Czy to jest w ogóle możliwe? Jesteśmy z sobą już 5 lat, mamy dziecko. Ale ja mam wrażenie, że nasze stosunki nigdy nie będą udane. Niektóre pozycje w ogóle mi nie wychodzą, często kiedyś słyszałam jak mąż mnie instruował (ruszaj się sama pupa, a nie cała sobą itp. Ze tak to on nic nie czuję) do tej pory się tego nie nauczyłam. Ogólnie ta ja jestem tą bardziej aktywna strona, mam wrażenie jakby celowo tak sobie przez te lata to zrobił. Gra wstępna to prawie w ogóle nie istnieje, a już mi się nie chce o nią prosić. Po wszystkim od razu idzie spać, twierdzac, z tak to powinno wyglądać, a ja się naogladalam seriali bo się che przytulać czy rozmawiać, a w życiu tak nie jest. Czasem chciałabym się przespac z kimś innym tylko po to by sprawdzić czy seks może wyglądać inaczej, lepiej. Ale nawet gdyby to jestem w tym temacie tak przez to wszystko nieśmiała, z chyba bym uciekła że strachu. Jestem młodą, spełniam się na co dzień i jako matka, ale brakuje mi miłości, czułości. Rozmowy nic nie dają, slysze tylko że naogladałam się bzdur i wymyśla. Każdego dnia się zastanawiam czy to moja wina
1 2018-11-25 17:54:53 Ostatnio edytowany przez Malamyszka25 (2018-11-25 18:31:46)
zajrzyj sobie do mojego tematu...cos mnie trafia ze taka dziewczyna jak Ty jest tak traktowana. ty jestes ok a on mowi ze naogladalas sie filmow to jest zenujace i nie idzie sie spac od razu tylko rozmowa przytulenie to normalnosc a nie filmy. tylko to co on robi to nienormalnosc. ale moze myle sie popatrzcie na moj temat jakos moje rady nie sprawdzaja sie.
Normalne czy nie normalne, z filmów czy nie z filmów - Ty tego potrzebujesz i oczekujesz, więc albo się dogadujecie, albo nara. Nie może być tak, że on sobie zaspokaja tobą potrzeby i dobranoc. Rozumiem, że się na to zgadzasz, bo w tym momencie taka bliskość jest dla ciebie ważniejsza niż brak jakiejkolwiek bliskości. Ale nie robisz tym sobie żadnych przysług. Do tej pory się na to wszystko zgadzałaś, jemu było wygodnie, dobrze i jeszcze umiejętnie zdyskredytował i podważył wszystlkie twoje potrzeby w tym obszarze - no to lepiej nie będzie, jeśli ty czegoś nie zrobisz. Musisz zmienić siebie - taka jest niewdzięczna prawda, że zawsze jedyne co możemy zrobić, to zmienić swoje zachowanie, wpływać na swoje zachowanie. I oczekiwać, że zmiana twojego zachowania przyniesie pożądane skutkiw otoczeniu - ale nie zawsze tak jest.
Brakuje ci asertywności. Chleb powszedni wielu kobiet. Tak mamy, że dajemy sobie wmówić, że nasze potrzeby (zwłaszcza seksualne) są nieważne, że wymyślamy, że się romansideł naczytałyśmy. Wiele kobiet pozwala na to, żeby tak wyglądało życie seksualne, bo nie mają dobrych wzorów oraz tej asertywności, żeby domagać się - chcę gry wstępnej to ona ma być albo żegnaj seksie. Chcę czułości po seksie, i ona będzie, albo adios. Oczywiście, granicach rozsądku, słuchając siebie wzajemnie, bo generalnie mężczyzna po akcie to już długo nie gada, tak skonstruowała go natura.
Witaj autorko. A masz ty w ogóle jakąkolwiek satysfakcję z tego seksu? Z twojego opisu wygląda to na spełnianie zachcianek męża. Nic tam nie ma dla ciebie. Ani bliskości ani orgazmu. Jak masz być dobra w łóżku skoro wasz seks jest jednostronny?
5 2018-11-25 20:30:37 Ostatnio edytowany przez student.zarzz (2018-11-25 20:34:20)
Monoceros i dziewczyna - ciekawe:) byłbym pewien że jesteś płci męskiej (zakończenie na "os"), sprawdziłem znaczenie w google, fajny nick:)
cześć Malamyszka25, zapamiętaj post napisany przez Monoceros, też uważam że nie powinnaś zgadzać się na te warunki, choć łatwiej doradzić niż być na czyimś miejscu. ON nic nie czuje więc instruuje Cię i chce żebyś się "nauczyła" - egoizm to dobre słowo? Przykro mi widzieć, że niektórzy mają takie nastawienie wobec partnerki. Twoje potrzeby są ignorowane, w takim stopniu że codziennie rozważasz możliwość własnej winy, tak oczywiście nie jest. Twoje potrzeby dla niego nie podlegają dyskusji, on na jakiejś nieznanej podstawie stwierdza, że jego pogląd to coś obowiązującego, "tak to powinno wyglądać", a wszystko inne to "naoglądanie się seriali". Spowodowało to, że Twoja pewność siebie spadła, patologiczne niezrozumiałe traktowanie Ciebie bez empatii spowodowało że byłabyś nieśmiała także wobec ewentualnych innych partnerów. Z góry przepraszam jeśli napisałem zbyt ostro, Twój partner zapewne jest dla Ciebie ważny i możesz nie zgadzać się z moim tonem.
