Bo Ty się dosyć często nie domyślasz jak jest. Inaczej by się sprawy miały gdybyś się domyślił.
Hej. Jestem facetem w wieku 32 lat. Miałem w swoim życiu dwa dłuższe związku jeden trwał 4 lata a po nim (po 1,5 roku) był drugi który trwał 6 lat. Zakończył się on rok temu w kwietniu. Po paru miesiącach pojawiła się ona, osoba z pracy młodsza o 3 lata. Od razu poczułem sporą więź porozumienia . Na samym początku był to kontakt bardziej znajomi z pracy. Z biegiem czasu (takie miałem wrażenie) przeradzał się on w coś więcej. Zostałem zaproszony jako osoba towarzysząca na ślub jej koleżanki. Sądzę, że wypadłem dobrze ponieważ kilka razy słyszałem z jej ust: "bardzo mi Ciebie zazdroszczą moje koleżanki". Spotkaliśmy się parę razy, były przytulańce itp. Niestety w pewnym momencie zacząłem spotykać się z odmową na wspólne wyjścia, wyjazdy (teksty w stylu: jestem zmęczona, mam dużo pracy, muszę jechać "gdzieś"). Cytując klasyka, stwierdziłem ok daje sobie siana nie naciskam. Jednak w dalszym ciągu ona starała się nawiązywać ze mną kontak i tak jakoś mamy taki kontakt "relacja w zawieszeniu". Jakiś czas temu usłyszałem od niej słowa "bo Ty się dosyć często nie domyślasz jak jest. Inaczej sprawy by się miały gdybyś się domyślił".
Z moich obserwacji widzę, że jest to typ osoby która lubi być adorowana. Nie działają już na mnie te teksty. Był moment, że się dosyć mocno wkręciłem w tą relację, jednak nigdy nie starałem się robić z siebie desperata i napierać z kontaktem. Tutaj moje pytanie. Co myśleć o tych słowach, czy w ogóle coś myśleć. W jakimś tam stopniu chciałbym z nią zbudować relację jednak wiem, że raczej są to tylko moje "marzenia".