Cześć,
Od jakiegoś czasu zaczelam zastanawiac sie co jest ze mną nie tak. Rzecz w tym, że jestem osobą, ktora nie potrafi zaangażować sie w żadną relacje z mężczyznami. Kiedy zaczynam sie z kims spotykac i zaczynam zauwazac zaangażowanie ze strony męzczyzny to mam ochotę "uciekac" i odrazu kończe relacje. Męczy mnie to, że druga strona chcę sie ciągle spotykać.. czuje sie wtedy ograniczona i pozbawiona wolnosci..Taka sama sytuacja pojawia sie w kazdej relacji z mezczyznami. Nawet jesli spotykalabym sie z kims niezobowiązująco to bardzo szybko żaluje że rozwinelam tą znajomosc i chce ją zakonczyc. Kiedy tak sie juz stanie czuję wewnetrzny spokoj, że nikt nic juz odemnie nie chce, że juz niczego nie musze i że jestem wolna i moge robic co chce. Kocham to uczucie, jednak z drugiej strony troche mnie to martwi, bo wbrew temu, że odrzucam tak łatwo mezczyzn, to gdzies wewnatrz chcialabym sie zakochac i zaangazowac.. problem w tym, że nie potrafie..
Dlaczego tak mam?
I czy można cos z tym zrobic?
2 2019-02-19 23:36:29 Ostatnio edytowany przez nudny.trudny (2019-02-19 23:36:56)
problem moim zdaniem jest tu
Męczy mnie to, że druga strona chcę sie ciągle spotykać.. czuje sie wtedy ograniczona i pozbawiona wolnosci..Taka sama sytuacja pojawia sie w kazdej relacji z mezczyznami. Nawet jesli spotykalabym sie z kims niezobowiązująco to bardzo szybko żaluje że rozwinelam tą znajomosc i chce ją zakonczyc
Mam tak samo i uciekałbym od zbyt dużych oczekiwań, w Twoich relacjach mogło brakować zgodności pomiędzy waszymi wyobrażeniami, i umiejętności kompromisu, rozmowy. Nie wiem czemu tak masz, a czy da się coś zrobić - musiałabyś w jakiś sposób przestać być sobą i dostosować się do kogoś, a to mogłoby zniszczyć radość ze związku.
Dlaczego tak mam?
I czy można cos z tym zrobic?
Można.
Poczekać na tego właściwego.
Poczekaj na odpowiednią osobę a do tego czasu po zostać sama.
Rozwiązanie wydaje się najbardziej właściwe w twoim przypadku.
Z drugiej strony mieć 150 facetów w życiu to też nie jest nic fajnego.
Bo ja wiem, 150 facetów to od groma anegdotek
Autorko, też tak mam. Związki wcale nie są łatwe a bywają często toksyczne. Jest się przed czym bronić. Dobrze, jak radzili, poczekać na odpowiednią osobę, której będziesz chciała zaufać, bo się tak w niej zakochasz, że nie będziesz miała innego wyjścia Trzymam kciuki i ciesz się wolnością póki co, bo miłość to podobno jak sraczka z nienacka
Ja mam podobnie. Jeszcze dochodzi cos takiego ze na poczatku mam "łał" mocno sie angażuje i nagle stop...wycofanie. Po czasie jednak znow szukam, wchodzę w kolejny zwiazek tzw polsrodek..Ile masz lat? Mialas jakis dluzszy związek?
7 2019-02-20 23:09:49 Ostatnio edytowany przez Hola1 (2019-02-20 23:11:07)
Ja mam podobnie. Jeszcze dochodzi cos takiego ze na poczatku mam "łał" mocno sie angażuje i nagle stop...wycofanie. Po czasie jednak znow szukam, wchodzę w kolejny zwiazek tzw polsrodek..Ile masz lat? Mialas jakis dluzszy związek?