Z dziewczyną mamy dużo obowiązków domowych, na studiach, w pracy, mamy niewiele czasu dla siebie. "Gra wstępna" to coś co zaczyna się o wiele wcześniej danego dnia. W weekendy gdy mamy czas zapraszam ją na miasto, gdy na nią patrzę ona wie że mnie pociąga i ja czuję tak samo. Gra wstępna to np. gdy idziemy razem za ręce, siadamy na ławce albo murku, gdy siada mi na kolanach w komunikacji miejskiej. Czasami zachęcam ją żebyśmy pojechali do innego miasta i poszli do hotelu 5-gwiazdkowego. Gra wstępna jest gdy ściskamy się za ręce na korytarzu, gdy przytulamy się w windzie. W takie dni mamy wiele godzin dla siebie, nie ma czegoś takiego jak "po wszystkim", nie określamy kiedy jest koniec. Czasami razem śpimy, czasami ja budzę się i ją przytulam. Trzymam ją blisko siebie, nieraz wydaje mi się mała potrzebująca opieki z powodu dzieciństwa, choć tego unikam bo nie chciała być traktowana jak dziecko. Ostatnio rozmawialiśmy na temat kształtowania się gwiazd z pyłu, ale np. oglądamy też bajki, rozmawiamy o przyszłości, tu nie ma ograniczenia czasowego i jest to wiele godzin. Nie ma czegoś takiego że określam dany moment jako "po wszystkim" i idę spać ignorując ją i zostawiając samą. Nie wiem czy to jest dobre, wiem że według niektórych mogę za kilka lat być w sytuacji takiej jak tu https://www.netkobiety.pl/t115308.html albo tu https://www.netkobiety.pl/t115555.html i czasami obawiam się czy kiedyś tak nie będzie, ale chciałem pokazać autorce że to czego ona doświadcza nie jest normalnością, i że jej oczekiwania, potrzeby (zupełnie normalne i niewygórowane) partner powinien mieć na uwadze, bo jego aktualne zachowanie jest nie na miejscu.
Witaj autorko. A masz ty w ogóle jakąkolwiek satysfakcję z tego seksu? Z twojego opisu wygląda to na spełnianie zachcianek męża. Nic tam nie ma dla ciebie. Ani bliskości ani orgazmu. Jak masz być dobra w łóżku skoro wasz seks jest jednostronny?
Nie potrzebuje wiele by osiągnąć orgazm. Ale ostatnio miewam go rzadziej, On nawet nie zauważył. Problem polega na tym, że sam orgazm mi nie wystarcza. Skoro potem leżę z nim, a czuje się samotna
A na co dzień w zyciu jaki jest dla Ciebie? Tak naprawdę?
Tak jak wyżej, nie daj sobie wmówić, że to z Tobą jest coś nie tak. Postaw jasne granice. Bo tak mąż Cię tylko wykorzystuje, patrzy tylko na swoje potrzeby.
Odnoszę wrażenie, że to nie ty jesteś zła w łóżku, a Twój mąż wygodnicki. Ty inicjujesz zbliżenia (na jego warunkach i ku jego uciesze), do tego daje Ci w trakcie cały instruktaż, żeby się przypadkiem sam nie zmęczył, a był "obsłużony" jak należy.
Absolutnie nie gódź się na takie traktowanie!
Masz prawo wymagać uczucia, bliskości i intymnej głębokiej relacji od człowieka, z którym wspólnie zdecydowaliście się spędzić życie.
uzytkownik444 napisał/a:Witaj autorko. A masz ty w ogóle jakąkolwiek satysfakcję z tego seksu? Z twojego opisu wygląda to na spełnianie zachcianek męża. Nic tam nie ma dla ciebie. Ani bliskości ani orgazmu. Jak masz być dobra w łóżku skoro wasz seks jest jednostronny?
Nie potrzebuje wiele by osiągnąć orgazm. Ale ostatnio miewam go rzadziej, On nawet nie zauważył. Problem polega na tym, że sam orgazm mi nie wystarcza. Skoro potem leżę z nim, a czuje się samotna
Chcesz powiedzieć, że nadziewając się na swego męża bez żadnej rozgrzewki i machając tyłkiem według jego instrukcji, a nie swoich potrzeb, przy emocjonalnym chłodzie i obojętności partnera osiągasz orgazm? Wow! You're one in a milion, you're once in a lifetime....
To cudowne! Jesteś kobietą idealną. Twój partner nawet nie wie, że kanał rodny zamontowany jest wzdłuż osi ciała, a daje ci orgazmy samym włożeniem penisa i marudzeniem: "machaj w poprzek!". Niesamowite!
