neverending story - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 11 ]

Temat: neverending story

Nie myślałam, że ponownie się znajdę na tym forum, by napisać coś od siebie. I to o tej porze. No ale nic. Mam 27 lat.
Od 6 długich lat próbuję zapomnieć o miłości mojego życia. O człowieku, który był moim najlepszym przyjacielem, kochankiem, super człowiekiem- o moim byłym narzeczonym (teraz 26 lat)
Rozstaliśmy się w 2012 roku, później zeszliśmy się jeszcze po 10 miesiącach. Lecz w obu przypadkach zostawił mnie z dnia na dzień, umawialiśmy się na następne spotkanie, a na drugi dzień mi oznajmiał - ze nie możemy być razem. Po tym ponownym zejściu oczywiście płakał, że zle to wyszlo, że niepotrzebnie się bałam "bo nawet jakbyśmy się teraz nie zeszli, czy on miałby kiedyś żonę czy rodzinę, to nigdy o mnie nie zapomni. bo to wyjatkowe i niespotykane uczucię. Że zrobi wszystko by wyszło, ma nadzieję że ja też". Jego decyzyje, z tego co się mogę domyślać, były podyktowane rozmowami z kimś z rodziny, z jego rodzinnego domu.
Od tamtego czasu, widywaliśmy się gdzieś przelotnie, w aucie, albo gdy jedno zauważało, ze drugie go widzi, odwracało wzrok. Albo gdy szłam, on jechał i zwalniał, czy obserwował w lusterku. Mieszkamy 9 km od siebie, tak więc takie sytuacje są w miarę częste. NIGDY nie było spotkania twarzą w twarz - prosto w oczy od tamtej pory.

Rok temu wysłał mi zaproszenie do grona znajomych na portalu społecznościowym. Byłam zła, bo przy tym drugim rozstaniu, prosiłam żeby "nie pisał, nie odzywał się, nie interesował, zeby szukał szczescia gdzie indziej. Bo ja nie pozwolę sobie na takie traktowanie, nie jestem zabawką, którą się z dnia na dzień porzuca". ON że skoro tak, to mogę być tego pewna.

I tak mijały lata, bez spotkań twarzą w twarz (nie wiem jakim cudem). Aż do soboty - tydzień temu. Byłam w galerii w innym mieście. Idę korytarzem - patrzę, a w oddali chyba stoi ON. Nie byłam pewna bo stał w czapce, a po drugie myślę nie, mam jakieś omamy (snił mi się poprzedniej nocy, moze dlatego). Ale podchodze blizej, jednak on - bo skłania głowę z daleka, do znaku cześć. Patrzy na mnie tym swoim zaskoczonym, smutnym wzrokiem. Mnie w środku aż rozrywało, i łzy zaczęły napływać do oczu, ale myślę nie mogę - "weź się w garsć!" - i z najszczerszym i najszerszym uśmiechem minęłam go. ON się obejrzał za mną, widziałam to kątem oka, bo chciałam w sumie zobaczyć czy to zrobi. Nie wiem pewnie czuł że uśmiech jest na siłę - mniejsza o to.
Pozniej w tej galerii w sklepie placiłam za zakupy odzieżowe - czuję, że ktoś mnie obserwuje, podnoszę głowę, a to ON przygląda mi się z przymierzalni, patrzył w taki sposób jak kiedyś tym swoim spojrzeniem pełnym zachwytu i miłości. Takim jak kiedyś. Nie zamienilśmy, ani słowa - ale te 2 sytuacje mowiły wszystko.
Niby nic wielkiego,ale od tamtej pory, nie mogę normalnie funkcjonować. Od tych 6 lat budzę się myślę o nim, w złych i dobrych momentach - to samo, co on by powiedział co by zrobił. Brakuje mi go jako człowieka, przyjaciela, towarzysza. A te spotkanie i to co poczułam widząc go, tylko mnie w tym utwierdziło.

I wszystko może by wyglądało inaczej. Gdyby nie fakt, ze "moja" miłość 10 miesięcy od naszego drugiego rozstania, oświadczyła się nowej miłości. Nie wiem na ile to była prawdziwa miłość, na ile chęć zapomnienia i udowodnienia czegoś. Nie wiem i nie chce wiedzieć.
Są małżeństwem od 2015 roku (niecale 2 lata znajomości przed slubem), zaraz po ślubie po 10 miesiącach urodziła im się córeczka. Głównie ze wzgledu na nią staram się na siłę zapomnieć o nim, bo dziecko i jego uczucia, nie są warte żadnych pokus.