Mam 22 lata. Moje kontakty z mezczyznami sie mega szybko koncza w zasadzie przezemnie. Kiedy sie z kims spotykam to albo czuje sie "ograniczona" przez tą osobe, brakuje mi wolnosci i szybko sie nudzę facetem.. albo mam wrazenie ze nie jestem wystarczajaco dobra dla tej osoby (nawet jesli mezczyzna zapewnia że jestem idealna dla niego) i koniec koncow męcze sie w relacji i chce ją zakonczyc, tym bardziej że nie potrafie sie zakochac. Nie wiem czy moze miec na to jakis wplyw to, że kiedys zostalam zraniona dwukrotnie przez mezczyzn, ktorzy chciali odemnie tylko seksu i traktowali mnie przedmiotowo. Bo pamietam że obiecalam sobie wtedy, że już nikt nigdy mnie nie zrani i zrobilam się troche zimna dla mezczyzn i tworze wookol siebie mur, żeby zaden mezczyzna nie mogl sie za bardzo do mnie zblizyc, dzieki czemu zapobiegam ewentualnemu nieszczesliwemu zakochaniu/wykorzystaniu ..
paulab78 napisał/a:Ja mam podobnie. Jeszcze dochodzi cos takiego ze na poczatku mam "łał" mocno sie angażuje i nagle stop...wycofanie. Po czasie jednak znow szukam, wchodzę w kolejny zwiazek tzw polsrodek..Ile masz lat? Mialas jakis dluzszy związek?
Mam 22 lata. Moje kontakty z mezczyznami sie mega szybko koncza w zasadzie przezemnie. Kiedy sie z kims spotykam to albo czuje sie "ograniczona" przez tą osobe, brakuje mi wolnosci i szybko sie nudzę facetem.. albo mam wrazenie ze nie jestem wystarczajaco dobra dla tej osoby (nawet jesli mezczyzna zapewnia że jestem idealna dla niego) i koniec koncow męcze sie w relacji i chce ją zakonczyc, tym bardziej że nie potrafie sie zakochac. Nie wiem czy moze miec na to jakis wplyw to, że kiedys zostalam zraniona dwukrotnie przez mezczyzn, ktorzy chciali odemnie tylko seksu i traktowali mnie przedmiotowo. Bo pamietam że obiecalam sobie wtedy, że już nikt nigdy mnie nie zrani i zrobilam się troche zimna dla mezczyzn i tworze wookol siebie mur, żeby zaden mezczyzna nie mogl sie za bardzo do mnie zblizyc, dzieki czemu zapobiegam ewentualnemu nieszczesliwemu zakochaniu/wykorzystaniu ..
Też znam to uczucie. I też po dwukrotnym zranieniu obiecałam sobie, że nie oddam się facetowi na tacy, takiemu co chce mnie zaliczyć... Bolało mnie, miałam żal do nich i do siebie, potem też stworzyłam ten mur, jestem chłodniejsza i zdystansowana ale nadal mimo wszystko staram się być uprzejma i uśmiechnięta.
Nic na siłę. Zajmuj się sobą. No najlepsze co możesz zrobić. Na pewno trafisz na kogoś i to będzie to, jesteś młodą wszystko przed Tobą.
Ugh, mam dokładnie to samo, tak więc niestety nie pomogę. Mogę tylko powiedzieć co zaszło u mnie - ewidentnie w przeszłości potrzebowałam i poszukiwałam dysfunkcyjnych relacji - wtedy angażowałam się że ho ho. Po przejściu terapii, zrozumieniu paru spraw i generalnemu dojrzeniu, już tych dysfunkcyjnych chorych związków nie potrzebuję, ale... nie pojawiła mi się w magiczny sposób potrzeba normalnej bliskości. Są trzy style przywiązania - normalny, ambiwalentny i unikający. Ponoć wszystkie współczesne szkoły psychologiczne są zgodne co do ich niezminności w trakcie życia człowieka, także ten:/