Narobiliście głupot i błędów, których nie da się naprawić (wszak nie wszystko się da, po prostu). Jak uporać się z poczuciem winy, żalem, nienawiścią do siebie za to, że coś rozwaliliście? Jak to po prostu zaakceptować?
Zależy, co konkretnie się stało, czy ktoś po tym cierpiał poza Tobą...
Ogólnie warto pogodzić się, że na niektóre rzeczy nie mamy wpływu. Co się stało, to się nie odstanie, a rozpamiętywanie ich w niczym nie pomoże, a tylko wpędzi w większe poczucie winy.
3 2018-12-12 11:50:13 Ostatnio edytowany przez UżytkownikForum (2018-12-12 11:51:24)
Narobiliście głupot i błędów, których nie da się naprawić (wszak nie wszystko się da, po prostu). Jak uporać się z poczuciem winy, żalem, nienawiścią do siebie za to, że coś rozwaliliście? Jak to po prostu zaakceptować?
Ja w takich sytuacjach uświadamiam sobie, że życie i tak przeminie. Jest jak seans w kinie. Każdego dnia jesteśmy bliżej końca więc nie ma sensu tracić czas na rozpamiętywanie błędów, trzeba wybaczać innym / sobie i szukać pozytywów.
Jeśli to możliwe - a komuś wyrządziło się krzywdę - to porozmawiać, wyjaśnić, przeprosić i w miarę możliwości zrekompensować krzywdy. Zrozumieć, co nas doprowadziło do określonego postępowania i wyciągnąć konstruktywne wnioski. Przeżyć żal i smutek, nie zaprzeczać im. A na końcu zamknąć rozdział i wybaczyć sobie. Jak w Biblii: "Idź i nie grzesz więcej".
Amen
To zależy jakiego typu to są błędy: czy takie po których dobrze by było coś naprawić/zadośćuczynić czy ponieść konsekwencje, a może wystarczy wziąć głęboki oddech i wyciągnąć wnioski na przyszłość.
Ja czasami lubię sobie powspominać swoje dawne głupoty i błędy bo wtedy człowiek nabiera właściwej perspektywy: ile z tych błędów wydawało mi się końcem świata, a wyszłam z nich tylko silniejsza, albo ile z nich teraz wydaje mi się zwyczajnie błahostkami.
Czasami po takiej refleksji wstecz, łatwiej też ocenić sprawy bieżące.
Pozdrawiam i powodzenia:)
6 2018-12-12 14:48:37 Ostatnio edytowany przez Nya (2018-12-12 14:49:22)
Dzięki za Wasze głosy.
Odpowiadając na pytanie - nie skrzywdziłam nikogo, nie zrobiłam świństwa, nie potraktowałam podle, ale strasznie się skompromitowałam, zrobiłam z siebie idiotkę i niektóre bliskie osoby straciły o mnie dobre zdanie, do tego stopnia, że być może nic już nie uratuje tych relacji. Oczywiście przeprosiłam za swoje zachowania, ale niesmak i zażenowanie pozostał i obawiam się, że może nic go nie zneutralizuje.
7 2018-12-12 15:20:21 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-12-12 15:21:41)
Czas najlepszym lekarstwem. Z czasem wszystko zblednie, również znajomi zajmą się czymś innym.
Mnie bardzo pomogła kiedyś taka wypowiedź Danuty Wawiłow, pisarki i poetki: A jeśli powiem coś głupiego? No to najwyżej! Kto jest mądry, oceni mnie właściwie, a jeśli głupi, to nie zależy mi na jego ocenie.
Ten się nie myli, kto nic nie robi.
Daj tym osobom czas i w miarę mozliwosci pokaz, ze to był jednorazowy wybryk. Czasem trzeba cos zwyczajnie przetrawić a pozniej wszystko wraca na właściwe tory.
Dzięki za Wasze głosy.
Odpowiadając na pytanie - nie skrzywdziłam nikogo, nie zrobiłam świństwa, nie potraktowałam podle, ale strasznie się skompromitowałam, zrobiłam z siebie idiotkę i niektóre bliskie osoby straciły o mnie dobre zdanie, do tego stopnia, że być może nic już nie uratuje tych relacji. Oczywiście przeprosiłam za swoje zachowania, ale niesmak i zażenowanie pozostał i obawiam się, że może nic go nie zneutralizuje.
Okazuje się, że według Ciebie, sama siebie zawiodłaś.
Miałaś dobre mniemanie o sobie i podobny wizerunek u znajomych.
Niekiedy zdarzają się sytuacje, w których przestajemy być "sobą". W gniewie, po przedawkowaniu alkoholu itd.
Skutki powinny być nauczką, a nie, dążeniem do chowania głowy w piasek.
Relacje można odbudować. Tyle, że trzeba się o to postarać.
Pozdrawiam.
Przeżyć.
Ja mam narwany temperament i ostry język. Wiele razy mi się zdarzało kogoś obrazić, nie chamsko, ale mimo to dało się odczuć. Jak po kilku dniach ochłonęłam i zrozumiałam, że moje uwagi były niesprawiedliwe i tak naprawdę reprezentowały moje własne problemy i wonty, to przepraszałam. Nie zawsze, oczywiście, to skutkowało.
Generalnie, jak nikomu nie zrobiłaś krzywdy, to odpuść i wyluzuj.