Toksyczna mama? Pomocy! - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 14 ]

Temat: Toksyczna mama? Pomocy!

em, że istnieje wątek o nerwicy, jednak potrzebuję założyć własny. Nie chcę dodawać do ogólnego, nie chcę, żeby był pominięty wśród innych postów, a naprawdę potrzebuję pomocy.
Mam 24 lata. Wychowałam się z mamą, siostrą oraz babcią. Dzieciństwo pamiętam w kratkę. Ojca nigdy nie poznałam, wszyscy zacierali jego obraz. Słyszałam tylko, że alkoholik, że frajer, że dobrze, że umarł (miałam rok lub dwa), że nie warto wspominać. Tak więc żyłam przywiązana do mamy. Jaka jest moja mama?
Ciężko określić. Kiedyś powiedziałabym, że cudowna, dobra. Wszyscy tak mówili, że anioł. Że wszystko by dla nas poświęciła. Nie biła mnie, nigdy nie tknęła kieliszka z %. Jednak uważam, że mam pewne blizny na psychice..
Mama wychowywała mnie i siostrę wraz z babcia. Nigdy nie pracowała. Skąd zatem kasa? Otóż.. sama nie wiem. To zawsze było wielkie tabu w domu. Kasa po prostu była. Mama miała wymówke, ze nie pracuje, bo babcia wymaga opieki (była chora i stara, ale nie aż tak, żeby nie móc wyjść na 4 h z domu). Z perspektywy czasu mysle, ze tak było mamie wygodniej. Po ojcu ja i siostra miałysmy rente, która przychodziła na konto mamy. I też dlatego ciągle miałam ciśnienie, aby się uczyc. Ciagle slyszalam, ze musze być najlepsza, jak dostawałam 3 to było "co już opuszczasz skrzydełka?", "masz mieć zachowanie wzorowe, liczymy na Ciebie, jesteś nasza dumą" Miałam wielka presje i uczyłam się bardziej dla niej niż dla siebie. Jak dostawałam gorsze oceny to płakałam, co mama powie w domu.. Ogólnie dom był pełen nerwów. Był jak jeden wielki szpital bo babcia dużo chorowała. Ambulans był co miesiąc, były krzyki, było wieczne umieranie (a raczej prawie umieranie). Chowałam się wtedy do łazienki żeby nie patrzeć na wymioty i zastrzyki i na strach starszej osoby ze zaraz umrze. Dorastałam w nerwach przed chorobami, nowotworami, przed upływającym czasem, starzeniem się. Dni były ustawiane pod humory babci, bo jak czuła się super to było ok, ale jak było źle, to wszyscy chodziliśmy jak w zegarku, byle nie było awantur ani płaczu ani karetki. Mama tez swoją drogą mnie szantażowała. Pamietam, jak mowila ze jak nie będę grzeczna i będę psuc im nerwy, to ona dostanie zawalu i wtedy dopiero będzie. OStendacyjnie wtedy klada dłon na klatke piersiowa, ze się zle czuje, a ja się balam i wolalam siedzieć cicho. Nihdy nie wyrzygałam jej jak bardzo jestem znerwicowana, bo balam się o jej zycie i ze będę winna jej śmierci. Wolalam plakac w ciszy.
Zapytacie o siostrę?
Siostra strasza 4 lata. Ona była bystra i już od dzieciaka widziala, ze nasz dom nie jest normalny. Ze inni mają ojców, ze stać ich na jakies wakacje nad morzem bo oboje rodziców pracują, ze jedza razem posiłki - u nas tego nie było. U nas był szpital i nerwy i ciagle mowienie, ze nas nie stać na wiele, ze ważne, ze chodzimy najedzone i ubrane , ze wystarczy przetrwać, egzystować. Siostra się buntowała. Była zła, miała dużo żalu do mamy, ze funduje nam takie zycie, zycie z chora starsza babcia, bez wzorca małźenstwa, ze chodzimy znerwicowane. Ja nie umiałam się przeciwstawić, a mama z babcia ciagle powtarzaly, ze siostra jest zła, ze jest czarną owca, ze mam jej nie słuchac, bo ona jest za ojca rodzina, a oni byli zli. A ja jestem taka cała mamusia, ze mam nie psuc nerwów, bo siostra już dużo ich napsuła.
Wierzyłam w to, całe zycie byłam tak układana. Siostra ta najgorsza, ja najlepsza, cichutka, grzeczna, niewpędzająca mamy do grobu na zawał.
Nigdy nie miałam wzorca jak postepowac z facetami. Mama nigdy nie znalazła sobie nikogo. Zyła tylko z nami. Żadnych randek, niczego. Nie wiedziałam, jaką być zoną kiedyś, jak wygląda zycie z osobą płci przeciwnej. Nie wychowała mnie tak, bym była kiedyś mamą i zoną. Raczej tak, żebym została z nią i na starość mogła się nią zając. Nie wychowała mnie na bycie samodzielną - wszystko robiła za mnie, pakowała mi plecak, prała mi wszystko nawet na studiach, prasowała ( bo ja przypale ), zmywała ( bo ja niedokładnie zmyje ), pakowała mi jedzenie na studia. Zyłam w przekonaniu, ze nic nie umiem, przez to zawaliłam kilka etatów bo uważałam, że nie dam rady w pracy, rezygnowałam z niej, odmówiłam kilku rozmowom rekrutacyjnym. Co do facetow - często odmawiam swojemu mezczynie seksu, bo czuje się jakbym robila cos złego, ze jakby mama mnie widziala w takiej sytuacji , byłaby zażenowała, ze robie cos takiego, wstydzę się po prostu bliskości z facetem. Kocham go, jestesmy razem 6 lat, ale często placzę po stosunku.. i nie umiem mu wytłumaczyć, czemu ja nie chce isc do łóżka. Potem się obwiniam, bo on obwinia siebie i tak w kółko.
Dalej - pieniądze.
Ani ja ani siostra nie wiemy, skad mama ma wiecznie kase. Ok, dopóki się uczylam, była renta. Ale dawała mi z tej renty kase na studia. Ale przecież musiała tez mieć sama za co żyć, płacic na bieżąco rachunki, a ona nie pracuje jakies 25 lat. Wkurzało mnie zawsze takie zamiatanie pod dywan, zatajanie prawdy, temat TABU. Jak cos mi przelewala, mówiła, ze mam się cieszyc i nie pytac skad tylko brac jak daje. Wiec nie pytałam, bo i tak by mi nie powiedziała.

