Brak chęci, słabnące relacje... banał. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SEKS, SEKSUALNOŚĆ, PSYCHOLOGIA » Brak chęci, słabnące relacje... banał.

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 71 ]

Temat: Brak chęci, słabnące relacje... banał.

Chyba to już równia pochyła. Nie jesteśmy już młodzi ale jeszcze nie starzy; 10 lat małżeństwa i "spożycie intymne" na poziomie już właściwie zerowym. Ja wiem i jestem w stanie zrozumieć - libido kobiece to nie to samo co u chłopa, ale ja przynajmniej widzę że u nas mocno nie działa coś co w normalnym związku jest istotne i w jakimś choćby minimalnym stopniu potrzebne - chęć fizycznej bliskości i intymnego współżycia. No właśnie, współżycia - to chyba nie przypadek, że tzw. seks się tak określa, bo przekłada się to na wiele innych aspektów wspólnego życia (no i oczywiście też w druga stronę). Ona niestety nie widzi problemu, nie chce jej się angażować w tej sferze i już - nie ma się o co starać. Jakby własnie tak było jej na rękę - ma więcej czasu na oglądanie tv, czytanie książek jak jej już wieczorem ani dzieci ani chłop nie zawracają głowy. Ostatnie 3-4 lata jeszcze próbowałem robić co się da, żeby ją przekonać, że zależy mi na bliskości, zwyczajnym dotyku; ale reakcja była słaba i coraz słabsza; mimo praktycznie codziennych prób, do jakiegoś zbliżenia udawało się doprowadzić tak raz na miesiąc czy 2 miesiące, ale po wielkich oporach,że pasuje tu określenie "dobieranie się jak pies do jeża" (nie powiem, jak się już rozkręciło to satysfakcja obopólna była niezła). Myślałem, ze może to kwestia notorycznego zmęczenia codziennym obowiązkami,ale jak przez wakacje dzieciaki były u dziadków i po południu i wieczorami mieliśmy naprawdę luz i czas to ona wolała na kanapie "nadrobić" zaległości w oglądaniu tv (ja już nawet nie próbowałem się narzucać i szedłem spać do innego pokoju); pojechaliśmy na urlop - w ogóle żadnej bliskości - przynajmniej sobie pochodziłem trochę samotnie i trochę z synem po górach.
Od 3 miesięcy odpuściłem całkowicie i w ogóle już nie próbuję się zbliżać do żony i do czegokolwiek ją namawiać, bo nie chcę żeby odbierała to jako namolne molestowanie. Ale przy okazji padają nasze zwykłe relacje partnerskie - w domu najczęściej każde robi swoje, nawet przy stole rzadko siadamy i jemy razem, wieczorem/w nocy jak trzeba iść spać w łóżku to tak żeby się przypadkiem nie dotknąć... W domu każde siedzi osobno i choćby z tego powodu coraz mniej  rozmawiamy - paradoksalnie najlepiej się porozumiewamy telefonicznie jak jesteśmy w pracy.
Chciałbym ją przekonać że to destrukcja ale ona nie chce nic zmieniać; choćby pójść na konsultację z psychologiem, seksuologiem (nie mogę zrozumieć dlaczego nie chce - jest przecież b. inteligentna i ma otwarty umysł).
Powiedzcie - jak i czym ją przekonać - jakim argumentem do kobiety dotrzeć?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
ZielonyJaszczur napisał/a:

Chyba to już równia pochyła. Nie jesteśmy już młodzi ale jeszcze nie starzy; 10 lat małżeństwa i "spożycie intymne" na poziomie już właściwie zerowym. Ja wiem i jestem w stanie zrozumieć - libido kobiece to nie to samo co u chłopa, ale ja przynajmniej widzę że u nas mocno nie działa coś co w normalnym związku jest istotne i w jakimś choćby minimalnym stopniu potrzebne - chęć fizycznej bliskości i intymnego współżycia. No właśnie, współżycia - to chyba nie przypadek, że tzw. seks się tak określa, bo przekłada się to na wiele innych aspektów wspólnego życia (no i oczywiście też w druga stronę). Ona niestety nie widzi problemu, nie chce jej się angażować w tej sferze i już - nie ma się o co starać. Jakby własnie tak było jej na rękę - ma więcej czasu na oglądanie tv, czytanie książek jak jej już wieczorem ani dzieci ani chłop nie zawracają głowy. Ostatnie 3-4 lata jeszcze próbowałem robić co się da, żeby ją przekonać, że zależy mi na bliskości, zwyczajnym dotyku; ale reakcja była słaba i coraz słabsza; mimo praktycznie codziennych prób, do jakiegoś zbliżenia udawało się doprowadzić tak raz na miesiąc czy 2 miesiące, ale po wielkich oporach,że pasuje tu określenie "dobieranie się jak pies do jeża" (nie powiem, jak się już rozkręciło to satysfakcja obopólna była niezła). Myślałem, ze może to kwestia notorycznego zmęczenia codziennym obowiązkami,ale jak przez wakacje dzieciaki były u dziadków i po południu i wieczorami mieliśmy naprawdę luz i czas to ona wolała na kanapie "nadrobić" zaległości w oglądaniu tv (ja już nawet nie próbowałem się narzucać i szedłem spać do innego pokoju); pojechaliśmy na urlop - w ogóle żadnej bliskości - przynajmniej sobie pochodziłem trochę samotnie i trochę z synem po górach.
Od 3 miesięcy odpuściłem całkowicie i w ogóle już nie próbuję się zbliżać do żony i do czegokolwiek ją namawiać, bo nie chcę żeby odbierała to jako namolne molestowanie. Ale przy okazji padają nasze zwykłe relacje partnerskie - w domu najczęściej każde robi swoje, nawet przy stole rzadko siadamy i jemy razem, wieczorem/w nocy jak trzeba iść spać w łóżku to tak żeby się przypadkiem nie dotknąć... W domu każde siedzi osobno i choćby z tego powodu coraz mniej  rozmawiamy - paradoksalnie najlepiej się porozumiewamy telefonicznie jak jesteśmy w pracy.
Chciałbym ją przekonać że to destrukcja ale ona nie chce nic zmieniać; choćby pójść na konsultację z psychologiem, seksuologiem (nie mogę zrozumieć dlaczego nie chce - jest przecież b. inteligentna i ma otwarty umysł).
Powiedzcie - jak i czym ją przekonać - jakim argumentem do kobiety dotrzeć?

Nie dotrzesz.

3

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.

jak ona usprawiedliwia swoją oziębłość?

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.

Standardowo: Daj spokój; spać mi się chce; zmęczona jestem; już późno... (pewnie że późno jak się twardo siedzi na kanapie przed tv czy z książką przez kilka godzin MINIMUM do PÓŁNOCY a później w łazience z godzinkę )
Z twardymi argumentami "mam okres"czy "mam płodne dni" to sprawa oczywista...
Jak pisałem, jak już się dało jakimś cudem zrzucić fatałaszki i rozkręcić zabawę, to się rozgrzewała i to do mocnej satysfakcji, ale  ostatnio jej się po prostu nie chce podejmować tego pierwszego wysiłku.

5

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.

a czy kiedyś mieliście poważną rozmowę na ten temat? powiedziałeś jej, że jej argumenty się kupy nie trzymają i żeby powiedziała ci dlaczego NAPRAWDĘ się miga? powiedziałeś jej jak się z tym czujesz?

6

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.

Nie ma kogoś np. w pracy? Jak tam telefon, komputer, nie gada z kimś? Jakieś zmiany w ubraniu, zachowaniu, nie opowiada Ci o kimś jaki to z niego fajny kolega?

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
sosenek napisał/a:

a czy kiedyś mieliście poważną rozmowę na ten temat? powiedziałeś jej, że jej argumenty się kupy nie trzymają i żeby powiedziała ci dlaczego NAPRAWDĘ się miga? powiedziałeś jej jak się z tym czujesz?

