Hej. Zwracam się do was o pomoc. Jakiś czas temu miałam wesele, powiedziałam koleżance, że nie mam z kim iść, powiedziała, że zapyta brata męża. Nie znałam go, wiedziałam jak wygląda, bo kiedyś jej mąż wrzucił foto na fb. Faktycznie go spytała, on się zgodził. Uznałam, że fajnie jest się spotkać przed weselem, żeby chociaż trochę się poznać. Napisałam do niego w tej sprawie, zgodził się. Bardzo fajnie się przy nim czułam, trudno mi to określić, ale w towarzystwie żadnego faceta nie było mi tak dobrze. Może dziwnie to zabrzmi, ale czułam się jakby nic więcej mi nie było potrzebne oprócz niego. Zapytał czy chciałabym się z nim jeszcze spotkać, później zaproponował kolejne spotkanie, na weselu było świetnie. Po weselu powiedział, że nadal chce się ze mną spotykać, odebrałam, że jest zainteresowany. Spotkaliśmy się od wesela 2 razy, wczoraj zaproponowałam, ale w ten weekend nie ma czasu, bo musi mamę zawieźć na groby rodzinne w różnych miejscowościach, a przy okazji będą rodzinę odwiedzać, więc zaproponował spotkanie w kolejny, w tygodniu nie ma go w naszym mieście, bo pracuje w innym i tam mieszka.
Problem jest taki, że wiem od koleżanki, że kobiety z którymi się spotykał - 2, zdradzały go i zostawiały dla innych. Po tym on powiedział, że woli być sam. Widzę, ze on z pewnym dystansem podchodzi, wiem tez od koleżanki, ze boi się zaangażować żeby nie było powtórki, ze jemu zacznie zależeć, a ja go zostawię. Jak podejść do kogoś takiego, jak wobec niego się zachowywać i jak rozwijać znajomość?
Nie wiem czy pewien wpływ ma może presja ze strony rodziny, wszyscy go namawiają, żeby był ze mną, bo ma już 36 lat i żeby coś z tego wyszło, ja mam 29. Ogólnie to rodzina ma o nim kiepskie zdanie, że jest nudny, bez polotu, ciepłe kluchy i żadna go nie będzie chciała. To akurat śmieszne, ale nawet dzieci koleżanki mówi przy nim, ze będę ich ciocią.