Nigdy nie miałam swojego pokoju, spałam z nia dopóki nie wyniosłam się na studia ( w jednym łóżku). Siostra twierdzi, ze to chore (ona musiala spac z babcia). Mielismy dwa pokoje, ale mama nigdy nie zgodziła się, bym spala z siostra, a ona z babcia. Ogólnie bardzo mnie do siebie emocjonalnie związała - tak, ze mam pretensje do siebie, ze smiałam ją zostawić i wynieść się na studia do innego miasta. Ciagle boje się, ze ją zawiodłam, ze smiałam sobie ulozyc zycie z facetem, a ona sama na starość.. ze się starzeje, a mnie przy niej nie ma, ze nie widze jak się starzeje, ze nie ma mnie w razie jakby wylądowała w szpitalu. Ciagle uważam, ze mam do splaty jakiś dług, bo przecież tyle dla mnie zrobiła.. bo ogólnie pamiętam tez dobre strony - nigdy nie zostawiła mnie w potrzebie, zawsze mogę do niej dzwonic po porade, szanuje mojego faceta, ne biła mnie nigdy. Sasiedzi twierdza i znajomi, ze mam mame anioła z niebios. Jednoczesnie ja uważam, ze wyrządziła mi jakies krzywdy (świadomie bądź nie). I zle mi z tym, ze zle o niej mysle, bo przecież jest przekonanie, ze mame ma się jedna, ze mama to swietosc.. Ze przecież wychowała mnie sama, a to jakes osiagniecie, poswiecenie..

Czy cos jeszcze?
Tak, odkad skończyła mi się renta, wiem, ze jestem zdana na siebie. Dorosłe zycie mnie przytłacza . Nie ucze się już, nie mam stypendium, mama tez nic nie wysyła. Boje się, ze będę jak ona.. ze będę wolala isc na l4 zamiast pracować, no bo lepiej dostawac kase za nic. Nikt nigdy nie nauczył mnie ciężkiej pracy. U mnie w domu był tylko szpital, kasa nie wiadomo skad, renta i zasiłki. A i granie w lotto.. wieczne oddawanie kuponów, bo przecież lepiej dostac 100 tys za nic , za kupon za 2,50. Nie mówie - miałam dużo od mamy. Rower, słodycze, zabawki. Dlatego tym bardziej czuje się zle, tak ją "obgadując".

Dalej - mama nie umie przyznać się do błędu. Nawet jak wie, ze cos zle zrobila i sa na to dowody ewidentne, ona owraca kota ogonem lub się obraza i koniec tematu. Przykład - mówie jej, dlaczego nie załozylas mi aparatu na zęby, do 14 roku zycia są darmo, kazałaś mi kłamac higienistce w szkole ze chodze do ortodonty, mamo ja to pamiętam - ona na to nie odpisuje tylko pisze ze już nie ma kasy na sms. Po czym nigdy nie wraca do tematu. Drugi przykład - mówie jej, ze chyba mam nerwice bo czasem mam stany lękowe, ze boje się chorób po wychowywaniu się w atmosferze nowotworu i lekarzy - ona nie odpisuje wcale, dopiero na drugi dzień jakby nigdy nic " miłego dnia ;* ".


Czasem mysle, ze ona uważa, ze ja wymyślam i przesadzam, bo ja nie mam prawa do bycia inna, ze musze być idealna, bo jestem za nią, a nie za jej mezem, który umarł.

Czuje się cholernie zagubiona zdana na siebie, mimo ze zapewnia mnie ze jestem jej ukochana córeczka, ze zawsze mogę do niej przyjść..
Ostatnio powiedziałam jej, ze zle mnie wychowała. Ze nie jestem zdolna do samodzielnego zycia, ze nigdy nawet jabłka sama nie umiałam obrac, ze boje się ze ciagle będę myslec ze ją zawiodłam, na co ona odwróciła się do okna i powiedziała " a weź mnie nie denerwuj już bo zaraz karetke będę musiala wzywac, już dość mi Twoja siostra nerwow cale zycie napsula".

Dla siostry mama nie istnieje, mówi ze za takie pieklo jakie nam zafundowała ona może sobie umierać i siostra ma to gdzies. Siostra ma depresje i miała nerwice, ale już jest lepiej. Mama jej depresje chyba ma gdzies bo uważa, ze to przez faceta z którym się rozstala, a nie przez dom. Mama w swoim mniemaniu jest idealną mamą, która wiele dla nas poswieciła.

O tyle o ile dla siostry proste jest odcięcie się, dla mnie nie. Obwiniam się, ze mama tyle nam dała, a ja o niej zle mysle. Ze nie ma faceta, wiec jak ja się odwroce, to ona umrze samotnie bez nikogo. Ze musze być dla niej dobra, bo ma tylko mnie. Wiecznie uważam, ze musze się jej tluamczyc z wszystkiego, bo ona i tak się dowie (kiedyś czytala nasze pamiętniki, bo lubi wszystko wiedzieć).