No, tu faktycznie jest problem, bo dawniej dużo rozmawialiśmy o różnych sprawach, także o seksie, ale tylko ogólnie natomiast chyba NIGDY nie rozmawialiśmy o NASZYM seksie. Nie wiem dlaczego, ale tak zawsze było; jakiś taki temat tabu ani przed ani w trakcie a ni po nie komentowaliśmy tego. Że jej argumenty na brak kontaktów są nieracjonalne? Taki też jest mój odbiór, ale wiem że ma jeszcze jakieś inne nieracjonalne (obiektywnie patrząc) nawyki i ich nielogiczne wytłumaczenia, ale ludzie są często pewnych sprawach nielogiczni, ciężko ich przerobić. Ja wierzę że naprawdę jest tak jak mówiła, że ciężko jest jej się "rozkręcić" i że to wymaga od niej na wstępie zaangażowania dużo wewnętrznej energii i wysokiego poziomu hormonów i że najczęściej nie ma na to już wieczorem siły i determinacji. A ja nie mam sumienia być natrętem ani przyjemności z takich "wymęczonych" zbliżeń. Macham ręką - no to faktycznie idź już lepiej spać.
Czy mówiłem - no jak już wcześniej napisałem - to temat tylko zdawkowo i ogólnie komentowany ale wspominałem kilka że to działa źle na nasz związek , ale ona to skomentowała "Bardzo ci się chce? ooo, biedny, ale ja naprawdę nie mam siły zabierać się dziś do tego"

8

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
ZielonyJaszczur napisał/a:

Czy mówiłem - no jak już wcześniej napisałem - to temat tylko zdawkowo i ogólnie komentowany ale wspominałem kilka że to działa źle na nasz związek , ale ona to skomentowała "Bardzo ci się chce? ooo, biedny, ale ja naprawdę nie mam siły zabierać się dziś do tego"

Sorry. Rozumiem niskie libido, rozumiem zaburzenia hormonalne ale ten tekst Twojej żony jest po prostu podły, jest wredna. Widać od razu, że jeśli coś się nie zmieni w jej organizmie bądź nie zacznie czegoś brać to sama nigdy nie zrobi kroku w stronę poprawienia tej sfery waszego związku.

9 Ostatnio edytowany przez ZielonyJaszczur (2018-11-04 22:42:57)

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
balin napisał/a:

Nie ma kogoś np. w pracy? Jak tam telefon, komputer, nie gada z kimś? Jakieś zmiany w ubraniu, zachowaniu, nie opowiada Ci o kimś jaki to z niego fajny kolega?

Nie, na pewno nic takiego. Coraz rzadziej jej się chce w ogóle wychodzić z domu (jeśli już, to do galerii z dzieciakami na jakieś konkretne zaplanowane zakupy), w ogóle się nie udziela towarzysko. Do komputera prawie w ogóle nie zagląda (raz na tydzień) nie smsuje. Często relacjonuje o czym w pracy w pracy gadają, ale wychodzi na to, że głównie o "życiowych babskich tematach" (prawie same kobity) ewentualnie ...o bieżących politycznych...
Prawdę mówiąc wolałbym, żeby się faktycznie  trochę oderwała od domu, poszła gdzieś się rozerwać z koleżankami (nawet na wódkę i dzikie chłopy big_smile) - od roku się wybierają  i się zebrać nie mogą... Jest jeszcze młoda i obiektywnie fajna, mogłaby coś o siebie zadbać bardziej, może trochę by to ją rozruszało.

10 Ostatnio edytowany przez ZielonyJaszczur (2018-11-04 23:10:05)

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
Łógiń napisał/a:

Sorry. Rozumiem niskie libido, rozumiem zaburzenia hormonalne ale ten tekst Twojej żony jest po prostu podły, jest wredna. Widać od razu, że jeśli coś się nie zmieni w jej organizmie bądź nie zacznie czegoś brać to sama nigdy nie zrobi kroku w stronę poprawienia tej sfery waszego związku.

Nie odebrałem tego jako podłość, nie jest z natury wredna.Tylko jestem bezsilny wobec faktu, że jak sobie coś w głowie zaprogramuje to już brnie w tym kierunku bo nie potrafi sobie sama przestawić; jak osioł w kieracie a życie i młodość przeciekają jej przez palce. Jestem przekonany, że dałoby się coś zrobić gdyby np. psycholog, terapeuta, seksuolog  zadał jej  do wykonanie zadanie poukładania sobie życiowych priorytetów - ona się sumiennie słucha jak jej lekarz coś zaleci big_smile. Tylko jak ją umówić na taką konsultację? Proszę, kobity, które miałyście dobre doświadczenia z pomocą psychologa seksuologa (bardziej nawet psychologa)  - poradźcie jak można babę tam zaciągnąć?

11

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.

Ona robi co chce. Ty trochę jak piesek u nogi skaczesz wokół swojej pani, zachęcasz ją do zabawy, a ona chce czytać książkę.

Wg mnie jedna tylko jest rada -- zrób krok aby się od niej odsunąć. Sprawdź jak ona reaguje. Brak reakcji? To drugi krok... Brak reakcji? To trzeci krok...

12

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.

Jesteście niekompatybilni seksualnie. Może kiedyś było inaczej, a może się tylko wydawało, że jest inaczej. W końcu jednak te tryby stanęły.
Znam to doskonale, bo mam to samo ze swoją żoną.
Niestety to nie minie.

13

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.

Jeżeli jesteś zbyt szczęśliwy i za często uprawiasz seks to się ożeń...

14

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
ZielonyJaszczur napisał/a:
balin napisał/a:

Nie ma kogoś np. w pracy? Jak tam telefon, komputer, nie gada z kimś? Jakieś zmiany w ubraniu, zachowaniu, nie opowiada Ci o kimś jaki to z niego fajny kolega?

Nie, na pewno nic takiego. Coraz rzadziej jej się chce w ogóle wychodzić z domu (jeśli już, to do galerii z dzieciakami na jakieś konkretne zaplanowane zakupy), w ogóle się nie udziela towarzysko. Do komputera prawie w ogóle nie zagląda (raz na tydzień) nie smsuje. Często relacjonuje o czym w pracy w pracy gadają, ale wychodzi na to, że głównie o "życiowych babskich tematach" (prawie same kobity) ewentualnie ...o bieżących politycznych...
Prawdę mówiąc wolałbym, żeby się faktycznie  trochę oderwała od domu, poszła gdzieś się rozerwać z koleżankami (nawet na wódkę i dzikie chłopy big_smile) - od roku się wybierają  i się zebrać nie mogą... Jest jeszcze młoda i obiektywnie fajna, mogłaby coś o siebie zadbać bardziej, może trochę by to ją rozruszało.

Skoro wykluczasz innego faceta to wg mnie:
1.    żona chowa urazę do Ciebie i karze brakiem bliskości. Dotyczy to jakiejś sprawy średniej wagi sprzed jakiegoś czasu lub kilku małych sprawek. Niestety nie powie Ci tego – klasyczne „Domyśl się”.
2.    Małżonka, jak piszesz, nie udziela się towarzysko, tylko książki, TV i planowe zakupy w galerii. No i jeszcze „naprzykrzający się” facet … Więc siedzi na kanapie i czeka na zlitowanie, bo jak rozumiem nie zasugeruje niczego w stylu: „ poszlibyśmy gdzieś potańczyć” (apropo, wysyła jakieś sygnały czy tylko „spadaj, póżno już?”)
Jeśli pkt 2. – ogarnij znowu tych dziadków i zabierz ją raz i drugi na nieplanowany wieczór we dwoje na to co lubi. Tylko nie wyskakuj z „a może pójdziemy w sobotę do kina?” tylko raczej z: „nie planuj niczego na sobotę bo porywam Cię wieczorem”.
Jeśli pkt 1. To nie wiem – ale recepta Gary’ego chyba.

