Chcialabym swojego zycia z przed 6 miesiecy, tak. Bez tego co czuje teraz, bez tych uczuć, bez poczucia winy.
6 miesiecy temu zaczelam prace. Wszystko ok. Wyrwalam sie z domu po urlopie macierzynskim ( mam 2 coreczki) brakowlao mi czasu tylko dla mnie. Nawey jesli mialby byc to czas w pracy. Nowe miejsce, ludzie, cieszylam sie ze w koncu cos sie zmienilo.
Nie pamietam dokladnie jak to sie zaczelo. Pamietam ze Go nie polubialam. Denerwowal mnie. Wiecznie uamiechniety, glupie zarty.
Zupelnie nie w moim typie, nie Polak ( moeszkam za granicą) zaczal mnie adorowac, piekne slowa, liściki, wiadomosci. Zachowywal sie jal szalony. To byl tak cudowny czas. Czulam sie taka piekna... nie mam slow aby te uczucia opisac. Pomimo jego staran, staralam sie zachowac dystans. Bo jak ja Matka? Jak ja Żona? Banał, z mezem ju dawno sie nie uklada, wiec On trafil w punkt. Pewnego dnia uleglam. Pocalowalam Go. Czy wtedy zaczelam sie zakochiwac ? Nie wiem.... spotkalismy sie.
Cudowna randka, seks jakiego w zyciu nie mialam. Poszlo...
Szalenstwo. Rozmowy, nieustanne wiadomosci, spotkania.
Powedzial ze sie zakochal. Ja tego nie dopuazczalam do siebie. Nie mogalam. Zylam jak w jakima filmie.
Kiedy( niestety) uswiadomilam sobie ze jest inaczej bylo juz chyba za pozno.
Zmienil sie. Czuje ze juz mu tak nie zalezy.
To jakby dostal to czego chial. Doskonaly aktor??? Teraz kiedy wracam do pocztku mam wrazenie ze swietnie mna manipulowal.
Choc to bardzo boli, czuje ze prawda jest walsnie taka.
Ciagle powtarzał ze jestem dla niego idealem.
Ze widzi nasza przyszlosc, tylko ze ja mam dzieci a on dzieci nie chce.
Bylam ( nadal jestem) zaslepiona. Gdzies w mojej glowie byla mysl ze zostawie męża...
Nasza relacja trwa nadal. Widujemy sie w pracy. Tylko ze on juz nie jest taki jaki.byl.
Jest obojętny, nie czuje ze mu zalezy a mi zalezy strasznie. Czuje ze tak bardzo sie zakochałam.
Nie potrafie odpuścić i lapie ochlapy jego zainteresowania.
Rozum mi podpowiada idz i zakoncz to. Wyslij go w diably.masz swoje zycie, rodzine
Tylko ze ja nie wyobrażam sobie zycia bez Niego.
Co się stało z Twoim poczuciem własnej wartości i szacunkiem do samej siebie?
Co się stało z Twoim poczuciem własnej wartości i szacunkiem do samej siebie?
Zostało na macierzyńskim.
Autorko, aż tak Ci brakowało adoracji, że poszłaś za pierwszym lepszym, który okazał Ci zainteresowanie?
Nie miałaś tego w domu?
Niestety, ta potrzeba bycia adorowaną, przejrzenia się w oczach mężczyzny i potwierdzenia swojej atrakcyjności jest bardzo ważna dla wielu kobiet. Potrafią postawić na szali wszystko co mają, żeby to poczuć. Taka biologia chyba, albo efekty nieudanych małżeństw z pierwszym lepszym.
uzytkownik44, bo to jest ważne. Każdy chce być doceniany, kochany, komplementowany, ale przez bliską osobę. Żona przez męża, i na odwrót.
Jeśli szukamy potwierdzenia swojej atrakcyjności w oczach innych osób, oznacza że nasze poczucie wartości jest gdzieś przy podłodze. Takie osoby łapią się na czułe słówka, mrugniecie okiem czy cień uśmiechu i to jest straszne.
Autorka nie napisała jaki mają staż małżeński, ile ma lat i co się wydarzyło, że doszło do zdrady, ale można przypuszczać, że brakowało jej atrakcji, adrenaliny i właśnie adoracji. Wybrała najłatwiejsze i zarazem najgłupsze rozwiązanie, które zostanie z nią na zawsze.
