Rozstaliśmy się rok temu, po 10 letnim związku. W zgodzie, przyjaźni, za porozumieniem stron. Przez cały ten rok utrzymujemy kontakt, głownie telefoniczny i smsowy. On ma już nową dziewczynę, a ja chłopaka. Często rozmawiamy, on opowiada mi o niej, ja jemu o nim. Można powiedzieć, że jesteśmy prawdziwymi przyjaciółmi. W czym problem? W tym, że ja go nadal kocham. Tak czuję, że on był miłością mojego życia. I nie jest to pusta gadanina. Naprawdę go kocham. Pragnę jego szczęścia, nawet jeżeli ma to być szczęście u boku innej. Z moim nowym chłopakiem jest fajnie, ale nie kocham go. Nie potrafię nic z siebie wykrzesać, czuję, że jestem zimna jak lód. Spotykam się z nim, żeby nie zgnić w samotności. Cały czas myślę o ex, o naszych wspólnych latach. Mieliśmy wspólny świat, wspólny, wypracowany przez lata język, doskonałe porozumienie, a przede wszystkim umiejętność wspólnego milczenia. Z nowym facetem czuję się nieswojo, jakby to była jakaś pomyłka, nieporozumienie, kpina i żart losu. Mój ex nic nie wie, o uczuciach jakie nadal żywię do niego. Myśli, że dawno o nim zapomniałam. Wyznawanie mu miłości nie ma sensu, bo on jest teraz zakochany w nowej dziewczynie i nic nie wskóram. Czy ktoś w Was był/jest w takiej sytuacji? Że nie może uwolnić się od miłości do ex, pomimo upływu lat? To jest taka straszna blokada, pancerz, zbroja, która nie dopuszcza do mojego wnętrza nikogo poza ex. Boję się, że do końca życia będę przez to zgorzkniała i nie zaznam już szczęścia u boku innego faceta. Po prostu nie umiem pokochać nikogo innego...
Pierwsze co powinnaś zrobić to zerwać z chłopakiem z którym obecnie jesteś. On tez ma uczucia i zasługuje na prawdziwą miłość. Skoro nie chcesz wyznać miłości swojemu byłemu to moim zdaniem powinnaś się całkowicie od niego odciąć.
Jak masz zapomnieć o swoim eks i dac sobie szanse na nowa miłość skoro nadal utrzymujesz z nim kontakt? Zrozumiałabym utrzymywanie kontaktu, gdybyście oboje podjęli decyzje o rozstaniu, ale skoro Ty nadal go kochasz, podejrzewam ze to on zadecydował. Daj sobie szanse i zerwij ta relacje, w przeciwnym wypadku nie licz na „wyzdrowienie”. A aktualnego faceta po prostu zostaw, on zasługuje na prawdziwa miłość a nie jakieś ochłapy, bo Ty nie chcesz zgnić w samotności.
4 2018-11-29 06:45:19 Ostatnio edytowany przez kamcia5556 (2018-11-29 06:46:10)
Skoro to była taka wielka,prawdziwa miłość życia,wspólny świat,wspólny język itd,itp,to dlaczego się rozstaliście? Jakby to była taka cudowna miłość,to bylibyście razem,a skoro nie jesteście,to chyba jednak nie wszystko było takie idealne? A w tym wszystkim najbardziej szkoda mi twojego obecnego faceta, bo on żyje w kłamstwie. Nie można robić czegoś takiego drugiej osobie,to czysto egoistyczne zagranie,bo ty boisz się zgnić w samotności. Bez komentarza. Zostaw go w spokoju,bo on zasługuje na prawdziwą miłość,on jest człowiekiem, wiesz? Też ma uczucia wyobraź sobie. A jeśli chcesz się wyleczyć z byłego,to musisz zerwać z nim ten kontakt, bo przez to ciągle żyjesz nadzieją, że jeszcze coś kiedyś będzie między wami,nie dajesz sobie szansy na wyleczenie się z niego,na zapomnienie.
Są kobiety, które kochają być nieszczęśliwe i tą misję niosą przez świat, zatruwając przy okazji życie innym. Chłopak, z którym jesteś zapewne zastanawia się co robi nie tak, że jego związek jest nieudany. A tu proste i bezlitosne stwierdzenie, żeby nie zgnić w samotności.
Rozstaliśmy się rok temu, po 10 letnim związku. W zgodzie, przyjaźni, za porozumieniem stron. Przez cały ten rok utrzymujemy kontakt, głownie telefoniczny i smsowy. On ma już nową dziewczynę, a ja chłopaka. Często rozmawiamy, on opowiada mi o niej, ja jemu o nim. Można powiedzieć, że jesteśmy prawdziwymi przyjaciółmi. W czym problem? W tym, że ja go nadal kocham. Tak czuję, że on był miłością mojego życia. I nie jest to pusta gadanina. Naprawdę go kocham. Pragnę jego szczęścia, nawet jeżeli ma to być szczęście u boku innej. Z moim nowym chłopakiem jest fajnie, ale nie kocham go. Nie potrafię nic z siebie wykrzesać, czuję, że jestem zimna jak lód. Spotykam się z nim, żeby nie zgnić w samotności. Cały czas myślę o ex, o naszych wspólnych latach. Mieliśmy wspólny świat, wspólny, wypracowany przez lata język, doskonałe porozumienie, a przede wszystkim umiejętność wspólnego milczenia. Z nowym facetem czuję się nieswojo, jakby to była jakaś pomyłka, nieporozumienie, kpina i żart losu. Mój ex nic nie wie, o uczuciach jakie nadal żywię do niego. Myśli, że dawno o nim zapomniałam. Wyznawanie mu miłości nie ma sensu, bo on jest teraz zakochany w nowej dziewczynie i nic nie wskóram. Czy ktoś w Was był/jest w takiej sytuacji? Że nie może uwolnić się od miłości do ex, pomimo upływu lat? To jest taka straszna blokada, pancerz, zbroja, która nie dopuszcza do mojego wnętrza nikogo poza ex. Boję się, że do końca życia będę przez to zgorzkniała i nie zaznam już szczęścia u boku innego faceta. Po prostu nie umiem pokochać nikogo innego...
