Cześć wszystkim!
Mam taką luźną zagadkę, bo jestem ciekawa czy którejś z Was też się to zdarza? Czy jest to dość często spotykane zjawisko? Co to oznacza?
Do rzeczy, spotkała mnie już kilkukrotnie sytuacja, że odzywają się do mnie faceci, po rozstaniu ze swoimi partnerkami.
Zawsze sytuacja jest bardzo podobna:
1. Gdy się poznajemy - facet jest w związku, najczęściej długim.
2. Niczego między mną a nim nie ma, jedynie zwykla, koleżeńska, luźna rozmowa.
3. Mija czas, w którym ja już nawet zapominam, że kogoś takiego znałam - bo kontakt ogranicza się do "cześć" na ulicy.
4. Momentalnie po rozstaniu, gość się do mnie odzywa, jakby nigdy nic. Zainteresowany poznaniem mnie bliżej, spotkaniem jak najszybciej itp, itd.
Czy to oznacza, że jestem potencjalnie najlepszym PLASTERKIEM? Klinem, który musi być po związku?
Dodam, ze dwa razy zdarzyło mi się z którymś z takich gagatkow spotkać i w każdym z dwóch przypadków kończyło się tym, że facet mówił jak to się zauroczył lub, że myślał o mnie bedac z tą swoją luba. Oczywiście ja reagowałam automatycznie "odwracając się na pięcie", bo raczej nic dobrego w takich sytuacjach by z tego nie wynikało. Natomiast
Chętnie dowiedziałabym się co kieruje wtedy takim mężczyzną. Może któryś z panów mi pomoże to zrozumieć? Może któraś z Was dziewczyny miała też takie przygody?
Wczoraj zdążyło mi się to ponownie, napisal chłopak, którego nie widziałam już kilka lat, dlatego temat mi siedzi w głowie