Choć nie jestem nastolatką, nie mam zbyt dużego doświadczenia z mężczyznami. Poznałam go jakiś czas temu, początkowo kumplowaliśmy się, wspólne wyjścia na imprezy, spacery etc. Było miło i totalnie po koleżeńsku. Potem on zaczął dążyć do czegoś więcej i traktować mnie jak kobietę. Trzymanie za rękę, obejmowanie w pasie, namiętne pocałunki.
W końcu wylądowaliśmy razem w łóżku. Dla obojga był to pierwszy raz, przy czym ja jakiś czas temu pozbyłam się błony u ginekologa. Miałam kiedyś faceta, ale on nie umiał jej przebić, próba defloracji bolała jak diabli, jakby mnie ktoś rozrywał. Nie pomagała zmiana pozycji ani lubrykanty. W końcu zrobiłam to u ginekologa przy sporej porcji znieczulenia miejscowego, bo mam bardzo niski próg bólu. On nie wie o tym, że byłam dziewicą, bo wstydziłam mu się powiedzieć o swoim problemie z defloracją, który skończył się u ginekologa. O dziwo, choć bardzo bałam się tego pierwszego razu, było romantycznie, bardzo namiętnie, nic mnie nie bolało. Myślę, że to zasługa jego delikatności, gry wstępnej oraz tego, że mnie bardzo podnieca. On jednak spanikował, że było za krótko. Tłumaczyłam mu, że to nie problem i że było mi z nim wspaniale, bo tak też było. Przygotowałam się na coś nieprzyjemnego, a nie tylko nie bolało, ale też było bardzo miło. On okazał się bardzo romantyczny, po wszystkim przytulał mnie przez całą noc i całował. Po prostu było idealnie.
Jednak potem zapanowała cisza, udało mi się ją przerwać, mówiąc, jak było wspaniale. Potem był seks, znowu było bardzo miło, ale on uznał, że nie stanął na wysokości zadania, bo ja jestem cicho, a ja zwyczajnie nie czuję potrzeby krzyczeć, wolę się do niego mocniej przytulić, gdy jest mi dobrze.
Od tamtej pory on ze mną rozmawia, nawet mnie ze sobą zabiera do kolegów, proponuje spotkania, pisze, ale nie ma nic poza przytulaniem. Nie wiem, o co może w tym wszystkim chodzić. Czuję się traktowana jak koleżanka, owszem bardzo mocno mnie przytula, widzę, że lubi ze mną spędzać czas, ale mnie nie obejmuje w pasie, nie całuje, nie dąży do seksu.
Ostatnio się napił i do mnie zadzwonił. Pierwszy raz rozmawiałam z nim pod wpływem, on w ogóle nie sięga po % ze względu na swoją pracę. Ale miał 3 dni wolnego. Powiedział mi wtedy, że on nie czuje się dla mnie najważniejszy, bo sama praktycznie do niego nie dzwonię, nie piszę, nie proponuję spotkań czy seksu. Nie całuję go i nie dotykam sama z siebie. Nie mówię wprost, czy jest mi z nim dobrze czy źle.
Jest w tym sporo prawdy, ale ja zwyczajnie nie wiem, jak się czasem zachować. Nie chcę mu się narzucać, nie wiem, czy on chce ze mną podtrzymywać kontakt. Póki byliśmy tylko kolegami, to często sama pisałam i proponowałam spotkanie. Potem zaczęłam się bać, że może mu się nie podobał seks, to, jak całuję, może nie jestem dla niego dostatecznie atrakcyjna - jestem bardzo szczupła, nie mam dużych piersi czy pupy. Że zrobiłam coś głupiego i może lepiej by było, gdyby sam wyszedł z inicjatywą. To samo mam z pocałunkami i łapaniem za rękę, zwyczajnie nie wiem, czy mogę to zrobić.
Kilka dni temu dzwonił, był bardzo miły, ale się nie odzywa. Nie wiem, czy proponować spotkanie, czy dzwonić do niego. Nie chcę się narzucać. Zwyczajnie boję się, że kogoś poznał i dlatego seks poszedł w odstawkę.