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.

Wieje u Was nudą i tyle. Ona siedzi przed tv, bo nic jej się nie chce. Ty przestałeś poruszać kwestię bliskości, więc ona ma spokój.
Dziwi mnie, że nie macie innych wspólnych tematów do rozmów, hobby, zainteresowań, o których moglibyście porozmawiać, zamiast spędzać wieczory w różnych pokojach.
Były wakacje, dzieci u dziadków, dlaczego nie wybraliście się na wycieczkę? Jest coś, co robicie razem?

16

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.

No właśnie to wygląda, jakbyście nie mieli ze sobą nic wspólnego oprócz wspólnego życia. Niby to dużo, ale z drugiej strony całkiem mało, jeśli tym "życiem" są dzieci i wspólne mieszkanie.
Najlepiej byłoby ją gdzieś właśnie wyrwać. Zachęcić ją, by była bardziej aktywna.

17 Ostatnio edytowany przez DoswiadczonyDaro (2018-11-05 16:21:16)

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.

Jesteś przykładem człowieka, który potrafi wytrzymać dużo w dobrej wierze. No dobrze ale dlaczego 3-4 lata?!!!! Już po kilku miesiącach powinieneś mieć dość!!!! No i zawsze jest jakiś POWÓD. Ty go nie znasz i my go nie znamy dlatego wszelkie domysły mogą być błędne. Nic nie zastąpi rozmowy z żoną i wyciągnięcia od niej tej informacji. Ale jak do tego doprowadzić? Trzeba "stanąć na głowie" i do tego doprowadzić. To "stanąć na głowie" zawiera w sobie wszystkie konwencjonalne i niekonwencjonalne metody, postępowania i sztuczki, które efektywnie doprowadzą Cię do odpowiedzi. To musisz wg. mnie zrobić. Nie pytaj jednak "co" bo to "co" zależy od Twojej determinacji i pomysłowości. To cel do realizacji.

18 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-11-05 18:19:21)

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.

Tak, na wariograf ją..
Albo serum prawdy, jak w "Senności"
Moim zdaniem takie działanie jest albo świadome: żona robi Ci na złość, bo wie, że na tym Ci zależy,
albo nieświadome- czyli złość na Ciebie, gdzieś głęboko schowana, walka o dominację
brak popędu wykluczam, bo wtedy seks byłby beznadziejny.

Którykolwiek to powód taktyka jest mooocno krótkowzroczna, łagodnie mówiąc. Pewnie uświadomienie żonie możliwości rozpadu małżeństwa przyniosłoby skutek, ale  otrzymałbyś to, czego nie chcesz- wymuszone zbliżenia.
Czyli dla niektórych seks jest narzędziem do czegoś, a nie naturalną potrzebą ludzi którzy chcą być blisko.

19

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.

O rany! Znowu to samo! Czy wy nie możecie pojąć, że 90% kobiet nie ma żadnej frajdy z seksu, bo model stosunku płciowego dopasowany jest do potrzeb mężczyzny?
Jeszcze raz instrukcja obsługi kobiety:
1. Dowiedz się czy i jak się masturbuje.
2. Dołącz do JEJ zabawy.
3. Jeśli się nie masturbuje kup jej najdroższy dostępny stymulator łechtaczki, odczekaj aż się nauczy, dołącz do JEJ zabawy.
Powodzenia.

20

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
uzytkownik444 napisał/a:

O rany! Znowu to samo! Czy wy nie możecie pojąć, że 90% kobiet nie ma żadnej frajdy z seksu, bo model stosunku płciowego dopasowany jest do potrzeb mężczyzny?
Jeszcze raz instrukcja obsługi kobiety:
1. Dowiedz się czy i jak się masturbuje.
2. Dołącz do JEJ zabawy.
3. Jeśli się nie masturbuje kup jej najdroższy dostępny stymulator łechtaczki, odczekaj aż się nauczy, dołącz do JEJ zabawy.
Powodzenia.

Trochę upraszczasz.. smile Seks to również wymiana energii, intymność,smak i zapach trudno o to z zabawką na baterie paluszki... big_smile

21 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-11-05 19:32:02)

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.

dubel..

22

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
Ela210 napisał/a:
uzytkownik444 napisał/a:

O rany! Znowu to samo! Czy wy nie możecie pojąć, że 90% kobiet nie ma żadnej frajdy z seksu, bo model stosunku płciowego dopasowany jest do potrzeb mężczyzny?
Jeszcze raz instrukcja obsługi kobiety:
1. Dowiedz się czy i jak się masturbuje.
2. Dołącz do JEJ zabawy.
3. Jeśli się nie masturbuje kup jej najdroższy dostępny stymulator łechtaczki, odczekaj aż się nauczy, dołącz do JEJ zabawy.
Powodzenia.

Trochę upraszczasz.. smile Seks to również wymiana energii, intymność,smak i zapach trudno o to z zabawką na baterie paluszki...  big_smile

A znasz określenie "kobiety preorgazmiczne"? Nie będę z tobą dyskutować, skoro nawet nie wiesz jak zasilany jest stymulator łechtaczki.

23

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
uzytkownik444 napisał/a:

O rany! Znowu to samo! Czy wy nie możecie pojąć, że 90% kobiet nie ma żadnej frajdy z seksu, bo model stosunku płciowego dopasowany jest do potrzeb mężczyzny?

Zgadzam się. Żona nie chce seksu, bo jej nie sprawia przyjemności. Nie dziwię się, że woli poczytać książkę zamiast robić coś, co nie daje satysfakcji i może jeszcze robić dobrą minę do złej gry, żeby facetowi nie było przykro. wink To można tak przez chwilę, nie latami, autorze.

Jak się ludzie w łóżku dobrze dobiorą, żadna ze stron nie chce z niego wychodzić. smile

24 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-11-05 19:48:15)

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
uzytkownik444 napisał/a:
Ela210 napisał/a:
uzytkownik444 napisał/a:

O rany! Znowu to samo! Czy wy nie możecie pojąć, że 90% kobiet nie ma żadnej frajdy z seksu, bo model stosunku płciowego dopasowany jest do potrzeb mężczyzny?
Jeszcze raz instrukcja obsługi kobiety:
1. Dowiedz się czy i jak się masturbuje.
2. Dołącz do JEJ zabawy.
3. Jeśli się nie masturbuje kup jej najdroższy dostępny stymulator łechtaczki, odczekaj aż się nauczy, dołącz do JEJ zabawy.
Powodzenia.

Trochę upraszczasz.. smile Seks to również wymiana energii, intymność,smak i zapach trudno o to z zabawką na baterie paluszki...  big_smile

A znasz określenie "kobiety preorgazmiczne"? Nie będę z tobą dyskutować, skoro nawet nie wiesz jak zasilany jest stymulator łechtaczki.

A to powinnaś wiedzieć, że na baterie też jest wiele. Ale nie musisz ze mną dyskutować. Mój post był o czymś innym. Znam teorię o której piszesz smile
W wielu wypadkach słuszna, nie musi być jedyną i całą prawdą o seksie i ma chyba kilkadziesiąt lat? Chociaż niektóre nauczycielki w Polsce przedstawiają ją jako odkrycie.. Ale jest w trendzie.. wink feministycznym.. ale to off top w temacie autora,  może kupić żonie voucher na takie spotkanie smile

25

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.

