa, że to właśnie oznaczały. A raz kątem oka zauważyłam, że za mną się oglądał. Wtedy jeden jedyny raz byłam w koszulce z krótkim rękawem, tak zawsze to jestem w bluzie. Czułam jego wzrok na sobie, jak myślał, że ja tego nie widzę.
Akurat tu ma rację.
Ile razy sobie w przeszłości tłumaczyłam, że facet ma dużo pracy, albo nieśmiały,albo że sam nie wie czego chce. A po prostu był niezainteresowany.
Jak się inny obiekt w poblizu pojawił, magicznie nagle i czas znajdował i nieśmiałość mu przechodzila.
Pfff, a to facet kobiet bać się nie może? Zawsze trafi się większy twardziel(ka). Przykład z życia. Miałem okres, gdzie dość intensywnie atakowałem babki wokół. No i trafiła się taka jedna...super nam się rozmawiało, ale nic nie zrobiłem. Czemu? Bo się bałem, zabrakło mi jaj, była zbyt fajna. A po latach wracam czasem do tego myślami . I teraz pytanie, co by było gdyby ona nie bała się o BABSKIE EGO )) i przejęła inicjatywę? Oczywiście, jest taka szansa, że wcale jej się nie podobałem, ale jednak wiele rzeczy wskazuje na to, że było inaczej. Także ross niekoniecznie facet musi atakować tę, która mu się najbardziej podoba.
Zdecydowałam, że mimo wszystko do niego napiszę i spytam się o zdrowie. Nie chcę dalej żyć w niepewności, albo w jedną stronę, albo w drugą, tak jest chyba najlepiej. Po co się męczyć...
50 2019-03-26 07:36:46 Ostatnio edytowany przez metaksa (2019-03-26 07:44:26)
Wierz mi, ze gdyby byl Toba zainteresowany, to bys o tym wiedziala. Ile razy ja sie tak bujalam, zanim odkrylam prawde objawiona, ze jak facetowi "niewiadomo o co chodzi" to tak naprawde o nic mu nie chodzi. Nie zalezy mu i tyle.
Edit
Popatrzylam na watki, ktore zakladasz i od 2014 ciagle walkujesz ten sam temat:
kobieta podrywająca faceta
Czy odważyłabyś się zrobić pierwszy krok ?
Wariuję z tęsknoty za nieznajomym, pomóżcie
Jak zachęcić mężczyznę do tego, by zagadał ?
Czy ja mu się spodobałam?
Pokazać mężczyźnie, że mi się podoba, czy czekać, aż samo się rozwinie
Mężczyżni, czy boicie się poprosić kobietę o numer telefonu ?
itd.
Kurde, dziewczyno, od pieciu lat stoisz w miejscu, naprawde nie wyciagasz zadnych wnioskow?
Wiem, że stoję w miejscu... Ale niestety nie wiem, jakie miałabym wyciągać wnioski z tych sytuacji... Wiem jedynie czego bym chciała, ale nie wiem jak spełnić swoje marzenia... Z trudnych doświadczeń życiowych zawsze wyciągam wnioski, ale jeżeli chodzi o relacje z mężczyznami, to tego nie potrafię...
Wnioski na temat własnej osoby najlepiej wyciągać na podstawie własnych doświadczeń- nie cudzych
Bo każda może być inaczej odbierana, jest inną osobą, w innym środowisku.
Więc najpierw wyjdż te parę razy z inicjatywą, a potem będziesz wnioski wyciągać.
Tu chłopak może uważać Cię za zbyt młodą dla niego np. różnie może być.
Naprawdę napisz te 3 słowa, korona Ci z głowy nie spadnie.
Jest między nami 7 lat różnicy, ale w ogóle tego się nie odczuwa. I o dziwo, wcale mi to nie przeszkadza.
Jest między nami 7 lat różnicy, ale w ogóle tego się nie odczuwa. I o dziwo, wcale mi to nie przeszkadza.
może, ale nie musi przeszkadzać jemu. 27 latka zapytałaby go o tą kontuzję już dawno.
Ja mam 25.
aa.. to po co pisać o różnicy? 2 lata to żadna różnica.. zeozumiałam że 20 z postów wcześniejszych, sorry
Nie 2 tylko 7.
To nie takie trochę po 20 jak pisałaś . Ze starszy nie przeszkadza to wiadomo. Daj znać jak się to potoczyło.
