Jestem Aneta. Koniecznie muszę zapytać osób trzecich jak to widzicie. W przeciwieństwie do innych tu wątków, u mnie w związku wszystko jest ok, jeżeli chodzi o uczucia. Od prawie roku jestem w związku, dobrze się dogadujemy, kochamy ale martwi mnie jedna rzecz. Czasem staram się doradzać coś chłopakowi, chce zobaczyć co o tym myślicie.
Mój parter ma 27lat. Kiedyś był na studiach, ale coś jemu nie wyszło, chwile przed obroną zrezygnował (taka wersje otrzymałam), zmarnował w sumie 3 lata. Teraz studiuje inny kierunek i będzie się bronił, planuje robić mgr dziennie( wiec dochodzi do tego kolejne 1,5 roku). Ja chciałabym tez powoli się jakoś ustatkować, wiedzieć na czym stoję, mój chłopak skończy studia prawie w wieku 29 lat. Nie ma on żadnej pracy, jest na utrzymaniu rodziców. Czasami mówi ze po prostu nie ma pieniędzy, jak idziemy gdzieś do restauracji to teraz częściej ja płace za niego. Jest jemu ciężko. On nie da rady ciągnąć studiów zaocznych a jednocześnie pracować. Widzę ze jest w czarnej dziurze co trochę odbija się na nas. Chciałabym jemu coś doradzić ale z drugiej strony nie będę zabraniać komuś uczyc się (to śmieszne ) co sądzicie o tej sytuacji?
Dodam ze jego rodzice już tak za bardzo nie chcą dawać jemu pieniędzy, są starsi i maja rentę, on nie ma zamiaru szukać pracy, chce się kształcić dalej. Tylko czy facetowi w tym wieku to wypada?
1 2018-12-29 20:04:42 Ostatnio edytowany przez Anetapyta (2018-12-29 20:09:39)
Jestem Aneta. Koniecznie muszę zapytać osób trzecich jak to widzicie. W przeciwieństwie do innych tu wątków, u mnie w związku wszystko jest ok, jeżeli chodzi o uczucia. Od prawie roku jestem w związku, dobrze się dogadujemy, kochamy ale martwi mnie jedna rzecz. Czasem staram się doradzać coś chłopakowi, chce zobaczyć co o tym myślicie.
Mój parter ma 27lat. Kiedyś był na studiach, ale coś jemu nie wyszło, chwile przed obroną zrezygnował (taka wersje otrzymałam), zmarnował w sumie 3 lata. Teraz studiuje inny kierunek i będzie się bronił, planuje robić mgr dziennie( wiec dochodzi do tego kolejne 1,5 roku). Ja chciałabym tez powoli się jakoś ustatkować, wiedzieć na czym stoję, mój chłopak skończy studia prawie w wieku 29 lat. Nie ma on żadnej pracy, jest na utrzymaniu rodziców. Czasami mówi ze po prostu nie ma pieniędzy, jak idziemy gdzieś do restauracji to teraz częściej ja płace za niego. Jest jemu ciężko. On nie da rady ciągnąć studiów zaocznych a jednocześnie pracować. Widzę ze jest w czarnej dziurze co trochę odbija się na nas. Chciałabym jemu coś doradzić ale z drugiej strony nie będę zabraniać komuś uczyc się (to śmieszne) co sądzicie o tej sytuacji?
Dodam ze jego rodzice już tak za bardzo nie chcą dawać jemu pieniędzy, są starsi i maja rentę, on nie ma zamiaru szukać pracy, chce się kształcić dalej. Tylko czy facetowi w tym wieku to wypada?
W czym właściwie jest problem?
On Ciebie prosił o pomoc?
Ty potrzebujesz pomocy? Jakiej?
Słabo to wygląda. Teraz ciezko mi pracować bo nauka a później bo za słabe pieniądze, nierozwojowa, czy nie po to się uczyl tyle aby Pan Magister miał robić xxx.
Chcesz go utrzymywać do końca i mieszkać u jego rodzicow to ciagnij to dalej.
Jak to nie da rady ciągnąć studiów zaocznych i pracować? W zależności od kierunku studiów to jest mniejsze lub większe wyzwanie ale wykonalne.
Rozumiem miłość, uczucia, że pieniądze to nie wszystko, ale wiązanie przyszłości z osobą, która nie garnie się do pracy to zły pomysł. Chyba że przez resztę życia chcesz dźwigać go na plecach.
Mieszka z mamusią? Dobrze to nie wróży, a jeszcze ta ściema że z pracą i zaocznymi sobie nie poradzi...
J On nie da rady ciągnąć studiów zaocznych a jednocześnie pracować.
A dlaczegóż to? Wiele osób jakoś daje radę.
on nie ma zamiaru szukać pracy, chce się kształcić dalej. Tylko czy facetowi w tym wieku to wypada?
Owszem wypada się kształcić - jak najbardziej, ale wypadałoby też na siebie zarobić.
On nie ma zamiaru, bo liczy na rodziców, albo - no coż - na Ciebie. Boi się dorosłości i odpowiedzialności.
Dorosły facet nie pracuje i ciągnie kasę od starszych rodziców na rencie?
A cóż on takiego studiuje, że nie dałby rady pracować chociażby na pół etatu, robiąc indywidualny tok nauki na studiach dziennych?
Ale wdepnęłaś dziewczyno.
8 2018-12-30 00:25:30 Ostatnio edytowany przez Facet2019 (2018-12-30 00:27:27)
29?!
E:
Wybacz nie źle przeczytałem ma 27 i skończy studia w wieku 29 lat i chce jeszcze 2 lata w tym wieku ciągnąć kasę od rodziców. Hmm. Co studiuje?
W takim razie będę starała się namawiać go na te studia zaoczne, tylko najpierw trzeba mieć na nie pieniądze, poniewaz studia zaoczne są płatne. On studiuje informatykę, wcześniej studiował inny kierunek ale z niego zrezygnował poniewaz nie mógł sobie poradzić.
Jeżeli pójdzie na studia dziennie to o jakiś wyjazdach, zaręczynach itp mogę pomarzyć. Już teraz jeżeli chce z nim gdzieś pójść a widzę ze nie ma pieniędzy to idę z koleżanka a on siedzi w domu. Dla niego nauka jest ważna- to fajnie, bierze stypendium naukowe, pare groszy wpadnie do kieszeni ale głównie jest na utrzymaniu rodziców. Można pójść nawet na staż narazie a nie od razu do pracy.