Ech, wczoraj znowu jak zawsze: dzieciarnia o 21-ej idą spać - w końcu czas tylko we dwoje. Trochę wcześniej ogarniam porządek w domu, żeby nie było "że też ja muszę po was nieustannie sprzątać..." przygotowuję łózko w sypialni, łazienka - siebie do stanu higienicznego i estetycznego... i jestem do dyspozycji... (tylko brać i korzystać droga Pani). Ona hop na kanapę z książką (w tv nic nie ma ciekawego). Uprzejmie proponuję "Łóżko już gotowe, może przebierz się i możemy się już położyć?" "No, zaraz tylko dokończę czytać" Patrzę - A. Christie - zostało jej jeszcze trochę; wiem że żadna siła jej nie nie ruszy się póki nie skończy. Ani nawet nie pogadasz, bo zajęta... No to też sobie coś poczytam, poklikam, co mam innego robić; cisza . Co chwilę zerkam - jeszcze trochę , jeszcze kilka kartek, nooo wreszcie koniec - jest 23.40 . "To co kładziesz się?" "No tak, idę do łazienki i przebrać się, bo jestem już padnięta". W końcu do łózka trafia trochę po północy; z kwadrans jeszcze omawiamy sprawy na najbliższe dni. "Zgasić już światło?" "Tak, bo zasypiam" Zawija się w kołdrę i przymyka oczy. I wtedy myślę: a zrobię coś szalonego właśnie teraz! Lekko dotykam palcem ją  blisko ucha  i bardzo delikatnie, powolutku przesuwam palec po szyi w dół w stronę obojczyka. Noooo zaraz coś pęknie...!
Szarpnięcie i zakrywa się kołdra po uszy i odwraca plecami: "No daj spokój! Wiesz jak jest późno?!"
Kurtyna...!

26

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
I_see_beyond napisał/a:

Żona nie chce seksu, bo jej nie sprawia przyjemności. Nie dziwię się, że woli poczytać książkę zamiast robić coś, co nie daje satysfakcji i może jeszcze robić dobrą minę do złej gry, żeby facetowi nie było przykro. wink To można tak przez chwilę, nie latami, autorze.

Jak się ludzie w łóżku dobrze dobiorą, żadna ze stron nie chce z niego wychodzić. smile

Jak już dojdzie do seksu, to ma z tego mocne, intensywne i fajne szczytowanie, tylko musi się dobrze rozpalić dojść do odpowiedniego stopnia podniecenia (ja to łatwo wyczuwam po stopniu jej wilgotności) i wtedy ona wskakuje na "wysoki bieg" aż do mocnego finału. No ale cała rzecz w tym, że to jej libido jest zakopane dość głęboko; trzeba najpierw się do tego bardzo żmudnie dokopać. I ten etap dokopywania się jest dla niej zniechęcający, bo wymaga wysiłku nie tylko z mojej ale też z jej strony. Ja tam mogę pracować nad tym najlepiej jak się da, ale bez równoczesnego rozluźnienia się przez nią samą nie da się przejść "od suchego do wilgotnego" (takie techniczne aspekty).

27

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.

Jak już dojdzie do seksu, to ma z tego mocne, intensywne i fajne szczytowanie....

I od tego szczytowania miga się przez kolejne dwa miesiące.
A ty autorze pewnie od dobrego obiadu się wykręcasz równie długo. Nie zjem. Poczekam dwa miechy na lepszy apetyt. Tak mówisz do małżonki?

A w bajki wierzysz?

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
uzytkownik444 napisał/a:

Jak już dojdzie do seksu, to ma z tego mocne, intensywne i fajne szczytowanie....

I od tego szczytowania miga się przez kolejne dwa miesiące.
A ty autorze pewnie od dobrego obiadu się wykręcasz równie długo. Nie zjem. Poczekam dwa miechy na lepszy apetyt. Tak mówisz do małżonki?

A w bajki wierzysz?

Autor nie szuka tutaj rady ale potwierdzenia dla swoich przemyśleń i utwierdzenia sie w swoim obrazie. Zupelnie ignoruje rady w kwestii tego ze brak seksu w malzenstwie jest spowodowany jakas przyczyna. On nie chce
o tym wiedziec i w sumie pasuje mu tak jak jest w sensie zachowania obrazu, który ma.

Natomiast to co wazne, niezaleznie od przyczyn cytuje: "Kiedy brak seksu w małżeństwie jest decyzją tylko jednego partnera, pojawia się poważne zagrożenie dla trwałości związku. Niezadowolona strona może zacząć szukać nowego partnera, z którym będzie mogła cieszyć się udanym życiem seksualnym." Z tym, że w tym przypadku skutek sytuacji wywołanej przez jednego z parnerów odczuwają oboje. Dlatego w rezultacie ta sytuacja niezadowolenia, opisana powyżej, dotyczy obojga.

Oczywiscie takie zachowanie niszczy malzenstwo a konretnie wiez fizyczna miedzy malzonkami.

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
ZielonyJaszczur napisał/a:

Ech, wczoraj znowu jak zawsze: dzieciarnia o 21-ej idą spać - w końcu czas tylko we dwoje. Trochę wcześniej ogarniam porządek w domu, żeby nie było "że też ja muszę po was nieustannie sprzątać..." przygotowuję łózko w sypialni, łazienka - siebie do stanu higienicznego i estetycznego... i jestem do dyspozycji... (tylko brać i korzystać droga Pani). Ona hop na kanapę z książką (w tv nic nie ma ciekawego). Uprzejmie proponuję "Łóżko już gotowe, może przebierz się i możemy się już położyć?" "No, zaraz tylko dokończę czytać" Patrzę - A. Christie - zostało jej jeszcze trochę; wiem że żadna siła jej nie nie ruszy się póki nie skończy. Ani nawet nie pogadasz, bo zajęta... No to też sobie coś poczytam, poklikam, co mam innego robić; cisza . Co chwilę zerkam - jeszcze trochę , jeszcze kilka kartek, nooo wreszcie koniec - jest 23.40 . "To co kładziesz się?" "No tak, idę do łazienki i przebrać się, bo jestem już padnięta". W końcu do łózka trafia trochę po północy; z kwadrans jeszcze omawiamy sprawy na najbliższe dni. "Zgasić już światło?" "Tak, bo zasypiam" Zawija się w kołdrę i przymyka oczy. I wtedy myślę: a zrobię coś szalonego właśnie teraz! Lekko dotykam palcem ją  blisko ucha  i bardzo delikatnie, powolutku przesuwam palec po szyi w dół w stronę obojczyka. Noooo zaraz coś pęknie...!
Szarpnięcie i zakrywa się kołdra po uszy i odwraca plecami: "No daj spokój! Wiesz jak jest późno?!"
Kurtyna...!


Zabierasz się jak pies do jeża. To, że doprowadziłeś się " do stanu higienicznego i estetycznego", to ma być dla niej sygnał że masz ochotę na sex?
Zamiast swoich ckliwych  "Łóżko już gotowe, może przebierz się i możemy się już położyć?" dlaczego nie powiesz, "Chcę się z Tobą kochać".
A tak, jakieś aluzje, podchody. Gdyby mój Facet tak się do tego zabierał, to też bym czytała książkę tak długo jak się da. Zero dominacji, zero jakiegoś zachęcenia tylko jakieś ciapowate akcje. Skoro tak jest zawsze, to naprawdę, nie dziwię się, że Wasze łóżko nie istnieje.

