Dwa lata temu poznałam pewnego chłopaka. Był ode mnie starszy o 5 lat i był z Ukrainy. Utrzymywaliśmy kontakt przez ponad pół roku, po czym okazało się, że tak właściwie zależało mu tylko na tym, by się ze mną przespać. Nie doszło między nami do współżycia. Po prostu było wiele sytuacji, które zapalały u mnie czerwoną lampkę, a którą ignorowałam, bo zawsze dało się sytuację wyjaśnić w logiczny sposób. Czarę goryczy przelała sytuacja z ostatniego spotkania. Po niej powiedziałam mu wszystko, co myślę o tej relacji i jak ją postrzegam, a on przyznał się, że postępował dwuznacznie, by mi uświadomić, że zależy mu tylko na jednej nocy ze mną. Zerwałam z nim znajomość i już więcej się nie kontaktowaliśmy. Czułam się, jakbym się z nim rozstała, mimo że nie byliśmy razem... Z wszystkich chłopaków, z którymi cokolwiek mnie łączyło, przy nim, mimo wszystko, czułam się najbezpieczniej. Dbał o mnie, akceptował taką, jaka jestem i szanował w takim sensie, że w wielu kwestiach liczył się z moim zdaniem. Przy nikim innym tak się nie czułam, więc też zerwanie kontaktu przeżyłam bardzo mocno. Z jednej strony czułam się ogromnie rozczarowana, wykorzystana, smutna, a z drugiej strony ogromnie tęskniłam za tymi chwilami, kiedy było wszystko dobrze. On też był pierwszą osobą, dla której chciałam zmieniać się cały czas na lepsze, oczywiście w zgodzie ze sobą i nie będąc zmuszaną. Dlatego bardzo ciężko było mi o nim zapomnieć. Trochę pozwoliło mi na to zauroczenie się w wykładowcy, do którego żywiłam czysto platoniczne uczucie. Minęło wraz zakończeniem z nim zajęć.
Piszę o tym w kontekście ostatniej sytuacji, która miała miejsce. Poszłam do jednego z wegebarów i gdy tylko weszłam do lokalu, od razu zwróciliśmy na siebie uwagę. Siedział przy długiej ladzie, a obok niego było wolne miejsce. Spłoszyło mnie to, jak na siebie spojrzeliśmy i gdy znowu skierowałam na niego wzrok, znów patrzyliśmy na siebie. Uśmiechnęliśmy się do siebie. Podeszłam do kasy kupić obiad i zajęłam miejsce... na drugim końcu lokalu, jak najdalej od tego chłopaka. Usiadłam tak, by go nie widzieć. Zrobiłam to świadomie, nie z nieśmiałości, ani nie pod wpływem emocji. Po prostu, nagle zdałam sobie sprawę z tego, że po poprzednim doświadczeniu, boję się nawiązać nową relację. Boję się, że znów zostanę wykorzystana, znów będę zabawką. Pozostał we mnie awers. Jeśli chodzenie za rękę, pocałunki, dbanie o dziewczynę może świadczyć o zainteresowaniu związkiem, jak i relacją na jedną noc, sygnały te przestają mieć jakiekolwiek znaczenie. Przestałam odróżniać, kiedy ktoś chce umówić się ze mną na jedną noc, a kiedy komuś rzeczywiście na mnie zależy. Mimo wszystko chciałabym znaleźć partnera, dokucza mi samotność, lecz lęk jest silniejszy. Jak sobie poradzić z całą tą sytuacją?
Opisany przez Ciebie problem ściśle łączy się z tematem, który założyłaś na forum jakiś czas temu https://www.netkobiety.pl/t115753.html, w związku z czym bardzo proszę o jego kontynuację. W ten sposób innym Użytkownikom łatwiej będzie udzielić Ci właściwej odpowiedzi, na co pozwala zgromadzenie w jednym miejscu większej ilości informacji, Ty z kolei masz szansę uzyskać lepszą pomoc.
Równocześnie proszę o zapoznanie się z naszymi zasadami (z naciskiem na punkt 4 RF) i stosowanie do ich zapisów.
Z pozdrowieniami, Olinka