Witajcie.
Jestem tu nowa, ale zamierzam zostać na dłużej
Miałam już napisany temat i go straciłam, więc napiszę w wieelkim skrócie o co mi chodzi.
Mam nadopiekuńczych rodziców. Całe życie wszystko za mnie robili. W trakcie studiów wyszłam za mąż i urodziło nam się dziecko. Tak się bałam tej dorosłości, że przez długi czas pozwalałam rodzicom się wtrącać - oni byli takim symbolem bezpieczeństwa. Oczywiście odbijało się to na moim małżeństwie.
Na szczęście oprzytomniałam i uświadomiłam sobie, że tak być nie może. Długo to trwało, zanim odsunęłam ich od siebie.
Od dwóch miesięcy więc żyjemy zdrowo zdystansowani od rodziców. Początkowo byłam bardzo szczęśliwa, że w końcu mamy swoje życie. Jednak około dwa tygodnie temu zaczęłam czuć potworne przemęczenie. Dostałam nocnego ataku paniki. Mąż twierdzi, że to dlatego, gdyż nigdy wcześniej w życiu nie funkcjonowałam na tak wysokich obrotach. Zacżęło się to pogarszać. Miewam palpitacje serca, duszności, mdłości, drżenie całego ciała. Nie mogę spać ani jeść, schudłam prawie trzy kilo w przeciągu dwóch tygodni. Zaczęłam się bać wszystkiego: że umrę, że zachoruję, że zaniedbam synka, że zwariuję. Na szczęście żadna z tych rzeczy się nie dzieje.
Jednak skutecznie mi to obniża nastrój.
Podejrzewam, że to nerwica.
Zaczęłam się bać tej całej odpowiedzialności. Zawsze to rodzice zajmowali się tymi sprawami. Aż nagle to ja mam stworzyć dom. Być dla synka. Jestem z nim teraz sama, gdyż mąż pojechał na kilka dni za granicę (w sprawach zawodowych) i czuję wielki strach.
W dodatku nie wiem, jak zorganizować sobie to życie... Co robić w wolnym czasie z dzieckiem? Jak się nie bać być samej z synkiem? Co prawda w tym roku kończę studia i zaczęłam szukać pracy, co trochę podnosi mnie na duchu. Jednak ten lęk przed typowym, dorosłym życiem we mnie cały czas siedzi. Jak ja mam żyć....??
Czy któraś z Was ma podobne doświadczenia? Czy jest szansa, że ułożę jakoś sobie to życie?
Jutro mam pierwszą wizytę u psychoterapeuty. Bardzo chcę uwierzyć w siebie i przestać się bać. Przestać się bać samodzielnego życia, macierzyństwa.
Czy to jest możliwe?