W takim razie będę starała się namawiać go na te studia zaoczne, tylko najpierw trzeba mieć na nie pieniądze, poniewaz studia zaoczne są płatne. On studiuje informatykę, wcześniej studiował inny kierunek ale z niego zrezygnował poniewaz nie mógł sobie poradzić.
Jeżeli pójdzie na studia dziennie to o jakiś wyjazdach, zaręczynach itp mogę pomarzyć. Już teraz jeżeli chce z nim gdzieś pójść a widzę ze nie ma pieniędzy to idę z koleżanka a on siedzi w domu. Dla niego nauka jest ważna- to fajnie, bierze stypendium naukowe, pare groszy wpadnie do kieszeni ale głównie jest na utrzymaniu rodziców. Można pójść nawet na staż narazie a nie od razu do pracy.
Jak na innym kierunku nie dał rady to jak ma dac rade na informatyce - która jest trudnym kierunkiem. Chyba ze to uczelnia nie najwyższych lotów. Twoj chłopak ewidentnie boi sie wziac odpowiedzialnosc za swoje zycie. On dalej jest dzieckiem - dalej "chodzi do szkoły" i "utrzymują go rodzice" - potem on dalej bedzie "chodzic do szkoły" lub nie bedzie pracy "dla ludzi z jego kwalifikacjami" a utrzymywac bedzie go żona - czyli Ty.
To jakim cudem studiują ludzie mający rodziny na utrzymaniu i niemowlęta w domu plus jakis wymagający czasu starszak? To branie kasy od rodziców jest ok do matury no może robiąc dobre studia nic nie zawalajac i majac super wyniki i perspektywy do 25 rz ponad to już by się facet wstydził.
W takim razie jakim sposobem zachęcić go do tego? Jeżeli widzę ze nie ma kasy na jakieś wyjście to ja idę ze znajomą i widzę ze to daje mu sporo do zrozumienia. Nie chce się z nim rozstawać, ale tez nie chce rządzić kimś. W jaki sposób dać mu do zrozumienia żeby kontynuował studia zaocznie albo po prostu nie szedł już na drugi stopień?
W takim razie jakim sposobem zachęcić go do tego? Jeżeli widzę ze nie ma kasy na jakieś wyjście to ja idę ze znajomą i widzę ze to daje mu sporo do zrozumienia. Nie chce się z nim rozstawać, ale tez nie chce rządzić kimś. W jaki sposób dać mu do zrozumienia żeby kontynuował studia zaocznie albo po prostu nie szedł już na drugi stopień?
Człowieka nie zmienisz, możesz tylko wziąć ster w tym związku albo bedzie tak jak jest.
Hmm zachęcić.. może porozmawiać z nim tak na poważnie? Tylko jeżeli on nie będzie chciał, bo tak mu wygodnie to nie wiem z jakim skutkiem.
A napisz coś więcej o nim i jego relacjach z rodzicami? Czy ma rodzeństwo, jego rodzice są nadopiekuńczy?
Wiesz informatyka nie jest raczej kierunkiem, który uniemożliwia inne aktywności. Gościu jest na maksa wygodny.
Osobiście znam osoby, które pracują, studiują dziennie/zaocznie, mają dzieci. Nie licytujmy się na kierunki.
Bo z tego co widzę kończy licencjat, więc te najtrudniejsze lata ma za sobą, magisterka powinna pójść z górki. Może spróbuj z nim pogadać, żeby studiował zaocznie i szukał pracy w zawodzie, bo ciężko będzie mu wystartować na rynku pracy w wieku 29 lat bez doświadczenia. Szczerze nie wyobrażam sobie na rozmowie kwalifikacyjnej przychodzi dorosły facet.. 29 lat i mówi, że nigdy nie pracował bo .. no właśnie bo co?
Z drugiej strony czy po studiach, nie będzie miał innych powodów, żeby nie pracować, może będzie musiał odpocząć po studiach rok. Po zrobieniu magisterki. Kto wie? Rzecz polega na tym, jak widzisz przyszłość z takim człowiekiem? Myślisz, że się zmieni? A może zmieni się na lepsze po ślubie? Zostawiam Cię z tymi pytaniami.
Ja to widzę trochę inaczej. Jesteście na różnych etapach . Ty byś chciała zakładać rodzinę zaręczać się być może nawet sobie planujesz potomstwo tyle że jeszcze jego trzeba nagiąć do twoich planów. On studiuje i nie pracuje ponosi tego konsekwencje w postaci takiej że nie ma pieniędzy. Jego rodzice za to płacą i można to oceniać ale to układ jego z jego rodzicami.
Chcesz go zmienić sprawić aby szybciej dojrzał aby go było stać . Tyle jeśli on ulegnie twoim namową to może potem mieć do Ciebie żal zwłaszcza jak jednak nie da rady jednocześnie pracować i się uczyć. Poprzednich studiów nie skończył więc pewnie potrzebuje dużo się uczyć aby obecne skończyć.
Zamiast kombinować jak wpłynąć na jego decyzję przemyśl swoje życie czy chcesz czekać na niego kolejne lata. Czy lepiej jednak się rozstać i poszukać sobie pana ustatkowanego . Bo zmienianie innych zwykle źle się kończy.
Bardzo mi to przypomina mojego ex niestety. Poznałam go jak miał 27 lat, nigdy w życiu nie pracował, zaczynał studia, a potem rezygnował i tak w kółko. Jak go poznałam to też był na kierunku informatycznym, ale po roku zrezygnował bo stwierdził, ze sobie nie radzi. Powiedzial, ze pojdzie do pracy... Tylko nie tak łatwo znalezc prace bez zadnego doswiadczenia, więc zajęło mu to bardzo dużo czasu. Z perspektywy czasu widzę, że on po prostu nie chiał znalezc pracy, przez rok wysłał kilka CV i tylko dlatego, że ja mu 'kazałam'. W koncu dostał prace w call center, nic specjalnego, ale lepsze niz nic. Ale nie dla niego, dla niego pojscie do pracy to była najgorsza kara, nie był już 'wolny', nie mógł już decydować tak jak na studiach czy iść na zajęcia czy sobie darować. Był wiecznie nieszczęśliwy i niezadowolony, ciągle słyszałam, że marnuje sobie życie, bo nie moze robić tego co chce (czyli grać w gry na kompie) tylko to co musi. Teraz wiem, że on po prostu mimo wieku dalej był mentalnie dzieciakiem nie gotowym na żadne obowiązki i 'niepracowanie' przez taki długi okres nie było dla niego dobre, ponieważ on nigdy nie 'nauczył' się pracować, a w wieku 29 lat to niestety ciężko się już przestawić na troche inny tryb życia bo nie oszukujmy się, studenckie życie jest dużo łatwiejsze i beztroskie w porównaniu z 'dorosłym' życiem...
