Trudna decyzja.. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 13 ]

1 Ostatnio edytowany przez Patrix (2018-11-20 01:25:58)

Temat: Trudna decyzja..

Hej big_smile
Nie zaglądałam tu naprawde długo, ale teraz potrzebuje rady. CZuje sie rozdarta a moje serce potłukło sie niczym porcelana. Otóż jestez ze swoim chłopakiem, może z pół roku. Szybko zamieszkaliśmy razem przez odległość która nas dzieliła. Z początku próbowałam niby było dobrze, ale on często chciał jeździć to mamusi. Nie robiłam z tego problemu, w końcu rzadko sie z nią widywał gdy był za granicą. A ja i tak nie miałam w tym mieście przyjaciół. Wczoraj zdarzyła się jak dla mnie błaha sprawa ale urosła do rangi dośc poważnej. Otóż siedziałam z siostrą na discordzie, jednocześnie klikając na kompie. Rzadko się z nią widuje, bo mieszka 300 km ode mnie. Dlatego mozemy utrzymywać tylko kontakt telefoniczny lub przez internet. Teściowa zrobiła kolacja, (Byliśmy u niej jak co weekend, bo Pan X tak chce ) to powiedziałam spokojnie że za 10 minut zjem. (Gdy "Pan X" Musi coś dokończyć przy kompie, albo idzie sie akurat myć to czekamy an niego i nikt nie robi z tego problemu czy coś) Spojrzał sie ale nie skomentował. Nie zwróciłąm wtedy na to uwagi na powinnaś, reszta niby przebiegła w miare normalnie. Dzisiaj gdy wychodził do szkoły popołudniu, powiedział tylko że zachowałam się niewłaściwie. I coś tam jeszcze ale nie pamietam juz co. Wyszedł z domu, a ja zaczełam sobie sprzątać. W końcu to mój obowiązek, jak on uważa.Zwykle wraca pare minut po 22, mineła 23 a jego nadal nie było. Kolejne minuty mijaly, próbowalam dzwonić pisać ale nic. Wrócił przed północom, a jak spytałam gdzie ma telefon to odpowiedział ze w kieszeniu, a na pytanie dlaczego nie odbierał, bo sie martwiłam stwierdził ze nie miał ochoty ze mną gadać. Opuściłam, wróciłam do salonu a on poszedł do łazienki. Łzy leciały mi po policzkach, ale musiałąm to zdusić w sobie.

Nie potrafie tego zrozumieć... On ma rodzinę tutaj na miejscu, gdzie co weekend widuje jego rodzine. Czasem nawet wiecej mnie nie ma przez to w domu niz jestem. Nie robie problemów, natomiast on nie poznał moje brata, dziadka widział raz. na pogrzeb babci nie pojechał a do siostry tez nie chce jechać.....

Rozumiem że nie chce widywać mojej rodziny, ale dlaczego tak sie zezłościł że pogadałam chwile z siostrą która miała problem i zjadlam kilka minut później kolacje. Dlaczego tak bardzo chce mnie z nią rozdzielić? Przecież ja mu nie zabraniam kontaktu z rodziną...

Pare miesiecy temu chciałam spędzić z nim resztę zycia, teraz po prostu sie boje. Nie wiem co bedzie za pare miesiecy czy lat. Kocham go całym sercem, ale skoro on w tym momencie nie szanuje moich uczuć to co bedzie później?

Nie wiem czy chciałam sie wygadać czy potrzebuje rady. Po prostu nie chce wybierać miedzy nim a ostatnią rodzinną jaka mi została...

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Trudna decyzja..

Uciekaj gdzie pieprz rośnie! Właśnie sie rozchodzę z chłopakiem który stawia rodzinę matke, siostry, braci ponad wszystko! Byłam z nim 4 lata na dzień dzisiejszy mam depresję.Nie ułożysz sobie z nim życia co najwyżej na torach. Wróciłam dla niego po 18 latach z Niemiec do Polski bo tak chciał. Mam ciężką sytuację w domu rodzinnym a on mi robi zadymy o to że nasz związek.się nie układa. A jak ma się układać skoro ja już mam depresję. On pracuje za granicą jeszcze , ostatnio wrócił po 2 miesiącach , pojechał do mamusi prosto bez mówienia mi że jadzie do Polski( bo będę się martwić) a i był ciężko chory. Był u mamusi tydzień przyjechał do mnie na dwa dni i z powrotem do mamusi

3

Odp: Trudna decyzja..

Nigdy nie lubiłam się poddawać i teraz nie chce. Nie wiem czy jest szans to ratować, ale chce spróbować. Po prostu nie wiem jak to zrobić...

4

Odp: Trudna decyzja..
Patrix napisał/a:

Nigdy nie lubiłam się poddawać i teraz nie chce. Nie wiem czy jest szans to ratować, ale chce spróbować. Po prostu nie wiem jak to zrobić...

