Witam,
Mam bardzo odpowiedzialną pracę w którą wkładam 200proc. Siebie. Czasem mam wrażenie, że przesadzam z zaangażowaniem i traktuje pracę zbyt poważnie, jakby to była najważniejsza rzecz na świecie, a mam przecież kochającego męża, zdrowe dziecko... Przez pracę zrezygnowałam nawet z decyzji o 2 dziecku, bo jest ona dla mnie takim priorytetem, że to staje się wręcz chorobliwe.
Ostatnio popełniłam w pracy błąd, dość poważny, choć nikt przez niego nie umarł ani nie doznał uszczerbku na zdrowiu, co jest dla mnie jedynym pocieszeniem, błąd się przytrafił i to jest dla mnie, jako osoby wychwalanej i docenianej ogromną porażka, nie do przełknięcia.
Wiem że przyczyną błędu było przemęczenie, bywa że w pracy nic nie jem, bo chce żeby wszystko było zrobione na tip top, często nie śpię, bo córka odkąd poszła do przedszkola dużo choruje i w nocy kaszle, gorączkuje, a ja zamiast wziąć opiekę i skorzystać z tego prawa... No właśnie... I to był właśnie ten dzień przemęczenia. Praca i cały dom jest zwykle tylko na mojej głowie bo męża często nie ma.
Doszło do tego że nie śpię, nie jem, dostaje duszności, złoszczę się na własne dziecko... Jestem na lekach na nerwy żeby w ogóle zasnąć. Po prostu mnie to przerasta.
Błąd był na tyle poważny że dostałam upomnienie, na szczęście nie wyleciałam, ale moja ciężko wypracowana reputacja i opinia wodorowego pracownika spadła na łeb na szyję...
Nie radzę sobie z tym, codziennie mam doła, może ktoś z was podpowie mi jak mogę sobie z tym poradzić... Bo szczerze mówiąc nie mam się nawet komu wygadać, męża nie ma w domu, a mama nie chcę żeby się martwila więc nic jej nie mówiłam.
Może ktoś obcy spojrzy na to trzezwym okiem
Anthony de Mello