Anetapyta napisał/a:W takim razie jakim sposobem zachęcić go do tego? Jeżeli widzę ze nie ma kasy na jakieś wyjście to ja idę ze znajomą i widzę ze to daje mu sporo do zrozumienia. Nie chce się z nim rozstawać, ale tez nie chce rządzić kimś. W jaki sposób dać mu do zrozumienia żeby kontynuował studia zaocznie albo po prostu nie szedł już na drugi stopień?
Człowieka nie zmienisz, możesz tylko wziąć ster w tym związku albo bedzie tak jak jest.
Ciekawe, co masz na myśli, mówiąc o wzięciu steru w związku?
18 2018-12-30 13:52:33 Ostatnio edytowany przez terazszczesliwa (2018-12-30 13:56:27)
W takim razie jakim sposobem zachęcić go do tego? Jeżeli widzę ze nie ma kasy na jakieś wyjście to ja idę ze znajomą i widzę ze to daje mu sporo do zrozumienia. Nie chce się z nim rozstawać, ale tez nie chce rządzić kimś. W jaki sposób dać mu do zrozumienia żeby kontynuował studia zaocznie albo po prostu nie szedł już na drugi stopień?
Jak zachęcić 27 letniego mężczyznę do pójścia do pracy - dobre googluj może Ci coś wyskoczy. Nawet jeśli perswazja, prośba, groźba go zachecisz, potem zrobisz mu dziecko może i znajdziesz pierścionek zaręczynowy i pod ołtarz zaciagniesz to zawsze może przyjść taki dzień że on powie że jednak nie da rady i chciałas to masz. To on ma chcieć, to on ma się zachęcić bo to wtedy jego odpowiedzialność. Pamiętaj wszystko do czego go zmusisz staje się Twoja odpowiedzialnością.
Jeszcze jedno, piszesz o nim mój partner, to nie jest partner tylko facet z którym się spotykasz do partnerstwa jeszcze lata świetlne.
19 2018-12-30 13:57:20 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2018-12-30 13:58:24)
Zaskakująco mało empatii w tym wątku. No cóż, jestem pewien, że gdyby odwrócić płcie, to by było zupełnie inaczej. Koleś nie ma fajnej sytuacji życiowej, ale wiedziałaś co bierzesz. Teraz chcesz go rzucić, bo nie zmienia się w sposób taki jaki sobie wymarzyłaś. Pomyśl o tym, ok? Jak potrzebujesz pieniędzy to zacznij je zarabiać, po prostu. Skoro on Ci pasuje, to nie rozumiem do końca dlaczego nagle chcesz być z kimś innym, kto zarabia hajs. Z drugiej strony na pewno jest mu potrzebny silny bodziec. Ciekawe, czy jakaś psychoterapia dla par by nie podziałała.
Zaskakująco mało empatii w tym wątku. No cóż, jestem pewien, że gdyby odwrócić płcie, to by było zupełnie inaczej. Koleś nie ma fajnej sytuacji życiowej, ale wiedziałaś co bierzesz. Teraz chcesz go rzucić, bo zmienia się w sposób taki jaki sobie wymarzyłaś. Pomyśl o tym, ok? Jak potrzebujesz pieniędzy to zacznij je zarabiać, po prostu. Skoro on Ci pasuje, to nie rozumiem do końca dlaczego nagle chcesz być z kimś innym, kto zarabia hajs. Z drugiej strony na pewno jest mu potrzebny silny bodziec. Ciekawe, czy jakaś psychoterapia dla par by nie podziałała.
Serio chciał byś się spotykać z niepracująca 27 letnia wieczna studentka?
Zaskakująco mało empatii w tym wątku. No cóż, jestem pewien, że gdyby odwrócić płcie, to by było zupełnie inaczej. Koleś nie ma fajnej sytuacji życiowej, ale wiedziałaś co bierzesz. Teraz chcesz go rzucić, bo nie zmienia się w sposób taki jaki sobie wymarzyłaś. Pomyśl o tym, ok? Jak potrzebujesz pieniędzy to zacznij je zarabiać, po prostu. Skoro on Ci pasuje, to nie rozumiem do końca dlaczego nagle chcesz być z kimś innym, kto zarabia hajs. Z drugiej strony na pewno jest mu potrzebny silny bodziec. Ciekawe, czy jakaś psychoterapia dla par by nie podziałała.
Autorka nigdzie nie napisała, że chce go rzucić.
Serio chciał byś się spotykać z niepracująca 27 letnia wieczna studentka?
Ja nie.
Burzowy napisał/a:Zaskakująco mało empatii w tym wątku. No cóż, jestem pewien, że gdyby odwrócić płcie, to by było zupełnie inaczej. Koleś nie ma fajnej sytuacji życiowej, ale wiedziałaś co bierzesz. Teraz chcesz go rzucić, bo zmienia się w sposób taki jaki sobie wymarzyłaś. Pomyśl o tym, ok? Jak potrzebujesz pieniędzy to zacznij je zarabiać, po prostu. Skoro on Ci pasuje, to nie rozumiem do końca dlaczego nagle chcesz być z kimś innym, kto zarabia hajs. Z drugiej strony na pewno jest mu potrzebny silny bodziec. Ciekawe, czy jakaś psychoterapia dla par by nie podziałała.
Serio chciał byś się spotykać z niepracująca 27 letnia wieczna studentka?
Myślę, że nie jest to największy problem z jakim można się spotkać dzisiaj u ludzi i nie przekreśliłoby to takiej osoby u mnie.
@2018Facet27 Trochę to brzmi jak gdyby się na to zanosiło, ale masz rację, mój błąd.
@2018Facet27 Trochę to brzmi jak gdyby się na to zanosiło, ale masz rację, mój błąd.
Zgoda.
foggy napisał/a:Człowieka nie zmienisz, możesz tylko wziąć ster w tym związku albo bedzie tak jak jest.