To synuś mamusi. Jego pępowina jest bardzo gruba. Nie do przecięcia. Poza tym facet ma ewidentne problemy z empatią. Zamiast robić sobie "challenge" (co ? ja nie dam rady ? ja ?) i próbować się dopasowywać na siłę do tego gościa, po prostu zadbaj o swój komfort psychiczny. Jesteś "desperado" ? Musi być koniecznie ten facet ? Bycie z kimś w związku przez długie lata to naprawdę ciężka orka. A jeśli coś się pierdzieli już na starcie to lepiej sobie od razu odpuścić. Potem niemal zawsze jest tylko gorzej.  Kupiłabyś samochód, który by rzęził już w Salonie ?

5

Odp: Trudna decyzja..
Dżołana napisał/a:

Uciekaj gdzie pieprz rośnie!

Myślę, że ona nie ucieknie od swoich problemów z asertywnością. smile

6

Odp: Trudna decyzja..

to pierwsza taka sytuacja? dlaczego o niej nie pogadacie? tylko on strzela focha a ty się kryjesz z tym że cię to uraziło...

7

Odp: Trudna decyzja..

Każda kobieta powinna sobie zbudować swój świat wewnętrzny i zewnętrzny tak aby ją ekscytował i wypęłniał.
Tymczasem mężczyzna staje się epicentrum i każdy jego krok jest analizowany i podawany ocenie. Tym sposobem on (świadomie bądź nie) steruje związkiem.

8

Odp: Trudna decyzja..

Dziekuje wszytskim za odpowiedzi. Postaram się teraz odnieść się do każdej wypowiedzi.

Misinx napisał/a:

To synuś mamusi. Jego pępowina jest bardzo gruba. Nie do przecięcia. Poza tym facet ma ewidentne problemy z empatią. Zamiast robić sobie "challenge" (co ? ja nie dam rady ? ja ?) i próbować się dopasowywać na siłę do tego gościa, po prostu zadbaj o swój komfort psychiczny. Jesteś "desperado" ? Musi być koniecznie ten facet ? Bycie z kimś w związku przez długie lata to naprawdę ciężka orka. A jeśli coś się pierdzieli już na starcie to lepiej sobie od razu odpuścić. Potem niemal zawsze jest tylko gorzej.  Kupiłabyś samochód, który by rzęził już w Salonie ?


Masz trochę racji jego pepowina jest nie do przecięcia. Zrozumiałam to trochę za późno, że przywiązanie do rodzinny jest zbyt duże. Po prostu mój ojciec nie był przywiązany, wiec z początku cieszyłam się ze tutaj jest inaczej. Teraz wiem że się myliłam. To nie tak że chciałam się do niego dopasować, w związkach trzeba iść na kompromisy. Może dlatego próbowałam się z nim zgrać, on najwyraźniej to wiedział. Tylko że on również powinien pójść na kompris, chyba jednak nie zamierza tego zrobić. A na to juz nie moge pozwolić. Nie moge pozwolić by traktował mnie jak kogoś gorszego. To nie musi być ten facet, tylko nie chciałam rezygnować gdy pojawią się przeszkody. Staram sie widzieć te lepsze strony. Zmarnowałam pół roku dla niego, ale chociaż nie moge powiedzieć że poddałąm się bez walki.

balin napisał/a:

Myślę, że ona nie ucieknie od swoich problemów z asertywnością. smile

Nie wiem czy to dobrze czy nie ale się mylisz. Zamierzam doprowadzić do konfrontacji, prawdopodobnie jutro. Właśnie wychodze do pracy i nie moge tego zrobić teraz. Ta rozmowa przesądzi co zrobie, albo on zrozumie o co chodzi i obieca że sie zmieni wtedy dam mu jeszcze jedną szanse albo druga opcja spakuje się i wyjde na pociąg. Pojade do siostry, poukładam sobie wszystko a potem wróce tylko po reszte rzeczy. Pozna tą gorszą cześć mnie, tą wojowniczą, upartą i twardą. Tą której nie można zranić. Tą którą postawi na swoim nawet jeśli to zakończy związek.

sosenek napisał/a:

to pierwsza taka sytuacja? dlaczego o niej nie pogadacie? tylko on strzela focha a ty się kryjesz z tym że cię to uraziło...

Tak, pierwsza taka poważna. Zdarzało się że podejmował decyzje nie pytając mnie o zdanie ale zwykle rozwiązanie mi pasowało wiec odpuszczałam. Chciałam unikać kłotni, to kolejny błąd który popełniłam. Może wtedy wcześniej bym zrozumiała ze to nie jest facet dla mnie. Odkąd wczoraj powiedział że nie ma ochoty ze mną gadać, siedzi w innym pomieszczeniu. Dzisiaj w nocy jak wróce z pracy albo jutro z rana dojdzie do konfrontacji. Kryje się, wczoraj powiedział mi zaczynając rozmowe wychodząc z domu. Zatrzymanie go i tak nie miało sensu. A w nocy byłam zbyt roztrzesiona by z nim się konfrontować. Za mocno by wykorzystał fakt że działam pod wpływem bólu.  Zmusze go do tej szczerej rozmowy, nawet jeśli to miałoby zakończyć związek

kejt38 napisał/a:

Każda kobieta powinna sobie zbudować swój świat wewnętrzny i zewnętrzny tak aby ją ekscytował i wypęłniał.
Tymczasem mężczyzna staje się epicentrum i każdy jego krok jest analizowany i podawany ocenie. Tym sposobem on (świadomie bądź nie) steruje związkiem.