Najgorsza jest dla mnie w tym wszystkim ta jego żona. Zawsze jak ją gdzieś mijam, patrzy na mnie z taką złością, pretensja. W tej galerii też, najpierw spotkałyśmy sie w łazience, ona aż 2 razy spogladala czy to ja na 100%. Później jak zobaczyła mnie w sklepie odzieżowym to zaczęła GO zagadywać (stał tyłem do mnie) i jednocześnie patrzyła na mnie. Gdy ona się schowała do przymierzalni, to on niczym nie skrepowany, jak zauwazył mnie przy kasie to miał okazję mnie poobserwować big_smile. Ja się z nią nie znam, także nie wiem skąd ona zna mnie, i w ogóle wie, ze coś mnie łączyło kiedyś z jej meżem. No ale nic.

Do sedna. Wiem że w zyciu nic nie jest czarno białe, i ze roznie ludzie postepują, nie zawsze zgodnie z uczuciami i roznie się to konczy. No ale to nie ja odeszłam, nie ja mam rodzinę i 2 letnie dziecko. Także nic raczej w tej sprawie zrobić nie mogę, bo nic ode mnie nie zalezy.

Nie wiem tylko jak długo potrwa ten stan u mnie, ale jak mam się nauczyć żyć ze swiadomoscią, że mimo ze darzę go ogromnym uczuciem, jest dla mnie najwazniejszą osoba na ziemi, to nigdy nie bede mogła z nim być. To sprawia, ze codziennie umieram na nowo. Dlaczego w ogóle sie mi przypominał tym zaproszeniem, dlaczego tak się zachowuje, skoro to on odszedł?

Zobacz podobne tematy :
Odp: neverending story

Ale Ty chcesz wierzyć w te "spojrzenia" smile
Dziewczyno, wmawiasz sobie pierdoły. Sorry, ale tak jest. Oczywiście to Twoją psychikę łechta, ale prawda jest taka, że Twój były ma rodzinę, z jakiegoś powodu oświadczył się swojej żonie i mają dziecko. Możesz sobie wmawiać najlepsze bzdury świata, ale on nie jest Twój i już raczej nie będzie. Radzę Ci przestać snuć romantyczne historie w głowie, iść naprzód, nie nakręcać się. Ty sobie umierasz interpretując ICH! zachowania na swój sposób, on sobie żyje normalnie, kocha się z żoną, opiekuje się córeczką.

3

Odp: neverending story

Zgadzam się z Byłą Narzeczoną ... Autorko, Ty zbudowałaś sobie tę niekończącą się historię na podstawie trzech spojrzeń, do których dopisałaś wszystko.
Narrację, przekaz, możliwe znaczenie, uczucia. Nie zamieniliście ani słowa ze sobą, popatrzyliście na siebie zaledwie dwa razy.
Wiem, że istnieje coś takiego jak myślenie życzeniowe, ale życzenia to jedno, a prawda to zupełnie coś innego.
Mnie się też zdarza z sąsiadem Waldkiem spojrzeć na siebie kilkukrotnie jak czekamy wieczorem w wiejskim spożywczaku na chleb, a mimo tego ani on mnie nie nie kocha, ani ja jego.

Odp: neverending story

Ta historia się już dawno skończyła i dopóki tego nie zrozumiesz to nie zaczniesz normalnie i szczęśliwie żyć. Jesteś uwięziona w przeszłości i przyzwyczaiłaś się do myślenia o nim, to działa jak nałóg. Możliwe, że będziesz potrzebowała do tego pomocy psychologa.

Spróbuj porównać te dwa czy trzy spojrzenia z oświadczynami i budowaniem wspólnego życia to może zobaczysz, że te spojrzenia absolutnie nic nie znaczą.

5

Odp: neverending story

Każdy pisze to co ja wiem. Ze się skończyło, że ma rodzinę, że spojrzenia jeszcze nic nie znaczyło. Ale do groma jasnego, czy ja chcę do niego wrócić???

Moj ostatni akapit brzmial tak:
"Nie wiem tylko jak długo potrwa ten stan u mnie, ale jak mam się Nauczyć się żyć ze swiadomoscią, że mimo ze darzę go ogromnym uczuciem, jest dla mnie najwazniejszą osoba na ziemi, to nigdy nie bede mogła z nim być. To sprawia, ze codziennie umieram na nowo. Dlaczego w ogóle sie mi przypominał tym zaproszeniem, dlaczego tak się zachowuje, skoro to on odszedł?" 

Wszystko miałam poukladane, do czasu tego zaproszenia. Przypomnienia się jego.

Chce żyć szczęśliwie, zapomnieć o tym co było. Dlatego pytam, jak  mam to zrobić??? Jakieś złote rady. . 6 lat siedzi mi gdzieś na dnie serca i głowy, chociaż po drodze były i są inne znajomości. 
Jak mam odzyskać tą radość życia?