Wiem, ze najpewniej potrzebuje terapii, ale przede wszystkim potrzebuje się wygadać. Z siostra mam lepsze kontakty niż kiedyś, coraz bardziej rozumiem jej punkt widzenia, a coraz więcej żalu mam do mamy. Wiem tez, ze mama nigdy w zyciu nie przyzna się do błedów, do niej po prostu to nie dociera. Ma jakas blokadę , która nie pozwala jej myslec, ze ktoś inny ma racje, a nie ona. W dodatku boję się, że serio kiedyś jej cos się stanie jak wyrzygam jej wszystko, a nie będę umiala zyc ze swiaodmoscia, ze zabiłam człowieka..

Jakies rady? Czy moja mama jest toksyczna? Czy mam szanse na normalne zycie? Bardzo bym chciała, bo za dzieciaka go nie miałam.
proszę o pomoc i opinię z zewnątrz, bo odkad przeprowadziłam się daleko, moje leki się nasilily, ze nie spełniłam jej oczekiwan (praca na produkcji nie jest dla ciebie, przecież zawsze bylas taka ambitna), ze ją zawodzę (jestem jakies 200km od domu), ze wybrałam zycie z facetem a nie tak jak ona zycie ze swoja mama na starość.

W dodatku mam lekką hipochodnrie. Przez babcie i jej choroby ja wszystko widze u siebie, mimo ze wyniki mam super w normie. Ciagle się badam, ciagle się boje, ze a nuż cos się dzieje , ze będzie za pozno…

Proszę o pomoc..

Anna

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2018-10-18 19:43:22)

Odp: Toksyczna mama? Pomocy!

Piszesz, że ciągle się leczysz, a na terapię psychologiczną się nie zdecydowałaś? Przecież jej potrzebujesz najbardziej.

3 Ostatnio edytowany przez Mildrettt (2018-10-18 19:52:51)

Odp: Toksyczna mama? Pomocy!

Nie lecze się psychicznie. Jedynie badam fizycznie bo boje się chorób .
Planuję zapisać się dopiero na terapię. Najpierw chce dojść do konfrontacji z mamą i jej wszystko wypomnieć. Niedawno po prostu zaczęłam rozmawiac więcej z siostrą i zaczęło do mnie docierać jak całe to życie wyglądało i że nic nie było jak powinno. Jednak wciąż obwiniam się że mama będzie mieć żal do mnie za to wszystko co dla mnie zrobiła. Nie chcę mieć jej na sumieniu. Na terapię pójdę na 100% bo chce o siebie zadbać i walczyć. Chciałam poznać opini osób trzecich na temat mojej mamy.

4

Odp: Toksyczna mama? Pomocy!
Mildrettt napisał/a:

Nie lecze się psychicznie. Jedynie badam fizycznie bo boje się chorób .
Planuję zapisać się dopiero na terapię. Najpierw chce dojść do konfrontacji z mamą i jej wszystko wypomnieć. Niedawno po prostu zaczęłam rozmawiac więcej z siostrą i zaczęło do mnie docierać jak całe to życie wyglądało i że nic nie było jak powinno. Jednak wciąż obwiniam się że mama będzie mieć żal do mnie za to wszystko co dla mnie zrobiła. Nie chcę mieć jej na sumieniu. Na terapię pójdę na 100% bo chce o siebie zadbać i walczyć. Chciałam poznać opini osób trzecich na temat mojej mamy.


Te wszystkie diagnozy sama sobie postawilaś? Tę o hipochondrii, nerwicy np.?

Wiesz, istnieje cos takiego jak wybaczanie, wyslę ze tego ci potrzeba. Jednak jesli tych wszystkich złych emocji w sobie nie przepracujesz, nie dojdziesz do tego. Twoja matka została z dwójką małych dzieci i matką "nad grobem" sytuacja niełatwa. Poradziła sobie jak umiała, nie skrzywdziła was w złym tego slowa znaczeniu. Pewnie, ze nie była idealna, ale kto jest? Obwinianie jej teraz o wszystkie swoje niedoskonałości i niepowodzenia w życiu  chyba trochę trąci szukaniem kozła ofiarnego.

5

Odp: Toksyczna mama? Pomocy!

Nie trzeba diagnozy o hipochondrii raczej. Skoro co dwa tygodnie biegam do lekarzy bo boje się że na coś choruje, skoro robię wszystkie badania co pol roku nawet prywatnie bo tak się boje chorób że aż mdleje, to raczej normalne to nie jest.
Zgadzam się że poradziła sobie jak umiała, ale dlaczego kłamstwa na temat kasy? Czemu nie poszła do pracy nawet zanim babcia zachorowała? Po co wolała żyć za naszą rentę i nie pracować po co wolała wydawać kasę na kupony totolotka przez 25 lat? Wybaczyć wybacze bo umiem ale to nie zmienia faktu że wychowała mnie na kogoś kto nie wierzy w siebie bo we wszystkim mnie wyręczała, wszystko za mnie robiła, bo mówiła wiecznie że ona lepiej zrobi, a ja się nie nadaje. Straszyła mnie że umrze jak tylko się jej sprzeciwstawie, zatarła mi obraz ojca, kazała mi ze sobą spać do studiów. To normalne? O ojcu i dziadkach z jego strony nie wiem nic bo nie chce mówić.

6 Ostatnio edytowany przez pinkpiwonia (2018-10-19 09:20:31)

Odp: Toksyczna mama? Pomocy!
Mildrettt napisał/a:

Kiedyś powiedziałabym, że cudowna, dobra. Wszyscy tak mówili, że anioł. Że wszystko by dla nas poświęciła. Miałam wielka presje i uczyłam się bardziej dla niej niż dla siebie. Jak dostawałam gorsze oceny to płakałam, co mama powie w domu..