6 2018-12-11 10:07:36 Ostatnio edytowany przez Excop (2018-12-11 10:09:06)
Chcialabym swojego zycia z przed 6 miesiecy, tak. Bez tego co czuje teraz, bez tych uczuć, bez poczucia winy.
6 miesiecy temu zaczelam prace. Wszystko ok. Wyrwalam sie z domu po urlopie macierzynskim ( mam 2 coreczki) brakowlao mi czasu tylko dla mnie. Nawey jesli mialby byc to czas w pracy. Nowe miejsce, ludzie, cieszylam sie ze w koncu cos sie zmienilo.
Nie pamietam dokladnie jak to sie zaczelo. Pamietam ze Go nie polubialam. Denerwowal mnie. Wiecznie uamiechniety, glupie zarty.
Zupelnie nie w moim typie, nie Polak ( moeszkam za granicą) zaczal mnie adorowac, piekne slowa, liściki, wiadomosci. Zachowywal sie jal szalony. To byl tak cudowny czas. Czulam sie taka piekna... nie mam slow aby te uczucia opisac. Pomimo jego staran, staralam sie zachowac dystans. Bo jak ja Matka? Jak ja Żona? Banał, z mezem ju dawno sie nie uklada, wiec On trafil w punkt. Pewnego dnia uleglam. Pocalowalam Go. Czy wtedy zaczelam sie zakochiwac ? Nie wiem.... spotkalismy sie.
Cudowna randka, seks jakiego w zyciu nie mialam. Poszlo...
Szalenstwo. Rozmowy, nieustanne wiadomosci, spotkania.
Powedzial ze sie zakochal. Ja tego nie dopuazczalam do siebie. Nie mogalam. Zylam jak w jakima filmie.
Kiedy( niestety) uswiadomilam sobie ze jest inaczej bylo juz chyba za pozno.
Zmienil sie. Czuje ze juz mu tak nie zalezy.
To jakby dostal to czego chial. Doskonaly aktor??? Teraz kiedy wracam do pocztku mam wrazenie ze swietnie mna manipulowal.
Choc to bardzo boli, czuje ze prawda jest walsnie taka.
Ciagle powtarzał ze jestem dla niego idealem.
Ze widzi nasza przyszlosc, tylko ze ja mam dzieci a on dzieci nie chce.
Bylam ( nadal jestem) zaslepiona. Gdzies w mojej glowie byla mysl ze zostawie męża...
Nasza relacja trwa nadal. Widujemy sie w pracy. Tylko ze on juz nie jest taki jaki.byl.
Jest obojętny, nie czuje ze mu zalezy a mi zalezy strasznie. Czuje ze tak bardzo sie zakochałam.
Nie potrafie odpuścić i lapie ochlapy jego zainteresowania.
Rozum mi podpowiada idz i zakoncz to. Wyslij go w diably.masz swoje zycie, rodzine
Tylko ze ja nie wyobrażam sobie zycia bez Niego.
Cóż można tu poradzić?
Skoro nie wyobrażasz sobie życia bez Kochanka (wielka litera zamierzona), co Cię trzyma przy życiu dotąd?
Poczucie winy? Chyba nie, skoro kochanek umysł "zainfekował" na tyle, że tak się wyraziłaś?
Innego rodzaju wyrzuty sumienia? Nie przeszkadzają one jednak, by męża i samą siebie oszukiwać do tej pory?
Zapomnieć trudno o czymś takim.
Wybaczyć sobie własną naiwność, to jeszcze trudniejsze. Ale, na tym się skup.
I poproś męża, by zaparzył Ci filiżankę herbaty.
Gdy uznasz, żeś gotowa, wiedziesz także będziesz, czy pakować walizki, gdy wyznasz ślubnemu, czemu się zmieniłaś. Ponoć porządny człowiek?
Może zrozumie?
Basienkaa6 napisał/a:Chcialabym swojego zycia z przed 6 miesiecy, tak. Bez tego co czuje teraz, bez tych uczuć, bez poczucia winy.