30

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.

ja też bym się zabrała na twoim miejscu do tego ostrzej niż mizianie za uchem. po twoim opisie gesty które wykonujesz żeby mieć seks są rzeczywiście mało kręcące wink gdzie indziej trzeba było tym palcem powędrować a nie do ucha

31 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-11-06 10:20:00)

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
ZielonyJaszczur napisał/a:

Ech, wczoraj znowu jak zawsze: dzieciarnia o 21-ej idą spać - w końcu czas tylko we dwoje. Trochę wcześniej ogarniam porządek w domu, żeby nie było "że też ja muszę po was nieustannie sprzątać..." przygotowuję łózko w sypialni, łazienka - siebie do stanu higienicznego i estetycznego... i jestem do dyspozycji... (tylko brać i korzystać droga Pani). Ona hop na kanapę z książką (w tv nic nie ma ciekawego). Uprzejmie proponuję "Łóżko już gotowe, może przebierz się i możemy się już położyć?" "No, zaraz tylko dokończę czytać" Patrzę - A. Christie - zostało jej jeszcze trochę; wiem że żadna siła jej nie nie ruszy się póki nie skończy. Ani nawet nie pogadasz, bo zajęta... No to też sobie coś poczytam, poklikam, co mam innego robić; cisza . Co chwilę zerkam - jeszcze trochę , jeszcze kilka kartek, nooo wreszcie koniec - jest 23.40 . "To co kładziesz się?" "No tak, idę do łazienki i przebrać się, bo jestem już padnięta". W końcu do łózka trafia trochę po północy; z kwadrans jeszcze omawiamy sprawy na najbliższe dni. "Zgasić już światło?" "Tak, bo zasypiam" Zawija się w kołdrę i przymyka oczy. I wtedy myślę: a zrobię coś szalonego właśnie teraz! Lekko dotykam palcem ją  blisko ucha  i bardzo delikatnie, powolutku przesuwam palec po szyi w dół w stronę obojczyka. Noooo zaraz coś pęknie...!
Szarpnięcie i zakrywa się kołdra po uszy i odwraca plecami: "No daj spokój! Wiesz jak jest późno?!"
Kurtyna...!

Też by  mi się nie chciało, jakby gość się za mnie tak mamlacie zabierał. O ile w ogóle można to nazwać "zabieraniem się za kogoś", bo jak dla mnie to to było pogilanie misia na dobranoc.
Chcesz mieć seks wieczorem, to wypadałoby grę wstępną prowadzić od porannej kawy... a nie, że Ty posiedzisz, poklikasz, patrzysz z daleka, ile jej kartek do przeczytania została, a potem dotkniesz palcem za uchem i zdziwiony, że kobita znudzona i spać jej się chce... "Omawiamy sprawy na najbliższe dni, gasimy światło" - można wyć z rozpaczy.

32 Ostatnio edytowany przez ZielonyJaszczur (2018-11-06 10:50:28)

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.

Najnowsze doniesienia  z frontu:
Poszedłem na miękko ale z inicjatywą. Wieczorem przygotowałem jej ulubioną sałatkę, odrobina winka, posiedzieliśmy  razem, pogadalismy o błahostkach, było luźno przyjemnie. Poszliśmy do łóżka  jak zawsze ale rozpocząłem spokojnie głaskanie i rozkreciło się dobrze, bez oporów. Długo, przyjemnie, z pełną satysfakcją. W końcu też pogadalismy też o seksie. Jednak ona potrzebuje atmosfery czułości
a nie dominacji czy szantażu wycofywaniem się. Najbliższe dni pokażą czy się utrzyma.

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
ZielonyJaszczur napisał/a:

Najnowsze doniesienia  z frontu:
Poszedłem na miękko ale z inicjatywą. Wieczorem przygotowałem jej ulubioną sałatkę, odrobina winka, posiedzieliśmy  razem, pogadalismy o błahostkach, było luźno przyjemnie. Poszliśmy do łóżka  jak zawsze ale rozpocząłem spokojnie głaskanie i rozkreciło się dobrze, bez oporów. Długo, przyjemnie, z pełną satysfakcją. W końcu też pogadalismy też o seksie. Jednak ona potrzebuje atmosfery czułości
a nie dominacji czy szantażu wycofywaniem się. Najbliższe dni pokażą czy się utrzyma.

Albo jesteś trolem, albo masz 16 lat.
10 lat małżeństwa a Ty się teraz dowiedziałeś czego ona potrzebuje? Super wieczór, winko, sex i nagle dzieci Wam nie przeszkadzają? Jakoś to wszystko dziwnie brzmi. Ale skoro cel został tymczasowo osiągnięty, nie zostaje nic innego tylko życzyć powodzenia.

34 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-11-06 11:09:23)

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
ZielonyJaszczur napisał/a:

Najnowsze doniesienia  z frontu:
Poszedłem na miękko ale z inicjatywą. Wieczorem przygotowałem jej ulubioną sałatkę, odrobina winka, posiedzieliśmy  razem, pogadalismy o błahostkach, było luźno przyjemnie. Poszliśmy do łóżka  jak zawsze ale rozpocząłem spokojnie głaskanie i rozkreciło się dobrze, bez oporów. Długo, przyjemnie, z pełną satysfakcją. W końcu też pogadalismy też o seksie. Jednak ona potrzebuje atmosfery czułości
a nie dominacji czy szantażu wycofywaniem się. Najbliższe dni pokażą czy się utrzyma.

Dobrze, że dobrze smile Przyszło mi do głowy, że Twoja kobieta jest z lekka znerwicowana i żyje w stresie z jakiegoś powodu, ciężko jej wyluzować i powinna się tego nauczyć, można i wino.. ale z różnych względów lepiej umieć w głowie.. Nie wiem, czy to dobry trop.. Ma jakieś stresy? Spokojna czy nerwuska?

35

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
Ela210 napisał/a:

Ma jakieś stresy? Spokojna czy nerwuska?

Generalnie jest bardzo spokojna ale codziennie regularnie ok. godz. 20tej wpada w stres i furię bo dzieciaki trzeba ogarnąć a one jej nie słuchają. Potem się uspokaja ale jest zmęczona.

36

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
ZielonyJaszczur napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Ma jakieś stresy? Spokojna czy nerwuska?

Generalnie jest bardzo spokojna ale codziennie regularnie ok. godz. 20tej wpada w stres i furię bo dzieciaki trzeba ogarnąć a one jej nie słuchają. Potem się uspokaja ale jest zmęczona.

A czemu nie pomagasz ogarniać dzieciaków?

37 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-11-06 11:51:03)

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
ZielonyJaszczur napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Ma jakieś stresy? Spokojna czy nerwuska?

Generalnie jest bardzo spokojna ale codziennie regularnie ok. godz. 20tej wpada w stres i furię bo dzieciaki trzeba ogarnąć a one jej nie słuchają. Potem się uspokaja ale jest zmęczona.

No nieee... Generalnie spokojna osoba nie wpada w furię..
Jeżeli Ona chodzi podminowana, może nie wszystko widzisz, to może czasem uda Ci się ją wyluzować, ale to nie jest rozwiązanie na zawsze.
Ona musi siebie w tym ogarnąć. Ty możesz pomóc w zakresie na jaki masz wpływ czy ma to związek z Tobą- np. ogarniasz higienicznie jak to nazwałeś  dzieci jak są małe. Ale reszta należy do niej, by z tym stresem sobie radzić.
Może chodzi sfrustrowana w dzień a wieczorem wybucha..zona pracuje poza domem?

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.

Skoro codziennie, regularnie "dzieciaki" nie dają jej spokoju, to cóż się wczoraj wydarzyło, że mieliście cały wieczór i noc tylko dla siebie?
Autorze, kawa na ławę, bo to się nie klei.

39

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
santapietruszka napisał/a:

A czemu nie pomagasz ogarniać dzieciaków?

Chętnie bym się tym zajął sam bo mnie się słuchają, jej wchodzą na głowę. Mamy w tej kwestii nieustanny spór o kwestie wychowawcze ale to temat na osobne omówienie. Ona chce to po swojemu, jak ja się jeszcze wtrącam to atmosfera tylko gęstnieje.

40 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-11-06 12:24:02)

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
ZielonyJaszczur napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

A czemu nie pomagasz ogarniać dzieciaków?

