Witam kobiety i panow,
od kilku dni chodze jak cien czlowieka, otoz bylismy z partnerem 8 lat, dla niego wyjechalam za granice i tam urodzilam naszego syna.
Zjechalismy do Polski...byla to fatalna decyzja...
Od okolo roku zle sie dzialo miedzy nami, poznalam kogos innego, duzo z ta osoba pisalam, czulam sie samotna w zwiazku, partner nie poswiecal mi zbyt duzo uwagi a moze...ja wymagam jej zbyt wiele.
Mniejsza o to, z tamtym nie wypalilo a ja wtedy zrozumialam, ze obecny mezczyzna jest tym na cale zycie i mocno zalowalam, ze wszystko zepsulam miedzy nami.
Po kolejnej klotni stwierdzil, ze ma mnie dosc, ze chce przerwy, nie wie czy kiedykolwiek jeszcze bedziemy razem, zostawil mnie, syna i wrocil za granice, zarabiac na chleb.
Pomozcie mi, nie umiem sie pozbierac, syn placze po katach, na zmiane ze mna. Stracilam nadzieje, dlaczego mam takiego pecha?
Moze zbytnio ostatnimi czasy naciskalam na slub ale podsiadomie czulam, ze cos sie psuje, potrzeba bylo mi bezpieczenstwa.
Blagam o porady, jestem zalamana a on...wydaje sie przejmowac o wiele mniej.
Dodam, ze nie jest to typ imprezowicza, jestesmy kolo 30 tki.