6 miesiecy temu zaczelam prace. Wszystko ok. Wyrwalam sie z domu po urlopie macierzynskim ( mam 2 coreczki) brakowlao mi czasu tylko dla mnie. Nawey jesli mialby byc to czas w pracy. Nowe miejsce, ludzie, cieszylam sie ze w koncu cos sie zmienilo.
Nie pamietam dokladnie jak to sie zaczelo. Pamietam ze Go nie polubialam. Denerwowal mnie. Wiecznie uamiechniety, glupie zarty.
Zupelnie nie w moim typie, nie Polak ( moeszkam za granicą) zaczal mnie adorowac, piekne slowa, liściki, wiadomosci. Zachowywal sie jal szalony. To byl tak cudowny czas. Czulam sie taka piekna... nie mam slow aby te uczucia opisac. Pomimo jego staran, staralam sie zachowac dystans. Bo jak ja Matka? Jak ja Żona? Banał, z mezem ju dawno sie nie uklada, wiec On trafil w punkt. Pewnego dnia uleglam. Pocalowalam Go. Czy wtedy zaczelam sie zakochiwac ? Nie wiem.... spotkalismy sie.
Cudowna randka, seks jakiego w zyciu nie mialam. Poszlo...
Szalenstwo. Rozmowy, nieustanne wiadomosci, spotkania.
Powedzial ze sie zakochal. Ja tego nie dopuazczalam do siebie. Nie mogalam. Zylam jak w jakima filmie.
Kiedy( niestety) uswiadomilam sobie ze jest inaczej bylo juz chyba za pozno.
Zmienil sie. Czuje ze juz mu tak nie zalezy.
To jakby dostal to czego chial. Doskonaly aktor??? Teraz kiedy wracam do pocztku mam wrazenie ze swietnie mna manipulowal.
Choc to bardzo boli, czuje ze prawda jest walsnie taka.
Ciagle powtarzał ze jestem dla niego idealem.
Ze widzi nasza przyszlosc, tylko ze ja mam dzieci a on dzieci nie chce.
Bylam ( nadal jestem) zaslepiona. Gdzies w mojej glowie byla mysl ze zostawie męża...
Nasza relacja trwa nadal. Widujemy sie w pracy. Tylko ze on juz nie jest taki jaki.byl.
Jest obojętny, nie czuje ze mu zalezy a mi zalezy strasznie. Czuje ze tak bardzo sie zakochałam.
Nie potrafie odpuścić i lapie ochlapy jego zainteresowania.
Rozum mi podpowiada idz i zakoncz to. Wyslij go w diably.masz swoje zycie, rodzine
Tylko ze ja nie wyobrażam sobie zycia bez Niego.Cóż można tu poradzić?
Skoro nie wyobrażasz sobie życia bez Kochanka (wielka litera zamierzona), co Cię trzyma przy życiu dotąd?
Poczucie winy? Chyba nie, skoro kochanek umysł "zainfekował" na tyle, że tak się wyraziłaś?
Innego rodzaju wyrzuty sumienia? Nie przeszkadzają one jednak, by męża i samą siebie oszukiwać do tej pory?
Zapomnieć trudno o czymś takim.
Wybaczyć sobie własną naiwność, to jeszcze trudniejsze. Ale, na tym się skup.
I poproś męża, by zaparzył Ci filiżankę herbaty.
Gdy uznasz, żeś gotowa, wiedziesz także będziesz, czy pakować walizki, gdy wyznasz ślubnemu, czemu się zmieniłaś. Ponoć porządny człowiek?
Może zrozumie?
Jestesmy razem 15 lat, po slubie 4. Moja naiwnosc siegnela zenitu. Bylam taka odwazna zeby to zacząć ale czy na tyle odwazna by odejsc? Bilam sie z tymi myslami. Nadal sie bije. Oczami wyobrazni stalam w drzwiach z walizkami. Pewnie gdyby nie dzieci, wyszlabym z domu, zrobilabym to. Moj maz jest wspanialym ojcem, ja ojca nie mialam. Nie chcialam( nie chce) zabierac tego moim dzieciom. Patrze przez pryzmat tego. Pewnie dlatego nie odeszlam kiedy to sie zaczelo.
