emilia.ja napisał/a:Spotkaj się z nią. Zaproś na kolacje na mieście, spytaj jak jej minął ten tydzien, powiedz że dużo o niej myślałeś. Ciesz sie spotkaniem. A może spacerkiem odprowadzając ją do auta/domu powiedz ze bardzo Ci sie podoba i chciałeś ostatnio wypaść o wiele lepiej ale widać za bardzo byłeś spięty. Buzi na dobranoc i każdy do siebie.
Nie musisz od razu udowadniać że z Ciebie ogier. Powoli. Spokojnie.
Jeśli do spotkania dojdzie to raczej sie dziewczyna nie zniechęciła. Pokaż jej ze Ci sie podoba, że Ci zależy, pierwsze (wspólne) razy zwykle są średnie, nie każdy lubi to samo, czasem najlepiej jest nieco później.
Powodzenia, będzie dobrze.
Minęło trochę czasu i sam nie wiem co teraz o tym myśleć. Czuje się tak jakby mnie zlewała, ignorowała ... Zapytałem się jej czy chciałaby gdzieś wyskoczyć razem to odpowiedziała mi że nie wie kiedy bo teraz czasu nie ma, a wczesniej zwykle potrafiła szybko zaproponować inny termin. Powiedziała że da mi znać jak będzie mieć czas, ale ja wiem jak takie "dawanie znać" wygląda. Ogólnie częściej się ze mną kontaktowała a teraz ignorancja kompletna. Troche mnie to boli bo przecież nie zawiniłem w niczym złym i nie wiem czy się pozbieram jesli kolejna kobieta z byle powodu sie ode mnie odetnie 
Odnosze wrażenie że nie tego się po mnie spodziewała. Nie jestem z wyglądu jakimś mięczakiem, mam dobrą budowę ciała, jestem w miare wysoki i potrafie o siebie zadbać wystarczająco dobrze (znam sie na modzie i wiem jak sie ubierac, znam sie na perfumach itp itd) i zwykle byłem dla niej dosyc tajemniczy ale pewnie tez pociagający, więc teraz dochodzę do wniosku że mogła mnie wziąć za kogoś kompletnie innego kto jest obyty w związkach, a ona sama wydaje się być doświadczona w tym więc mogłem poczuć zawód bo liczyła na kogoś podobnego ... a teraz zaswiecila sie jej lampka w glowie ze w sumie początki będę kiepskie i będziemy musieli sie uczyć, przede wszystkim ja, czego może ona nie chce.
Nawet nie wiem czy powinienem do niej znowu niebawem napisać czy kompletnie ją olać
Pisała mi w sumie że niczym się nie muszę przejmować, "głowa do góry, będzie dobrze" ale to takie puste słowa ... mam wrażenie.
Poker napisał/a:Jak zobaczyłem tytuł to pomyślałem, że zaciążyła. Eee, to głowa do góry. 
Wracając do tematu - rozumiem, że Twoje męskie ego ucierpiało, ale z drugiej strony czemu jakaś tam nowo poznana kobieta ma decydować o Twojej wartości?
Moja ocena wartości swojej osoby była dużo większa 4-5 lat temu. Myślałem że mogę wszystko. Niestety wszystko stopniowo zaczęło się zmieniać gdy poznawałem kobiety. Pierwsze niepowodzenie, drugie, trzecie, czwarte itd. Każda relacja z kobietą konczyła sie friendzonem, lub po prostu stopniowym zrywaniem kontaktu. Zacząłem w siebie wątpić, zadawać sobie pytanie co jest we mnie złego że nie potrafie zbudować z żadną kobietą dłuższej wiezi lub odwzajemnionego zainteresowania. Byłem nachalny? Może, więc przestałem nim być. Za bardzo mi zależało? Może, więc zacząłem robić swoje a kobiety traktować jako drugi plan co czasami przynosiło porządane skutki. Nie byłem zbyt błystkotliwy? Jest taka szansa. Za bardzo się stresowałem co kobiety dostrzegały? Pewnie tak co widać po opisanej sytuacji w tym poscie.
Takie sytuacje wpływają negatywnie na moją samoocene. Nie wiem na co mogę sobie pozwolić, zaczynam w siebie wąptić. Może wydawać się to głupie ale to chyba typowo psychologiczne doznanie i to jest dosyć naturalne. Potem zadaje sobie pytanie "skoro z tą się nie uda to ile kolejnych lat będę musiał czekać aż znajdę taką która mnie zaakceptuje? 2-3, lub 4 gdy już będę miał 30 lat i nadal będe prawiczkiem, typem bez doświadczenia?". W takim wieku będę odrzutkiem, ciężko będzie mi znaleźć kobiete bo te w wiekszosci beda juz zajete, a mlode beda szukały innych doznań. Może histeryzuje, ale wydaje mi się że głupot wcale nie gadam. Przeszedłem przez tyle niepowodzen w swoim życiu że sam nie wiem jak mam myśleć ... a przecież złym facetem nie jestem.
MagdaLena1111 napisał/a:mawasi napisał/a:Myślałem ale nie wiem jak do tego podejść.
Możesz korzystając z rady, którą udzieliła Ci koleżanki powyżej zaprosić ją gdzieś i po prostu powiedzieć o swoich odczuciach i zapytać o jej.
Ale nie chodzi o to, żebyś się tłumaczył, usprawiedliwiał czy obiecywał poprawę ;-), ale szczerze powiedział, co czujesz. Np. skoro napisałeś wcześniej, że masz ochotę zapaść się pod ziemię, to wnioskuję, że jest Ci wstyd. To już jest informacja o emocji Różnica tkwi w tym, że tłumacząc się i usprawiedliwiając dbasz o siebie i swój wizerunek, a mówiąc o swoich emocjach otwierasz się. Potem możesz zapytać jej, jak ona odebrała nieudany seks. Będziesz miał jasność. Jeśli dziewczyna jest taka, jak ją opisałeś w pierwszym poście, to doceni to, że potrafisz rozmawiać o niewygodnych sprawach w sposób bezpośredni.
Chciałbym o tym z nią porozmawiać ale nie drogą elektroniczną, a spotkać się nie chce poki co ...
fateofangel napisał/a:Powiedz mi tylko czemu po prostu nie chlapnąłeś jej w tej sytuacji minety?
Zacznij z tego zartowac a nie mow z nia o tym jak o problemie bo wtedy to sie nim stanie. A prace zmien jak ci zycie niszczy zapominacie sie ludziska
Praca to jedyne co potrafie robić w życiu i paradoksalne daje mi ogromną satysfakcje ale też bardzo zadowalające dochody które mogę przeznaczać na różne inwestycje. Nie chce jej zmieniać. Mam wielu znajomych którzy prowadzaą bardziej stresujące życie, a tkwią w związkach od lat. Myśle że to kwestia osoby ...
Podsumowujac: wydaje mi sie ze ona teraz zdala sobie sprawe, że wcale nie musi sie o mnie starac tak jak wczesniej, bo wyszlo na to ze nie jestem tym za kogo na początku mnie miała ... wiec po prostu odlozyla mnie na bok jako kolo ratunkowe. Przechodzilem przez cos podobnego i dostrzegam podobienstwo.