Ciekawe, co masz na myśli, mówiąc o wzięciu steru w związku?
Idąc w te żeglarskie porównanie - ta para "dryfuje" a nie "płynie" do celu jakim zwykle jest małżeństwo/dom/dzieci.
Ktos na tej łajbie musi być "kapitanem" i powiedziec, "chciałabym somodzielności, pewności finansowej, rodziny, samodzielnego mieszkania/dzieci, jeśli chcesz tego to możemy razem stworzyć taką rodzine, ale potrzebuje równorzędnego partnera, jestes gotowy?"
Aby sie usamodzielnic zwykle potrzeba 2 wypłat, do kredytu lub chocby utrzymania samodzielnego mieszkania plus niezaleznego wyżywienia/utrzymania siebie i (moze) dzieci potrzeba 2 wypłat.
Kapitan na statku nie pali w maszynowni, nie ustawia żagli do wiatru - on określa kierunek w jakim należy płynąć oraz jest odpowiedzialny za bezpieczenstwo załogi.
Znam to z własnego doświadczenia. Jako dwudziestokilkulatka byłam w związku z takim wiecznym studentem: najpierw studiował archeologię, po roku mu się odwidziało i zmienił na historię, a po dwóch latach na literaturę angielską, której też nie skończył. Poszedł pracować do księgarni, ale jak mu zaproponowano awans, który wymagał szkoleń i ekstra pracy, to się wycofał. Dziś, od dziesięciu lat jest w tym samym biurze i przerzuca papierki za średnią krajową. Mnie wybiło po prawie pięciu latach, bo o ile na początku miałam nadzieję, że się ustatkuje i nabierze jakiejś ambicji, to w końcu się okazało, że nie ma żadnej szansy na to i że on po prostu idzie po najmniejszej linii oporu.
Moja rada? Postaw ultimatum, że albo się za siebie weźmie, albo pa pa. Jeżeli teraz się nie ocknie, to ciemno to widzę na przyszłość. Ja się z moim rozstałam, bo prospekt własnego domu i dobrych finansów był zerowy.
Dziękuje za wszelkie odpowiedzi. Jeżeli chodzi o rodzine mojego chłopaka to ma on starsza siostrę, jego siostra ma już dziecko i w ogóle mieszka z mężem w innym miejscu. On został w domu sam ze starszymi rodzicami. Jego rodzice raczej nie interesują się jego sprawami, być może tez nie doradzają mu w niektórych sprawach. Widzę ze ja jestem dla niego bliską osobą i w tym temacie mogę wiele zdziałać. Chyba ze będzie szedł w zaparte
27 2018-12-30 21:10:42 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2018-12-30 21:28:28)
On studiuje informatykę, wcześniej studiował inny kierunek ale z niego zrezygnował poniewaz nie mógł sobie poradzić.
Nie przesadzajmy z tym poziomem trudności. To że na danym kierunku sobie nie radził, nie ma podstaw by stwierdzić, że nie poradzi sobie również na innym.
Anetapyta napisał/a:J On nie da rady ciągnąć studiów zaocznych a jednocześnie pracować.
A dlaczegóż to? Wiele osób jakoś daje radę.
Wiele osób nie daje. Wyznacznik niczego. Ludzie są różni.
Mieszka z mamusią? Mieszka z mamusią? Dobrze to nie wróży ...
Dlaczego wróży źle? Wszystko zależy jak wygląda to mieszkanie. Nie ma środków to mieszka z rodzicami.
Mój parter ma 27lat. Kiedyś był na studiach, ale coś jemu nie wyszło, chwile przed obroną zrezygnował (taka wersje otrzymałam), zmarnował w sumie 3 lata. Teraz studiuje inny kierunek i będzie się bronił, planuje robić mgr dziennie( wiec dochodzi do tego kolejne 1,5 roku). Ja chciałabym tez powoli się jakoś ustatkować, wiedzieć na czym stoję, mój chłopak skończy studia prawie w wieku 29 lat
To nie Twój problem, że nie ma pracy. Nie płać za niego, jeśli jest to dla Ciebie niewygodne i tyle. W życiu można różnych ludzi spotkać. Są osoby mieszkające i po 30 roku życia z rodzicami i z dużym majątkiem na koncie i zaczynające późno pracę, ale mające duże dochody. Części pewnie się nie udaje. Znasz go jako człowieka i sama oceń czy z tym człowiekiem chcesz wiązać przyszłość. Jeśli nie to żadna tragedia, jeśli tak to też dobrze. Musisz sama podjąć decyzję czy wasze priorytety lub sposób życia da się pogodzić.
MagdaLena1111 napisał/a:foggy napisał/a:Człowieka nie zmienisz, możesz tylko wziąć ster w tym związku albo bedzie tak jak jest.
Ciekawe, co masz na myśli, mówiąc o wzięciu steru w związku?
Idąc w te żeglarskie porównanie - ta para "dryfuje" a nie "płynie" do celu jakim zwykle jest małżeństwo/dom/dzieci.
Ktos na tej łajbie musi być "kapitanem" i powiedziec, "chciałabym somodzielności, pewności finansowej, rodziny, samodzielnego mieszkania/dzieci, jeśli chcesz tego to możemy razem stworzyć taką rodzine, ale potrzebuje równorzędnego partnera, jestes gotowy?"
Aby sie usamodzielnic zwykle potrzeba 2 wypłat, do kredytu lub chocby utrzymania samodzielnego mieszkania plus niezaleznego wyżywienia/utrzymania siebie i (moze) dzieci potrzeba 2 wypłat.
Kapitan na statku nie pali w maszynowni, nie ustawia żagli do wiatru - on określa kierunek w jakim należy płynąć oraz jest odpowiedzialny za bezpieczenstwo załogi.
Prawda, że ta para dryfuje, ale może dla faceta ten związek to tylko sytuacja przejściowa, jak kolejne studia. Jeszce szuka czegoś najlepszego dla siebie, zarówno jeśli chodzi o zawód, jak i o partnerkę, więc nie spina się, żeby odpowiadać jej oczekiwaniom, których nota bene nawet mu nie oznajmiła. Z tego wnioskuję, że główną przyczyną dryfowania jest mierny poziom komunikacji w tym związku. Gdy zaczną że sobą rozmawiać, to jest duża szansa, że wspólnymi siłami będą mogli sobie poradzić z problemami, które teraz są tylko w głowie jednego.