Wiem ze zostanie to ze mna na zawsze. Za chwile swojej slabosci place teraz najwieksza cene. Rozdarta, zraniona i zagubiona. Poczucie wlasnej wartosci leży - masz racje.
Nie potrafie zakonczyc tego mimo wszystko. Zastanawiam sie co musi sie stać, skad wziac sile zeby to zakonczyc i moze wrocic do swojego zycia.
Przecieź on to robił po to żeby cię przelecieć. Tylko o to mu chodziło był cudownie fałszywy. Zakochałaś się w jego fałszywej twarzy a nie w nim. Trafił w punkt bo był akurat taki jakim chciałas aby był.
Ale to nie jest on. To jego fałszywa twarz do każdej kobiety tak samo podchodzi po to żeby ją wykorzystać. Udajesz że jest dobrze ale doskonale widzisz że cię wykorzystał a mimo to nadal za nim latasz myśląc że to miłość.
To nie jest miłość. Ujął cie tym fałszywym zachowaniem. Znam takie przypadki. Zostałaś wykorzystana... obudź się dziewczyno. Olej go jak najszybciej bo on już znalazł inny obiekt adoracji.
Wiem ze zostanie to ze mna na zawsze. Za chwile swojej slabosci place teraz najwieksza cene. Rozdarta, zraniona i zagubiona. Poczucie wlasnej wartosci leży - masz racje.
Nie potrafie zakonczyc tego mimo wszystko. Zastanawiam sie co musi sie stać, skad wziac sile zeby to zakonczyc i moze wrocic do swojego zycia.
Najlepsze jest to, że zamierzasz puścić jedną gałąź, a tylko Ci się wydaje, że w drugim ręku masz tę drugą. A wcale jej nie masz. I w momencie puszczenia się tej, której teraz masz polecisz na pysk. Twój kochanek Cię po prostu zbajerował i zaliczył. To wszystko. Smutne, ale prawdziwe. Z tej mąki chleba nie będzie. Historia stara jak świat, a Ty zachowujesz się jak małolata.
Było zauroczenie, był super seks. Ok. Będziesz co miała sobie wspominać na starość. Ale najwyższy czas zejść na ziemię. Jeśli chcesz się rozstać z mężem i związać z kimś innym to ok, ale wybrałaś fatalny model do wymiany
Bardzo dobrze, że się zabawiłaś.
Ale straaaaaaasznie głupio się teraz zachowujesz... masz doła, upadek własnej wartości... masakra.
Po pierwsze on Tobą nie manipulował, tylko był na haju -- może kiedyś kobiety to pojmą, że mężczyźni nie manipulują, tylko są pod wpływem nartotyków erotycznych.
Po drugie skoro przeżyłaś cudowne chwile to dlaczego masz doła? Myślałaś, że on taki zawsze romantyczny będzie?
Wiesz jakby zrobiła porządna kobieta... zdradziłaby, byłaby zadowolona, a potem znowu była dobrą żoną. W końcu miała prawo się zabawić.
Ale cóż... współczuję i Tobie i każdemu innemu zdradzaczowi co emocjonalnie wymięka po zdradzie. Radzę się ogarnąć na siłę, bo inaczej zniszczysz sobie życie. Jak pan ON_38 z wątku obok.
Po pierwsze on Tobą nie manipulował, tylko był na haju -- może kiedyś kobiety to pojmą, że mężczyźni nie manipulują, tylko są pod wpływem nartotyków erotycznych.
Akurat z tym się zgodzę. Ale dotyczy to też kobiet, one też poddane hormonom mowią, robią, obiecują przeróżne rzeczy .
13 2018-12-12 13:43:36 Ostatnio edytowany przez Wzl (2018-12-12 13:44:02)
Podoba mi się w niektórych wpisach o zdradach hipokryzja w zależności od tego kto zdradza.
Jak kobieta zdradza to dlatego, że w związku jej czegoś brakuje (mąż nie zaspokaja jakiejś potrzeby)
Jak facet zdradza to dlatego, że nie używa mózgu tylko myśli fiutem, jest egoistą nie myślącym, że rani i rozbija rodzinę a przecież miał taką dobrą żonę.