Mama tez swoją drogą mnie szantażowała. Pamietam, jak mowila ze jak nie będę grzeczna i będę psuc im nerwy, to ona dostanie zawalu i wtedy dopiero będzie. OStendacyjnie wtedy klada dłon na klatke piersiowa, ze się zle czuje, a ja się balam i wolalam siedzieć cicho. Nihdy nie wyrzygałam jej jak bardzo jestem znerwicowana, bo balam się o jej zycie i ze będę winna jej śmierci. Wolalam plakac w ciszy.

Nie wychowała mnie tak, bym była kiedyś mamą i zoną. Raczej tak, żebym została z nią i na starość mogła się nią zając.

Co do facetow - często odmawiam swojemu mezczynie seksu, bo czuje się jakbym robila cos złego, ze jakby mama mnie widziala w takiej sytuacji , byłaby zażenowała, ze robie cos takiego, wstydzę się po prostu bliskości z facetem. Kocham go, jestesmy razem 6 lat, ale często placzę po stosunku.. i nie umiem mu wytłumaczyć,czemu

Nigdy nie miałam swojego pokoju, spałam z nia dopóki nie wyniosłam się na studia ( w jednym łóżku). Siostra twierdzi, ze to chore (ona musiala spac z babcia). Mielismy dwa pokoje, ale mama nigdy nie zgodziła się, bym spala z siostra, a ona z babcia.

Ciagle boje się, ze ją zawiodłam, ze smiałam sobie ulozyc zycie z facetem, a ona sama na starość..

Dalej - mama nie umie przyznać się do błędu. Nawet jak wie, ze cos zle zrobila i sa na to dowody ewidentne, ona owraca kota ogonem lub się obraza i koniec tematu.

a weź mnie nie denerwuj już bo zaraz karetke będę musiala wzywac, już dość mi Twoja siostra nerwow cale zycie napsula".

Dla siostry mama nie istnieje, mówi ze za takie pieklo jakie nam zafundowała ona może sobie umierać i siostra ma to gdzies. Siostra ma depresje i miała nerwice, ale już jest lepiej. Mama jej depresje chyba ma gdzies bo uważa, ze to przez faceta z którym się rozstala, a nie przez dom. Mama w swoim mniemaniu jest idealną mamą, która wiele dla nas poswieciła.

O tyle o ile dla siostry proste jest odcięcie się, dla mnie nie. Obwiniam się, ze mama tyle nam dała, a ja o niej zle mysle. Ze nie ma faceta, wiec jak ja się odwroce, to ona umrze samotnie bez nikogo. Ze musze być dla niej dobra, bo ma tylko mnie. Wiecznie uważam, ze musze się jej tluamczyc z wszystkiego, bo ona i tak się dowie (kiedyś czytala nasze pamiętniki, bo lubi wszystko wiedzieć).

Wiem tez, ze mama nigdy w zyciu nie przyzna się do błedów, do niej po prostu to nie dociera. Ma jakas blokadę , która nie pozwala jej myslec, ze ktoś inny ma racje, a nie ona. W dodatku boję się, że serio kiedyś jej cos się stanie jak wyrzygam jej wszystko, a nie będę umiala zyc ze swiaodmoscia, ze zabiłam człowieka..

Witaj Mildrett smile , mam dla Ciebie niestety niezbyt budujace wiesci....
Jestes TYPOWA OFIARA narcystycznego ZAWLADNIECIA !
Uksztaltowala Cie matka- kobieta z narcystycznym zaburzeniem osobowosci, stosujac przy tym najgorsza mozliwa narcystyczna manipulacje , to znaczy : Wmawianie swojemu dziecku, ze bedzie ono winne ewentualnej smierci mamusi, oraz instrumentalne wychowywanie pod siebie i pod wlasne potrzeby.
Wiem na tentemat prawie wszystko.
Jesli chodzi o terapie dla Ciebie, w Polsce jest ona jeszcze w powijakach, dlatego istnieje ogromne prawdopodobienstwo, ze bedziesz w niej nieprawidlowo prowadzona.
Poniewaz wiekszosc terapeutow nie ma pojecia jak wyglada takie narcystyczne zawladniecie, nie potrafi w zwiazku z tym dobrze pomoc ofierze.

Tak , Twoja matka jest toksyczna,a ty jestes gleboka empatka.

Od natychmiast mozesz sobie zaczac sama pomagac. Szukaj informacji.
W necie jest coraz wiecej artykulow na temat narcystycznych matek, poczytaj sobie, one wszystkie dzialaja tymi samymi  metodami, jaby chodzily na te same kursy manipulowania.....
Trzymaj sie i pisz, bede zagladac.

7

Odp: Toksyczna mama? Pomocy!

Zaczęłabym na Twoim miejscu od odwiedzenia psychiatry. On Cię pokieruje dalej.

Jeszcze tego nie wiesz, ale jedyna metoda na normalne funkcjonowanie dla Ciebie, to pogodzenie się i zaakceptowanie przeszłości, na którą nie masz wpływu. Możesz za to pokierować dowolnie swoją przyszłością i to już dziś.

8

Odp: Toksyczna mama? Pomocy!

