Cześć, mam bardzo dziwny problem, ale od początku. Zastanawiam się czy to co robi mój partner to świetna gra i wzbudzanie litości, czy to jest zachowanie nieświadome. Zaczyna być to bardzo męczące a ja nie wiem jak z nim rozmawiać. Ma on 27 lat, ja jestem rok młodsza. Poznaliśmy się przez internet. Jesteśmy ze sobą dobre z pół roku. Zauważyłam od jakiegoś czasu ze mój partner nie zachowuje się tak jak na początku związku, widać ze już mniej mu zależy. Odnoszę wrażenie, ze jak jestem to dobrze ale jakby mnie nie było to tez byłoby Ok. Za każdym razem kiedy poruszam ten temat on zaczyna płakać, szlochać ze on mnie kocha, zle tak to możliwe ze ja nie widzę tego ze on się stara. Ja znowu tego faktycznie nie widzę. Nie daje mi nic powiedzieć, płacze i zapiera się. Wtedy ja odpuszczam temat.
Tak dalej nie może to trwać, ja widzę zupełnie coś innego, on zapiera się ze jest inaczej. Nie chce działać pochopnie ale zastanawia mnie jego zachowanie, co myślicie?
1 2018-10-31 21:27:09 Ostatnio edytowany przez Netkobietka000 (2018-10-31 21:27:49)
2 2018-10-31 21:51:23 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-10-31 21:53:12)
Cześć, mam bardzo dziwny problem, ale od początku. Zastanawiam się czy to co robi mój partner to świetna gra i wzbudzanie litości, czy to jest zachowanie nieświadome. Zaczyna być to bardzo męczące a ja nie wiem jak z nim rozmawiać. Ma on 27 lat, ja jestem rok młodsza. Poznaliśmy się przez internet. Jesteśmy ze sobą dobre z pół roku. Zauważyłam od jakiegoś czasu ze mój partner nie zachowuje się tak jak na początku związku, widać ze już mniej mu zależy. Odnoszę wrażenie, ze jak jestem to dobrze ale jakby mnie nie było to tez byłoby Ok. Za każdym razem kiedy poruszam ten temat on zaczyna płakać, szlochać ze on mnie kocha, zle tak to możliwe ze ja nie widzę tego ze on się stara. Ja znowu tego faktycznie nie widzę. Nie daje mi nic powiedzieć, płacze i zapiera się. Wtedy ja odpuszczam temat.
Tak dalej nie może to trwać, ja widzę zupełnie coś innego, on zapiera się ze jest inaczej. Nie chce działać pochopnie ale zastanawia mnie jego zachowanie, co myślicie?
Och. Płacze. Wzruszyłam się.
Czujesz się źle, nie widzisz, że się stara - odpuść. Poszukaj takiego, który nie będzie po pół roku szlochał, tylko naprawdę się starał. No, chyba, że chcesz z takim jojczkiem spędzić całe życie, czując się źle, nie mogąc nic powiedzieć i doszukując się momentów, w których on się stara...
Ja z jednej strony rozumiem zdanie Pietruszki, ale z drugiej strony mam wrażenie, że Autorka wymaga miłości jak z obrazka, która się nie będzie zmieniać.
Dla mnie plusem jest to, że mój partner ma życie poza mną i jak mnie obok nie ma to nie płacze z tęsknoty. Ja zresztą mam dokładnie tak samo. Lubię, jak jest obok, ale jak go nie ma to mam inne zajęcia, potrafię sama swoje życie ogarnąć i nie potrzebuję do tego jego pomocy, wręcz czasami jak muszę coś zrobić, to jego obecność jest uciążliwa
Związek nie polega na tym, że się wisi na sobie 24/7. Związek to też ten czas, kiedy można posiedzieć osobno, każdy ze swoją książką, krzyżówką, czy co tam się robi. Związek to pomyślenie o tym, że partner jest w pracy, więc nie będę siedzieć z telefonem i smęcić, że mi nie odpisuje, a wieczorem zamiast narzekać, że on nie ma energii na bieganie po mieście siądę z nim w kącie i oglądnę film.
4 2018-10-31 22:03:28 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-10-31 22:05:52)
Ja z jednej strony rozumiem zdanie Pietruszki, ale z drugiej strony mam wrażenie, że Autorka wymaga miłości jak z obrazka, która się nie będzie zmieniać.