Są na świecie osoby, które całe życie kochaja kogoś innegoc, mimo że na dnie serca tli się inny ogień. I to one wiedzą czym jest takie uczucie i jak wyniszcza - mimo że odganiasz je. To samo wraca.

I proszę o rady te osoby.

Odp: neverending story

Problem jest taki, że się zadręczasz. Najlepszy sposób żeby ktoś pomyślał o różowym słoniu jest powiedzenie mu "Nie myśl o różowym słoniu!!!!". Tylko, że ty to sobie sama robisz! Zamiast zaakceptować fakt, że zawsze będziesz o nim pamiętać (gdzieś tam zawsze zostają wspomnienia o byłych) to Ty usilnie starasz się zapomnieć. A całe to rzekome zapominanie sprawia, że jeszcze bardziej o kimś myślimy, A tu nie chodzi o zapominanie tylko o to żeby pozwolić temu odejść. Nie rozpamiętywać. To, że o nim pomyślisz to nic złego, ale jak sobie nie pozwolisz na nie wiadomo jakie analizy i przemyślenia to nigdy Ci nie przejdzie.

Odp: neverending story
sweet.dream napisał/a:

Chce żyć szczęśliwie, zapomnieć o tym co było. Dlatego pytam, jak  mam to zrobić??? Jakieś złote rady. . 6 lat siedzi mi gdzieś na dnie serca i głowy, chociaż po drodze były i są inne znajomości. 
Jak mam odzyskać tą radość życia?

To przestań pielęgnować wspomnienia. Jak masz odzyskać "radość życia" skoro tkwisz mentalnie w przeszłości? Facet ułożył sobie życie, a Ty jakbyś tego nie widziała. Ukradkowe spojrzenia, mijanki samochodem, litości. Zacznij żyć.
To, że on Cię zaprosił do znajomych o niczym nie świadczy.
Zakopałaś się głęboko w tych wspomnieniach, robisz z siebie cierpiętnicę rodem z brazylijskiego serialu, brakuje byś napisała, że idziesz do zakonu.
Kobieto! Straciłaś kilka ładnych lat na pielęgnowaniu uczucia, które dawno wygasło.

8

Odp: neverending story

A ja cie po części rozumiem, to jest przykre ze tyle lat kochasz tego czlowieka i jak to czytam mam nadzieje ze u mnie tak nie bedzie ( przepraszam Cie autorko ) chociaż czuje w kościach ze moze byc podobnie i zawsze w glowie mam ta nieszczęśliwa miłość do konca zycia. Nie wiem niestety co masz zrobić jak sie tego pozbyc ale jak znajdziesz zloty lek podziel sie ze mna smile

9

Odp: neverending story
Wydajemisię napisał/a:

A ja cie po części rozumiem, to jest przykre ze tyle lat kochasz tego czlowieka i jak to czytam mam nadzieje ze u mnie tak nie bedzie ( przepraszam Cie autorko ) chociaż czuje w kościach ze moze byc podobnie i zawsze w glowie mam ta nieszczęśliwa miłość do konca zycia. Nie wiem niestety co masz zrobić jak sie tego pozbyc ale jak znajdziesz zloty lek podziel sie ze mna smile

Dobrze, że chociaż jedna dusza wie jak to jest. Wszyscy inni tak racjonalnie, szczęśliwie zakochani, czy w szczęśliwych związkach.
Podzielę się, chociaż nie wiem czy kiedykolwiek sama na to wpadnę. Myśli, rozum jedno - serce boli poznając innych czy spotykając się z innymi mężczyznami. Bo jak narazie to wszystko na nic. Kiedyś się śmiałam jak można kochać kogoś sprzed lat, dzis wiem że nie ma rzeczy niemożliwych.

10

Odp: neverending story

Nie wiem, na jakiej podstawie wysnuwasz wniosek, że wszyscy są szczęśliwi i *chlip* nie rozumieją tego stanu. Mogę Cię zapewnić, że rozumieją aż nadto i dzięki temu są w stanie myśleć racjonalnie. Jeśli oczekiwałaś czegoś w stylu "Oj tak, biedna jesteś, to rzeczywiście wielka miłość i on pewnie też coś nadal w głębi serca czuje, w końcu to było wyjątkowe" - to raczej tego nie dostaniesz. Owszem, cierpisz, ale marnujesz też czas, nadinterpretujesz. Zamiast iść dalej, olać dzieciatego byłego, to się doszukujesz ukrytych podtekstów w zwykłym zaproszeniu na Fejsa czy spojrzeniu jego żony hmm To jest totalnie bezsensowne.

11

Odp: neverending story

Skoro odszedł, to Cię nie kocha i tyle. Żadnej filozofii tu nie ma.

Posty [ 11 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024