Mnie bardziej interesowało dzierżenie steru w związku na poziomie ogólnym niż w tym konkretnym przypadku, bo z zasady nie podoba mi się to żeglarskie porównanie, które wygląda na „walkę o władzę” zamiast komunikacji. Wiem, że funkcjonują związki, gdzie jedno rządzi a drugie podporządkowuje się pod dyktando pierwszego i im całkiem dobrze w takim układzie, ale mało to do mnie przemawia. Nie chciałabym, żeby ktoś mi mówił, gdzie i w jakim tempie mam płynąć. Od partnera oczkiwałabym, że wysłucha, czego ja oczekuję i spróbuje mnie zrozumieć, podzieli się swoimi refleksjami w temacie, najwyżej w formie propozycji przedstawi swoje oczekiwania, bez wydawania komend ;-)
29 2019-01-01 13:22:38 Ostatnio edytowany przez 1990rusałka (2019-01-01 13:34:26)
Mysle ze nie jestem niepelnosprawna zebym musiala byc na czyjejs opiece. Sama sobie dam rade. Nie analizowalabym sytuacji zawodowej. Jakby zaczal oczekiwac placenia za jego studia albo utrzymanie to gorzej.Ale w twoim temacie nie widze tego. Bede chciala ukladu finansowego to znajde wspolnika do spolki zoo. Z chlopakami nie po to rozmawiam. Brak pracy w takim wieku dziwi jednak,nie dalabym rady finansowo bez pracy. Bilety na autobusy,nauka, rachunki, jedzenie, to wszystko kosztuje, jak sie mieszka z rodzicami tez. Wiec dziwie sie jak on sobiw radzi.Ale nie jestem od oceniania,moje zycie moja sprawa,jego zycie jego sprawa.
Poczytaj se tematy i zobacz. Jakbym miala wybierac: jakis powazny pan po 30 co zarabia 2 srednie krajowe, ale chce jakies sluby,dzieci, albo 25latek co studiuje i nie bedzie mi ustawiac zycia,wybor oczywisty. Zostalabym z tym kogo dobrze znam i komu zalezy na mnie. Nie skoncze potem jako wzorowa pani domu z trojka dzieci i obiadem dla pana zarabiającego co wraca po pracy zmeczony.
Mądrze prawisz rusałko. Wiadomo, że to jest trochę strach przed tym, że boimy się po prostu, że samemu się nie utrzymamy. Dlatego chcemy kogoś, kto zarabia jakoś. W przypadku faceta najlepiej więcej niż kobieta. A to, że ktoś chce zostać kurą domową niezmiernie mnie dziwi. Przecież to kastrowanie samej siebie. I ja bym za bardzo takiej kobiety nie chciał, chyba, że zarabiałbym tak ciężki pieniądz, że mógłbym jej finansować różne ciekawe zajęcia, typu jakaś mała działalność z domu, plus non stop jakieś wycieczki by wyrwać się z tego marazmu. Nie ma co się ograniczać.
31 2019-01-01 14:32:08 Ostatnio edytowany przez Witold12 (2019-01-01 14:32:51)
Moim zdaniem panie myślicie tutaj zbyt prostolinijnie. Kluczowe tutaj jest czy facet pracował wcześniej? Bo jeżeli pracował i studiował wcześniej, a teraz chce zmienić kierunek, to bym się do niego wcale nie czepiał. Dlaczego?
Otóż obecnie jest ciężka sytuacja dla ludzi chcących rozpocząć karierę w IT. Aby zacząć pracę trzeba posiadać status studenta, do tego ciekawe projekty i liczyć na to, że pokona się 100 innych kandydatów na staż. Teraz założmy, że facet pójdzie do roboty za 2000 złotych, po pracy nie będzie miał na nic siły. W weekendy ma szkołę. W takim trybie on nigdy nie miałby szans na znalezienie pracy, dlatego, że jak chce się pracować w IT to trzeba poświęcić kilka godzin dziennie(5-6) na naukę, a nie 1-2 godziny raz na tydzień. Sam pracuje w IT i wiem jak sytuacja wygląda z pierwszej ręki. Żeby dostać się do pierwszej pracy musiałem przeczytać ponad 5 książek, które miały ok 1000 stron. Oprócz tego masę kursów internetowych, przeczytanych poradników. Do tego napisać masę projektów, które potem okazały się beznadziejne(pierwsze projekty takie są). Z tych beznadziejnych wyciągnąć wnioski i następnie stworzyć dobre projekty, które posłużą jako portofolio.
Powiem wam tak: gdyby chłopak pracował w tygodniu i studiował zaocznie to nie miałby szans na dostanie się do branży, nikt po 8 godzinach pracy nie jest wstanie przyjść, siąść i uczyć się kolejne 5-6 godzin. Nawet jak mu się uda to taka nauka jest wysoce nieefektywna.
Moim zdaniem chłopak ma dużą szanse na dobre życie, jeżeli się przyłoży do nauki. Może po prostu wybrał w przeszłości zły kierunek studiów, przecież ludzie po 30 zmieniają branżę. Dzisiaj facetem jest gołodupcem, ale za rok dostanie pracę za średnią krajową, a po kilkunastu latach będzie zarabiał 2-3 krotność średniej krajowej. Za pewne odda każdy grosz swoim rodzicom.
Dlatego wszystko zależy od charakteru tego chłopaka - jeżeli nigdy nie pracował i zamierza całe życie po prostu studiować, brać kasę od rodziców - to jest po prostu dzieciak niedorosły do życia. Jeżeli facet po prostu wybrał zły kierunek studiów, a teraz robi to co kocha, w końcu odnalazł swój kierunek w życiu i obecnie nie pracuje tylko dlatego, aby dostać się odrazu na dobry staż, a potem pracować - to jest to godne pochwały.