Chętnie bym się tym zajął sam bo mnie się słuchają, jej wchodzą na głowę. Mamy w tej kwestii nieustanny spór o kwestie wychowawcze ale to temat na osobne omówienie. Ona chce to po swojemu, jak ja się jeszcze wtrącam to atmosfera tylko gęstnieje.

No, ale to ma związek z całą sytuacją. Masz w nosie ogarnianie dzieciaków, to i żona ma Cię w nosie. Jakie kwestie wychowawcze mogą niby Was różnić w sprawie położenia dzieci spać? Kolacja, do kąpania, do spania - czy może czepiasz się, że żona im książkę chce poczytać albo coś?
Ty się nie musisz wtrącać, Ty jej możesz po prostu pomóc. A nie obserwować z daleka, jak wpada w końcu w furię.

Coraz bardziej śmierdzisz, facet. A nie że "żona się oddaliła i żona nie chce".

41

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.

A wierzysz, Pietruszka, że są ludzie z którymi ciężko ustalić wspólny front jeżeli chodzi o wychowanie dzieci? I wolą swoje metody, nawet jak się nimi frustrują?

42

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
Ela210 napisał/a:

A wierzysz, Pietruszka, że są ludzie z którymi ciężko ustalić wspólny front jeżeli chodzi o wychowanie dzieci? I wolą swoje metody, nawet jak się nimi frustrują?

Wierzę. Ale ogarnięcie dzieci do spania to nie jest kwestia ogólnowychowawcza. Wierzysz, że znam sytuację, kiedy matka goni, żeby ogarnąć, tatuś tylko patrzy, bo "nie będę ci się wtrącał", a potem ma pretensje, że żonie się nic nie chce? Jakie tu mogą być różnice? Jedynie takie, że jeden uważą, że gasimy światło i dobranoc, a drugi, że książkę poczyta albo bajkę opowie. A jak już tak strasznie nie chce się wtrącać, to może niech chociaż łazienkę po dzieciach posprząta zamiast jedynie się chwalić, że "mnie słuchają, a żony nie" - inna kwestia, że ciekawe, z czego to wynika, bo być może właśnie z tego, że tata z mamą nie trzyma wspólnego frontu...  Nie widzę w tym żadnej wielkiej filozofii.

43

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
Pokręcona Owieczka napisał/a:

Skoro codziennie, regularnie "dzieciaki" nie dają jej spokoju, to cóż się wczoraj wydarzyło, że mieliście cały wieczór i noc tylko dla siebie?
Autorze, kawa na ławę, bo to się nie klei.

Mamy w praktyce dla siebie czas między 21 a 24. Wczoraj się udało bo jak wyszła od dzieciakow to już wszystko było gotowe do konsumpcji i można było się od  razu zrelaksować. Pół godziny poślizgu i już mogło być za późno bo naturalne zmęczenie. Już po wszystkim jeszcze odpoczywalismy, córka się obudziła ok 1ej i władowała sie nam do łóżka...

44 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-11-06 12:43:13)

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
santapietruszka napisał/a:
Ela210 napisał/a:

A wierzysz, Pietruszka, że są ludzie z którymi ciężko ustalić wspólny front jeżeli chodzi o wychowanie dzieci? I wolą swoje metody, nawet jak się nimi frustrują?

Wierzę. Ale ogarnięcie dzieci do spania to nie jest kwestia ogólnowychowawcza. Wierzysz, że znam sytuację, kiedy matka goni, żeby ogarnąć, tatuś tylko patrzy, bo "nie będę ci się wtrącał", a potem ma pretensje, że żonie się nic nie chce? Jakie tu mogą być różnice? Jedynie takie, że jeden uważą, że gasimy światło i dobranoc, a drugi, że książkę poczyta albo bajkę opowie. A jak już tak strasznie nie chce się wtrącać, to może niech chociaż łazienkę po dzieciach posprząta zamiast jedynie się chwalić, że "mnie słuchają, a żony nie" - inna kwestia, że ciekawe, z czego to wynika, bo być może właśnie z tego, że tata z mamą nie trzyma wspólnego frontu...  Nie widzę w tym żadnej wielkiej filozofii.

Może nie być filozofii, a może to być czubek góry lodowej.  Ale być może tę kwestię ogarnięcia dzieci warto autorowi odizolować i  wziąć całkowicie na siebie, a żona w tym czasie poczyta książkę. Mniej zajmie czasu niż zrobienie sałatki.. smile Ale gdybamy..

45 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-11-06 12:48:04)

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
Ela210 napisał/a:
santapietruszka napisał/a:
Ela210 napisał/a:

A wierzysz, Pietruszka, że są ludzie z którymi ciężko ustalić wspólny front jeżeli chodzi o wychowanie dzieci? I wolą swoje metody, nawet jak się nimi frustrują?

Wierzę. Ale ogarnięcie dzieci do spania to nie jest kwestia ogólnowychowawcza. Wierzysz, że znam sytuację, kiedy matka goni, żeby ogarnąć, tatuś tylko patrzy, bo "nie będę ci się wtrącał", a potem ma pretensje, że żonie się nic nie chce? Jakie tu mogą być różnice? Jedynie takie, że jeden uważą, że gasimy światło i dobranoc, a drugi, że książkę poczyta albo bajkę opowie. A jak już tak strasznie nie chce się wtrącać, to może niech chociaż łazienkę po dzieciach posprząta zamiast jedynie się chwalić, że "mnie słuchają, a żony nie" - inna kwestia, że ciekawe, z czego to wynika, bo być może właśnie z tego, że tata z mamą nie trzyma wspólnego frontu...  Nie widzę w tym żadnej wielkiej filozofii.

Może nie być filozofii, a może to być czubek góry lodowej.  Ale być może tę kwestię ogarnięcia dzieci warto autorowi odizolować i  wziąć całkowicie na siebie, a żona w tym czasie poczyta książkę. Mniej zajmie czasu niż zrobienie sałatki.. smile Ale gdybamy..

A może zamiast przechwalać się, jak to dzieci go słuchają i zamiast "się nie wtrącać", wystarczyłoby wykorzystać to, że jego słuchają i "huknąć": ej, róbcie, co mama kazała? Nie trzeba do tego żadnej dyskusji o kwestiach wychowawczych... i wcale nie trzeba, żeby Autor od razu musiał przejąć wszystko związane z ogarnianiem dzieci do spania. Od razu by wszystkim było łatwiej. Autor sam się odcina od wszystkiego, bo "nie chce się wtrącać", a zdziwiony, że żona odcina się od jego potrzeb. Może też się nie chce wtrącać, bo ma dość swoich problemów tongue

46

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.

Huknąć można, jak się z żoną zgadza, jak nie, to lepiej wziąć to na siebie, zamiast kłótni..
Przykra konkluzja, że seks to jego tylko potrzeba. którą Ona ewentualnie uwzględni wśród swoich problemów..

47

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
Ela210 napisał/a:

Huknąć można, jak się z żoną zgadza, jak nie, to lepiej wziąć to na siebie, zamiast kłótni..

Naprawdę, nie róbmy z tego kładzenia dzieci spać takiej filozofii. Tu się nie ma w czym nie zgadzać aż tak, żeby koniecznie każdy musiał po swojemu. Jak żona chce najpierw kolację, a potem do mycia, a Autor uważa, że powinno być na odwrót, to nic mu się nie stanie, jak zamiast obserwować, jak żona wpada w furię, bo jej nie słuchają, po prostu pogoni dzieci, zamiast unosić się nad jakimiś tam kwestami wychowawczymi. Nikt od tego nie umrze, serio.

Przykra konkluzja, że seks to jego tylko potrzeba. którą Ona ewentualnie uwzględni wśród swoich problemów..