Umnie mija 10miesiecy po rozstaniu byliśmy razem też 10lat. On już kogoś ma ja jestem sama i też nadal do niego coś czuję . Mamy podobne myślenie ja też cieszę się że on jest szczęśliwy . Różnica między tobą a mną jest taka że ja dla dobra siebie urwałam z nim kontakt całkowicie . Nie można przyjaźnić się z kimś kogo się nadal kocha to jest pewne . Proponuję ci urwać kontakt z ex żeby się wkoncu wyleczyć z miłości . To co robisz z obecnym facetem to jest wielkie świństwo nie można być z kimś kogo się nie kocha chciala byś być w takiej sytuacji ? Myślę że napewno nie . Zostaw tego chłopaka niech znajdzie nowa miłość która będzie szczera . Pobądź sama i nie angażuj się w żaden związek dopuki nie uporasz sie z przeszłością
Przede wszystkim rok to nie jest długi okres czasu po 10 letnim udanym związku, aby skutecznie się z niego wyleczyć.
Przede wszystkim powinnaś, tak jak napisali przedmówcy zerwać kontakt z byłym. Nie musisz na zawsze skoro masz taki sentyment. Wystarczy na 2-3 lata, żyj tak jakby on nie istniał. W międzyczasie Wasze życia się tak rozjadą, że nie będziecie dla Ciebie już taką bliską osobą gdy znowu nawiążecie kontakt. W przeciwnym razie każdy nowy facet będzie dla nieodpowiedni, nawet jeśli pod różnymi względami będzie lepszym partnerem niż ex.
Tym sposobem nie zrujnujesz sobie tak wielu lat na dochodzenie do siebie.
Przede wszystkim rok to nie jest długi okres czasu po 10 letnim udanym związku, aby skutecznie się z niego wyleczyć.
Przede wszystkim powinnaś, tak jak napisali przedmówcy zerwać kontakt z byłym. Nie musisz na zawsze skoro masz taki sentyment. Wystarczy na 2-3 lata, żyj tak jakby on nie istniał. W międzyczasie Wasze życia się tak rozjadą, że nie będziecie dla Ciebie już taką bliską osobą gdy znowu nawiążecie kontakt. W przeciwnym razie każdy nowy facet będzie dla nieodpowiedni, nawet jeśli pod różnymi względami będzie lepszym partnerem niż ex.
Tym sposobem nie zrujnujesz sobie tak wielu lat na dochodzenie do siebie.
Nie moj temat ale bardzo podoba mi sie ta wypowiedź. Dziekuje Ci za nia
To samo pomyślałam, milosc ale rozstanie z porozumieniem, zabawne.
Przypadkiem przeczytałem temat i komentarz i taka myśl mi się nasuwa:
Zadziwiające, że żadna z komentujących osób nie pyta o okoliczności. Opis sytuacji przez placebo jest krótki, emocjonalny, pisany w środku nocy. Nie wynika z niego dlaczego tak a nie inaczej się stało, a jedynie co czuje. A jednak większość sięga od razu po ocenę i dzieli nieznany sobie w ogóle świat na "dobrych" i "złych". Więcej pokory i nastawienia na słuchanie. Placebo napisała swój post z prośbą o podzielenie się swym doświadczeniem, jeśli ktoś podobne posiada; napisała o swoich lękach. Kazań i "dobrych rad" się już zapewne przez ten rok nasłuchała. Jeśli ktoś bardzo chce wyrazić swoje zdanie o jej przypadku, to niech chociaż dziewczynę najpierw zapyta o to dlaczego stało się tak, jak się stało i wysłucha jej odpowiedzi.
Kamcia zapytała o rzecz podstawową.
Co było powodem zerwania?
Nie pytając już o głębie łączącego ją wówczas z byłym, uczucia zapytam jednak, kto powiedział: "Wiesz, co? Dajmy sobie spokój ze sobą"?
Bo w przyjazne rozstanie, nie wierzę w sytuacji potrzeby posiadania zamiennika " na czas jakiś tylko, do czasu, gdy wielka miłość przejrzy na oczy".
Rzucił Cię, bo tak właśnie sądzę? Trudno, ale żyć trzeba dalej. Z obecnego, czas jednak, przestać robić frajera.
Trzy miliardy z hakiem do wyboru są.
Każdy jest panem swoich myśli sama możesz decydować o czym myślisz. Dałaś sobie wmówić że jesteś bezwolną istotą co musi myśleć o ex. Wcale nie musisz robisz to bo chcesz tego. Wolisz żyć przeszłością zamiast żyć tu i teraz. Zastanów się czemu wolisz uciekać od swojego życia jakie masz teraz. Nie lepiej będzie dla Ciebie abyś ten czas poświęciła na planowanie robienia rzeczy które polepszą twoje życie? Jakie masz korzyści z taplania się w przeszłości ? Czyżby to była wygodna wymówka na niepowodzenia jakie Cie obecnie spotykają?