Dla porównania powiem wam co się dzieje u mnie w firmie: od kilku lat pracuję jako programista. Składają do nas CV ludzie, którzy wcześniej mieli słabe możliwości zarobkowe i są to ludzie, którzy mają ponad 30-40 lat i dzieci na utrzymaniu. Ci ludzie biorą bezmyślnie kredyty na tzw. kursy programowania, które kosztują często ponad 10.000 złotych, a gwarancja pracy po takim kursie wynosi 0%. Dlaczego? Bo firmy w pierwszej kolejności preferują studentów najlepszych uczelni informatycznych. Dlatego ci ludzie potem są tak zdesperowani, bo zadłużyli się na ponad 10.000 złotych z myślą o szybkim wbiciu do branży po 2 miesięcznym kursie, potem w listach motywacyjnych są tak zdesperowani, bo kredyt trzeba z czegoś zapłacić, a nikt ich nie chce zatrudnić po kursie. Niektórzy proponują pracować przez pól roku za darmo, byle tylko zdobyć doświadczenie. Bo w reklamach takich kursów obiecują kandydatom, że po roku doświadczenia będą zarabiać 5000-6000 na rękę, gdzie realnie mediania zarobków wynosi 7000 brutto w dużych miastach dla programisty z kilkuletnim doświadczeniem(3-5 lat), co daje mniej niż 5000 na rękę.
Chociaż tyle dobrze, że chłopak nie wziął żadnego kredytu na kurs, tylko samodzielnie uczy się w domu. Majac status studenta ma dużo większe szanse na pracę, problem tylko jest taki, że na zaocznych mało się nauczy i obawiam się, że studenci młodsi studenci dzienni mogą mu zabrać miejsca pracy.
A i jeszcze zapomniałem dopisać. Dlaczego tak bronię autora? Bo sam tak wszedłem do branży. Na początku studiowałem dziennie informatykę i pracowałem na pól etatu (oczywiście studia od razu po liceum), moi koledzy byli na utrzymaniu rodziców przez co nie pracowali, tylko uczyli się całymi dniami. Szybko znaleźli jakąś pracę. Ja zmarnowałem prawie dwa lata, bo przez pracowanie praktycznie niczego się nie nauczyłem, bo praca pochłodniała mi masę czasu. A w dodatku nauka na studia to jest co innego niż nauka do pracy. Bo studia to są tylko takie podstawy w IT, a jak ktoś chce pracować w branży to sama wiedza studencka to za mało. Tak więc nie dość, że trzeba zaliczać te wszystkie egzaminy i uczyć się na studia, to drugie tyle trzeba przeznaczyć na naukę we własnym zakresie, bardziej praktyczną niż to, co poruszają na studiach. Trzeba realizować własne projekty i rozwijać się we własnym zakresie. Tak więc po skończonym 2 roku dziennych przerzuciłem się na zaoczne, żeby mieć mniej pracy na studia na przedmioty, które w pracy i życiu mi się nie przydadzą. Zrezygnowałem też z pracy na rok i byłem przez chwilę na utrzymaniu rodziców.
Również byłem z każdej strony zjechany, że jak to 22 letni chłopak na utrzymaniu rodziców, siedzi w domu, niby coś tam robi zamiast pracować. Kobiety również się dziwiły jak tak mogę robić, że nie pracuję tylko wolę siedzieć w domu i się uczyć. Każdy mi tylko doradzał idź do pracy, bo bez doświadczenia pracy nie znajdziesz. Tylko ci ludzie nie rozumieli, że nawet jakbym miał rok doświadczenia w pracy na budowie, sklepie czy magazynie, to w branży IT to nikogo nie obchodzi. Można mieć 10 lat doświadczenia jako kierowca, ale to nie ma znaczenia jeżeli kandydujesz na inne stanowisko. Po niecałym pół roku nauki dostałem się na bezpłatny staż do jednej z większych firm, wtedy tez ludzie mówili, że staż i bezpłatny głupota totalna. No i dobra, ale po stażu dostałem od razu fajną ofertę pracy za dużo wyższą stawkę niż taką, którą oferują świeżakom bez doświadczenia, bo na tym bezpłatnym stażu w dobrej firmie nauczyłem się więcej, niż nauczyłbym się w słabej firmie za niską stawkę.
Dlatego nie ma sensu słuchać ludzi, którzy chcą wszystko "szybko tu i teraz". Pracując w gówno-pracach typu magazyn, sklep czy budowa nic się nie zyskuje w CV, jeżeli ktoś mierzy wyżej. Lepiej w tym czasie się rozwijać i być na utrzymaniu rodziców, a potem iść odrazu na staż/praktyki związane z kierunkiem studiów/kariery, niż pracować w byle jakiej pracy i marnować swój czas.
Sytuacja zależy od tego czy:
1) twój partner studiuje informatykę bo się tym interesuje, zna (np. programuje etc) I w związku z tym jest szansa, że po studiach on faktycznie “ruszy” do przodu (pracy) bo swoje umiejętności podeprze dyplomem,
2) „studiuje informatykie” bo usłyszał ileż to się nie zarabia w IT a na komputerze to on się zna przecież (zainstalował rodzicom Windowsa i skonfigurował pocztę).
Jeżeli 1) to nie ma tematu, jeżeli 2) to pisali o tym i foggy i witold i tu jest poważna rzecz do przemyślenia
Odnośnie pracy – prostej, dorywczej, takiej, żeby sobie „dorobić” na kino i frytki jest sporo i jak ktoś jest w miarę ogarnięty i ma chęć przede wszystkim, to sobie poradzi
Odzywam się po kilku miesiącach. Rozmowy były różne ale zrobił tak jak chciał, poszedł na studia dzienne na mgr. Stoję przed dużym dylematem, poniewaz jako człowiek jest dobry, czuje się z nim dobrze, natomiast o zaręczynach/ślubie mogę pomarzyć. Ja nie będę za niego wiecznie płaciła. Teraz robię tak ze jak idziemy do restauracji coś zjeść to ja zamawiam danie dla siebie a on siedzi i się patrzy bo „nie jest głodny”, na wyjazdy jakieś tez nie ma pieniędzy. Obawiam się ze marnuje sobie czas z taka osoba. Nie będę wykrywała ze współżyjemy ze sobą, co w sytuacji wpadki? On nie ma żadnego zaplecza finansowego. Facet fajny ale wyglada to mało ciekawie. Czy mam na kogo czekać? Jak się zachowywac, płacić tylko za siebie? Oczywiście już zaczęłam tak robić. Chłopak zdrowy, pełny sił a o pracy można pomarzyć.
Teraz to Ty tracisz w zyciu czas i czekasz nie wiadomo na co.
36 2019-02-25 13:12:03 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-02-25 13:16:25)
Póki nie mieszkacie razem i nie macie wspólnego życia- nie masz prawa go namawiać, ustawiać.
Nie jesteście na etapie wspólnych planów. Twoja postawa jakaś taka mamuśkowata jest..
