Jesteśmy razem od roku. Wielka miłość, skrajne emocje. Dwa przeciwieństwa. On - introwertyk, ja - ekstrawertyczka. Mamy po 28 lat. To dla nas obojga pierwsze tak poważne związki. Spędzamy ze sobą niemalże każdą wolną chwilę. A ostatnimi czasy jest ich naprawdę mało. Ja pracuję po 12h, on jest w trakcie drugich studiów i również ma zajęcia od rana do nocy. Kiedy spotykamy się wieczorami, skaczemy sobie do gardeł. Kłótnia co drugi dzień. I tak może od jakichś 2 tyg. Często nie zgadzaliśmy się ze sobą, ale tak "patologicznie" jeszcze nie było. Przedwczoraj, w jego domu zaczęliśmy się wzajemnie obrażać. On wyzwał mnie od najgorszych (nazwał k***) z miną zwycięzcy, patrząc prosto w oczy. Potrafił mówić, że nie mam klasy, honoru, że zna wiele ładniejszych dziewczyn ode mnie i żadnej z nich nie przydarzają się takie sytuacje, jakie mnie, że jestem manipulatorką. Dodam, że jest moim drugim partnerem seksualnym; ja dla niego również. Rzuciłam się na niego. Zaczęłam okładać rękoma, kopać, gryźć. Też mnie poszarpał kilka razy, przytrzymywał mocno. Mam dużo siniaków. Zerwał z mojej ręki bransoletkę, którą dał w prezencie i wezwał policję. Przyjechali, wylegitymowali. Patrzyli na nas z politowaniem. Powiedzieli, że różne sytuacje widzieli i że zachowujemy się jak włoskie małżeństwo. Wyszłam z jego mieszkania razem z nimi. Ale dla mnie to szczyt szczytów. Przy każdej kłótni dzwonił do mamy. Bez różnicy czy był to dzień czy środek nocy. Ostatnio nawet przejechała o północy 250 km, bo "synkowi" działa się krzywda. Powiedziałam mu o mojej największej tajemnicy rodzinnej. Obiecał, że nikomu nie powie. Na drugi dzień wiedziała już o tym jego matka. Stwierdziła, że wymyśliłam wszystko, by go zatrzymać przy sobie. Nie podała mi ręki, kiedy przyjechała tutaj. Patrzyła na mnie z satysfakcją. Kiedy jest dobrze między nami, potrafi nie odbierać od niej 20-stu połączeń przez cały tydzień. Czuję, że pastwi się nade mną psychicznie, czasem odnoszę wrażenie, że celowo chce sprowokować i doprowadzić do szału. Wiem, że nie powinnam go "lać", jak to nazywa, ale czuję się tak zgnojona, że nie wiem, jak reagować. Przed awanturą stwierdził, że powinnam poznać jego rodziców, opowiedzieć szczerze o moich problemach, sytuacji rodzinnej i jeśli mnie zaakceptują, oznacza to, że jestem w porządku. Dodam, że sami rozwiedli się kilkanaście lat temu, ojciec ma wszystkie kobiety za dziwki (nawet mnie raz tak podsumował przed nim, na podstawie tego, że jakiś chłopak pisał mnie na fb). Nikogo nigdy tak nie kochałam, nikomu nie opierałam gaci (kiedy mieszkaliśmy razem przez wakacje), nie gotowałam obiadków. Między kłótniami jest cudownie. Znajomym wydaje się, że jesteśmy idealną parką. Wiem, że również mnie kocha, ale jak dogadać się normalnie? Co się z nami dzieje? Może mamy do siebie żal, nieprzepracowane pewne sytuacje. Nie dajemy sobie ochłonąć i zbyt szybko idziemy dalej. Rozważam pójście do psychologa. Mama zerwała ze mną kontakt 2 m-ce temu, kiedy dowiedziała się, że się pogodziliśmy (stale mieliśmy jakieś przeboje). Krzyczała, że wybrałam nową rodzinę, że daję się poniżać, traktować jak "ostatnia ścierka". Nie jest mi łatwo...
1 2018-11-10 14:39:22 Ostatnio edytowany przez olakar28 (2018-11-10 14:44:17)
Na wstępie... współczuję. I to bardzo. Wpakowałaś się w najgorsze gówno.
