Witam Was bardzo serdecznie, wracam tu do Was po ponad pół roku od dość burzliwego rozstania.
Przeżyłam to, podjęłam terapię, i stwierdziłam, tak jestem gotowa aby ktoś poznać. I poznałam przez internet.
Rozmowa zaczęła się od jakiś pierdół, nie wiedziałam kim jest, co robi a świetnie mi się z nim pisało. Dopiero pod koniec rozmowy wymieniłam się imię, wiekiem, skąd jest i zostawiłam numer telefonu.
Następnego dnia rozmowa przez telefon, też świetnie. Nie chciał mojego zdjęcia, ja jego również, poprostu była (w moim odczuciu) naprawdę dobra rozmowa.
Na następny dzień, propozycja z jego strony o fb, i pierwsze zobaczenie siebie, on miał więcej zdjęć niż ja, więc nie prosiłam, moje nie licząc mojego lica na avku widział i mnie cała zdjęcie z lustra wysłałam już sama z siebie.
Z tego co pisał spodobałam mu się. Nie ukrywam on mi różnież, mój typ, nawet jak w rzeczywistości okazał się ciut za niski, ale mi się dalej podobał :D
Zaproponował spotkanie, wcześniej spacer a potem do kina.
Od razu zapłacił z góry za kino choć naprawdę o to nie prosiłam, ale stwierdził, że on mnie zabiera to kina i już, ok, nie miałam pytań.
Dzień randki, zgubił się trochę, i czekał nie w tym miejscu ( z innego miasta) poszłam go szukać a on zamiast stać na miejscu jak prosiłam poszedł w moją stronę, minelismy się, przez telefon poprosiłam żeby się odwrócił i wtedy się zobaczyliśmy. Ręką podana, imię imię i idziemy na ten spacer. W rozmowie wyszło że zdążymy na kawe, to na kawę. On zapłacił sam z siebie za nas. Przy kawie rozmowa się kleiła, każdy z nas coś opowiadał o sobie, czasem nasze spojrzenia fajnie się spotykały. Droga do kina, moim zdaniem też była całkiem rozmowna, nie mówiłam tylko ja... On również.
Kino, tu za dużo siła rzeczy się nie pogadało, ale śmiechy z reklam, czasem widziałam, że kątem oka coś patrzył na mnie.
Po tym wszystkim odprowadził mnie do domu.
Na pożegnanie "to wyspij się dobrze" a ja powiedziałam, żeby bezpiecznie wrócił do domu. I tak od tak wróciłam do domu, nie było przytulenia nic. To jest moja " druga pierwsza randka w życiu" koleżanki mi mówiły, że na niej powinna być już jakąś bliskość coś zaiskrzyc. Ja byłam bardzo nieśmiała żeby się na coś zdobyć.
Nie mam 16 lat, byłam poprostu długo w jednym związku, stąd randkowo jestem opóźniona :D
I tak: miałam dziwnie poczucie, że już się nie odezwie
Odezwał się może po półtorej godziny w nocy że jest już w domu, zasnęłam wcześniej, opisałam rano, że się cieszę i że dobrze, że już był, bo ja zasnęłam.
Teraz ta rozmowa na fb jest jakaś taka nijaka, wcześniej odpisywał od razu. Obawiam się, że nie byłam w jego typie, że mu się nie spodobałam.
Pisał, że podziwia moja osobowość...
Nie mówiłam nic o byłym, nic a nic, nie pytałam też ja o jego- czego ponoć nie powinno się robić.
Napisać coś do niego, zapytac się wprost czy będzie następne spotkanie? Smutno mi trochę z tego powodu, tym bardziej, że miałam wrażenie, że to nie typ faceta co kieruje się tylko i wyłącznie wyglądem.
Podczas spotkania czasem coś wspominał "a na następny raz.." ale, nie wiem, co robić?