My na forum Ci nie odpowiemy- chcesz mieć w najbliższym czasie rodzinę, dziecko- to mu o tym powiedz- On się do tego jakoś odniesie i albo będzie Wam po drodze, albo nie.
Płacić za niego nie musisz- ale po co ciągniesz go po restauracjach- jak jego nie stać?
Albo idziecie i nie masz oporów płacić za Was- albo zróbcie kanapki i zjedzcie w parku.
Bo tak to chore jest.
PS . nie zabezpieczacie się?
Odzywam się po kilku miesiącach. Rozmowy były różne ale zrobił tak jak chciał, poszedł na studia dzienne na mgr. Stoję przed dużym dylematem, poniewaz jako człowiek jest dobry, czuje się z nim dobrze, natomiast o zaręczynach/ślubie mogę pomarzyć. Ja nie będę za niego wiecznie płaciła. Teraz robię tak ze jak idziemy do restauracji coś zjeść to ja zamawiam danie dla siebie a on siedzi i się patrzy bo „nie jest głodny”, na wyjazdy jakieś tez nie ma pieniędzy. Obawiam się ze marnuje sobie czas z taka osoba. Nie będę wykrywała ze współżyjemy ze sobą, co w sytuacji wpadki? On nie ma żadnego zaplecza finansowego. Facet fajny ale wyglada to mało ciekawie. Czy mam na kogo czekać? Jak się zachowywac, płacić tylko za siebie? Oczywiście już zaczęłam tak robić. Chłopak zdrowy, pełny sił a o pracy można pomarzyć.
Jakie on ma plany na przyszle 5 lat, 10 lat? Jak widzi relację z Tobą? rozmawialiście o swoich oczekiwaniach co do przyszłości, bliskiej, dalekiej? O założeniu rodziny? Co wynikło z waszych rozmów?
Teraz robię tak ze jak idziemy do restauracji coś zjeść to ja zamawiam danie dla siebie a on siedzi i się patrzy bo „nie jest głodny”.
Eee, a Tobie ani odrobinę głupio nie jest z tego powodu?
Seks uprawiamy z zabezpieczeniem oczywiście, ale w życiu rożnie to bywa. Skoro ktoś decyduje się na współżycie to musi mieć świadomość wpadki. Rozmawiamy od czasu do czasu na tematy przyszłości ale z jego ust nie jest to sprecyzowane. Jak twierdzi zależy jemu na mnie i chce być ze mną. Natomiast tematy zaręczyn itp są odległe. Nie jestem zdesperowana, ale myśle ze w tym wieku już powinnismy troszkę planować mniej więcej ta przyszłość, a największym problemem chłopaka są teraz studia.
Odnośnie jedzenia. Idziemy do restauracji ale w takcie zamawiania jedzenia on uważa ze jednak nie jest głodny (nie ma pieniędzy), wtedy ja kupuje dla siebie. Może i to chamskie ale może da jemu to coś do myślenia
Z tej mąki chleba nie będzie.
Ten facet to albo jeszcze taki dzieciak, który bawi się w chodzenie do szkoły i mienie dziewczyny, albo totalny nieudacznik życiowy. Znam mnóstwo ludzi, którzy dziennie studiowali i pracowali. Sama zasuwałam nawet po 30 godzin tygodniowo, jednocześnie uczęszczając na zajęcia, pisząc 2000 słów długi essej (i więcej też się zdarzało) co tydzień i w pełni sama się utrzymując. Więc niech on Ci farmazonów nie wciska, że się nie da. Da się, da, ale trzeba CHCIEĆ.
Jak chcesz czekać na te zaręczyny następne 10 lat, to droga wolna. Jednak jeżeli w miarę szybko chcesz założyć rodzinę i zacząć zbierać na własne mieszkanie, to proponuję wystawić antenki na innego kandydata.
jak długo jesteście razem? Bo chyba nie pisałaś?
jak długo jesteście razem? Bo chyba nie pisałaś?
Jesteśmy razem od połowy czerwca wiec niedługo stuknie rok. Chłopak ma 27 lat a ja 25. Ja rozumiem ze może to jest zbyt wcześnie na jakieś zaręczyny ale o pracy tez nie wspomina, natomiast jeżeli chodzi o zaradność, jakieś prace w domu czy na gospodarstwie to daje sobie radę.
Ela210 napisał/a:jak długo jesteście razem? Bo chyba nie pisałaś?
Jesteśmy razem od połowy czerwca wiec niedługo stuknie rok. Chłopak ma 27 lat a ja 25. Ja rozumiem ze może to jest zbyt wcześnie na jakieś zaręczyny ale o pracy tez nie wspomina, natomiast jeżeli chodzi o zaradność, jakieś prace w domu czy na gospodarstwie to daje sobie radę.
tak. jest za wcześnie- i dla Ciebie też. 25 lat to jeszcze bardzo młoda jesteś. Daj sobie czas by jego poznać.
Mam za dużo empatii dla opisanego mężczyzny z racji tego że wydaje się podobny do mnie, ale postaram się napisać w taki sposób żeby coś pomogło autorce. Aktualnie mam pracę i drugi kierunek, jestem w stanie to połączyć ponieważ studiuję zgodnie z ITS (opcja dla niepełnosprawnych), w przeciwnym wypadku też byłoby to możliwe ale znacznie trudniejsze. Nie wiem jakie są jego studia, ale niektóre kierunki mogą wymagać obecności na wielu zajęciach i nauki w domu. Bardzo doceniłbym troskę partnerki o moją sytuację materialną i zawodową, gdyby było to bezinteresowne, tzn. gdyby dziewczyna miała na celu pomoc w przyspieszeniu kariery zawodowej, dla poprawienia mojego samopoczucia i samorealizacji. Poniższe zdanie świetnie opisuje nastawienie Twojego chłopaka (właściwie takie samo jak moje)
Jak twierdzi zależy jemu na mnie i chce być ze mną
Twoje zmartwienia to
o zaręczynach/ślubie mogę pomarzyć.
Ja nie będę za niego wiecznie płaciła
na wyjazdy jakieś tez nie ma pieniędzy.
Obawiam się ze marnuje sobie czas z taka osoba.
On nie ma żadnego zaplecza finansowego.
Facet fajny ale wyglada to mało ciekawie.
Chłopak zdrowy, pełny sił a o pracy można pomarzyć.