Dla mnie plusem jest to, że mój partner ma życie poza mną i jak mnie obok nie ma to nie płacze z tęsknoty. Ja zresztą mam dokładnie tak samo. Lubię, jak jest obok, ale jak go nie ma to mam inne zajęcia, potrafię sama swoje życie ogarnąć i nie potrzebuję do tego jego pomocy, wręcz czasami jak muszę coś zrobić, to jego obecność jest uciążliwaZwiązek nie polega na tym, że się wisi na sobie 24/7. Związek to też ten czas, kiedy można posiedzieć osobno, każdy ze swoją książką, krzyżówką, czy co tam się robi. Związek to pomyślenie o tym, że partner jest w pracy, więc nie będę siedzieć z telefonem i smęcić, że mi nie odpisuje, a wieczorem zamiast narzekać, że on nie ma energii na bieganie po mieście siądę z nim w kącie i oglądnę film.
Ja Ciebie też rozumiem, tyle że ja inne wrażenie odniosłam z posta Autorki
Czy ktoś, kto ma swoje pasje, płacze i szlocha, czy wolałby rozmawiać? Z tęsknoty nie płacze, owszem... ale...
Nie daje mi nic powiedzieć, płacze i zapiera się.
Może lepiej niech Autorka uściśli.
Owszem, ja mam swoje pasje, nie lubie kiedy żyjemy ze sobą 24/7. Czasem odzywam się do niego dopiero wieczorem z pytaniem co robił itp także tutaj nie ma problemu.
Problem jest w tym, ze gdybym ja się do niego nie odezwała to on prawdopodobnie tez nie. Wcześniej takich sytuacji nie było. Kiedy poruszam ten temat, ze coś jest nie tak, albo lekko staram się zdystansować jest afera. Ze jemu strasznie zależy, ze jestem ta jedyna, jest płacz. To nic złego ze facet jest uczuciowy ale albo rozmijamy się w oczekiwaniach albo on robi ze mnie debila
No to też mówię, że ten jego płacz mi nie leży tutaj.
Ale no też trzeba wziąć poprawkę na to, że to facet. A faceci w zdecydowanej większości nie potrzebują aż tyle kontaktu co kobiety, więc podejrzewam, że on by się odezwał wtedy, kiedy by czegoś potrzebował.
Weź go na poważną rozmowę, zrób herbatę, posadź go przy stole, powiedz mu, że ma nie szlochać i przedstaw zwięźle i konkretnie to, co Ci nie pasuje.
Ale no też trzeba wziąć poprawkę na to, że to facet.
A no właśnie. Normalny facet nie szlocha i nie płacze, tylko jasno artykułuje, o co mu kaman.
poczekaj aż się wypłacze i nie odpuszczaj rozmowy tylko podawaj mu chusteczki i gadajcie dalej
9 2018-10-31 22:39:56 Ostatnio edytowany przez Netkobietka000 (2018-10-31 22:40:41)
Ja rozumiem ze faktycznie po połowie roku te motyle w brzuchu umierają, związek przechodzi przemianę ale u nas bardzo drastyczna, można powiedzieć ze to ja przytrzymuje przy życiu ta relacje. Chyba będę musiała podawać te chusteczki i do końca przebrnąć przez ta rozmowę
Autorko, a co dokladnie za zmiany masz na myśli pod hasłem "mniej mu zależy" ?
11 2018-11-01 10:47:27 Ostatnio edytowany przez Netkobietka000 (2018-11-01 10:54:28)
Autorko, a co dokladnie za zmiany masz na myśli pod hasłem "mniej mu zależy" ?
Po 1 odzywa się bardzo rzadko, widzę ze traktuje mnie trochę jak kobietę po 20 latach małżeństwa, spotkania z jego strony tez nie są już za często. I to tez dziwne bo ta zmiana stała się z dnia na dzień. Wcześniej zachowywał się inaczej, jednak nie wiem co na to wpłynęło. Ja ślepa nie jestem i to widać, natomiast on twierdzi ze jemu strasznie zależy.
12 2018-11-01 11:05:15 Ostatnio edytowany przez sosenek (2018-11-01 11:05:48)
co to znaczy rzadko pisze? - jak często pisze?
nieczęsto spotyka? -jak często się spotykacie?
czasami faceci na początku związku dają z siebie 200%, ale jak długo tak można? skończył się okres zalotów, nastała stabilizacja.
kwestia tego czy faktycznie cię zaniedbuje, czy tylko ci się tak wydaje.
Ten płacz nie jest normalny. Niedojrzały czy co?
Coś z nim jest nie tak.