Wiem, że stoję w miejscu... Ale niestety nie wiem, jakie miałabym wyciągać wnioski z tych sytuacji... Wiem jedynie czego bym chciała, ale nie wiem jak spełnić swoje marzenia... Z trudnych doświadczeń życiowych zawsze wyciągam wnioski, ale jeżeli chodzi o relacje z mężczyznami, to tego nie potrafię...
Wiesz co... troche przypominasz mi mnie z przeszlosci. Tez zawsze to mi chyba bardziej zalezalo. Bardzo chcialam sie zakochac, z kims zwiazac, i zrobilam wiele glupich rzeczy z tej desperacji. Dopiero jak poznalam mojego obecnego faceta, to zobaczylam jaka jest roznica, jak to on sie stara bardziej niz ja. I wtedy zamigotalo mi swiatelko - kurde, to tak wlasnie powinno byc! Oczywiscie z tych zwiazkow, kiedy to ja sie staralam bardziej, nic nie wyszlo. Nie zalezalo im, zeby cos budowac ze mna. Przeczytaj sobie ksiazke na poczatek, "Nie zalezy mu na tobie", znajdziesz w sieci. To mi dalo duzo do myslenia. Nadal popelnialam bledy, ale szybciej sie orientowalam, ze nic z tego nie bedzie. Przytulam Cie wirtualnie. Za bardzo chcesz. Odpusc, a samo przyjdzie.
zaklopotana123451 napisał/a:Wiem, że stoję w miejscu... Ale niestety nie wiem, jakie miałabym wyciągać wnioski z tych sytuacji... Wiem jedynie czego bym chciała, ale nie wiem jak spełnić swoje marzenia... Z trudnych doświadczeń życiowych zawsze wyciągam wnioski, ale jeżeli chodzi o relacje z mężczyznami, to tego nie potrafię...
Wiesz co... troche przypominasz mi mnie z przeszlosci. Tez zawsze to mi chyba bardziej zalezalo. Bardzo chcialam sie zakochac, z kims zwiazac, i zrobilam wiele glupich rzeczy z tej desperacji. Dopiero jak poznalam mojego obecnego faceta, to zobaczylam jaka jest roznica, jak to on sie stara bardziej niz ja. I wtedy zamigotalo mi swiatelko - kurde, to tak wlasnie powinno byc! Oczywiscie z tych zwiazkow, kiedy to ja sie staralam bardziej, nic nie wyszlo. Nie zalezalo im, zeby cos budowac ze mna. Przeczytaj sobie ksiazke na poczatek, "Nie zalezy mu na tobie", znajdziesz w sieci. To mi dalo duzo do myslenia. Nadal popelnialam bledy, ale szybciej sie orientowalam, ze nic z tego nie bedzie. Przytulam Cie wirtualnie. Za bardzo chcesz. Odpusc, a samo przyjdzie.
Bo tak jest. Jak Mu nie zależy, to nie zależy i nie ma co wyszukiwać tysiąca tłumaczeń. Można rzecz jasna coś samemu zadziałać na początku, tak myślę, ale jeżeli widać, ze nie przynosi to żadnego efektu to dać sobie spokój. Zauroczony mężczyzna już sam zadziała, spokojna głowa, nawet, jeżeli jest nieśmiały. Coś sprawi, ze się ośmieli, spokojna głowa. Jeżeli zaś nie robi nic,
to też bym sobie dała spokój, bo jak Metaksa - wiele czasu w przeszłości, tak zaraz po 20, zmarnowałam na nic nie znaczące znajomości, w których w końcu okazywało się, ze on jest bardzo zainteresowany i w końcu wykonuje krok ale w stosunku do innej. A potem przychodzi czas, że naokoło wszyscy zajęci, żonaci i wcale nie robi się łatwiej
61 2019-03-26 12:19:30 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-03-26 12:20:15)
Wow..dajcie spokój 1 okazanie zainteresowani a jako sonda jej nie zabije.
Przecież oczywiste ze jak gość cos do niej ma to chwyci tę gałąź. A jak nie to nie.
Chcecie by goście zabiegali o was to dajcie jakiś sygnał.
A jemu to juz inna kolano lodem oklada jak autorka taka szybka jak błyskawica..
Ale ona juz do niego dwa razy pierwsza pisala i jakos nie chwycil Moim zdaniem jakby mialo zaiskrzyc to by juz zaiskrzylo. Koles jest po prostu mily i tyle.