Tego, Elu, nie napisałam. Napisałam jedynie - bardziej nawet złośliwie - że może tak być. To Autor w pierwszym swoim poście narzeka, jak to sobie z żoną żyją daleko od siebie... a coraz bardziej według mnie wychodzi na to, że Autor od żony oczekuje tylko tego nieszczęsnego seksu, a w resztę życia jej się nie wtrąca, dzieci niech ogarnia, bo jemu kwestie wychowawcze nie pasują, książkę niech sobie czyta, on sobie poklika... a jak zrobił sałatkę na kolację, to jest z siebie dumny, jakby świat przed kosmitami uratował... ale zrobił ją nie dla zmęczonej żony przecież, tylko - bo chciał seksu...

48 Ostatnio edytowany przez ZielonyJaszczur (2018-11-06 16:13:56)

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.

@Santapietruszka
Źle to chyba zeozumiałas z moich zdawkowych wpisów. Nie o ogarnianie techniczne chodzi bo stricte czasowo to ja więcej spędzam na zadaniach z dziećmi. Chodzi o właściwą komunikację dziecko-rodzic. Żona musi to wypracować sam na sam z każdym z nich z osobna. Ja jej w tym nie zastąpię i nie mogę robić za bat kiedy dzieciak nie słucha jej.
A z żoną to w pierwszej kolejności zależy mi na pogadaniu, wzajemnym wsparciu, pozytywnych gestach dla uspokojenia przyjemności bycia razem (a nie obok) a już na końcu na współżyciu. Nie orgazmu mi tak brakowało ale pocałunku. I jej lepszego humoru.

49 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-11-06 16:17:05)

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
ZielonyJaszczur napisał/a:

@Santapietruszka
Źle to chyba zeozumiałas z moich zdawkowych wpisów. Nie o ogarnianie techniczne chodzi bo stricte czasowo to ja więcej spędzam na zadaniach z dziećmi. Chodzi o właściwą komunikację dziecko-rodzic. Żona musi to wypracować sam na sam z każdym z nich z osobna. Ja jej w tym nie zastąpię i nie mogę robić za bat kiedy dzieciak nie słucha jej.
A z żoną to w pierwszej kolejności zależy mi na pogadaniu, wzajemnym wsparciu, pozytywnych gestach dla uspokojenia przyjemności bycia razem (a nie obok) a już na końcu na współżyciu. Nie orgazmu mi tak brakowało ale pocałunku.

Ja nie powiedziałam, że masz robić za bat. Tylko się uaktywniać, a nie "nie wtrącać". Wtedy na buziaka od żony też nie musiałbyś jakoś szczególnie czekać, podejrzewam, bo po prostu stalibyście po jednej stronie. Dzieci też szybciej nauczyłyby się, że rodzice tworzą wspólny front i nie ma zmiłuj. A tak to Twoje niewtrącanie się traktują, jakby Ciebie miały po swojej stronie i im wolno...
I to nie tylko ogarniania dzieci dotyczy - jak wygląda udzielanie się Twoje w obowiązkach domowych? Też albo się nie wtrącasz, albo robisz to sam, bo masz inne zdanie niż żona - może być nawet i w domyśle "ja zrobię lepiej"? To kto właściwie się oddalił, bo pisałeś, że żona?

Te pozytywne gesty nie wezmą się znikąd. Ty je też musisz dawać - i nie jest to kolacja z winem raz na miesiąc. Sam napisałeś - wzajemne wsparcie.

Żeby nie było - ja tego wcale nie piszę złośliwie. Tylko sytuacja jest mi znajoma, z perspektywy żony.

50

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.

No właśnie.. wzajemne. Problem tylko w tym, że często gęsto ludzie różnie rozumieją to i każdy ma swoje racje.Jak wpląta się w to seks, to staje się On narzędziem walki o racje i to równia pochyła. Moim zdaniem nie powinien być tak traktowany, ale ktoś może mieć inne zdanie.

51 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-11-06 17:00:09)

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
Ela210 napisał/a:

Jak wpląta się w to seks, to staje się On narzędziem walki o racje i to równia pochyła. Moim zdaniem nie powinien być tak traktowany, ale ktoś może mieć inne zdanie.

Tylko że to niekoniecznie musi być od razu narzędzie walki. Po prostu można nie mieć na niego ochoty, gdy w innych dziedzinach nie pyka. Z postów Autora wcale nie wynika, że żona traktuje ten seks jako narzędzie walki o swoje racje...

52

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
santapietruszka napisał/a:

Ja nie powiedziałam, że masz robić za bat. Tylko się uaktywniać, a nie "nie wtrącać".

Nie, to bardziej złożone. Trzeba sobie ułożyć prawidłową komunikację (mam tu na myśli że z szacunkiem, lojalnością i respektem) na różnych poziomach: rodzice-dzieci ale też indywidualnie ojciec-dziecko, matka-dziecko, dziecko-dziecko no i chyba też ojciec-matka. Więc też jest potrzeba, żeby też matka sama potrafiła zapanować nad dzieckiem.

santapietruszka napisał/a:

Te pozytywne gesty nie wezmą się znikąd. Ty je też musisz dawać - i nie jest to kolacja z winem raz na miesiąc.

Wiem, wczorajszy wieczór mi to jakoś uzmysłowił. (Na szczęście nie poszedłem za radami aby się usztywniać)

53 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-11-06 20:29:07)

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
ZielonyJaszczur napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Ja nie powiedziałam, że masz robić za bat. Tylko się uaktywniać, a nie "nie wtrącać".

Nie, to bardziej złożone. Trzeba sobie ułożyć prawidłową komunikację (mam tu na myśli że z szacunkiem, lojalnością i respektem) na różnych poziomach: rodzice-dzieci ale też indywidualnie ojciec-dziecko, matka-dziecko, dziecko-dziecko no i chyba też ojciec-matka. Więc też jest potrzeba, żeby też matka sama potrafiła zapanować nad dzieckiem.

Oczywiście, ze jest taka potrzeba, ale chyba wyraźnie napisałam Ci już, dlaczego jest potrzebne, żeby rodzice tworzyli wspólny front... i dlaczego, jeśli zostawiasz żonę samą z problemem, bo "nie będziesz się wtrącać" i "ona musi sama", to ona wcale potem nie ma ochoty zajmować się Tobą, też możesz sam... to są Wasze wspólne dzieci i powinniście je wychowywać razem, Twoje "niewtrącanie się" dla dzieci jest jednoznaczne z tym, że mama nie ma racji, skoro tata jej nie popiera. Czyli - nie wiem, ile masz tych dzieci, zapomniałam, nie doczytałam, nie pisałeś? - mama przegrywa co najmniej 3:1. Nie musisz się z nią wcale zgadzać w wielu kwestiach i możecie o tym dyskutować - ale dzieci nie mogą o tym wiedzieć, dzieci powinny dostać spójną informację. W tym momencie ona wcale nie otrzymuje od Ciebie wsparcia, tylko wprost przeciwnie: komunikat typu "jak jesteś taka mądra, to radź sobie sama".
Już pomijam, że sam sobie szkodzisz tym, bo ja też bym nie miała ochoty na seks po cowieczornym cyrku z usypianiem dzieci bez żadnej pomocy.
Nie odpowiedziałeś na pytanie o podział obowiązków domowych?

54

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
santapietruszka napisał/a:

Z postów Autora wcale nie wynika, że żona traktuje ten seks jako narzędzie walki o swoje racje...

Zgadza się, to już sobie zdążyliśmy wyjaśnić - brak zbliżeń to nie była żadna sankcja za coś tam innego, tylko z powodu braku odpowiedniego nastroju, zrelaksowania...

55

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.

Relaksuj więc ją częsciej ale też nie próbuj teraz "odbić" sobie zaległych miesięcy bez seksu robiąc jej codziennie kolacje przy winku bo ona szybko wyczuje w tym fałsz i poczuje, że "chodzi ci tylko o jedno".
ostrożnie i powoli smile

56

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.