14 2018-12-12 13:52:54 Ostatnio edytowany przez Husky (2018-12-12 13:56:12)
Gary, jeżeli to nie jest manipulacja to czy w ogóle cokolwiek może nią być? Jestesmy maszynkami biologicznymi i procesy chemiczne zachodzą w nas cały czas, więc zawsze procesy decyzyjne możemy podpiąć pod hormonalny wewnętrzny koktajl - tylko czy to nie odbiera nam prawa do podmiotowości? Oczywiście są sytuacje graniczne jak fuga, stupor czy zażycie silnych środków psychotropowych, ale zaniechanie domniemania logicznego myślenia u człowieka w szarej codzienności brzmi dla mnie niepokojąco. Ciąg myślowy „chcę się z nią przespać->powiem dużo kłamstw, żeby to osiągnąć” JEST manipulacją.
Albo uważamy się za istoty rozumne i mamy prawa do racjonalnych decyzji i wtedy również bierzemy na siebie konsekwencje decyzji o zdradach, manipulacjach i kłamstwach albo stwierdzamy, że na popędy i generalnie niższe warstwy piramidy maslowa nic poradzic się nie da i wtedy... no właśnie wtedy chyba cała oświeceniowa tradycja pada;/
15 2018-12-12 13:59:58 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-12-12 14:02:03)
Podoba mi się w niektórych wpisach o zdradach hipokryzja w zależności od tego kto zdradza.
Jak kobieta zdradza to dlatego, że w związku jej czegoś brakuje (mąż nie zaspokaja jakiejś potrzeby)
Jak facet zdradza to dlatego, że nie używa mózgu tylko myśli fiutem, jest egoistą nie myślącym, że rani i rozbija rodzinę a przecież miał taką dobrą żonę.
ale Pan w wątku obok nie dostał bury za to, że jak to obrazowo nazwałeś " "myślał fiutem" tylko dlatego, że swoim myśleniem wiadomą częścią ciała obciążył żonę.
Żony zdradzające mężów i wypłakujące się im w rękaw, dostają podobne porady. Po kochankach też się jedzie.
A Pani autorki szkoda mi ze względu na spostrzeganie swojej osoby- jako biednej, zmanipulowanej i niedowartościowanej.
Husky- skąd pomysł, że to był taki rozumowy ciąg myślowy? To niedorzeczne..
Jestesmy razem 15 lat, po slubie 4. Moja naiwnosc siegnela zenitu. Bylam taka odwazna zeby to zacząć ale czy na tyle odwazna by odejsc? Bilam sie z tymi myslami. Nadal sie bije. Oczami wyobrazni stalam w drzwiach z walizkami. Pewnie gdyby nie dzieci, wyszlabym z domu, zrobilabym to. Moj maz jest wspanialym ojcem, ja ojca nie mialam. Nie chcialam( nie chce) zabierac tego moim dzieciom. Patrze przez pryzmat tego. Pewnie dlatego nie odeszlam kiedy to sie zaczelo.
Kłamiesz....
Zrzucasz na dzieci odpowiedzialnośc a prawda jest taka że brak ci i odwagi i jaj.
lubisz drenować męża z zasobów, tak jest ci łatwiej i nie zmienisz tego. Ludzie z jajami nie podkładają się po pierwszym czułym słówku i też nie zdradzają mężów ani żon.
A co do kochanka... hehe, serio myślałaś że się zakochał? A może taka babka prosto z pieluch jest najłatwiejsza do urobienia? jak widać się nie namęczył i nadal nie męczy. Ma dośc łatwo bo będziesz trzymać tajemnicę i nie narobisz obory, jak będzie chciał to bzyknie a jak będzie chciał skończyc to skończy, ty tu nic nie masz do gadania, jak widać.
To jakby dostal to czego chial. Doskonaly aktor??? Teraz kiedy wracam do pocztku mam wrazenie ze swietnie mna manipulowal.
Obiecywał związek?
Małżeństwo, po Twoim rozwodzie - bo rozumiem, że wie iż jesteś mężatką?
Że wychowa dzieci jak własne?
Czy tylko standardowe banały? Jak to jesteś piękna, podobasz mu się bla bla bla, żadna inna nigdy na niego tak nie działała.... bo co to niby za manipulacja.