Dziękuję za post. Otworzył mi jeszcze szerzej oczy. Przykre że trafiają się tacy rodzice i przykre że często oni sami siebie nie rozumieją i nie chcą spróbować spojrzeć inaczej na siebie czy swoje zachowania. Ja mogę podać 200 sytuacji, kiedy mama była ok, ale mogę podać 200 takich, że bolą do dzisiaj. Najgorsze że ciągle czuję poczucie winy że staje naprzeciw niej, pisząc te posty i że ją "obmawiam". Straszenie jej chorym sercem zawsze było. Nie mów tak, nie rób, nie pyskuj , bo mi zaraz serce zacznie pękać i umrę zobaczysz. Więc siedziałam cicho. Na temat szpitaluli mogę napisać cała kronikę bo tyle czasu tam spędzaliśmy. Nigdy nie miałam normalnego dzieciństwa. Pamiętam stres, nerwy, pamiętam jak codziennie w szkole zastanawiałam się czy to dziś? Czy to dzisiaj wroce do domu i babci już nie będzie bo umarła? Pamiętam jak obserwowałam jak oddycha spiac i czy jeszcze oddycha.. godzinami tak patrzyłam w nerwach. Dużo takich było rzeczy, gdzie zamiast 12 latki, czułam się jak zmęczona życiem 60. W dodatku to nieprzyznanie się do żadnej winy, zamiatanie pod dywan problemów czy kłamstw. A potem jakby nigdy nic przechodzenie do porządku dziennego. Na terapię na pewno się zapisze bo chce walczyć o siebie i swój spokój ducha.

To że ktos robił za mnie kanapki to nie problem. Bo rozumiem zrobić komuś śniadanie czy kolację. Tak po prostu. Problemem jest to że ja wiecznie słyszałam, że noża dotknac nie, bo ukroje palce. Posmarować nie, bo nie wiem ile. Przekroić chleba nie, bo ukroje źle. Spakować się do szkoły nie, bo zapomnę o czymś, ona zrobi to lepiej. Napompować koła od roweru nie, bo mama lepiej wie, a ja nie napompuje do końca. Tych przykładów jest milion. Jak całe życie słyszysz że jesteś na coś za głupia, to w końcu stwierdzasz, że właściwie to może być prawda. Że tylko mama / ktoś inny wie jak coś zrobic. Ja nawet nie miałam żadnych obowiązków domowych, bo wszystko ona wola zrobić bo zrobi lepiej. Czułam się jakbym umiała schrzanic nawet coś tak banalnego jak starcie kurzu (bo niedokładnie zetrzesz, daj mamie szmatkę). I to nie w kanapkach jest źródło niesamodzielnosci, tylko w tylu zdaniach i przykładach, które powtarzaly się non stop. Mamie wybaczyć wybacze, bo ja kocham mimo wszystko. Nie chcę pluć na nią jadem na kilometr . Nie mam w sobie chęci by umarła (co innego moja siostra..) . Problemem jest to, że nie wiem jak przeprowadzić taka konfrontacje, od czego zacząć, jak ona zareaguje (wiedząc że nigdy w życiu nie usłyszałam za nic przepraszam lub to byl mój błąd, zamiast tego obrażanie się i nie odżywanie). Problemem jest też to, że nie byłam do końca pewna czy jest to mama toksyczna, bo jednak chciałam poznać opinie osób które same się z tym borykają lub borykały. Ja dużo myślę, dużo analizuje , umiem spojrzeć krytycznie jednak ciągle mam z tyłu głowy, że to moja mama i pamiętam też dobre rzeczy. Jednak myślę że nie miałam 1000% cudownego i normalnego dzieciństwa, bo tak nie powinno to wszystko wyglądac. I wiem też jakie są skutki. Wiem jakie mam w sobie nerwy, lęki, wiem jaka sie czuje. Gdyby wszystko było ok a ja bym była tylko rozwydrzonym bachorem któremu coś tam nie pasuje , to nie byłoby watku. Jestem zwyczajnie pogubiona w tej relacji i ciągle niestety wracam do przeszłości której nie umiem zamknąć. Może to dlatego że u nas w domu wszystko było zamiatane pod dywan, na zewnątrz idealna rodzina mimo braku ojca, cudowni ludzie, normalnie, ładnie. A w domu wieczne krzyki, płacze, pretensje i żale. Mama potrafiła zmienic charakter o 180°. Tyle.

Ja nie mam pretensji do babci jako osoby ze śmiała chorować, bo choroby nikt sobie świadomie nie wybiera. Raczej mam żal do kij wie kogo, że przyszło mi mieć takie dzieciństwo, w rodzinie, gdzie w każdym dniu każdym tygodniu, miesiącu, roku żyłam w stresie, nerwach . To naprawdę nie jest coś świetnego. To jak życie przy tykającej bombie. Ok, nie powinnam się wtrącać w wybory mamy, ale nie mniej jednak jej wybory odciskały się na mnie . Bo zylam z nią pod jednym dachem, nie tak jak teraz kiedy za mnie już nie odpowiada bo jestem dorosła.

Nikt nie wypowiada się na temat mojej siostry. A raczej tego że mama wraz z babcia nakręcały mnie przeciwko niej. To też nie jest fajne. Mama powinna kochać dzieciaki jednakowo a przynajmniej jednakowo je traktować. Tymczasem jak moja tylko zobaczyła bunt siostry, że niekoniecznie podoba jej się takie życie, zaczęła mi na nią mówić, mówić że mam jej nie słuchać, że ona jest za ojcem, że ona ta zła, ta czarna owca, że ja mam być mądrzejsza bo przecież jestem za mamusia, ułożona, że grzeczna i że przecież mądra. Siostra ma stwierdzona depresję, chodzi na terapię, ma leki. Jest ciężko. Zawsze pomijana, odrzucona , niezrozumiana. Mnie mama stawiała wyżej niż ją, bo zawsze przytakiwałam i siedziałam cicho (bo szantażowała mnie że przecież nie chciałabym aby ona umarła na zawał). Z siostrą nie umieją rozmawiać do dzisiaj. Obie najlepiej by się nie widziały do końca życia. I to nie jest tak że mama sobie nie ułożyła życia bo tata był wielką miłością i nie chciała kogoś innego. Kiedyś pamiętam jak babcia wspomniala że tata był niefajny, lubił wypić, a dwa miesiące po moich narodzinach wzięli rozwod. Później umarł. Tyle tylko wiem, bo to zawsze był wielki temat tabu. Wydaje mi się że jego rola było tylko spłodzić dzieci i tyle. Dwójkę bo moja mama nie chciała aby siostra była jedynaczką . Mieszkaliśmy na początku mojego życia na wsi , stara panna bez dziecka to przeciez coś niewyobrażalnego przecież.