Natomiast tematy zaręczyn itp są odległe.
Każdy ma wolność w planowaniu, kształtowaniu swojej ścieżki życia, niestety widać że wasze priorytety mogą być odmienne. Będąc na miejscu chłopaka chciałbym wiedzieć jakie są Twoje oczekiwania, wtedy mógłbym spróbować poprawić niektóre rzeczy, lub stwierdzić jednoznacznie że nie będę umiał sprostać takim oczekiwaniom (zaręczyny, ślub, pieniądze, mieszkanie - w Twoich postach jest niemal tylko to) i życzyłbym Ci powodzenia w szukaniu bardziej odpowiedniej osoby.
Mam za dużo empatii dla opisanego mężczyzny z racji tego że wydaje się podobny do mnie, ale postaram się napisać w taki sposób żeby coś pomogło autorce. Aktualnie mam pracę i drugi kierunek, jestem w stanie to połączyć ponieważ studiuję zgodnie z ITS (opcja dla niepełnosprawnych), w przeciwnym wypadku też byłoby to możliwe ale znacznie trudniejsze. Nie wiem jakie są jego studia, ale niektóre kierunki mogą wymagać obecności na wielu zajęciach i nauki w domu. Bardzo doceniłbym troskę partnerki o moją sytuację materialną i zawodową, gdyby było to bezinteresowne, tzn. gdyby dziewczyna miała na celu pomoc w przyspieszeniu kariery zawodowej, dla poprawienia mojego samopoczucia i samorealizacji. Poniższe zdanie świetnie opisuje nastawienie Twojego chłopaka (właściwie takie samo jak moje)
Anetapyta napisał/a:Jak twierdzi zależy jemu na mnie i chce być ze mną
Twoje zmartwienia to
Anetapyta napisał/a:o zaręczynach/ślubie mogę pomarzyć.
Ja nie będę za niego wiecznie płaciła
na wyjazdy jakieś tez nie ma pieniędzy.
Obawiam się ze marnuje sobie czas z taka osoba.
On nie ma żadnego zaplecza finansowego.
Facet fajny ale wyglada to mało ciekawie.
Chłopak zdrowy, pełny sił a o pracy można pomarzyć.
Natomiast tematy zaręczyn itp są odległe.Każdy ma wolność w planowaniu, kształtowaniu swojej ścieżki życia, niestety widać że wasze priorytety mogą być odmienne. Będąc na miejscu chłopaka chciałbym wiedzieć jakie są Twoje oczekiwania, wtedy mógłbym spróbować poprawić niektóre rzeczy, lub stwierdzić jednoznacznie że nie będę umiał sprostać takim oczekiwaniom (zaręczyny, ślub, pieniądze, mieszkanie - w Twoich postach jest niemal tylko to) i życzyłbym Ci powodzenia w szukaniu bardziej odpowiedniej osoby.
Dziękuje za wyczerpująca odpowiedz. Każdy chce jakoś się powoli ustatkować. Jeżeli on dałby mi znak ze jest to pewne to byłabym pewniejsza tego stanu rzeczy. Ja np zarabiam już na siebie, ale każdy ma inne priorytety. Jeżeli chodzi o jego studia to ma on zajęcia 4 razy w tygodniu po 3-4 godziny
Niecały rok to malutko a Ty już zaplanowałaś mu całą przyszłość. Odpuść. Masz jeszcze dużo czasu żeby brać z nim ślub. Dzieci możesz spokojnie rodzić bliżej 30tki a w tym czasie ogarniesz sobie świetne zaplecze finansowe na ten czas.
rozumiem:) 4 razy w tyg. po 4h nie wydaje się bardzo dużo, na pewno jest możliwa np. praca zdalna. Możesz postarać się skupić na sobie, żyć pod względem kariery tak jakbyś była sama, dbać o swój rozwój. Z tematu nie wynika żebyś miała jakiekolwiek zobowiązania wobec chłopaka, jesteście razem niecały rok a Ty jesteś w młodym wieku, w międzyczasie na pewno poznasz kogoś innego, albo on skończy studia i może będzie dobrym partnerem, powodzenia
Ale to 8 miesięcy znajomości.. jaką byś chciała mieć pewność na takim etapie? Skąd wiesz, że do siebie pasujecie?
Na Twoim miejscu organizowałabym czas tak, by dużo rozmawiać o życiu i poznawać go jako człowieka.. a potem ewentualne poważne rozmowy.
Bo wygląda tak, że uznałaś się za pannę na wydaniu z końcżącym się terminem przydatności do spożycia co mi się wydaje absurdalne.
Dziękuje za odpowiedzi, przemyśle to bo może zaczynam wyglądać na desperatkę
Ano trochę, bo mając więcej informacji jestem zdania, że to on powinien ewentualnie się zawijać, lol.
Niecały rok to malutko a Ty już zaplanowałaś mu całą przyszłość. Odpuść. Masz jeszcze dużo czasu żeby brać z nim ślub. Dzieci możesz spokojnie rodzić bliżej 30tki a w tym czasie ogarniesz sobie świetne zaplecze finansowe na ten czas.
Dzieci rodzic moze koło 30tki ale jesli 27 letni partner zaczyna studia dzienne to w nastepnej 10 latce do bycia ojcem raczej jeszcze nie dorośnie. Chyba ze autorka obu bedzie utrzymywac.
Ano trochę, bo mając więcej informacji jestem zdania, że to on powinien ewentualnie się zawijać, lol.
Bez przesady, umówić się gdzieś z nim tez nie mogę, wyjazdy odpadają bo chłopak nie pracuje i nie ma pieniędzy. Ja nie będę kogoś sponsorować wiec to ma taczej ukryte dno.
Lady Loka napisał/a:Niecały rok to malutko a Ty już zaplanowałaś mu całą przyszłość. Odpuść. Masz jeszcze dużo czasu żeby brać z nim ślub. Dzieci możesz spokojnie rodzić bliżej 30tki a w tym czasie ogarniesz sobie świetne zaplecze finansowe na ten czas.
Dzieci rodzic moze koło 30tki ale jesli 27 letni partner zaczyna studia dzienne to w nastepnej 10 latce do bycia ojcem raczej jeszcze nie dorośnie. Chyba ze autorka obu bedzie utrzymywac.
Bez przesady. Studia to w granicach 2-5 lat max.
Niech sie kształci ale wykształconych nierobów w tym kraju nie brakuje.