Pisze tutaj poniewaz mam spory problem. Stoję w martwym punkcie. Jestem od roku z pewnym facetem. Może opisze jego trochę:
-widac ze jemu zależy, chętnie się spotyka i spędza czas
-nie jest osobą kłótliwą, raczej opanowany, spokojny
-jeżeli jest coś zle to nie reaguje na to od razu a kumuluje to w sobie
-nie jest zbyt wylewny jeżeli chodzi o uczucia
-czasem wstydliwy i nieśmiały
-opiekuńczy i pomocny
Jako ze spotykamy się ze sobą rok, a po 18 lat tez nie mamy postanowiłam z nim porozmawiać odnośnie naszej znajomosci, jak on dalej to widzi, czy ma jakieś plany na przyszłość itp
Widać było ze jego ta rozmowa trochę poruszyła, zdezorientowała, zachował się trochę tak jakbym zrobiła coś złego. Ja powidzialam ze chyba warto znać mniej więcej wizje związku i przyszłości niż spotykać się tak bez żadnych planów. Powiedział mi ze na ten moment jemu zależy na mnie i chce być ze mną ale jakieś planowanie zaręczyn czy czegoś co idzie w tym kierunku jest dla niego zbyt wcześnie. Powiedział mi jeszcze ze on nie chce deklarować niewiadomo czego bo co będzie kiedy przestanie nam się układać? On nie miał nigdy kobiety tak na poważnie i jak twiedzi nie ma porównania jak takie związki wyglądają, bywały między nami drobne sprzeczki i trochę go to zbiło z tropu, ale to nie jest tak ze nie jest mnie pewny. Chce być ze mną bardzo.
Po tej rozmowie czuje się dziwnie, bo chyba chsialam usłyszeć coś innego. Co myślicie czy warto dać sobie czasu czy to jednak starta tego czasu?