Nigdzie nie napisałam że wybitna patologia było że nie jeździłam na super wakacje w hotelu 5 gwiazdkowym. Stwierdziłam tylko fakt - koledzy jeździli na obozy, wycieczki szkolne, mieli rodziców pracujących. Dla mojej mamy to były zbędne rzeczy, bo wystarczy jeść i przeżyć. Ja nie uważam że fajne jest robienie dzieciaków na które Cię nie stać. Egzystencja to nie życie. I nie chodzi mi o drogie rzeczy. W szkołach czasem potrafią cię wykluczyć bo nie będziesz na wycieczce do kina za 25 zł. To nie jest mile. Dzieciaki potrafią być wredne, a ja sama jako dziecko raczej chciałam akceptacji, bo odrzucenie od grupy jest przykre. Po prostu większość miała normalne rodziny, gdzie dziadków odwiedzano raz na jakiś czas lub na wakacje. Ja jestem półsierotą, która jako dzieciak widziała więcej szpitali chorób i przeżyła więcej nerwów niż niejeden dorosły. Tak, mogę śmiało tak powiedzieć, bo pamiętam i wiem co przeszłam. Tego chyba nie da się opisać , to trzeba przeżyć i nie przesadzam

mama chciała mi wynagrodzić brak ojca i przelała może za dużo miłości na mnie, chociaż terapeutka siostry mówi, że zrobiła to celowo, byśmy uważaly, że potrzebna jest tylko ona, dlatego zacierała jego obraz i temat ojca to tabu. Jej terapeutka uważa mame za toksyka - narcyza. Bo mama zawsze uważa siebie za idealna ktora poświeciła wszystko , ale nie można wytknąć jej najmniejszego błędu, bo jest foch, nie odzywanie się, milczenie i nigdy przyznania się do winy, nawet najmniejszej, ona nie cierpi jak ktoś coś jej wytknie, nawet jeśli wie, że ta osoba ma rację. Ja uważam, że każdy normalny człowiek potrafi jednak powiedzieć przepraszam lub chociaż poczuć się winny jeśli doskonale wie, co zrobił. Co do jej pracy - wolałabym nawet usłyszec że kasę ukradła lub dostała w spadku czy wygrała w lotto, zamiast wiecznie się zastanawiać skąd ma. Bo nigdy nie wiedziałam, a zawsze była. To też trochę niefajne, znajomi wiedzieli że mama nie pracuje no jednak w szkole się wie takie rzeczy jak rodzice się znają, ale nie chodziłam głodna, byłam ubrana i jednak w domu nie było PRL czy jakiejś kompletnej biedy, a jednak ojca nie było (druga pensja). Czułam że ich okłamuje mówiąc że mama nie pracuje , czułam że ona sama mnie okłamuje że renta po ojcu musi przychodzić na jej konto bo nam się nie przelewa. Teraz renta się skończyła, mama nie pracuje nadal, ale ciągle kupuje coś do domu, jakieś poduszki, zastawy, ostatnio meble. Nie mam nic do tego, niech sobie urządza mieszkanie, nie chce od niej kasy, po prostu to skąd ją ma zawsze było takim zasranym tabu że czuje się oszukiwana w tej kwestii. I naprawdę wolałabym jakby powiedziała nawet ze okradła bank .

Kontakt z siostrą mam obecnie dobry. Piszemy, dzwonimy do siebie. Kiedys się nienawidzilysmy bo ja nie rozumiałam jak może tak obrazac mame, bo nie widziałam bledów rodzica. Siostra ciagle czula się niezrozumiana i odepchnieta.
Dla niej mama jest jak obca osoba, wiele razy mówiła, ze moglaby umrzec nawet teraz i po prostu - no trudno. Stało sie. Ona mamy nie moze zniesc za to co nam zafundowała (jej slowa) i ciągle powtarza, ze mama wybrała babcie a nie nas. Ze wybrała zycie ze starsza osoba (która zachorowala dopiero pozniej, nie odkad my sie urodzilysmy), ze starsza osoba mamie oddawała cała rente na cała nasza rodzine, ze tak mama sie ustawiła, bo ani pracy, my renta za niezyjącego ojca, no i babci kasa.

Mama mieszkala z babcia zawsze, juz przed smiercia taty, po smierci po prostu zostala z nia dalej.
Mama nigdy nawet nie starała sie znalezc etatu. Później jak juz babcia zachorowała, to powtarzala tylko, ze no teraz to juz w ogole nie pojdzie pracowac, no bo gdzie, skoro choroba. ( babcia spokojnie przespałaby te 4 h nawet na 1/2 etatu, bo głównie leżała no i bylysmy jeszcze po szkole my w domu). Siostry lekarz mówi, ze mama zacierała obraz taty, bo chciała w naszych oczach liczyc sie tylko ona. Że ona załatwi wszystko, ze ona cos kupi, ze ona pomoze.

Faktycznie tak było, ze w domu np babcia wychwalala jaką to ma ogarnieta córke, która wszystko oplaci, pojdzie załatwic, dziecmi sie zajmie. O ojcu nigdy nie bylo ani jednej rozmowy prócz zdania " głupi był".