Hmm..może nich się żona zapisze na jogę? albo terapię? W końcu za swoje zrelaksowanie niech sama weźmie odpowiedzialność .

57 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-11-06 20:50:24)

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
Ela210 napisał/a:

Hmm..może nich się żona zapisze na jogę? albo terapię? W końcu za swoje zrelaksowanie niech sama weźmie odpowiedzialność .

Pod warunkiem, że ma kiedy, bo Autor nadal unika tematu podziału obowiązków domowych tongue Bo mimo wszystko usiąść wygodnie w fotelu i poczytać to jednak co innego niż zbierać manele i pędzić na jogę czy kurs tańca...

58

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
santapietruszka napisał/a:

Pod warunkiem, że ma kiedy, bo Autor nadal unika tematu podziału obowiązków domowych tongue Bo mimo wszystko usiąść wygodnie w fotelu i poczytać to jednak co innego niż zbierać manele i pędzić na jogę czy kurs tańca...

Przepraszam, napisałem o tym ale coś mi zeżarło posta i wylogowało:
większość zadań domowych (licząc czasowo) jest jednak na mnie bo żona do pracy trochę wcześniej rano wychodzi (ja muszę rano przygotować dzieciaki do wyjścia i odprawić do przedszkola i szkoły); też wracam z pracy ok. kwadrans wcześniej więc ja przygotowuję obiad. Przypilnowanie odrabiania lekcji - prawie wyłącznie ja. Sprzątanie 60% żona a 40% ja. Załadowywanie pralki 100% żona (nie znam się co jak się pierze) rozwieszanie prania 80% ja. Przygotowywanie kolacji dla dzieci 80% żona (bo ja w tym czasie pilnuje syna z lekcjami). Wychodzenie dziećmi na rekreację (boisko, plac zabaw, rowery) - 99% ja; spacery 50% ja 20% żona 30% wspólnie. Naprawy techniczne w domu 99% ja. Opieka nad dziećmi w czasie choroby 90 % ja bo mam bardziej elastyczną pracę (ustalam tylko z szefem że w danym dniu pracuję w trybie  home-office).
Dzieci rano i wieczorem myją się samodzielnie, tylko kwestia ich zapędzenia do łazienki. Usypianie dzieci i czytanie na dobranoc - 95% żona (tak ich sama rozpuściła o co mam do niej pretensje). Inicjowanie seksu 99,9% ja...

Joga albo gimnastyka jak najbardziej by się jej przydała - od dawna ją do tego namawiam, w końcu kupię jej karnet i będzie musiała.

59

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.

Dlaczego uważasz, że czytanie dzieciom na dobranoc to rozpuszczanie? big_smile

No dobra, niech będzie, że obowiązki ok. Nie wiem, jak żona pracuje - fizycznie? Bo jeśli tak, to wcale nie ma się potem ochoty na aktywny wypoczynek, tylko właśnie na klapnięcie w fotelu z książką albo pilotem do tv...

Wydaje mi się, że po prostu powinieneś bardziej jednak "się wtrącać" - nie w sensie wytykania, tylko po to, żebyście zaczęli robić coś razem... bo wygląda mi na to, że tak sztywno podzieliliście, że po prostu nie macie punktów stycznych, tylko faktycznie przekazujecie sobie robotę... Nie wiem, jak z opieką nad dziećmi, ale może - zabierz żonę na niespodziewaną randkę (kino, restauracja) zamiast czekać, aż skończy czytać, "nie wtrącając się"? Tylko błagam, nie nagle jutro ni stąd ni zowąd, bo to faktycznie podejrzane będzie, stopniuj to jakoś big_smile Ale mogę powiedzieć to samo, co już powiedziałam - Ty też musisz okazywać bliskość, której tak potrzebujesz...

60

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.

Czytanie bajek to super czas z dzieckiem, żadne rozpuszczanie.. To już lepiej Ty nie usypiaj dzieci..

61

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
Ela210 napisał/a:

Czytanie bajek to super czas z dzieckiem, żadne rozpuszczanie.. To już lepiej Ty nie usypiaj dzieci..

Jeżeli padają słowa (cyt. dosł) "Mama siadaj i czytaj bo jak nie to ..." to już   chyba nie jest całkiem super ... Mnie irytuje że żona pozwala dzieciom tak się traktować.

62 Ostatnio edytowany przez balin (2018-11-07 10:12:55)

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
santapietruszka napisał/a:

Dlaczego uważasz, że czytanie dzieciom na dobranoc to rozpuszczanie? big_smile

Może dlatego, że już same potrafią? Dziecko od małego powinno uczyć się dbać o siebie. A nie mamusia biega i podstawia wszystko pod nos.
Nie słuchaj co tu piszą co niektóre użytkowniczki. Mówiąc, że Ty to, Ty tamto. Sam tego pociągu nie pociągniesz. A z żony nie ma co robić małego dzieciątka, któremu trzeba naskakiwać. Możesz sam to trochę pociągnąć, ale za jakiś czas lokomotywa musi być odczepiona i trzeba zobaczyć czy pociąg bez niej, też chce jechać w tym samym kierunku.

63 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-11-07 10:26:13)

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
balin napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Dlaczego uważasz, że czytanie dzieciom na dobranoc to rozpuszczanie? big_smile

Może dlatego, że już same potrafią? Dziecko od małego powinno uczyć się dbać o siebie. .

Ja czytałam  moim dzieciom książki na dobranoc mniej więcej do 12. roku życia. A umieli czytać najlepiej w klasie. Teraz to dorosłe, samodzielne, ogarnięte chłopy. Mamy miłe wspomnienia. Jakoś nie widzę związku między czytaniem na dobranoc a samodzielnością. Może jedynie taki, że nieco samodzielnie poszaleli, jak czytaliśmy "Robinsona Crusoe" tongue

64

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
santapietruszka napisał/a:
balin napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Dlaczego uważasz, że czytanie dzieciom na dobranoc to rozpuszczanie? big_smile

Może dlatego, że już same potrafią? Dziecko od małego powinno uczyć się dbać o siebie. .

Ja czytałam  moim dzieciom książki na dobranoc mniej więcej do 12. roku życia. A umieli czytać najlepiej w klasie. Teraz to dorosłe, samodzielne, ogarnięte chłopy. Mamy miłe wspomnienia. Jakoś nie widzę związku między czytaniem na dobranoc a samodzielnością. Może jedynie taki, że nieco samodzielnie poszaleli, jak czytaliśmy "Robinsona Crusoe" tongue

Wiadomo, nasze dzieci są naj, naj. smile A tu chodzi u taki niuans, czy mama narzuca się z czytaniem, sprzątaniem itd A dziecko myśli, znowu coś ode mnie chce. Jak grzeczne, to odwalę dla niej pańszczyznę i po kłopocie. smile

65 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-11-07 10:43:25)

Odp: Brak chęci, słabnące relacje... banał.
balin napisał/a:

Wiadomo, nasze dzieci są naj, naj. smile A tu chodzi u taki niuans, czy mama narzuca się z czytaniem, sprzątaniem itd A dziecko myśli, znowu coś ode mnie chce. Jak grzeczne, to odwalę dla niej pańszczyznę i po kłopocie. smile

Wcale nie twierdzę, że moje dzieci są naj, naj, bo nie są i swoje za uszami mają. I nie, nie narzucałam się im. Ale możesz myśleć o mnie, co chcesz - a czytanie dzieciom na dobranoc grzechem i tak nie będzie big_smile
Ponadto ze słów Autora jednoznacznie wynika, że mama im się nie narzuca, a wprost przeciwnie, to dzieci chcą.

Posty [ 1 do 65 z 71 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SEKS, SEKSUALNOŚĆ, PSYCHOLOGIA » Brak chęci, słabnące relacje... banał.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024