Cześć dziewczyny! Nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek tutaj napisze o swoim problemie ale niestety daje się we znaki i chociaż nie jest mi łatwo o tym pisać czy rozmawiać to mam nadzieję, że znajdzie się jakaś osoba która była w podobnej sytuacji i mi pomoże... A mianowicie, poznałam faceta na imprezie u wspólnych znajomych. Bardzo dobrze się dogadywalismy, spotykaliśmy się, było naprawdę cudownie... Pisał do mnie niemal codziennie... Mimo iż momentami dawał mi odczuć, że jest jakiś nieobecny... Tłumaczył się że poprzedni długoletni związek dał mu do myślenia, bo dziewczyna go zdradziła i wyszła za mąż za innego a on nie może sobie z tym poradzić... Dalej o niej myśli. Nasza relacja z każdym dniem sie pogłębiala, zakochałam się w nim... Był moment kiedy prawie doszłoby do zbliżenia seksualnego ale się wycofałam mówiąc mu ze to za szybko i nie chce zostać zraniona ani wykorzystana.. Mówił że mnie rozumie,po czym odwiozl mnie do domu i więcej się nie odezwał.. Zainicjowałam sama rozmowę, tesknilam za jego obecnościa i przyjechał ale to już nie był ten sam człowiek którego poznałam parę miesięcy temu... Zauważyłam że trzyma mnie na dystans i to wielki dystans... Przestał pisać, zaczął mnie unikać.. Wyjechałam na miesiąc za granicę, nie było dnia żebym o nim nie myślała i nie umiem sobie z tym poradzić.. Momentami obwiniam się za to, że to może ja coś źle zrobiłam...
Cześć dziewczyny! Nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek tutaj napisze o swoim problemie ale niestety daje się we znaki i chociaż nie jest mi łatwo o tym pisać czy rozmawiać to mam nadzieję, że znajdzie się jakaś osoba która była w podobnej sytuacji i mi pomoże... A mianowicie, poznałam faceta na imprezie u wspólnych znajomych. Bardzo dobrze się dogadywalismy, spotykaliśmy się, było naprawdę cudownie... Pisał do mnie niemal codziennie... Mimo iż momentami dawał mi odczuć, że jest jakiś nieobecny... Tłumaczył się że poprzedni długoletni związek dał mu do myślenia, bo dziewczyna go zdradziła i wyszła za mąż za innego a on nie może sobie z tym poradzić... Dalej o niej myśli. Nasza relacja z każdym dniem sie pogłębiala, zakochałam się w nim... Był moment kiedy prawie doszłoby do zbliżenia seksualnego ale się wycofałam mówiąc mu ze to za szybko i nie chce zostać zraniona ani wykorzystana.. Mówił że mnie rozumie,po czym odwiozl mnie do domu i więcej się nie odezwał.. Zainicjowałam sama rozmowę, tesknilam za jego obecnościa i przyjechał ale to już nie był ten sam człowiek którego poznałam parę miesięcy temu... Zauważyłam że trzyma mnie na dystans i to wielki dystans... Przestał pisać, zaczął mnie unikać.. Wyjechałam na miesiąc za granicę, nie było dnia żebym o nim nie myślała i nie umiem sobie z tym poradzić.. Momentami obwiniam się za to, że to może ja coś źle zrobiłam...
Moze po prostu zdał sobie sprawę z tego, ze nie wyleczył sie jeszcze z poprzedniego związku i faktycznie mógłby Cie zranić?
Facet zachował się prawidłowo. Dał Ci spokój bo wiedział, że byś się zaangażowała. Po prostu o nim zapomnij, on ma w głowie ex.
4 2018-10-12 10:11:03 Ostatnio edytowany przez Summertime (2018-10-12 10:13:49)
Wszyscy uczymy się na drodze damsko-męskich relacji....Pierwsza i zasadnicza prawda jest taka, że nie lokuje się zainteresowania w kimś, kto jest po świeżym, rozstaniu.Taka oosoba musi poradzić sobie z całym wachlarzem emocji i przerobić je wszystkie ...tak, aby ze świadomością z mądrością poddała się nowemu związkowi.Też spotkałam na swojej drodze gościa, który był po rozstaniu.Odrzuciłam jego ponieważ, czułam w nim nie nieprzerobione emocje.Bałam się, że jego frustracje, nie przetrawione rany mogą mnie dotykać i, bo miał w sobie awers- co zresztą można dostrzeć u mężczyzn buszujących tu na forum.
Edycja jak zawsze z wiadomego powodu
Dawał mi sprzeczne sygnały,ktore teraz wcale nie odzwierciedlają jego zachowania... Jednym słowem się wycofał,zaraz po tym kiedy nie zgodziłam się na bliższe zbliżenie,tylko ja nie mogę zrozumieć dlaczego... Nie wydaje mi się żeby mu zależało tylko na jednym gdyż mamy wspólnych przyjaciół i prędzej czy później spotkalibysmy się... Od miesiąca mnie unika, pisałam do niego i próbowałam zaprosić na kawę, żeby porozmawiać o tym co się wydarzyło jednak za każdym razem znalazł wymowke żeby nie przyjechać... Dodam jeszcze, że jego wcześniejszy związek trwał 5 lat i jest już 2 lata po rozstaniu więc nie myślę że traktował mnie jako "pocieszenie"...
Nie kontaktuje się z Tobą z oczywistego powodu.Ponieważ odrzuciłaś jego chęci na sex.
Nie wydaje mi się żeby mu zależało tylko na jednym gdyż mamy wspólnych przyjaciół ...A co ma piernik do wiatraka?A co, on nie ma potrzeb fizycznych? Wyzbył się ich, gdyż macie wspólnych przyjaciół?Przecież jasno deklarował swoje zainteresowanie byłą, mówił Ci, że co niej myśli.Zalogowałaś się w jego sercu, bez konkretnych dowód na jego otwartość ......
Dobierał się do Ciebie, dałaś mu kosza....To ma Cię teraz gdzieś.Może z przyczyn takich, że poczuł się odrzucony, a miał ochotę na sex, a może z przyczyn takich z jego perspektywy, że niby pokazujesz, że go chcesz...a jak doszło do zbliżenia, to odrzucasz..czyli w jego czuciu-nie masz chęci na niego.
Ja poprostu nie chciałam poczuć się wykorzystana i chciałam z nim o tym porozmawiać jednak on mnie unika... Myślicie że da się to jeszcze naprawić? Że zechce ze mną porozmawiać?
nie wiem, ale po co ktos, kto kocha kogos innego?
Autorko, radziłabym poszukać kogoś kto będzie otwarty na związek z Tobą a o nim zapomnieć
Ja poprostu nie chciałam poczuć się wykorzystana i chciałam z nim o tym porozmawiać jednak on mnie unika... Myślicie że da się to jeszcze naprawić? Że zechce ze mną porozmawiać?
Proszę, nie bądź desperatką.
Facet najprawdopodobniej walnął focha, bo nie dostał tego, czego chciał (seksu), lub nadal ma w głowie byłą.
On nie jest Twój i nie będzie, więc po co chcesz walczyć i się upokarzać?
Ja poprostu nie chciałam poczuć się wykorzystana i chciałam z nim o tym porozmawiać jednak on mnie unika... Myślicie że da się to jeszcze naprawić? Że zechce ze mną porozmawiać?
Ale co Ty właściwie chcesz naprawiać? Przecież on wyraźnie dał Ci do zrozumienia, ze miedzy wami niczego nie ma. Daj sobie spokój.