Tak, szczucie na siostre było, bo Klaudia była bystra. Ona od poczatku mówiła, ze tak nie zyja rówiesnicy, ze cos jest nie tak. Ze to chyba nie standard, ze są nerwy, ze ktos kogos straszy zawałem serca, ze co miesiac mamy pogotowie w domu, ze ktos krzyczy, ze sie boi, ze umiera. Że chowamy sie do łazienki zestresowane bo mamy takie lęki ze az w głowach nam sie kreciło, kucałysmy wtedy razem i plakalysmy sobie w rekawy.

My nie mialysmy tez swojego pokoju, nie bylo takiego miejsca, zebysmy razem byly zzyte, dogadywaly sie - terapeutka Klaudii uwaza, ze dlatego, ze mama nie chciala, zebysmy byly zgodne. Dlatego wolala spac ze mna w lozku ( DO STUDIÓW ), a siostrze kazala spac w pokoju z babcia. Mama siostry nie lubi i czesto dzwoni do mnie, zeby na nią nagadac, jaka siostra zla, ze cos sie poklocily, wtedy szuka u mnie chyba potwierdzenia, ze tak, Klaudia sie zle zachowala. Bo mama zawsze stara sie wyjsc na biedna, skrzywdzona.
Jednoczesnie siostra czasem tylko mowi na mame - a to, ze znow sie nie przyznała do błedu, a to ze pazerna na pieniadze.
Czesto jestem miedzy młotem , a kowadłem. Nie chce zadnej wybierac, bo obie kocham, dlatego zawsze mówie, ze nie mają sie o mnie miedzy soba licytowac, ktora jest dla mnie lepsza.

Z Klaudią o tym rozmawiamy duzo, ona cieszy sie,ze ja otwieram oczy, bo zawsze bylam za mama, w ogole kazdy byl przeciw siostrze, bo ona śmiała krzyczec, odezwac sie, mówic, ze to chory dom, ze ona nie chce tak zyc, ze na nia nie działaja zawaly i straszenie. Ja siedziałam cicho i nic nie mowilam, bo babcia straszyla mnie ze jak bede taka sama to obie wraz z mama zaraz padna trupem na serce. Babcia ogólnie miała nerwice poobozowa. Dorastala w czasie wojny.

Mama w kłotniach wtedy plakala, ze jak ona niby moze byc zła mama, jak tyle dla nas zrobila, ze siostra jest niewdzieczna, bo jest za ojcem. Potem szła do mnie i mowila, ze patrz ile mi nerwow napsula, dobrze ze Ty taka nie jestes, Ty jestes za mamusia, nigdy bys mi nic zlego nie zrobiła. Terapeutka Klaudii tez uwaza ze mama myslala wiecej o sobie, no bo jak my wyjdziemy z domu na swoje, to jej bedzie całe mieszkanie, jej sypialnia (ta w ktorej spala razem ze mna) - ten pokoj nigdy nie byl nawet urzadzony dziecieco, zadnych biurek, zabawek na zewnatrz (tylko w szafach). Drugi pokoj to salon w ktorym tez bylo dorosle zrobione. Tam spala babcia i moja siostra. Lekcje odrabialysmy na ławie przy tv.

Ja ogólnie zawsze bylam taka coreczka mamusi. Zawsze grzeczna, podobna do niej z wygladu, kazdy mowil, ze czysta mama, ze Klaudia to taki szatan maly za tatusiem, a ja taka kochana wrazliwa miła.
zawsze dobrze się uczylam, zachowania wzorowe, jak raz nie dostałam paska na swiadectwie to ryczalam, ze mama będzie zawiedziona, bylam cicha, w szpitalu odwiedzałam babcie, chodziłam z mama na cmentarz pooogarniac groby, nosiłam zakupy jak trzeba było zrobić większe i jej już brakowało rąk, schodziłam po zakupy na dol jak dzwonila domofonem. Naprawde chodziłam jak w zegarku, bo slyszalam, ze musze być dobra bo już Klaudia jest zła i ona jest diabłem wcielonym i ona już dużo zdrowia mamie zmarnowała.

Jednoczesnie chcialabym zaznaczyc, ze mama nigdy nas nie uderzyła, nigdy nie wypiła nawet kropelki alkoholu. Nie bylo używek ani przemocy fizycznej. Przykro tylko, ze ta psychiczna sie zdarzała.
Bo my chodzilysmy umyte, wyczesane, ciuchy wyprasowane, nowe podreczniki. Na zewnatrz naprawde idealna super rodzina . Mama heros, ktory zajmuje sie chora osoba i ogarnia wychowanie dzieci.

Mysle, ze mama nie ulozyla sobie zycia troche przez naciski babci. Babcia byla wielka feministka, która ciagle powtarzała, ze faceci są nic nie warci, ze tylko by gwalcili, ze zdradzaja, ze sa do niczego, ze kobiety sa lepsze, ze my wiecej umiemy , ze jestesmy silniejsze. I potwierdzala to mówiac do mamy, ze gdzie by ona lepsze zycie miala niz to ze ma dwojke dzieci pieniadze i wlasne mieszkanie i luz bo nie musi zapierdalac w pracy.

To chyba na razie tyle, co mi przychodzi do głowy.

dodam cos jeszcze - jak cos mialysmy dostać to obie razem. Np. na swieta mialysmy taka sama ilość prezentów, jak klaudia dostała lalke to ja tez, jak ja spodnie, to ona tez. Mama wtedy patrzyła z triumfem na Klaudie, ze jednak ma być wdzieczna bo przecież traktuje nas równo i ona ma tyle samo co ja. Ze tez dostala tyle, ze w ogole o co jej chodzi jak się kloci, ze nie mamy normalnego domu.
Czasem tylko na studiach już, mama pakowała mi np. nowy plaszcz do walizki i mowila, ze ani słowa siostrze, ze mam jej mówic, ze to ja sobie kupiłam za własne pieniądze w jakiejś galerii.