Myślę, że zbyt pobieżnie odnoszono się do tej pory do problemu Autorki, łapiąc ją za słowa i wysnuwając daleko idące wnioski. Łącznie z niedowierzaniem, że orgazm można osiągnąć bez książkowej instrukcji pani Michaliny.
Rzecz w tym, że MałaMyszka uważa się za mało atrakcyjną. Przez to, że to ona inicjuje przeważnie.
On nie pożąda. A jak już, to masturbatorem partnera ma ona być, a nie współodczuwającą zbliżenie.
Co na to poradzić?
Opieprzyć egoistę i zażądać prawa do odczucia przyjemności bycia we dwoje.
Co on na to w tej sytuacji? No, właśnie.
Wtedy się bowiem okaże, kim ci dwoje są dla siebie, jeśli nie porozmawiają otwarcie.
Myślę, że zbyt pobieżnie odnoszono się do tej pory do problemu Autorki, łapiąc ją za słowa i wysnuwając daleko idące wnioski. Łącznie z niedowierzaniem, że orgazm można osiągnąć bez książkowej instrukcji pani Michaliny.
Rzecz w tym, że MałaMyszka uważa się za mało atrakcyjną. Przez to, że to ona inicjuje przeważnie.
On nie pożąda. A jak już, to masturbatorem partnera ma ona być, a nie współodczuwającą zbliżenie.
Co na to poradzić?
Opieprzyć egoistę i zażądać prawa do odczucia przyjemności bycia we dwoje.
Co on na to w tej sytuacji? No, właśnie.
Wtedy się bowiem okaże, kim ci dwoje są dla siebie, jeśli nie porozmawiają otwarcie.
No tak. Cóż więc ma być celem tego wątku? Udowodnienie, że kobiety mają orgazm przy braku odpowiedniej stymulacji, może nawet przy gwałcie. Przecież wystarczy włożyć magicznego penisa i kobieta odlatuje. A tak naprawdę orgazm jest nieważny, bo kobiety potrzebują przede wszystkim bliskości (rzygać się już chce od tego słowa). Orgazm mają gratis. No i oczywiście koniecznie trzeba wysłać tą parę na terapię, żeby terapeuta zarobił. O to chodzi?
Excop napisał/a:Myślę, że zbyt pobieżnie odnoszono się do tej pory do problemu Autorki, łapiąc ją za słowa i wysnuwając daleko idące wnioski. Łącznie z niedowierzaniem, że orgazm można osiągnąć bez książkowej instrukcji pani Michaliny.
Rzecz w tym, że MałaMyszka uważa się za mało atrakcyjną. Przez to, że to ona inicjuje przeważnie.
On nie pożąda. A jak już, to masturbatorem partnera ma ona być, a nie współodczuwającą zbliżenie.
Co na to poradzić?
Opieprzyć egoistę i zażądać prawa do odczucia przyjemności bycia we dwoje.
Co on na to w tej sytuacji? No, właśnie.
Wtedy się bowiem okaże, kim ci dwoje są dla siebie, jeśli nie porozmawiają otwarcie.No tak. Cóż więc ma być celem tego wątku? Udowodnienie, że kobiety mają orgazm przy braku odpowiedniej stymulacji, może nawet przy gwałcie. Przecież wystarczy włożyć magicznego penisa i kobieta odlatuje. A tak naprawdę orgazm jest nieważny, bo kobiety potrzebują przede wszystkim bliskości (rzygać się już chce od tego słowa). Orgazm mają gratis. No i oczywiście koniecznie trzeba wysłać tą parę na terapię, żeby terapeuta zarobił. O to chodzi?
Nie wiem, co jest tu odniesieniem do mojego wpisu, a co do celowości założenia tematu.
Wysłać na terapię. Kogo i dlaczego?
Terapia tu nie jest potrzebna.
Tutaj ważne jest, co ważnym jest w łóżku dla obojga.
Dla obojga, powtórzę.
Natomiast, miałkie i bezpodstawnie przytoczone "orgazm przy gwałcie" pominę milczeniem.
Pewnych rzeczy i łopatą się nie nałoży.
Sądzę że nie ma kiepskich kobiet w łóżku. Są tylko mało doświadczeni mężczyźni. Tak skrzypce zagrają jak muzyk pociągnie smyczkiem
Sądzę że nie ma kiepskich kobiet w łóżku. Są tylko mało doświadczeni mężczyźni. Tak skrzypce zagrają jak muzyk pociągnie smyczkiem
No i średnia ta Twoja racja jest.
Bo to nie facet jest odpowiedzialny za to, jak seks wygląda.
Odpowiedzialne są obie osoby, które ten seks uprawiają.
Jak ona jest kłodą to i wirtuoz nie pomoże. Jak jemu się nie chce, to ona sama nie pociągnie.
bo generalnie mężczyzna po akcie to już długo nie gada
Mi się tam najlepiej gada zaraz po seksie, jeśli tylko nie jest późno i nie wstaję na rano do pracy, zwykle długo gadamy.