Nie będzie lepiej. Związek z maminsynkiem jest koszmarem. Jego więź z matką, z tego co piszesz silna i... toksyczna, zniszczy Ciebie. On chyba na Tobie wyżywa się, świadomie lub nie, za matkę. Ciebie za nią karze, wywala złość. I będzie gorzej...
Na nic rozmowy z nim, na nic tłumaczenia. Każda rozmowa zakończy się tak samo - oskarżeniami, że nie szanujesz jego matki.
Do tego... szanuj się. Jak ktoś nazywa Ciebie "kur*ą"... to z automatu powinnaś kolesia olać.
Masz 28 lat, masz przed sobą przyszłość. Zapewne z kim innym. Lepszym.
"Robi ze mnie potwora, najgorszą"
Zaczęłam okładać rękoma, kopać, gryźć.
Nikogo nigdy tak nie kochałam
Jak on tak może cię nazywać?
Jeżeli to jest miłość to współczuję twoim wrogom.
Dajcie sobie spokój zanim się pozabijacie.
Psycholog jak najbardziej. Może nawet psychiatra.
4 2018-11-10 15:04:17 Ostatnio edytowany przez olakar28 (2018-11-10 15:06:21)
Powiedział, że zdanie jego mamy jest najważniejsze, że mama ma nosa do ludzi, zwłaszcza do kobiet. Mama nie chce, by go ktokolwiek skrzywdził. Generalnie słyszę to od dawien dawna. Nie widzi, że to jest szantaż emocjonalny - jeśli mama mnie zaakceptuje i "dostrzeże we mnie to, co on, będziemy mogli dalej być razem. Jeśli nie - cóż..." Mama od razu będzie widziała, z jakim typem kobiety ma do czynienia. Kiedy się ze mną pokłócił jeszcze na wakacjach, opowiedział siostrze o wszystkim, a siostra powiedziała mamie: "To nie jest dziewczyna dla niego. Powinni się rozstać." Siostra również nigdy nie widziała mnie na oczy. Ojciec wstrzymał mu przelew 3 m-ce temu, kiedy dowiedział się, że się pogodziliśmy (zerwał z nim kontakt, kiedy D. opowiedział mi o sytuacjach z kobietami z jego życia, o tym, jak je traktował).Teraz ponoć znowu dzwoni Mówi mi to wszystko mówi z satysfakcją w oczach, a mnie łamie na pół i zaczynam się rzucać na niego. Wg. mnie za bardzo analizuje, kalkuluje tak 'na zimno'. Czy tak robi zakochany mężczyzna? Dodam, że jest również uzależniony od matki finansowano. Kupiła mu mieszkanie, co miesiąc przelewa pieniądze na życie.
5 2018-11-10 15:07:57 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2018-11-10 23:58:43)
"Robi ze mnie potwora, najgorszą"
olakar28 napisał/a:Zaczęłam okładać rękoma, kopać, gryźć.
Nikogo nigdy tak nie kochałam
Jak on tak może cię nazywać?
Jeżeli to jest miłość to współczuję twoim wrogom.
Dajcie sobie spokój zanim się pozabijacie.
Psycholog jak najbardziej. Może nawet psychiatra.
Mówi, patrząc mi prosto w oczy: "Jesteś wulgaryzm. Wszyscy mają cię za puszczalską dziewę." , a dzień wcześniej przytula, kupuje prezenty i podkreśla, jak bardzo kocha.
6 2018-11-10 15:17:42 Ostatnio edytowany przez Wzl (2018-11-10 15:21:06)
.
Mówi, patrząc mi prosto w oczy: "Jesteś wulgaryzm. Wszyscy mają cię za puszczalską dziewę." , a dzień wcześniej przytula, kupuje prezenty i podkreśla, jak bardzo kocha.
Kawał gnoja z niego. Do tego maminsynek. Szkoda kobiety, która się z nim zwiąże.
Ty nie panujesz nad sobą i szkoda faceta, który się z tobą zwiąże. (z domu wyniosłaś bicie jako formę okazywania niezadowolenia?)
Masz tę przewagę, że jest szansa, że z pomocą specjalisty będziesz kiedyś normalna.
U niego ta szansa jest dużo mniejsza.