9 Ostatnio edytowany przez pinkpiwonia (2018-10-19 20:29:09)

Odp: Toksyczna mama? Pomocy!

Mildrettt, nie wiem , czy przeczytalas moj post, ktory znajduje sie przed postem Cyngli, ale chcialabym jeszcze cos dopisac.
Twoja Mama, widocznie nie potrafila inaczej, poniewaz zyla pod ustawicznym wplywem swojej matki, a Twojej Babci.
Zachowanie  Babci przedstawione przez Ciebie w pierwszym poscie jest rowniez toksyczne. To przykre i straszne,
ale widac wyraznie jak wzorce przechodza pokoleniowo z matki na corke ...

Jak mozna powiedziec o dziecku- o corce /wnuczce, ze jest diablem wcielonym !

10

Odp: Toksyczna mama? Pomocy!
pinkpiwonia napisał/a:

Mildrettt, nie wiem , czy przeczytalas moj post, ktory znajduje sie przed postem Cyngli, ale chcialabym jeszcze cos dopisac.
Twoja Mama, widocznie nie potrafila inaczej, poniewaz zyla pod ustawicznym wplywem swojej matki, a Twojej Babci.
Zachowanie  Babci przedstawione przez Ciebie w pierwszym poscie jest rowniez toksyczne. To przykre i straszne,
ale widac wyraznie jak wzorce przechodza pokoleniowo z matki na corke ...

Jak mozna powiedziec o dziecku- o corce /wnuczce, ze jest diablem wcielonym !


Dziękuję bardzo za wypowiedzi, tak, pierwszą również przeczytałam. Zastosuje się oczywiście do wszystkich rad i dziękuję za każde słowo. Tak, u nas wszystko chyba raczkuje, nie wiem czy to z niewiedzy czy dlatego że w Polsce jest obecny kult matki polki. Dużo będę na pewno czytać i wiem to, że sama muszę sobie pomoc, muszę pogodzić się z przeszłością, muszę chcieć. Dziękuję naprawdę za ocenę sytuacji z perspektywy osoby trzeciej, która ma trzeźwy umysł. Pozdrawiam serdecznie!

11 Ostatnio edytowany przez Jazzmine (2018-10-19 20:47:12)

Odp: Toksyczna mama? Pomocy!

Wez życie w swoje ręce i zacznij działać. Na początek terapia. Twoja Mama popełniła wiele błędów, najpewniej nieświadomie. Teraz Twoja w tym głowa, zeby sobie to wszystko poukladac.
Jak ktoś chce, znajdzie sposob, jesli nie, znajdzie powód.
Zacznij szukac sposobów, idz do pracy, próbuj wszystko robic samodzielnie. Nie wyjdzie za pierwszym razem, to uda sie za drugim.

12 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-10-19 20:50:30)

Odp: Toksyczna mama? Pomocy!
Jazzmine napisał/a:

Wez życie w swoje ręce i zacznij działać. Na początek terapia. Twoja Mama popełniła wiele błędów, najpewniej nieświadomie. Teraz Twoja w tym głowa, zeby sobie to wszystko poukladac.
Jak ktoś chce, znajdzie sposob, jesli nie, znajdzie powód.
Zacznij szukac sposobów, idz do pracy, próbuj wszystko robic samodzielnie. Nie wyjdzie za pierwszym razem, to uda sie za drugim.

Dodałabym - co za różnica, z czego mama Was utrzymywała? Straciłaś rentę i kasy brakuje?

EDIT:w tym, co cytowałam,  był cytat. Z Autorki. Że mama się nie chce przyznać, skąd brała kasę smile

13 Ostatnio edytowany przez Jazzmine (2018-10-19 21:00:51)

Odp: Toksyczna mama? Pomocy!
santapietruszka napisał/a:
Jazzmine napisał/a:

Wez życie w swoje ręce i zacznij działać. Na początek terapia. Twoja Mama popełniła wiele błędów, najpewniej nieświadomie. Teraz Twoja w tym głowa, zeby sobie to wszystko poukladac.
Jak ktoś chce, znajdzie sposob, jesli nie, znajdzie powód.
Zacznij szukac sposobów, idz do pracy, próbuj wszystko robic samodzielnie. Nie wyjdzie za pierwszym razem, to uda sie za drugim.

Dodałabym - co za różnica, z czego mama Was utrzymywała? Straciłaś rentę i kasy brakuje?

EDIT:w tym, co cytowałam,  był cytat. Z Autorki. Że mama się nie chce przyznać, skąd brała kasę smile

Doczytałam resztę postu i edytowałam swoja wypowiedz, bo troche inaczej spojrzałam na temat. Rownież nie rozumiem, co dziecko interesuje skąd pieniądze ma rodzic? Takie zaglądanie komuś do portfela.. Jestes dorosła i jak doskonale wiesz, pieniądze otrzymuje sie za wykonana prace. Takze podejmij jakas i nie draz skad Mama miała, znajdź własne źródełko.

14

Odp: Toksyczna mama? Pomocy!

Nie ma szkoły dla rodziców, nikt nie uczy jak być idealną matką czy ojcem.  Twoja matka na pewno nie jest toksyczną osobą, ale przyznam, że wychowanie w takim domu i w takich warunkach może wywołać jakąś traumę. Ale przecież to co opisujesz dzieje się w wielu domach - nie wspomnę już o domach gdzie jest alkoholizm. Idź na jakąś terapię, choć powiem szczerze że nie wiem skąd ta Twoja trauma. Gdyby moja matka choć raz "spakowała mi plecak" czyli zwyczajnie  zatroszczyłaby się o mnie, to chyba pocałowałabym ją w rękę. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, co to znaczy mieć doczynienia z toksyczną osobą - a zwłaszcza z toksyczną matką.

Posty [ 14 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024