Masz racje pozwoliłam mu nieświadomie kierować związkiem, popełniłam błąd i zrozumiałam to teraz dopiero teraz. Kocham go, ale będzie musiał zrozumieć że z moim zdaniem musi się liczyć. Tak jak pisałam wyżej, najbliższa konfrontacja prawdopodobnie zakończy ten związek choć chce wierzyć że to da sie ratować.

9 Ostatnio edytowany przez Misinx (2018-11-20 15:36:48)

Odp: Trudna decyzja..
Patrix napisał/a:

Masz trochę racji jego pepowina jest nie do przecięcia. Zrozumiałam to trochę za późno, że przywiązanie do rodzinny jest zbyt duże. Po prostu mój ojciec nie był przywiązany, wiec z początku cieszyłam się ze tutaj jest inaczej. Teraz wiem że się myliłam. To nie tak że chciałam się do niego dopasować, w związkach trzeba iść na kompromisy. Może dlatego próbowałam się z nim zgrać, on najwyraźniej to wiedział. Tylko że on również powinien pójść na kompris, chyba jednak nie zamierza tego zrobić. A na to juz nie moge pozwolić. Nie moge pozwolić by traktował mnie jak kogoś gorszego. To nie musi być ten facet, tylko nie chciałam rezygnować gdy pojawią się przeszkody. Staram sie widzieć te lepsze strony. Zmarnowałam pół roku dla niego, ale chociaż nie moge powiedzieć że poddałąm się bez walki.

Nie obraź się, ale pół roku to jest nic. Moja matka męczyła się z moim ojcem ponad 30 lat. Na pocieszenie powiem, że pierwsze 20 lat było najgorsze. Teraz już jest lepiej, bo... matka ojce nie żyje big_smile Tacy ludzie jak Twój facet zawsze na pierwszym miejscu będą stawiać swoich rodziców, rodzeństwo, a dopiero potem współmałżonka (w imię zasady "żona, mąż - rzecz nabyta"). Jako dziecko z takiego małżeństwa powiem Ci, że dorastanie w takim układzie też ryje psychikę. Wieczne kłótnie, bywa, że i przemoc w rodzinie. Matka, która jest wiecznie nieszczęśliwa i rozżalona, która robi ze swojego małego dziecka powiernika swoich problemów. Po prostu szał big_smile

10 Ostatnio edytowany przez Patrix (2018-11-20 15:39:02)

Odp: Trudna decyzja..

Jesteś pewien że tego nie da się zmienić? Że nie sprawie że bedzie traktować mnie na równi?

Ps. Cieżko mnie urazić, także spokojnie xD

11

Odp: Trudna decyzja..
Patrix napisał/a:

Jesteś pewien że tego nie da się zmienić? Że nie sprawie że bedzie traktować mnie na równi?

A Ty jesteś pewna, że warto postawić na to swoje życie ? Pierwsze pół roku i jeszcze w Waszym wieku to powinno być totalne zaślepienie sobą i spijanie sobie z dzióbków wink Potem oczywiście czar mija i okazuje się, że ten typ ma wady big_smile Ale nie tak szybko. Jak już się coś chrzani to co będzie dalej ? Problemy się przeważnie tylko powiększają, a nie znikają. To się zdarza, ale rzadko. Gdybyś miała z nim już dziecko i pragnęła utrzymać rodzinę, to sytuacja byłaby inna, ale co Cię teraz trzyma ?

12

Odp: Trudna decyzja..

Szczerze mówiąc to dla mnie zachowanie Was obojga to dziecinada.
On strzela fochy, ale sama Patrix nie jest lepsza i płacze po kątach. Ani jedno, ani drugie nie potrafi rozmawiać, więc świetlanej przyszłości tej parze nie wróżę, jeśli czegoś nie zmienią w komunikacji między sobą.
Patrix, tak bardzo byś chciała, żeby Twój partner zrozumiał Ciebie i Twoj brak codziennego kontaktu z rodziną, podczas, gdy Ty sama nie potrafisz zrozumieć, że odkładanie przygotowanej przez „teściową” kolację może zostać potraktowane jak lekceważenie jej wysiłku.
Przestań wymagać, żeby inni czytali Ci w myślach, bo sama też tego nie umiesz.

13

Odp: Trudna decyzja..

"Chciałam unikać kłotni, to kolejny błąd który popełniłam."
błąd. też go popełniłam (możesz poczytać w moim ostatnim temacie który założyłam). nie chcieliśmy się kłócić (w domyśle ranić)z partnerem = nasze niedopowiedzenia się nawarstwiały i walnęło z hukiem, prawie się rozstaliśmy. no ale wyjaśniliśmy sobie sprawy, zrozumiałam że nie warto przemilczać ani dużych ani małych spraw. teraz mówię ci mi ślina na język przyniesie i jest o wiele lepiej ale oczywiście warunek jest taki że dwie osoby są nastawione na sukces wink

Posty [ 13 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024