Hej
Nie zaglądałam tu naprawde długo, ale teraz potrzebuje rady. CZuje sie rozdarta a moje serce potłukło sie niczym porcelana. Otóż jestez ze swoim chłopakiem, może z pół roku. Szybko zamieszkaliśmy razem przez odległość która nas dzieliła. Z początku próbowałam niby było dobrze, ale on często chciał jeździć to mamusi. Nie robiłam z tego problemu, w końcu rzadko sie z nią widywał gdy był za granicą. A ja i tak nie miałam w tym mieście przyjaciół. Wczoraj zdarzyła się jak dla mnie błaha sprawa ale urosła do rangi dośc poważnej. Otóż siedziałam z siostrą na discordzie, jednocześnie klikając na kompie. Rzadko się z nią widuje, bo mieszka 300 km ode mnie. Dlatego mozemy utrzymywać tylko kontakt telefoniczny lub przez internet. Teściowa zrobiła kolacja, (Byliśmy u niej jak co weekend, bo Pan X tak chce ) to powiedziałam spokojnie że za 10 minut zjem. (Gdy "Pan X" Musi coś dokończyć przy kompie, albo idzie sie akurat myć to czekamy an niego i nikt nie robi z tego problemu czy coś) Spojrzał sie ale nie skomentował. Nie zwróciłąm wtedy na to uwagi na powinnaś, reszta niby przebiegła w miare normalnie. Dzisiaj gdy wychodził do szkoły popołudniu, powiedział tylko że zachowałam się niewłaściwie. I coś tam jeszcze ale nie pamietam juz co. Wyszedł z domu, a ja zaczełam sobie sprzątać. W końcu to mój obowiązek, jak on uważa.Zwykle wraca pare minut po 22, mineła 23 a jego nadal nie było. Kolejne minuty mijaly, próbowalam dzwonić pisać ale nic. Wrócił przed północom, a jak spytałam gdzie ma telefon to odpowiedział ze w kieszeniu, a na pytanie dlaczego nie odbierał, bo sie martwiłam stwierdził ze nie miał ochoty ze mną gadać. Opuściłam, wróciłam do salonu a on poszedł do łazienki. Łzy leciały mi po policzkach, ale musiałąm to zdusić w sobie.
Nie potrafie tego zrozumieć... On ma rodzinę tutaj na miejscu, gdzie co weekend widuje jego rodzine. Czasem nawet wiecej mnie nie ma przez to w domu niz jestem. Nie robie problemów, natomiast on nie poznał moje brata, dziadka widział raz. na pogrzeb babci nie pojechał a do siostry tez nie chce jechać.....
Rozumiem że nie chce widywać mojej rodziny, ale dlaczego tak sie zezłościł że pogadałam chwile z siostrą która miała problem i zjadlam kilka minut później kolacje. Dlaczego tak bardzo chce mnie z nią rozdzielić? Przecież ja mu nie zabraniam kontaktu z rodziną...
Pare miesiecy temu chciałam spędzić z nim resztę zycia, teraz po prostu sie boje. Nie wiem co bedzie za pare miesiecy czy lat. Kocham go całym sercem, ale skoro on w tym momencie nie szanuje moich uczuć to co bedzie później?
Nie wiem czy chciałam sie wygadać czy potrzebuje rady. Po prostu nie chce wybierać miedzy nim a ostatnią rodzinną jaka mi została...